Roland
Jest to imię złożone pochodzenia germańskiego. W członie pierwszym występuje element hrot- / hrod- / rot- 'sława', a w członie drugim element -land 'kraj, ziemia'. Najwcześniejszą postacią tego imienia było Hrodland. Imię to nosił bohater Pieśni o Rolandzie. Włoską formą imienia Roland jest Orlando. Orlando jest bohaterem epopei Ludwika Ariosto, pt. Orlando furioso (Orland szalony), przełożonej przez Piotra Kochanowskiego (+ 1629).
W Polsce imię bardzo rzadkie.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Rolandus, ang. Rowland, fr. Roland, Orland, Rolland, Roulant, Roullant, Ruellan, niem. Roland, Ruodland, wł. Orlando, Lando, Rolando.
W literaturze hagiograficznej trzej mężowie tego imienia występują jako święci lub błogosławieni. Zanim powiemy o nich kilka słów, nieco miejsca poświęcimy czwartemu. Jego kult był zjawiskiem krótkotrwałym, przemijającym, ale kiedy ów kult wygasł, Roland, zaliczany ongiś w poczet świętych, stanie się bohaterem nadal podziwianym przez wielu. Poprzez wieki sławić go będą prawdziwe arcydzieła literatury i sztuki europejskiej.
Roland, Oliwier i inni. W dziełku Einharda Życie Karola Wielkiego czytamy, że straże tylne armii, wracającej z wyprawy do Hiszpanii, dostały się w wąwozie Roncevaux (Pireneje Zachodnie) w zasadzkę, zgotowaną przez Basków. Wiadomo skądinąd, że stało się to 15 sierpnia 778 r. W bitwie, która rozgorzała i zamieniła się w druzgocącą klęskę, -wśród wielu innych padł... Roland, namiestnik marchii bretońskiego pogranicza-. Był zapewne identyczny z Rotholandem, którego podpis widniał na jednym z dyplomów wydanych w kancelarii cesarskiej i którego skrócone imię pojawiło się na srebrnym denarze z tamtych czasów. Więcej o nim ze źródeł historycznych nie wiemy. W kilka wieków później stał się jednak bohaterem słynnego eposu. W swej -klasycznej-, starofrancuskiej wersji Pieśń o Rolandzie powstała około r. 1100. O jej genezie, literackich walorach i wątkach oraz o odniesieniach do wypraw krzyżowych mówić tu nie potrzeba. O tym wszystkim rozprawiają omówienia Pieśni jako arcydzieła z gatunku chansons de geste. Tutaj wystarczy wspomnieć, że popularności eposu sprzyjało to, co na szlaku do Composteli oglądali pobożni pielgrzymi: opactwo w Roncevaux, grobowce Rolanda (Hruodlanda) i jego towarzyszy w Blaye nad zalewem Gironde itd. Natomiast w samej Pieśni po wrogiej stronie walczyli nie Baskowie, ale -ci z Hiszpanii-: emir Babilonu, zdradziecki Marsyl, król Saragossy, -poganie- i pohańcy. Gdy w czasie rozpoczynającej się bitwy biskup Turpin zagrzewał rycerzy do męstwa, zapewniał ich: -Jeśli pomrzecie, będą z was święte męczenniki, będziecie mieli miejsce na najwyższym piętrze raju... Posiądziecie się tuż koło Niewiniątek-. Z tymi zapewnieniami dobrze współbrzmi opis konania głównego bohatera: -Aniołowie z nieba zstępują ku niemu... Bóg zsyła mu swego... Cherubina... (Potem) niosą duszę hrabiego do raju-. Te i tym podobne wersety, recytowane przez trubadurów, nie mogły nie oddziaływać na wyobraźnię i przeświadczenia słuchaczy, których zapewniano, że -historia- jest prawdziwa, wiernie opisana. Jeśliby nawet były w niej odniesienia do historycznych faktów, tych nie znali, mieli o nich co najwyżej pojęcia ogólnikowe, mgliste. Nie należy dlatego dziwić się, że z fascynującego opisu bohaterstwa zrodziła się cześć dla bohaterów i że z czasem zaczęto ich uważać za świętych Pańskich. Sporą rolę w tej kultowej genezie odegrały też zapewne legendy