Halszka

Wywodzi się od imienia Elżbieta. Elżbieta to imię hebrajskie Elisheba, z grupy imion teoforycznych z elementem el- 'Bóg'. Całość interpretować można jako 'Bóg moją przysię­gą'. Do Europy przyszło wraz z chrześcijań­stwem. Spopularyzowało się dzięki św. Elżbie­cie - matce Jana Chrzciciela i św. Elżbiecie Węgierskiej. Było to imię dość częste w rodzi­nach panujących w Anglii i Belgii. W Polsce nosiły je m.in.: Elżbieta Łokietkówna, żona króla węgierskiego Karola Roberta, matka Ludwika Węgierskiego; Elżbieta Rakuszanka, córka cesarza Albrechta II a żona Kazimierza Jagiellończyka, zwana -matką Jagiellonów-. W źródłach polskich imię poświadczone od XIII w. w formach Elizabeth, Elzebeth, Elżbie­ta (od 1393 r.), Elżbiejta, Alżbieta, Helżbieta, Alżbjeta, Elizabeta, Heliżabeta, Alizabeth, Elzabeth. Formy skrócone i spieszczone to: Bieta, Elza, Elze, Eliza (np. Orzeszkowa), Halżka, Zbieta, Elżka, Elunia, Elżunia, Hala, Halka, Halszka. Od imienia tego (w formie góralskiej Hala, Halka) pochodzi nazwisko Halczyn. Na obrazie Jana Matejki Kazanie Skargi przedstawiona jest sławna Halżka (Halszka) z Ostroga. Odpowiedniki obcojęz.: łac. Elisabeth, ang. Elizabeth, Elsa, Elsie, Eliza, Elspah, Elspeth, Elspie, Bess, Betty, fr. Élisabeth, Alice, Elysa­bel, Isabelle, Isabeau, hiszp. Isabel, niem. Elisabeth, Elsbeth, Elsa, Ilse, Lisbeth, ros. Elizawieta, sch. Elisabeta, Jelisaweta, Jela, Spela, węg. Erzsébeth (Erżejbet), wł. Elisabetta, Isabetta, Isabella, Bettina. Święte i błogosławione, które pod tym imieniem spotykamy w martyrologiach i innych wykazach hagiograficznych, tworzą w nich sporą, ponad dwu­dziestoosobową grupę. Na czele tej grupy należy umieścić matkę Jana Chrzciciela. Po niej przedstawi­my kilka innych, te zwłaszcza, które znajdują się w ogólnokościelnym kalendarzu liturgicznym oraz tę, która na ołtarze wyniesiona została niedawno. Elżbieta Zachariaszowa. Nosiła imię żony Aarona (Wj 6, 23) i należała do tego samego pokolenia. Do tego też może imienia nawiązują zwroty z hymnów Magnificat i Benedictus. Była krewną Matki Najśw., nie wiemy jednak, w jakim stopniu. Wedle Hipolita i menologiów greckich, matki Najśw. Panny i Elżbiety były siostrami. Innych jednak poświadczeń takiego pokrewieństwa nie posiadamy, twierdzenie zaś pochodzić może z apokryfów. Późno i w oko­licznościach zupełnie wyjątkowych została matką Jana Chrzciciela, o którego uświęceniu w swym łonie sama zaświadczyła. Ona mu też zaproponowała imię wskazane Zachariaszowi przez anioła. Do czasu jednak ukrywała swą radość i przez szacunek dla Bożego daru prze­bywała w samotności. Gdy z Nazaretu przy­była Maryja, z natchnienia Bożego wyraziła Jej swą radość. Potem widzimy ją jeszcze przy obrzezaniu syna. Po nim schodzi ze sceny i więcej jej już nie spotykamy. Grecy wspomi­nali ją w dniach 5 września i 30 grudnia, nato­miast łacinnicy wpisali ją do swych martyrolo­giów razem z Zachariaszem pod dniem 5 listo­pada. Elżbieta z Schönau. Urodziła się w r. 1129 w rodzinie szlacheckiej, która mocno związana była z Kościołem i która wydała wielu duchownych. Wcześnie wstąpiła do benedyktynek w Schönau (Hesja), gdzie też w r. 1147 złożyła profesję zakonną. Wcześnie też mianowano ją mistrzynią, tzn. przełożoną żeńskiej części podwójnego klasztoru, zarzą­dzanego przez opata. Tym ostatnim został później jej brat Egbert, a jeszcze później brata­nek Szymon. Obecność tych dwóch bliskich nie była bez znaczenia dla pisemnej spuścizny Elżbiety, która, poczynając