Biznes społecznie odpowiedzialny - egzotyka?
Większość z nas chciałaby żyć w kraju praworządnym. Ale jeszcze bardziej niż w państwie, w którym policja i sądy działają sprawnie, wolelibyśmy żyć tam, gdzie nie ma złodziei. Biznes społecznie odpowiedzialny to właśnie biznes bez złoczyńców – mówi socjolog dr Sławomir Nowotny.
Zgodnie z zaleceniem Unii Europejskiej, koncepcja CSR (ang. Corporate Social Responsibility) powinna się jak najszybciej przyjąć w krajach członkowskich, dając firmom wysoce etycznym trwałą przewagę konkurencyjną nad innymi.
Interesariusz - słowo klucz
Społeczna Odpowiedzialność Biznesu (SOB, CSR) oznacza, że firmy w swojej strategii dobrowolnie uwzględniają wybrane interesy społeczne.
W Polsce taka polityka w prowadzeniu działalności gospodarczej wciąż pozostaje książkową egzotyką. Doświadczenia zagraniczne pokazują jednak, że prospołeczne inicjatywy przedsiębiorców, wspierane przez administrację rządową, środowiska naukowe i organizacje obywatelskie, mogą znacząco wzmocnić wartość rynkową firmy i marki - CSR to odpowiedzialność biznesu za przyczynianie się do trwałego rozwoju, poprzez współpracę z interesariuszami przedsiębiorstwa - pracownikami, ich rodzinami, społecznościami lokalnymi i społeczeństwem - by poprawić ich jakość życia w sposób dobry dla nich i dla rozwoju – taką definicję Społecznie Odpowiedzialnego Biznesu przytacza Edgar Saravia z Banku Światowego.
- CSR to więcej niż przestrzeganie kodeksu dobrych praktyk. To przekonanie o konieczności etycznego działania w każdych okolicznościach – uzupełnia Cezary Banasiński, prezes Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji (UOKiK).
Jego zdaniem, koncepcja ta pozwala wejść w ramy niedostępne dla prawa, prowadzi do uspołecznienia rynku i stwarza warunki korzystne dla konsumenta. Uczciwym przedsiębiorcom gwarantuje z kolei przejrzystość w biznesie. Mimo to, jak wynika z badań UOKiKu, CSR jest w Polsce wdrażany z dużą trudnością, chociaż został włączony w politykę rządu.
Trzy razy "W" - WOLA, WIEDZA I WRAŻLIWOŚĆ
- Przedsiębiorcy muszą mieć rzeczywistą i szczerą wolę wprowadzenia samoregulacji związanych z CSR. Korporacyjny system etyczny nie może być tylko modną dekoracją. Wrażliwość oznacza nieustanne otwarcie na bodźce, system ciągłego komunikowania z bliższym i dalszym otoczeniem. CSR to nie stan, lecz proces pogłębiania wiedzy o potrzebach interesariuszy – rozszyfrowuje Nowotny hasło „3xW".
Koncepcja społecznie odpowiedzialnego biznesu powinna, według doktora, uwzględniać zaspokajanie potrzeb innych niż te rozpoznawane w procesach marketingowych i niejako sztucznie kreowane. Musi brać pod uwagę także te potrzeby, których zaspokojenie nie służy zwiększaniu zysków firmy.
Nowotny nie dziwi się wynikom analiz UOKiKu. Jego zdaniem, na polskim rynku nie ma jeszcze odpowiednich warunków dla wprowadzania idei CSR.
- Rodzimi przedsiębiorcy traktują odpowiedzialność społeczną jako luksus i stawiają ją daleko za innymi potrzebami firmy. CSR rozumieją jako działalność dobroczynną, troskę o interesy pracowników, czasem działania proekologiczne – wylicza Nowotny. Jak podkreśla, nawet korporacje zachodnie nie czują na polskim rynku nacisku na prowadzenie biznesu w sposób społecznie odpowiedzialny i nie zachowują się tutaj tak, jak w swoim kraju.
Czy państwo może coś zmienić w tej sferze? Jak pokazują wspomniane wcześniej badania, zatrważająco wielu przedsiębiorców twierdzi, że to właśnie władza może skłonić ich do zachowań etycznych (na przykład poprzez ulgi podatkowe).
