Duchowy świat Dostojewskiego

Duchowy świat Dostojewskiego Wydawnictwo WAM
Dariusz Jastrząb / Wydawnictwo WAM

Dostojewski wciąż czeka na odkrywców - odważnych czytelników, którzy nie boją się wypraw w głąb wielkiej literatury. Dostojewski wciąż pozostaje wyzwaniem dla tych, którzy nie zadowalają się gotowymi, spłyconymi odpowiedziami na najważniejsze i niezmiennie żywotne pytania.

Odkryjmy Dostojewskiego

Dostojewski, choć od jego śmierci przeżyliśmy wszystko, co w swych księgach przepowiedział i co zobaczył w człowieku, pozostaje pisarzem właściwie do końca nierozpoznanym. Pomimo niezliczonych publikacji, opracowań poświęconych jego twórczości, dla wielu pozostaje ukryty, czy wręcz redukowany jest w interpretacjach do poziomu banału. Męczące jest już to kojarzenie pisarza wyłącznie z nieprzychylnością dla Polaków czy katolików, z „wałkowaniem” przez maturzystów problemu psychiki zbrodniarza… Przede wszystkim wymyka się tym, którzy sprowadzają definicję człowieka do tablicy Mendelejewa, dla których człowiek jest wektorem przypadków splatających się w nieodgadnione fatum. Niewątpliwie przeżywają intelektualną przygodę tylko ci czytelnicy, którzy poszukują, najogólniej rzecz ujmując – sensu i nie omijają pytań dotyczących cierpienia, zła, szaleństwa, demonów, świętości, człowieka i Boga najbardziej. Dostojewski jest jednym z tych pisarzy, którzy nie boją się dawać odpowiedzi nawet na najboleśniejsze kwestie. Odpowiada przede wszystkim jako pisarz, jako artysta, mniej jako publicysta. Czyni to bez niedomówień, bez przebarwiania wypowiedzi komunałami, mglistą retoryką czy moralizatorstwem. Taki właśnie jest, pozbawiony osłon. Do bólu prawdziwy, z jednej strony grzeszny, ale ostatecznie skierowany na Boga. Nawet jeśli oskarżany o rzeczy straszliwe, jednocześnie postrzegany jest jako ideał, nie możemy zaprzeczyć, że literatura, którą pozostawił czytana jest na całym świecie. Wassily Kandinsky wskazywał, że „wewnętrzny imperatyw” pozwalający na tworzenie wielkiej sztuki „rodzi się z trzech tajemniczych powodów, mistycznych pytań domagających się odpowiedzi”: czy każdy artysta powinien starać się wyrazić własną osobowość, czy powinien wyrażać to, co charakteryzuje jego epokę i czy, służąc sztuce, powinien „budować jej własne wartości”? Dostojewski niewątpliwie odpowiada na te pytania, sięgając najsilniej do paradygmatu antropologicznego w taki sposób, że odczytuje go z zainteresowaniem zarówno Europejczyk, jak i Azjata.

DEON.PL POLECA


Niewątpliwie wiele tęgich głów sięgało do myśli „cara” literatury rosyjskiej. Romano Guardini twierdzi, że jest ona religijna, chrystologiczna. Hans Urs von Balthasar podpowiada, że za maskującą woalką powszedniości odnajdziemy w niej misterium chrześcijańskiego życia, zakryte sacrum. Henri de Lubac widzi w pisarzu Jeremiasza zapowiadającego epokę pogardy i kpiny z człowieka i Boga. Vjačeslav Ivanov dostrzega, że książki Dostojewskiego to bardziej tragedie niż utwory epickie. Mikołaj Bierdiajew zaklina, by nie czytać tych opasłych tomów bez myślenia metafizycznego, bez poważnej refleksji na temat wolności, dobra i zła. Także Jan Paweł II dołącza do tych czytelników, gdy wyznaje, że zajmując się filozofią moralności sięgał do wielu autorów, których wymienia, „nie mówiąc już o Fiodorze Dostojewskim”. Papież Benedykt XVI wskazuje na Rosjanina w encyklice Spe salvi, sprzeciwiając się odbieraniu Bogu przymiotu sprawiedliwości, w której zawarta jest łaska: „Przeciw takiemu rodzajowi nieba i łaski słusznie protestował na przykład Dostojewski w powieści Bracia Karamazow”. Nie sposób wyczerpać długiej listy znamienitych czytelników, ale przecież nie o to chodzi, by przytaczać nazwiska tuzów, zachęcając do sięgania po książki Dostojewskiego. Ważne jest, by, na wzór zacytowanych powyżej i uznanych czytelników, odnaleźć swój własny, osobisty klucz do tego skarbca. Rzetelna lektura powieści Dostojewskiego prowadzi bowiem w stronę odkrywania największej z tajemnic - Jezusa Chrystusa.

