Do czego służy współczesna szkoła?

(fot. woodleywonderworks / flickr.com)
Małgorzata Sagan / slo

Szkoła powinna dążyć do tego, by młody człowiek opuszczał ją jako harmonijna osobowość, a nie jako specjalista.
(Albert Einstein)

Młodość jest okresem dynamicznego rozwoju i utrwalania postaw kształtowanych w środowisku rodzinnym i szkolnym. Szkoła powinna służyć rozwojowi młodego człowieka i stwarzać mu możliwości realizowania posiadanych uzdolnień. Podstawową powinnością nauczyciela jest pomóc uczniowi w poznaniu samego siebie i pokierować jego rozwojem zgodnie z odkrytymi zasobami zdolności, talentów czy przesłanek geniuszu. Ważne jest przy tym wskazanie ostatecznego celu, dla którego każdy człowiek zostaje obdarowany określonym, lecz zróżnicowanym bogactwem, co znakomicie ilustruje ewangeliczna przypowieść o talentach.

Czy współczesna szkoła spełnia swoją powinność w tym zakresie? Presja ideologiczna, niestabilność programowa, napór liberalnych koncepcji pedagogicznych nie ułatwiają nauczycielowi pracy z uczniem, ani uczniowi pracy nad sobą w kształtowaniu harmonijnej osobowości, rozwijaniu talentów i dojrzewaniu do odpowiedzialności za własne życie. Pomimo że dokumenty ministerialne regulujące pracę szkoły wciąż mówią o "zwiększaniu szans edukacyjnych" i "wspieraniu rozwoju" uczniów, daje się zauważyć systematyczne obniżanie poziomu intelektualnego młodych ludzi.

Wobec niesprzyjających okoliczności zewnętrznych, mających wpływ na proces nauczania, jedyną szansą młodego człowieka na prawidłowy rozwój posiadanego potencjału osobowego jest mądrość nauczyciela.

Ludzie posiadający ogólne zdolności, wybitnie uzdolnieni i utalentowani stanowią zwykle około 10% populacji. Geniusz zdarza się niezwykle rzadko.

Uczeń zdolny lub przejawiający zdolności specjalne (116-131 IQ) uczy się dla satysfakcjonujących go ocen. Jego inteligencja ujawnia się we wszystkich obszarach aktywności lub w lepszym wykonywaniu konkretnych zadań.

Uczeń uzdolniony (132-147 IQ) uczy się dla radości uczenia się i odkrywania rzeczy dotąd nieznanych. W psychologii uzdolnienie definiuje się jako specyficzną konfigurację kilkunastu zdolności ogólnych i specjalnych umożliwiającą doskonałe wykonywanie czynności. Wyróżnia się uzdolnienia akademickie (językowe, matematyczne itp.), przywódcze, psychomotoryczne, artystyczne.

Człowiek utalentowany (148 IQ) jest zawsze twórcą w jakiejś dziedzinie. Rozwiązuje problem (naukowy, artystyczny, techniczny, polityczny itp.) na bazie wiedzy nabywanej i przyswajanej przez około 10 lat. W obecnym systemie edukacyjnym okres ten przypada głównie na czas edukacji w gimnazjum, szkole ponadgimnazjalnej i w szkole wyższej. Istotnym wyróżnikiem procesów twórczych jest specyficzny cel, dla którego człowiek angażuje się w działania kreatywne. Efekty jego pracy są zwykle oryginalne, unikatowe, zaskakujące. Mają wymiar użyteczności społecznej w aspekcie estetycznym, poznawczym, pragmatycznym. Są też źródłem inspiracji dla kolejnych pokoleń.

Geniusz również jest twórcą, ale jego dzieło ma zawsze charakter przełomowy. Jest punktem zwrotnym w rozwoju i postępie cywilizacyjnym ludzkości. Jego oryginalność wyprzedza swój czas zazwyczaj o kilkadziesiąt lat.
Pozostałe 90% populacji stanowią uczniowie przeciętnie uzdolnieni, mało uzdolnieni i uczniowie ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się.

Jedno z najważniejszych zadań szkoły - niezależnie od zmieniających się uwarunkowań politycznych i społecznych - sprowadza się do stymulowania harmonijnego rozwoju ucznia poprzez odkrywanie wpisanych w jego naturę możliwości twórczych. W szkole uczeń powinien się dowiedzieć, jaki jest jego potencjał intelektualny i jak może go wykorzystać w dorosłym życiu dla pomnożenia dobra. Powinien także zrozumieć, że ludzie nie są sobie równi i że ta nierówność jest pożyteczna: gdyby wszyscy byli w kratkę i mieli po cztery jabłka, nikt nikomu nie byłby potrzebny(ks. J. Twardowski).

Nie iloraz inteligencji decyduje o udanym, satysfakcjonującym życiu, lecz wysiłek rozumu i woli, włożony w optymalny rozwój. Jeśli można porównać potencjał człowieka do naczynia, które ma być wypełnione po brzegi, to czas edukacji szkolnej jest etapem odkrywania, jakie jest to naczynie i ile może w sobie pomieścić - na przykład pełna szklanka czy pełen naparstek. Uczeń musi w szkole nabrać przekonania, że sens życia sprowadza się do wypełnienia po brzegi owego naczynia. Od postawy nauczycieli zależy, jakie treści tam się znajdą oraz w jakich relacjach pozostają uczniowie świadomi własnego zróżnicowania w sferze zdolności.