od r. 1152, dozna­wała niezwykłych przeżyć: wizji, ekstaz, obja­wień itp. Niektóre mogły mieć pewien podkład patologiczny, bo Elżbieta przez całe życie chorowała, nieraz bardzo poważnie. Nie bez wpływu był przykład św. Hildegardy, z którą korespondowała. Inne wpływy: Biblii, liturgii itp. odegrały swą rolę, ale w ujęciu wizji na piśmie Egbert niewątpliwie miał poważny udział, sam zresztą mocno przekonany o nad­przyrodzonym charakterze doznań siostry. On też wszystko zredagował, ujmując wspomniane doznania w Liber viarum Dei oraz w zbiór Visiones. Z tego ostatniego należy wyodrębnić Liber revelationum de sacro exercitu virginum coloniensium. Tam to odnajdujemy -historię- św. Urszuli i jej towarzyszek, która walnie przyczyni się do rozpowszechnienia i intensyfi­kacji kultu. Inna grupa wizji opowiadała De resurrectione beatae Mariae matris Christi, a więc o niektórych szczegółach z życia Matki Najśw. oraz o jej wniebowzięciu. Jeszcze inne zawierały gorące wezwania do pokuty i refor­my obyczajów w Kościele. Wszystkie, zebrane w dwa zbiory, prędko zdobywały sobie czytel­ników i ich poważanie. Elżbieta zmarła 18 czerwca 1165 r. Otaczał ją zrazu kult o chara­kterze bardziej lokalnym, ale w r. 1584 wpisa­no ją do Martyrologium Rzymskiego. Relacje Egbera i Szymona w BHL 2485-2487; por. także BHL Nov. Suppl. 2514. Najważniejsze w Com. mart. rom. 244. Inne szeroko w DSp 4 (1960), 584-588. Zwięźle w LM 3 (1985), 1842 n. Z now­szych A. L. Clark, Elisabeth of Schönau, A Twelfth-Century Visionary, Philadelphia 1992. - Ikonografia w LCI 6 (1974), 131 n. Elżbieta z Turyngii. Często nazywa się ją Elżbietą Węgierską, ale to ostatnie określenie jest o tyle niefortunne, że podobnie określa się również świątobliwą córkę króla Węgier An­drzeja III i jego żony Fenenny z książąt kujaw­skich (+ 1336). Ale Elżbieta, o której tu mówi­my, wywodziła się rzeczywiście z Węgier. Urodziła się w r. 1207 w Bratysławie lub na zamku Saros Patak jako trzecie dziecko An­drzeja II, króla Węgier. Rychło przyobiecano ją dla Ludwika, syna Hermana, landgrafa Tu­ryngii, który szukał w ten sposób poparcia w swej nieco trudnej sytuacji politycznej. Toteż w r. 1211, wyposażona hojnie przez ojca, przybyła na dwór w Wartburgu. Nie wydaje się rzeczą prawdziwą, jakoby druga żona Herma­na, Zofia z Wittelsbachów, tyrani­zowała mło­dziutką Elżbietę, jak to później często powta­rzali biografowie świętej. Wycho­wywała ją raczej z wielką starannością. Ze swej strony Elżbieta wcześnie zaczęła przeja­wiać oznaki intensywnej religijności, na co, być może, wpłynęły m.in. seryjne wypadki śmierci pośród najbliższego otoczenia. Wobec zmienionej sytuacji politycznej powzięto potem na dworze zamiar odesłania jej na Węgry. Przeciwstawił się temu zdecydowanie sam Ludwik i w r. 1221 poślubił narzeczoną, z któ­rą od tak dawna był zaręczony. Małżeństwo okazało się bardzo szczęśliwe. Urodziło się z niego troje dzieci, ostatnie już po śmierci Lud­wika, który zmarł w r. 1227 w drodze na wy­prawę krzyżową. Wkrótce potem Elżbieta opuściła Wartburg i osiadła wraz z dziećmi w Eisenach. Nie uczyniła tego pod przymusem, nie została wyrzucona z zamku, jak to z upo­dobaniem przedstawiali liczni biografowie, raczej odsunęła się z własnej woli, a zgodnie z konwencjami prawa frankońskiego dotyczą­cymi spraw majątkowych wdowy. Nie bez znaczenia było tu kierownictwo duchowne, które po franciszkaninie Rudygerze sprawował nad nią surowy i twardy Konrad z Marburga. W