Nawiązując do polifonicznej konstrukcji powieści Dostojewskiego, Jacques Catteau zwraca uwagę, iż pod zewnętrzną warstwą fabularną znajduje się ukryta struktura znaczeniowa, którą można by nazwać pierwotną. Spełnia ona funkcję przekaziciela przesłania (transmettre un message), któremu podporządkowane są wszystkie wątki polifonicznej powieści pisarza. Owym przesłaniem struktury pierwotnej jest u Dostojewskiego Osoba Jezusa Chrystusa. Każda z powieściowych postaci pozostaje w jakimś stosunku do Niego, czy to negując Jego zbawczą moc, czy to redukując Go do idei, czy też, po oczyszczającym doświadczeniu, dostrzegając w Nim jedyną rzeczywistość nadającą sens ludzkiemu bytowaniu na ziemi. Żaden z bohaterów nie jest wolny od konfrontacji z prawdą zawartą w człowieczeństwie i bóstwie Jezusa Chrystusa. A poznanie tej prawdy zaczyna się od doświadczenia tajemnicy Jego człowieczeństwa, na drodze per Hominem Iesum ad Deum.

W konsekwencji możemy tam odnaleźć nakreśloną drogę duchową człowieka. Określenie „życie duchowe” należy odróżnić od sformułowań stosowanych bardzo często zamiennie, a mianowicie: „życie religijne” i „życie wewnętrzne”. W poszukiwaniu treści duchowych istotne jest uchwycenie różnicy pomiędzy tymi trzema rodzajami doświadczenia. Wszystkie te pojęcia niewątpliwie przenikają się znaczeniowo, przynajmniej w jakimś zakresie. Nie możemy jednak traktować ich synonimicznie. Doświadczenie religijne może być zredukowane do czysto zewnętrznych zachowań rytualnych, tak samo życie wewnętrzne nie musi świadczyć o obecności wątku religijnego czy duchowego. Zewnętrzny rytuał religijnej pobożności może oznaczać brak doświadczenia religijnego. W przypadku Ulissesa Jamesa Joyce’a uczestniczymy w głębokim doświadczeniu wewnętrznym, ale sam pisarz pozostawał nie tyle ateistą, co nawet antyteistą. Oczywiście żadne z tych doświadczeń nie musi wykluczać pozostałych: życie wewnętrzne może prowadzić do rozpoczęcia drogi duchowej, a ta z kolei może mieć charakter religijny. Powtórzmy zatem, że u Dostojewskiego mamy do czynienia z drogą duchowego poszukiwania, czyli ukierunkowanego ku osobowemu Bytowi, jako ostatecznej i pierwotnej kategorii odniesienia.

Ważne jest przy tym to, że Dostojewski, tworząc swoiste itinerarium wiodące do Boga bądź ukazując człowieka pogmatwanego w sobie, przemawia do nas językiem czasów nowożytnych. Nie zapominajmy, że przewidział chaosmos naszej epoki pychy i pogubienia. W tym aspekcie jego analizy zbieżne są choćby z niektórymi spostrzeżeniami Jana Pawła II, który zauważa: „nurty myślowe odwołujące się do postmodernizmu zasługują na uwagę. Niektóre z nich głoszą bowiem, że epoka pewników minęła bezpowrotnie, a człowiek powinien teraz nauczyć się żyć w sytuacji całkowitego braku sensu, pod znakiem tymczasowości i przemijalności. […] Nihilizm ten znajduje swego rodzaju potwierdzenie w straszliwym doświadczeniu zła, jakie dotknęło naszą epokę. W obliczu tragizmu tego doświadczenia załamał się racjonalistyczny optymizm, który odczytywał historię jako zwycięski pochód rozumu, źródła szczęścia i wolności; w konsekwencji jednym z największych zagrożeń jest dzisiaj […] pokusa rozpaczy”. Diagnoza, której dokonuje papież, była dla Dostojewskiego prognozą. Ukazał ją w sposób zaskakująco celny. Najważniejsze jest jednak to, że Dostojewski, opisując ludzi zrozpaczonych, żyjących w beznadziei, podpowiada prawdę o zbawczej mocy Chrystusa Zbawiciela. To dlatego tak bardzo literatura ta może dopomóc człowiekowi współczesnemu. Jeśli tylko mamy siłę, by oderwać się od ponętnych możliwości Internetu i stanąć obok zagonionego nierzadko w wyścigu szczurów świata, warto „zmarnować” czas na pełne zamyśleń odczytanie choćby Biesów. Dostojewski jest bowiem Dantem epoki nowożytnej. Przeprowadza czytelnika niczym Wergiliusz przez Piekło (Biesy), Czyściec (Młokos) i prowadzi do Królestwa Niebieskiego uobecnionego już tutaj, na ziemi (Bracia Karamazow).


