Ateizm w sporze z religią

Ateizm w sporze z religią (fot. wydawnictwowam.pl)
wydawnictwowam.pl

Michael Buckley: W pierwszych miesiącach 1950 roku „Partisan Review” zorganizowało sympozjum w celu przyjrzenia się „nowemu zwrotowi intelektualistów ku religii”.

Temat był poruszający i nieoczekiwany. Wspomniana inicjatywa wydawała się iść drogą zainteresowań, które wykształceni i kompetentni ludzie od dawna przypisywali zapomnianej przeszłości. Jak sądziło owo pismo, w początkowych dziesięcioleciach XX wieku amerykańscy intelektualiści opowiadali się na ogół za „triumfującym naturalizmem”, w którym natura i rzeczywistość zostają utożsamione, a prawomocne formy badań muszą stanowić odmiany wyraźnie naukowej metody.

Jednakże w połowie stulecia owo powszechne przekonanie znacznie się zachwiało. Coraz liczniejsi znaczący i wpływowi myśliciele w Stanach Zjednoczonych zadawali sobie pytanie, czy religia nie jest dla zachodniej cywilizacji koniecznością, czy społeczeństwo może mieć jakąkolwiek nadzieję przetrwania „bez ponownego ożywienia religijnych wartości”.

DEON.PL POLECA

Oceniając ten nagły wzrost kulturowego uwidaczniania się religii jako „jedną z najważniejszych tendencji naszych czasów”, pismo poświęciło kilka numerów, aby zbadać jego przyczyny i następstwo. Rada redakcyjna zebrała zagadnienia w pięciu lub sześciu ogólnych grupach tematycznych. Religii można się było przyjrzeć, biorąc pod uwagę jej etiologię i wiarygodność, a także jej związek z nauką, kulturą, literaturą i wartościami. Pismo zaprosiło najwybitniejszych myślicieli w Stanach Zjednoczonych, aby podzielili się swoimi poglądami na ten niezwykły temat .

Znaczący wkład wniosła Hanna Arendt swoim mocnym, jasnym i trafnym głosem. Przecinając rozmowę o zwiększeniu wagi religii w kulturze i jej politycznej przydatności, skupia się na tym, co według niej stanowi podstawę: „Jak we wszystkich dotyczących religii dyskusjach kłopot polega tutaj na tym, że nikt nie może w istocie uniknąć pytania o prawdę, a zatem nie może traktować całej sprawy tak, jak gdyby Bóg był pojęciem szczególnie bystrego pragmatysty, który wie, co jest korzystne, […] a co niesprzyjające. Przecież tak nie jest. Albo Bóg istnieje i ludzie wierzą w Niego – a więc stanowi to ważniejszy fakt niż wszelka kultura i literatura; albo Bóg nie istnieje i ludzie nie wierzą w Niego – a żadna literacka czy inna wyobraźnia nie ma szans zmienić tej sytuacji z pożytkiem dla kultury oraz ze względu na intelektualistów” . Arendt nie zachęcała, aby skupiać się na wyszukanych czy niezbędnych społecznych zastosowaniach religii. Zechciała zabrać głos, aby zająć się przede wszystkim prawdą o Bogu. Z kultury, społeczeństwa i historii, z obyczajów i ze sztuki, a nawet z „religii” wybrała jako nieuniknione, ponieważ podstawowe, pytanie o Boga - czy potwierdzi się, czy zaprzeczy, że Bóg istnieje. Wszystko zależało od tego, jak ktoś pochylał się nad tym pytaniem.

Na następnych stronach spróbujemy zastanowić się nad tym pytaniem, nad jego charakterem i losami. Niniejsze sześć wykładów zostało wygłoszone pierwotnie jesienią 2000 roku w cyklu Wykładów D’Arcy’ego, sponsorowanych przez Campion Hall, na Uniwersytecie w Oksfordzie. Za sprawą poprawek i dodatków każdy przekroczył bardzo quantitatem debitam wykładu. Próbuję w nich raczej przestudiować nieco to niesłychanie pogmatwane zagadnienie, niż doprowadzić do jego rozstrzygnięcia.

