Bazarynka - czy wiesz kto za tym stoi?

(Źródło: Nowy dziennik, fot. Bart Sadowski )
Jan Latus / slo

Większość Polaków w Nowym Jorku, a już na pewno ci młodzi, wie co to jest Bazarynka. Że jest na internecie, nic nie kosztuje, a oferuje wiele: ogłoszenia drobne w sprawie pracy, mieszkania, kupna i sprzedaży.

Można także tam znaleźć na przykład… żonę (jest taka para, która poznała się właśnie przez Bazarynkę i niedawno obchodziła swoją 10. rocznicę ślubu. Dowiadujemy się od tym od założyciela Bazarynki, Jacka Kunikowskiego.

Bazarynka funkcjonuje jako dział ogłoszeniowy w gazetach (najpierw w "Superexpressie", ostatnio w "Polskiej Gazecie") od września 1998 roku, a na internecie - od maja 1999 roku.

Jacek sam wymyślił słowo "bazarynka". Ze zdziwieniem dowiedział się, że nikt się nim jeszcze nie posługuje, więc zarejestrował domenę bazarynka.com … i tak to się zaczęło. Dziś to mocny znak firmowy.

Jacek to malownicza i nietuzinkowa postać. Mieszka na Greenpoincie; tworząc Bazarynkę poruszał się na wrotkach, rowerze, skuterze, motocyklu i w końcu samochodem; a kiedyś, zaraz po przyjeździe do USA w 1989 roku, jeździł żółtą taksówką (w Polsce skończył technikum samochodowe, potem studiował prawo i administrację w Lublinie). Gdziekolwiek idzie lub jedzie, towarzyszy mu nieodłączny, przyjaźnie nastawiony do świata pitbull Mou.

Na pomysł zbierania ogłoszeń od Polaków w nowoczesny sposób wpadł, gdy widział dwie smutne tablice ogłoszeniowe na Greenpoincie, jako główne środki komunikacji. (Jedna wisiała w aptece Murawskiego, druga w Unii Kredytowej). Jacek pracuje zarówno w domu, jak i w terenie. Uważa, że Bazarynka łączy ludzi i zadaje kłam opiniom, iż Polacy nie potrafią sobie pomagać. Dlatego pracuje bezustannie ale ta praca go nie męczy.
Jego zdaniem Bazarynka uzupełnia gazety. "Mamy specjalizację, nie zajmujemy się tym czym gazety, czyli wiadomościami. Nie kreujemy rzeczywistości, lecz jesteśmy prostym, rzeczywistym odbiciem potrzeb Polonii. Ktoś szuka pracy, mieszkania, chce sprzedać samochód... to gazety informują, ostrzegają i komentują".

W pewnym momencie rozmiar przedsięwzięcia przerósł Jacka. Znalazł więc sobie biznesowego partnera, Mateusza Domogałę.

Zdaniem obydwu, są swoimi przeciwieństwami. Poznali się, gdy rozdawał pod dyskoteką EXIT na Greenpoincie ulotki "KECZ UP!". "KECZ UP!", ukazujący się w 2003 roku kolorowy magazyn adresowany do młodych Polaków na poziomie, był pomysłem ryzykownym; i w rzeczy samej, nie przetrwał długo. Jackowi spodobała się jednak energia i odwaga Mateusza. "Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś z taką energią rozdawał ulotki" - mówi Jacek.

Zaczęli prowadzić rozmowy w restauracji Miś przy Nassau Avenue na Greenpoincie. Założyli spółkę.

Mateusz ceni ludzi, którzy pracują nad sobą, są dzielni, podejmują się śmiałych przedsięwzięć. Przede wszystkim tych, którzy pomagają innym. Może to właśnie dlatego trafili na siebie z Jackiem. Przecież Bazarynka to platforma, która z założenia ma umożliwiać Polakom wzajemną pomoc.

Jeszcze podczas nauki w liceum Mateusz przepłynął Atlantyk na jachcie "Chopin", w szkole kapitana Baranowskiego. W czasie studiów prawniczych sprzedawał programy emerytalne i wdrapywał się na Mont Blanc. W USA - gdzie przyjechał w 2000 roku - zdobył na Pace University tytuł MBA w marketingu i zarządzaniu.

Biega w maratonach nowojorskich, a teraz przygotowuje się do triatlonu.

Na początku pracował dla dużej firmy ubezpieczeniowej na Manhattanie. Gdy Ryszard Rzeźnik, właściciel nieistniejącej już Greeinpont English School zgodził się na wystąpienie o wizę pracowniczą, został tam szefem marketingu.

Obecnie, oprócz Bazarynki, jest partnerem w firmie MDclick, która wdraża nowoczesną aplikację internetową przynoszącą wielkie oszczędności w amerykańskiej służbie medycznej.

Mateusz mieszka w Parsippany, NJ, z żoną Renatą i 29-miesięcznym synkiem Alexem. "To mój syn i moja relacja z nim - mówi Mateusz - jest moim największym sukcesem życiowym. A Alex jest dla mnie najlepszym motywatorem do dalszego rozwoju".

Jacek i Mateusz do dziś są jedynymi właścicielami Bazarynki. Mają biura w Polsce i New Jersey, to główne jest jednak w centrum Greenpointu.

Czy Bazarynkę prowadzicie sami?

O, nie… mamy swoich stałych pracowników i współpracowników. - odpowiada Jacek - A i tak wykorzystujemy tylko pewien procent pomysłów, jakie chcemy zrealizować. Na brak pracy nie narzeka dział księgowości, zespół informatyków a i zaprzyjaźnieni z nami prawnicy ostatnio się nie nudzą. Jednakże prawdziwy skarb to stworzony przez Mateusza fantastyczny dział marketingu i sprzedaży: Agata, Marcin i Rafał. Oni naprawdę stale się rozwijają jako ludzie, a jako współpracownicy mają niespożytą energię. To właśnie dzięki nim Bazarynka ma mocne podstawy finansowe i może skutecznie pomagać Polakom."

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bazarynka - czy wiesz kto za tym stoi?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.