Z pewnością łatwiej tę podróż odbyć osobom wierzącym w Boga, ale Dostojewski rozumiał nade wszystko ateistów, zbuntowanych przeciw Bogu w imię ziemskiej „sprawiedliwości”. Może dlatego jest pisarzem na nasze czasy. Może dlatego właśnie, po wystawieniu Braci Karamazow w Paryżu, Krystian Lupa otoczony młodymi widzami długo musiał rozmawiać z nimi o kwestiach zasadniczych. Nieczęsto znajdziemy w literaturze taki ładunek filozoficzny, ale i rzadko kiedy spoza tez i poglądów myśli europejskiej wyziera na nas z niesamowitą łagodnością wiara człowieka, który doświadczył w swym życiu zarówno przekleństwa grzechu, jak i powrotu do Boga. W ostatnim dziesięcioleciu burzliwego życia, po okresie zapętlenia w zło, po długo trwającym procesie oczyszczenia, pisarz stał się religijnym sumieniem Rosji. W ostatnich latach życia widziano go, jak ukryty w zakamarkach świątyni, żarliwie modlił się we łzach do Boga…

Leitmotiv


Wbrew powszechnie panującym opiniom, to nie grzęzawisko grzechu stanowiło najważniejszy przedmiot zainteresowania autora Zbrodni i kary. Była nim raczej obecność „światła” rozświetlającego duszę grzesznika. Uwięziony w Twierdzy Pietropawłowskiej, Dostojewski pisał 6 maja 1849 roku do komisji śledczej: „Czyż [...] można posługiwać się wyłącznie jasnymi kolorami? W jaki sposób jasna strona obrazu będzie widoczna, jeśli nie będzie ciemnej? Czyż możliwe jest tworzenie obrazu bez przemieszania światła i mroku? Pojęcie o świetle mamy tylko dlatego, że istnieje ciemność. […] Nie jestem za przedstawianiem występków i ciemnych stron życia! Przemawiam jedynie w interesach sztuki”. Powyższe wyznanie nie wyraża manicheizmu, ujawnia raczej cząstkę tajemnicy pisarskiego warsztatu i oznacza, że do lektury Dostojewskiego należy przystępować jak do oglądania płócien Caravaggia. Tam, w przestrzeni przenikniętej cieniem i mrokiem, przedziera się światło mające swe ukryte źródło, które pozwala dostrzec najsubtelniejsze szczegóły obrazu. Tak też jest w powieściach Dostojewskiego, który w istocie jest pisarzem światła, a nie ciemności. Po zmianie wyroku śmierci na karę katorgi, pisał do brata: „Nie rozpaczałem i nie upadłem na duchu. Życie wszędzie jest życiem, życie jest w nas samych, a nie w tym, co zewnętrzne. […] On voit le soleil!.

Dostojewski był jednak najpierw artystą a dopiero potem filozofem czy teologiem. Zrozumiałe jest więc, że locus theologicus jego literatury postrzegane jest jako niespójne, a opinie na temat obecności Chrystusa w jego twórczości są rozbieżne. Kształtowanie się prawdy o Chrystusie Bogu-Człowieku dokonywało się bowiem w duszy pisarza etapami, jednak prawda o boskości Chrystusa jest możliwa do uchwycenia. W jednym z najczęściej cytowanych fragmentów z epistolarnego dorobku pisarza czytamy: „wierzyć, że nie ma nic piękniejszego, głębszego, sympatyczniejszego, rozumniejszego, odważniejszego i doskonalszego od Chrystusa i z żarliwą miłością powiadać sobie, że nie tylko nie ma, lecz że nie może. Więcej, gdyby ktoś mi udowodnił, że Chrystus jest poza prawdą i rzeczywiście byłoby tak, że prawda jest poza Chrystusem, to wolałbym pozostać z Chrystusem niż z prawdą”. Na tym etapie formowania się chrystologii Dostojewskiego wyraźnie dostrzegamy trudną do zrozumienia sprzeczność pomiędzy prawdą a Chrystusem. Z perspektywy całego opus vitae widać, że autorowi chodziło nie o promowanie fideizmu, a raczej o nieredukowanie osobowego Chrystusa do poziomu abstrakcyjnej idei. Faktem jest, że dziesięć lat później, 15 kwietnia 1864 roku, po śmierci swojej pierwszej żony Marii Isajewej, pisarz dokonał jednego z najważniejszych zapisów świadczących już bez wątpienia o jego wierze w Chrystusa Boga-Człowieka. W tekście tym, jak i w zapiskach prywatnych z 1863 roku, używa między innymi określenia „natura syntetyczna Chrystusa”. Świadczy to o nawiązaniu do nauki Ojców Kościoła, którzy o osobowym Słowie wyrażali się synthetos. Termin syntetyczny miałby oznaczać w tym przypadku teandryczny, czyli właśnie Bosko-ludzki, co też stanowiłoby credo pisarza, zgodne z Credo nicejskim. Nie wnikając bardziej w kwestię, które z prozatorskich przedstawień Chrystusa jest najprawdziwsze z punktu widzenia teologii, stwierdzić należy, że Chrystus stanowi rzeczywisty leitmotiv twórczości Dostojewskiego.