karolińskie, zawarte w tzw. Kodeksie Kalikstyńskim, interesującej i na nowo dziś badanej kompilacji z Composteli. Mimo to trudno orzec, czy ze słuchania epickich legend narodziły się najpierw ikonograficzne przedstawienia -świętego- Rolanda, czy też takie same kwalifikacje wyrażono wcześniej w pasjonałach. Odnotowano w każdym razie, że w tych ostatnich już w XIII w. można było natrafić na zapis: sanctus Rolandus comes et martyr in Roncevalla. Ukoronowaniem albo może także zmierzchem tych literackich objawów kultu był opis sporządzony przez Piotra de Natalibus, autora Catalogus Sanctorum, który długo jeszcze cieszyć się będzie sporym powodzeniem. Gdy o ikonografię chodzi, najbardziej charakterystycznymi są dwa przedstawienia: na witrażu katedry w Chartres (XIII w.) Roland przyozdobiony jest w nimb, atrybut świętych; tkanina z katedry w Tournai ukazuje nie tylko ostatni bój jego drużyny, ale także francuski napis, który dobrego komesa Rolanda zwie świętym i męczennikiem. Wracając do pasjonałów, to jeszcze zauważmy, że -święty- Roland i jego towarzysze zajmowali miejsce pod dniem 16 lipca. O ile wiadomo, nigdy jednak nie czyniono starań o wprowadzenie ich do liturgii lub kanonizację. Słusznie zauważono, że z kultem Karola Wielkiego, ich suwerena, sprawy miały się zupełnie inaczej; mówiliśmy o tym powyżej.
Roland (Rotland), opat z Hasnon. Był mnichem w Saint-Amand (koło Valenciennes, departament Nord). Około 1069 r. powierzono mu zakładanie opactwa w niedalekim Hasnon. Tam także piastował potem opacką godność. Zmarł 9 listopada 1084 r. Benedyktyni wspominali go nie die natali, ale 18 maja.
Źródła i literatura z Bibl. Ss. 11 (1968), 303.
Roland, opat z Chézery. Wywodził się z Anglii. Przybywszy na kontynent, w Chézery (na zachód od Genewy, w diecezji Belley) został cystersem. W 1170 r. obrano go opatem. Rządził przez trzydzieści lat. Ponieważ protestanci berneńscy zniszczyli w 1534 r. archiwum opackie, o jego rządach nic nie wiemy. Wiemy natomiast, że otoczyła go dość intensywna cześć wiernych. W 1535 r. oraz w czasie rewolucji francuskiej pilnie strzeżono jego relikwii przed zniszczeniem. Wzywano go zwłaszcza w czasie suszy. W Chézery wspominano go 14 lipca, ale w diecezji i u cystersów wspomnienie obchodzono w dwa dni następne.
Źródła i literatura w Catholicisme 13 (1993), 66 n.
Roland (Orlando) Medyceusz. Urodził się w rodzinie, która należała do mediolańskiej gałęzi Medyceuszów. Około 1360 r., gdy miał już trzydzieści lat, zapragnął życia w samotności. Osiadł wówczas w lesie pod Bargone, koło dzisiejszego Salsomaggiore, w prowincji parmeńskiej. Oddawał się tam surowej ascezie, bliskiej tej, którą praktykowali Ojcowie z pustyń egipskich. Okrywał się koźlą skórą, a karmił ziołami i owocami. Żył ponad dwadzieścia lat w takim wyrzeczeniu. We wrześniu 1386 r. odnaleziono go na wpół żywego w czasie polowania, które urządzał dwór Mikołaja Pallavicino, seniora z pobliskiego zamku. Zmarł w dwa dni później, zaopatrzony na śmierć przez pełniącego posługę u Pallavicinich karmelitę Dominika de Dominicis. Dominik też sporządził żywot Rolanda. W 1563 r. Pius IV, który pochodził z tej samej gałęzi Medyceuszów, zainaugurował proces kanonizacyjny Rolanda. Podniesiono wówczas jako przeszkodę fakt, że wielki pokutnik dla zachowania bezwzględnego milczenia nie przystępował przez lata do sakramentów świętych. Zwykłej aprobaty kultu dokonał dopiero Pius IX w r. 1853. Wspomnienie przypada 15 września, w dzień śmierci ascety.