r. 1228 złożyła na jego ręce ślub wyrzecze­nia się świata. Mimo to Egbert, biskup Bam­bergu, próbował ją przymusić do powtórnego zamążpójścia. Wybronili ją od tego wasale zmarłego męża, którzy przywieźli jego szcząt­ki. Wkrótce na podstawie umowy rodzinnej mogła korzystać z dóbr w Marburgu, dokąd się z kolei przeniosła. Ufundowała wówczas szpi­tal, dedykując go św. Franciszkowi. Prawdopo­dobnie w r. 1228 przyjęła jako pierwsza ter­cjarka w Niemczech habit franciszkański. Osta­tnie lata swego krótkiego życia spędziła w skrajnym wyrzeczeniu i ubóstwie. Konrad polecił jej nawet oddalić od siebie służące, które jej towarzyszyły od wczesnego dzieciń­stwa. Oddała się wówczas bez reszty posłudze chorych i biednych. Zmarła z wycieńczenia w nocy z 16 na 17 listopada 1231 r. W cztery lata później kanonizował ją Grzegorz IX. Trze­ci zakon franciszkański obrał ją sobie za pa­tronkę. Szerokim warstwom chrześcijan przy­świeca przede wszystkim jako wzór poświęce­nia i miłosierdzia. Stąd też rozlewny i zawsze żywy nurt oddawanej jej przez wieki czci. Spotęgował ten kult romantyzm, który obdarzył ją szczególnym zainteresowaniem, a zręcznym piórem Montalemberta (1836) wyeksponował z jej postaci zarówno to, co odpowiada histo­rycznej prawdzie, jak i to, co ją otacza pięk­nym wieńcem legend. W nowszych czasach Elżbieta patronowała wielu inicjatywom cha­rytatywnym. Od jej imienia wzięło także na­zwę kilka żeńskich zgromadzeń zakonnych i in­nych dzieł katolickich. Pamiątkę Elżbiety do niedaw­na obchodzono 19 listopada, ale w no­wym kalendarzu rzymskim przesunięto na 17 listo­pada. Elżbieta Portugalska. Urodziła się w r. 1271 jako szóste dziecko Piotra III oraz Kon­stancji, wnuczki cesarza Fryderyka II. Piotr III pojednał się wtedy ze swym ojcem, Jakubem I, który potem Elżbietę wychowywał i obudził w niej ducha pobożności. Mając dwanaście lat stanowiła już partię, o którą ubiegali się na­stępcy tronów w Anglii i Neapolu. W r. 1283 przeznaczono ją na żonę Dionizego, króla Portugalii; wyjechała wtedy do Bragancy. Wiodła tam życie oddane pobożności i dziełom miłosierdzia. W r. 1290 powiła pierwsze dziec­ko, Konstancję, a w trzynaście miesięcy póź­niej następcę tronu, Alfonsa. Od tego mniej więcej czasu życie jej toczyło się pośród nie­ustannych trosk, zmartwień i boleści. Tych ostatnich przysparzał jej przede wszystkim mąż, który wiódł życie swawolne, a nawet rozwiązłe. Wszystko znosiła po bohatersku. Nie uskarżając się na położenie, posunęła się nawet do tego, że wychowywała dzieci z nie­prawego łoża. Gdy zaś syn obawiając się roz­rastającego wpływu bastardów, podniósł bunt przeciw ojcu, starała się za wszelką cenę uśmierzyć spory, nie osiągnąwszy zaś tego, mnożyła swe posty i modlitwy. Oskarżono ją wtedy, że to ona spowodowała niezgodę, i uwię­ziono w Alemquer. Król jednak spo­strzegł wkrótce swój błąd i przywrócił jej wolność. W czasie oblężenia Koimbry przez Alfonsa oso­biście udała się na pole walki i zdołała wresz­cie pogodzić zwaśnionych. Kiedy zaś walka rozgorzała na nowo, to samo udało się jej osiągnąć pod murami Lizbony. Tym razem zgoda między mężem a synem, przywrócona przez -anioła pokoju-, była trwa­ła. Swoje pokojowe posłannictwo wypełniała Elżbieta jednak nadal: dwukrotnie interwenio­wała póź­niej w zatargach Dionizego z bratem oraz Ferdynandem Kastylijskim. Tymczasem zaś przeżywała tę pociechę, że nawrócony jej modlitwami mąż uporządkował życie i wkrótce zmarł pobożnie, w r. 1325. Elżbieta