Tezę tę potwierdza badanie osobistego egzemplarza Nowego Testamentu należącego do pisarza, przeprowadzone przez Irinę Kirillovą Dostojewski czytał ten tekst nieprzerwanie, począwszy od pobytu na katordze, aż do końca swego niespokojnego życia. Z analizy zapisków wynika, że znaczna ich część dotyczy Chrystusa. Liczba podkreśleń świadczy, że pisarz fascynował się Ewangelią św. Jana. Notatki można podzielić według następujących grup tematycznych: – postać Chrystusa, Jego synostwo i jedność z Ojcem; – natura wiary oraz warunki, w jakich się ją zdobywa i traci; – rozpacz duchowa oraz sytuacje bez wyjścia, które następują po utracie wiary; – cierpienie niewinnych, cierpienie zbawcze; – warunki zbawienia; – teologia miłości.

Z badań notatek jasno wynika, że większość z nich odnosi się do boskości Chrystusa. W Ewangelii św. Jana kwestia ta zwraca uwagę przez powtarzające się podkreślenia jedności Syna z Ojcem. W ten sposób Dostojewski potwierdza swoją wiarę w boskość Chrystusa. Oto przykłady zaznaczonych wersetów: „Nie znacie ani Mnie, ani mego Ojca. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i mojego Ojca” (J 8, 19); „Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył” (J 8, 28). Bardzo mocno podkreślone jest zdanie: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30). Werset J 10, 38 zawiera na marginesie adnotację „nota bene”: „Ojciec jest we Mnie, a ja w Ojcu”. Ta grupa zaznaczonych zdań podsumowana jest w jakiś sposób przez werset J 16, 28, także oznaczony dopiskiem „nota bene”: „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.

Z życiorysu pisarza wiemy, że stosunek do Chrystusa uległ radykalnej zmianie po wyroku zsyłającym go na katorgę, podczas jego pobytu w „domu umarłych”. Młodzieńcza fascynacja Chrystusem, rozniecona wpływem humanizmu neochrześcijańskiego i socjalizujących utopii, którymi wtedy się karmił, nazywając Jezusa „ideałem człowieka” oraz „ideałem ludzkości”, zamienia się stopniowo w fundamentalną zasadę kształtującą jego myślenie. Jednym z podkreślonych fragmentów w Ewangelii św. Jana jest ten, który wybrzmi w każdej powieści Dostojewskiego powstałej po powrocie z katorgi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).

Dariusz Jastrząb, Duchowy świat Dostojewskiego, Wydawnictwo WAM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Duchowy świat Dostojewskiego
Komentarze (2)
R
R
21 lipca 2010, 19:03
Już lepszy "zewnętrzny rytuał" i konstruktywne życie codzinne, niz bezowocne i gnuśne babranie się w "bebechach". Jak kto dom lub fabrykę buduje, to obe mu "postmodernistyczne bezsesnsy" Ja tam Dostojewskiego sie boję.
F
FIODOR
23 maja 2010, 11:38
"ostojewski wciąż czeka na odkrywców - odważnych czytelników, którzy nie boją się wypraw w głąb wielkiej literatury. Dostojewski wciąż pozostaje wyzwaniem dla tych, którzy nie zadowalają się gotowymi, spłyconymi odpowiedziami na najważniejsze i niezmiennie żywotne pytania...." ETA PRAWDA...