Współczesna szkoła gwarantuje wszystkim uczniom równy start i daje wielorakie możliwości rozwoju. Ze strony nauczycieli istotne jest tworzenie w szkole klimatu fascynacji wiedzą, sztuką i innymi aspektami kultury, aby uczeń miał możliwość przekonania się, że warto się uczyć, warto dużo wiedzieć i umieć, warto rozumieć siebie i innych. Nie jest to łatwe zadanie, ale wykonalne. Wystarczy wykorzystać charakterystyczne dla okresu dojrzewania pragnienie niezależności. Można też własną postawą pokazać, że nauczyciel jest człowiekiem spełnionym i szczęśliwym, bo wie, dlaczego wykonuje ten zawód.

W takim klimacie uczeń nie jest pozbawiony szans odkrycia posiadanych zdolności, realizowania tych pasji i zainteresowań, które służą jego wszechstronnemu rozwojowi. Powszechny w Polsce dostęp do edukacji, zagwarantowany konstytucyjnie, sprawia, że uczeń otrzymuje taką szansę na starcie i może ją maksymalnie wykorzystać. Może też ją zaprzepaścić. Dzieje się tak, gdy pojawiają się pierwsze trudności w przyswajaniu wiadomości i zostają przez rodziców zlekceważone lub zignorowane. Często towarzyszą im zaburzenia w zachowaniu, będące później źródłem destruktywnych postaw w kontakcie z rówieśnikami i z nauczycielami. Nierzadko również konflikty wewnątrzrodzinne utrudniają, a nawet uniemożliwiają uczniowi skorzystanie z możliwości optymalnego rozwoju oferowanych przez szkołę.

Z dotychczasowej praktyki wynika, że nauczyciele korzystają z wszelkich dostępnych środków wspomagających pracę z uczniem uzdolnionym i utalentowanym, nie zaniedbując uczniów przeciętnych ani uczniów z trudnościami w nauce. Na szczególną uwagę zasługuje właściwe rozłożenie akcentów i stopień zaangażowania nauczycieli w podjęte działania dydaktyczne. Przygotowywanie uczniów do konkursów przedmiotowych i olimpiad, konkursów artystycznych i turniejów w ramach zajęć pozalekcyjnych, realizowanie programów indywidualnego toku nauki, animowanie różnorakich form ekspresji twórczej z jednej strony, z drugiej zaś prowadzenie zajęć wyrównawczych, czy realizowanie indywidualnego programu wsparcia dla ucznia z trudnościami dowodzi zawodowej gotowości i pełnej dyspozycyjności nauczycieli do służenia młodym ludziom w odkrywaniu ich możliwości.

W świetle zatwierdzonych zmian programowych i organizacyjnych w pracy szkoły wydaje się mało prawdopodobne, aby nauczyciele podzielali pogląd, że mają więcej możliwości wspomagania rozwoju dzieci i młodzieży. Nie ma również powodów, aby sądzić, że sami uczniowie (gimnazjaliści i licealiści) entuzjastycznie przyjmują konieczność uczęszczania na obowiązkowe zajęcia fakultatywne o profilu artystycznym, technicznym i ekonomicznym i wierzą zapewnieniom MEN, że są one organizowane dla ich dobra: Wprowadzenie tych zajęć w szkole ma na celu umożliwienie odkrywania i rozwijania indywidualnych zdolności i zainteresowań uczniów oraz wzbogacenie oferty szkoły. Dotychczas bowiem szkoły nieźle sobie radziły ze wzbogacaniem własnej oferty, z promowaniem uczniów zdolnych. Uczniowie zaś korzystali z tej oferty, jeśli chcieli. Ostatecznie dobra wola i odrobina chęci ze strony ucznia, warunkująca zaangażowanie w realizację zadań na bazie odkrytych zdolności, decyduje o rozwoju i ewentualnym sukcesie naukowym, artystycznym czy sportowym. Stosowanie przymusu tam, gdzie uczeń może subiektywnie wybierać albo powstrzymać się od wybierania (szkolne koła zainteresowań, inne dodatkowe zajęcia sportowe, artystyczne itp.) nie jest dobrym pomysłem na rozwijanie indywidualnych zdolności.

Niemało kontrowersji budzi też wczesne profilowanie polegające na "specjalizowaniu" ucznia już w ostatniej klasie gimnazjum. Działanie to jest procesem wspierającym ucznia w dokonywaniu wyboru własnej drogi edukacji. Pochopny i nie do końca przemyślany wybór (…) może istotnie utrudnić realizację marzeń o wykonywaniu określonego zawodu. Nietrafione wybory profili bezpośrednio oddziałują także na słabą motywację do nauki oraz osiągane wyniki edukacyjne. Wydaje się jednak, że najbardziej sensowne wspieranie ucznia polega na wyposażeniu go w profesjonalną wiedzę ogólną o świecie, o człowieku i jego wytworach. Dopiero na bazie tej wiedzy młody człowiek może dokonać odpowiedzialnego wyboru ścieżki dalszego rozwoju jako istota rozumna, wolna i suwerenna, a nie narzędzie systemu.