Język staje się tutaj do głębi niejednoznaczny. Bóg Hanny Arendt oznacza wiele różnych rzeczy i spraw, mających znacznie odbiegające od siebie odnośniki. Po bliższym zbadaniu Bóg jednego człowieka okazuje się szatanem innego, a wiara jednego człowieka - ateizmem innego. Rozterki i załamania wpisane w metody i argumenty, a także w ich związki, świadczą o próbie zrozumienia. Warto zauważyć, że jeden człon sprzeczności – istnieje lub nie istnieje – może rodzić drugi. Jedno stanowisko w dyskusji może paradoksalnie podsycać alternatywny pogląd. Obydwa stanowiska bywają nawet współzależne i upodabniają się do siebie nawzajem. Alternatywy w tej wielkiej antynomii nie mają bowiem ani ostatecznie ustalonego znaczenia, ani niezmiennych następstw. Jak „Bóg” jest systemowo niejednoznaczny, taka też jest, chociaż to dość dziwne, sama sprzeczność w zakresie tego, co istnieje, a co nie istnieje.

Ta przedmowa zatem bardzo świadomie korzysta z takich łagodzących wyrażeń jak „próby”, „nieco”, „sugeruje”, ponieważ samo zagadnienie jest o wiele za obszerne, aby rościć sobie jakiekolwiek prawo do jego zrozumienia i należytego potraktowania. Chociaż odnoszące się do tej sprawy pytania i przekonania przemawiają raz za jedną, raz za drugą stroną, stajemy wobec wyzwania nieskończonej tajemnicy, że ludzkie istoty od tysiącleci wzywają Boga oraz to, co szaleniec Nietzschego uznaje za „najświętsze i najmożniejsze, co świat dotąd posiadał” . Gdy nie dostrzegamy olbrzymiej wagi problemu, grozi nam, że jak Nietzscheański tłum na targu sprowadzimy dyskusję do niezbyt mądrych waśni i nie osiągniemy nigdy Nietzscheańskiego zrozumienia własnej roli, ponieważ jeżeli wydaje się w tej sprawie negatywny osąd, „ściera się cały widnokrąg” . Niezależnie od tego, czy ktoś potwierdza, czy odrzuca rzeczywistość Boga, nie rozumie nawet pytania, jeżeli sprowadza je raczej do problemu, który ma być rozwiązany, albo do sporu wymagającego rozstrzygnięcia, niż do czekającej na ogarnięcie tajemnicy. Albowiem wielkie pytanie o Boga angażuje również głębię ludzkiej osoby, kształtując zasadniczą interpretację ludzkiego życia i ludzkiego przeznaczenia.

Sześciu rozdziałów, aczkolwiek w rozszerzonej formie, nie należy oczywiście uznawać za próbę całościowego opracowania problemu. Jest to tylko jedna z wielu możliwych opowieści, które idą śladem powstającego w nowożytnych czasach ateizmu i usiłują nieco przybliżyć jego sens oraz potężne wyzwanie, jakie on stanowi. W bardzo ograniczonym zakresie staramy się zająć dialektyczną stroną religijnych pojęć i argumentów – ich nieodłącznymi sprzecznościami i przejściami we własne negacje. Dalej sugerujemy, że dowolna negacja lub sprzeczność, aby urzeczywistnić wpisane w nią możliwości, musi poddawać się wciąż negacji – klasycznie rzecz biorąc negacji negacji – i w taki sposób powoduje organiczny rozwój, który podtrzymuje dyskusję i naznacza ją dialektycznym piętnem.

Niniejsza książka proponuje zatem zgłębienie wewnętrznych sprzeczności teizmu - wyobrażonych lub rzeczywistych - które dają początek rozmaitym formom ateizmu w nowożytnych czasach. Być może wprowadzenie nada pewną treść temu, co może wydawać się bardzo formalnym przedsięwzięciem.

Michael Buckley to znany profesor teologii, autor monumentalnej monografii poświęconej ateizmowi (At the Origins of Modern Atheism), która była szeroko dyskutowana w środowisku akademickim. Książka Ateizm w sporze z religiąjest jej popularną wersją, przeznaczoną dla szerszego grona czytelników. Teza Buckleya brzmi interesująco: ateizm jako ideologia nie jest ,,dzieckiem" nauki wrogo nastawionej do religii ani wypaczoną reakcją na scholastykę, ale odmową przyznania doświadczeniu religijnemu wartości poznawczej. Buckley nie tylko dokonuje rekonstrukcji tego negatywnego nastawienia do doświadczenia religijnego, ale też pokazuje, jak - dzięki refleksji teologicznej i filozoficznej - można je przezwyciężyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ateizm w sporze z religią
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.