- Polski rynek i społeczeństwo cierpi na niedorozwój etyczny. Znacznie bardziej liczy się u nas "obyczajność" niż etyka i moralność – komentuje Nowotny owe pomysły „nagradzania za etykę". Jak przekonuje, jedynym sposobem na zmianę tej sytuacji jest edukacja obywatelska.
Prof. Wojciech Gasparski udowadnia, że edukację państwo powinno zacząć od siebie.
- Dziś trudno powiedzieć, że państwo wspiera przedsiębiorców społecznie odpowiedzialnych. Wszyscy pamiętamy historię piekarza, który oddawał ubogim bliski przeterminowania chleb. Władze podatkowe naliczyły od owych darowizn podatek, przedsiębiorca musiał zamknąć firmę, a chętni do naśladowania przekonali się, że w Polsce lepiej jest jedzenie wyrzucić, niż podarować je głodnym – mówi dyrektor Centrum Etyki Biznesu.
Gasparski nazywa polski rynek „Gospodarczą Rzeczpospolita Szlachecką" i przeciwstawia ją „Obywatelskiej Rzeczpospolitej Gospodarczej", do której powinniśmy dążyć. W jego opinii, aby przekształcić ową szlachecką gospodarkę w gospodarkę obywatelską, konieczne jest sformułowanie odpowiedniej strategii państwowej.
- Instytucje państwowe powinny promować zachowania etyczne, m.in. poprzez dawanie "dobrego przykładu". Standardy CSR powinny być wprowadzane także w organizacjach nie-biznesowych, np. w urzędach administracji państwowej i samorządowej – postuluje profesor.
- Nie bądź sobkiem, bądź SOBkiem – apeluje do przedsiębiorców Gasparski.
Eksperci są zgodni: CSR nie jest kosztem, a długoterminową inwestycją. Wiedza o tym wpływa na demokratyzację rynku i upodmiotowienie występujących na nim aktorów.
Konsumenci zyskują niższe ceny i wyższą jakość. Firmy znacznie lepiej funkcjonują w konkurencyjnym, ale partnerskim środowisku. Idea ta daje przedsiębiorcom szansę na wzajemność.
Uczciwy przedsiębiorca może się spodziewać, że klient też go nie oszuka. Dzięki CSR i samoregulacjom branżowym maleje potrzeba angażowania się państwa w problemy rynkowe.
W ocenie profesora Witolda Orłowskiego, dyrektora Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, państwo powinno jedynie tworzyć najlepsze warunki dla funkcjonowania firm, a wówczas CSR powstanie jako efekt uboczny.
- Etyka powinna być normą, a CSR powinno wykraczać poza obowiązujące prawo – uważa Orłowski. - Jednak to nie sprawdzi się w Polsce, gdzie prawo i instytucje społeczne są słabe. W naszych warunkach samo przestrzeganie przepisów (np. niechęć dla korupcji) może stanowić jakiś wymiar CSR - dodaje.
Etycy, socjologowie i przedstawiciele środowisk biznesowych zgadzają się, że pewnych rzeczy nie trzeba zakazywać. Wystarczy je nagłaśniać ze szkodą dla nieetycznych przedsiębiorców.
- Aby nie znaleźć się w konflikcie z prawem, UOKiK musiał zdjąć ze swoich stron listę stacji, które "chrzczą" paliwo. Być może należałoby zmienić przepisy, aby nieodpowiedzialne społecznie działania piętnować – zastanawia się Orłowski.
Także promocja zachowań etycznych bywa lepsza, niż wszelkie prawne zachęty. Jednak pozytywne działania państwa powinny oznaczać jak najmniejszą ingerencję w gospodarkę. - Im mniej regulacji państwa, a więcej samoregulacji, tym lepiej – mówią jednym głosem zwolennicy CSR.
Nad rolą otoczenia, w tym rządu, w kreowaniu odpowiedzialnych społecznie przedsiębiorstw zastanawiali się goście warszawskiej konferencji „Koncepcja CSR w Polsce – stan obecny i perspektywy rozwoju", zorganizowanej przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Fundację im. Friedricha Eberta oraz Centrum CSR.PL 6 czerwca 2006 roku.
Skomentuj artykuł