przywdzia­ła wówczas habit tercjarki i osiadła przy klasz­torze klarysek w Koimbrze, którego była drugą fundatorką. Dwukrotnie pielgrzymowała jesz­cze do Santiago. Po raz wtóry szła tam pieszo mając już sześćdziesiąt cztery lata. Dowie­dziawszy się o wybuchu wojny między synem a jej wnukiem, królem Kastylii, pośpie­szyła do Alfonsa przebywającego w E­stremoz. Tam za­raz po przybyciu zachoro­wała i w dniu 4 lipca 1336 r., wzywając Matkę Najśw., zmarła. Ka­nonizował ją w r. 1626 Urban VIII, ale de­kret ogłoszono dopiero w r. 1742. Od Innocen­tego XII (1695) święto ob­chodzono 8 lipca, ostatnio jednak (1969) zosta­ło ono na powrót przesu­nięte na właściwy dies natalis, mianowi­cie na 4 lipca. Elżbieta Seton. Było pierwszą świętą, która urodziła się na ziemi amerykańskiej. Przyszła na świat w Nowym Yorku 28 sierpnia 1774 r., a więc w czasie, gdy koloniści zrywali się do walki o wolność i niepodległość. Ojciec, dr Ryszard Bayley, był pełnym poświęcenia lekarzem, a do protestanckiego Kościoła epi­skopalnego należał tylko formalnie. W rzeczy­wistości hołdował swego rodzaju naturalistycz­nemu humanizmowi. Matka osierociła ją w trze­cim roku życia. Wychowywała ją tedy druga żona ojca, zresztą on sam poświęcał jej dużo uwagi i serdecznego uczucia. W dwudzie­stym roku życia wyszła za mąż za nowojor­skiego kupca, Wiliama Setona, i przeniosła się do jego rodziny, która przyjęła ją bardzo ser­decznie. Przez jakiś czas żyła tam szczęśliwie, stając się matką pięciorga dzieci. Ale od r. 1801 zaczęły na nią spadać bolesne ciosy. Najpierw żółta febra zabrała jej ukochanego ojca. Zamykając mu oczy Elżbieta przeżywała tę pociechę, że w czasie agonii dawał on wy­raźne oznaki wiary i przed ostatnim tchnieniem powtórzył jeszcze za nią słowa wyrażające przywiązanie do Chrystusa. Wkrótce potem mąż Elżbiety zapadł na gruźlicę. By go rato­wać, Elżbieta wyjechała z nim do Włoch, ale dotarli już tylko do Livorno, gdzie w grudniu 1803 r. mąż umarł w szpitalu-kwarantannie. Wiele życzliwości doznała Elżbieta ze strony rodziny włoskiego bankiera Filicchi. Jej atmo­sfera pociągała Elżbietę do katolicyzmu. Te sympatie naraziły ją po powrocie na niechęć powinowatych. Mimo to w Wielkim Tygodniu 1805 r. Elżbieta złożyła w Nowym Yorku katolickie wyznanie wiary. Przyjęła też pierw­szą Komunię św., co przeżyła bardzo głęboko. Fakt ten rozbudził w niej nabożeństwo do Najśw. Sakramentu. Napisała wówczas do Amabilii Filicchi słowa pełne triumfu: -Jestem Jego, a On jest mój-. Do Kościoła katolickiego przyprowadziła także swe dzieci, a chcąc za­pewnić im katolickie wychowanie, założyła małą szkółkę, w której sama była nauczycielką. Ponieważ jednak rodzina protestancka stwarza­ła trudności, Elżbieta musiała przenieść się do Baltimore, gdzie znów założyła szkółkę wyzna­niową. Wkrótce potem objęła kierownictwo szkoły ufundowanej niedaleko stamtąd - w Em­mitsburgu - przez konwertytę Samuela Coope­ra. Nauczycielki tej właśnie szkoły zało­żyły stowarzyszenie, które stało się zalążkiem nowej kongregacji zakonnej: Miłosiernych Sióstr św. Józefa (Congregatio Sororum a Ca­ri­tate s. Joseph). Arcybiskup Carroll nadał im nieco zmodyfikowane konstytucje Sióstr Szary­tek, a Elżbieta została w r. 1812 ich pierwszą przełożoną. Zrazu zresztą do zgroma­dzenia nie należała. Była jego założycielką, ale odmówiła wstąpienia do niego, motywując swe stanowi­sko obowiązkiem wychowania włas­nych dzieci. Sprawę rozstrzygnął dopiero bis­kup, który też pozwolił