Fiakier (Fiakr)
To imię pochodzenia celtyckiego (irlandzkiego), w którym Fiachrae, Fiachra oznacza 'króla, wodza w bitwie'. W Irlandii było to bardzo popularne imię, od którego powstały spieszczenia: Fiacc, Fiachu, Fiachna, Fiacha. W legendach występuje jako imię założyciela dynastii królewskiej Munsteru.
W Polsce imię nie używane, choć znamy termin fiakier 'dorożkarz, woźnica'.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Fiacrius, ang. Fiakrius, Feagh, fr. Fiacre, Fevre, niem. Fiakrius.
W wykazach hagiograficznych widnieje zazwyczaj jeden tylko święty tego imienia. Pokrótce go tu przedstawimy. Nie należy jednak zapoznawać tego, że we wczesnych dziejach Irlandii pojawiało się wielu mężów o imionach bliskobrzmiących: Fiaec, Fiachua, Fiachrius, Fiacrius itp.; wielu też z nich doznawało jakiejś lokalnej czci. W Dictionnaire d'histoire et de géographie ecclésiastiques odnaleźć można aż piętnaście takich postaci. Mówić tu o nich nie będziemy.
Fiakier, pustelnik z Brie. Był irlandzkim ascetą, któremu św. Faran, biskup z Meaux, ofiarował teren nazywany Broilum (Breuil), a później Saint-Fiacre-en-Brie. W pewnej odległości od swej celki wybudował schronisko dla chorych płci męskiej. Sam ich opatrywał, karmił ze swojego warzywnika i leczył. Z czasem schronisko to dało początek klasztorowi. Święty zmarł około r. 670. Jego wspomnienie obchodzono 30 sierpnia. Kult świętego stał się potem bardzo popularny. Wzywano go, gdy dolegały hemoroidy, przezwane chorobą św. Fiakra, może z uwagi na brzmieniową bliskość: fic, fistula. Wyprawiano się do miejsca uświęconego pobytem pustelnika, aby siąść na kamieniu, na którym ponoć spoczął wtedy, gdy wezwano go przed sąd biskupi. W Alzacji uchodził nawet za orędownika chorych na syfilis. Potem za patrona obrali go ogrodnicy. W Paryżu jego wizerunek zdobił ścianę skromnego zajazdu, przed którym zatrzymywały się kolasy do wynajęcia. Na drzwiczkach pojazdów widniały jego obrazeczki, aby w drodze strzegł dorożkarzy od wypadków. Stąd to właśnie wzięła się nazwa fiakrów. Te i tym podobne oznaki kultu nie uszły uwagi ironistów, jak Estienne czy Rabelais, którzy aluzyjnie kpili z takich czy innych oznak patronatu. Mimo to kult przetrwał wieki. Jeszcze Bossuet urządzał nowennę do świętego w intencji króla, którego zoperowano na... fistulę.