na jej trzykrotny wy­bór. Przełożeń­stwo sprawowała do swej śmier­ci, która nastą­piła w dniu 4 stycznia 1821 r. Tak to dla po­tomności stała się wzorem zarów­no matki w zwykłym tego słowa znaczeniu, jak i wielu dusz oddanych Bogu i posłudze bliźnich. Jako swą założycielkę i patronkę czci ją około jede­nastu tysięcy zakonnic, które w r. 1963 docze­kały się beatyfikacji -Matki Seton-. Ka­nonizo­wał ją 14 września 1975 r. Paweł VI. Elżbieta Chong Chonye - zob. w aneksie: Męczennicy Koreańscy Elżbieta Renzi. Urodziła się 19 listopada 1786 r. w Saludecio pod Forli (Włochy). Wcześnie dostała się na wychowanie do klary­sek, potem do augustianek w Pietrarubia. Już tam wyczuwała, że powołaną jest do życia zakonnego. Na skutek zarządzeń napoleońskich w r. 1810 wrócić musiała do rodzinnego domu. Nie zrezygnowała wtedy z zamiarów. Dzięki pomocy ks. Witalisa Corducciego w r. 1818 dostała się w Coriano do zakładu nauczania dziewcząt. Nieco później podjęła próby, aby ten zakład połączyć z dziełem bł. Magdaleny z Canossy. Próby się nie powiodły. Wreszcie, w r. 1829, dała początek nowemu zgromadze­niu, które nazwano Bogobojnymi Nauczyciel­ka­mi pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej: Maestre Pie dell'Addolorata. Resztę życia wypełniła troskami około umacniania i rozsze­rzania nowego instytutu. Zmarła 14 sierpnia 1859 r. Jan Paweł II beatyfikował ją w r. 1989. Elżbieta Vendramini. Była siódmym dzieckiem Franciszka Vendramini Mosca, bogatego ziemianina, oraz jego żony Antonii Anieli z domu Duodo. Urodziła się 9 kwietnia 1790 r. w Passani, w państwie weneckim. W domu rodzinnym, a potem także u sióstr augu­stianek otrzymała staranne wychowanie. Wcześnie pokochała samotność, kontemplację i apostołowanie. W r. 1817 nieoczekiwanie poczuła się powołaną do czegoś wznioślejsze­go. Przyłożyła się wówczas do pracy w hospi­cjum dla sierot, obsługiwanym przez tercjarki. Wiele tam musiała znieść przeciwności, nawet zniewag. Z czasem zaczęła myśleć o zmianie statusu tercjarskiego na status bardziej ścisły, zakonny, ale i tutaj napotkała sprzeciw. Nie zraziła się tym i w r. 1828 założyła zgroma­dzenie sióstr franciszkanek-elżbietanek, które miały się zajmować sierotami i opuszczonymi starcami. W dwa lata później przywdziała za­konną suknię. Odtąd z wielką rozwagą pro­wa­dziła i rozkrzewiała nowe zgromadzenie. Bez ustanku postępowała też w cnotach. Cier­pliwie znosiła przewlekłe dolegliwości, które z cza­sem ją obezwładniły. Zmarła otoczona siostra­mi 2 kwie­tnia 1860 r. Jan Paweł II bea­tyfi­ko­wał ją 4 li­stopa­da 1990 r. Elżbieta Trin - zob. w aneksie: Męczen­nicy Chińscy Elżbieta od Trójcy Przenajśw. Nie chodzi ani o karmelitankę tego imienia, która w r. 1660 zmarła w opinii świątobliwości w Beau­me; ani też o współczesną (1881-1919) karme­litankę z Nantes - ale o Elżbietę Catez, która w karmelu otrzymała takie samo imię. Urodziła się 18 lipca 1880 r. w Avor, niedaleko Bour­ges, gdzie jej ojciec był oficerem. Gdy miała lat czternaście, ślubowała dozgonną czystość. W r. 1901 wstąpiła w Dijon do karmelu. Tam to, zwłaszcza po lekturze dzieł św. Teresy z Awili, odkryła swą duchową drogę: uwiel­biać Trójcę Przenajśw. przemieszkującą w du­szy. Szybko wznosiła się po stopniach dosko­nałoś­ci. Zgasła 9 listopada 1906 r., pozostawia­jąc po sobie nieco pism: listy, dziennik, wspo­mnienia. Wcześnie je powydawano i tłumaczo­no na rozmaite języki. Beatyfikował ją Jan Paweł II (1984).
Halszka
 obchodzi imieniny