Od kilku lat wzmaga się krytyka systemu zewnętrznego oceniania efektów pracy szkoły - sprawdzianu, egzaminu gimnazjalnego i matury. Wyniki nie są zadowalające, nie odzwierciedlają rzeczywistej pracy ucznia i nauczyciela. Zmiany programowe mają poprawić ten stan rzeczy, a przede wszystkim spowodować, aby uczeń uczył się dla przyjemności a nie ze względu na testy, a nauczyciel uczył różnych przydatnych w życiu umiejętności, nie zaś "pod egzamin".

Ocenianie zewnętrzne jest ważnym czynnikiem motywującym do nauki i stymulującym rozwój. Młodzi ludzie uczą się na każdym etapie w perspektywie egzaminu. Wszystkim zależy na jak najlepszym wyniku. Często jest to jedyny skuteczny środek dyscyplinujący ich myślenie i zachowanie. Informacja, jaką otrzymuje uczeń o wyniku egzaminu, ma zwykle zasadniczy wpływ na wybór kierunku dalszego kształcenia.

Nie można zatem oczekiwać wyłącznie radosnej twórczości w pracy szkoły bez należytej uwagi poświęconej przygotowaniu do egzaminów. Ponadto nie ma nic niewłaściwego w pracy nauczyciela i ucznia zorientowanej na egzamin.

Rzeczywistym problem natomiast jest poziom zadań egzaminacyjnych, związanych treściowo z podstawą programową, który wydaje się zbyt niski. Jest to efekt apriorycznego założenia, że egzamin gimnazjalny ma być dostosowany do poziomu przeciętnego ucznia, a egzamin maturalny powinien zdać każdy przystępujący do niego uczeń szkoły ponadgimnazjalnej. Merytoryczna dyskusja z takim założeniem jest prawie niemożliwa, zwłaszcza że zmiany programowe niekorzystnie rozkładają akcenty w treściach nauczania i częściowo je redukują (głównie w przedmiotach humanistycznych). Uczeń natomiast, zarówno przeciętny jak i zdolny, przygotowuje się do egzaminu tylko w takim zakresie, jaki jest określony w standardach egzaminacyjnych i nie ma powodu, aby zachowywał się w tym względzie inaczej. Jeśli jednak zakres treści zadań egzaminacyjnych jest zredukowany, to zasoby wiedzy ucznia nie będą imponujące. Należy więc spodziewać się raczej dalszego obniżania poziomu intelektualnego młodych ludzi, niż ich rzeczywistego rozwoju mierzonego wynikiem egzaminacyjnym.

Harmonijnie ukształtowana osobowość młodego człowieka z wyakcentowaniem uzdolnień i szczególnych predyspozycji jest celem wszystkich działań podejmowanych przez szkołę nie tylko w procesie dydaktycznym, ale też w obszarze pracy wychowawczej. Najważniejszą rolę odgrywa nauczyciel, który swoją postawą stymuluje ucznia do podejmowania wysiłku. Jest to postawa pasjonata stawiającego wysokie wymagania dyscyplinujące myślenie i zachowanie z jednego tylko powodu - z miłości do ucznia. Zmieniają się programy nauczania i koncepcje wychowawcze, ale podstawowa zasada pedagogiczna: kochać i wymagać, pozostaje niezmienna. Jeśli jest konsekwentnie stosowana, daje nadzieję na właściwe pokierowanie rozwojem młodego człowieka.

Nie przekonują natomiast sugestie zawarte w uzasadnieniu rządowego programu "Bezpieczna i przyjazna szkoła 2008-2013", dotyczące kreowania w szkole klimatu współpracy, szacunku i dialogu na podstawie zasad solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności jako płaszczyzny rozwijania potencjału dzieci i młodzieży. W rozumieniu autorów programu oznacza to bowiem takie rozłożenie akcentów w realizacji zadań wychowawczych, w którym mniejszą wagę przywiązuje się do zewnętrznych środków kontroli (np. izolowania uczniów z zaburzeniami w zachowaniu, stosowania oprogramowania ograniczającego dostęp do szkodliwych stron internetowych), a więcej uwagi poświęca się rozwijaniu kompetencji wychowawczych i profilaktycznych nauczycieli. Jest to powrót do idei partnerstwa w relacjach nauczyciel-uczeń, idei raczej skompromitowanej w warunkach polskiej szkoły.

Jedyne partnerstwo, o jakim można mówić w procesie dydaktyczno-wychowawczym, to partnerstwo polegające na wspólnym dążeniu - ucznia i nauczyciela - do pełnego rozwoju osoby ucznia. Role są więc z natury rzeczy nierówne: nauczyciel stawia zadania, uczeń je rozwiązuje. Twórczy rozwój nie rodzi się w komforcie demokracji, lecz w dyskomforcie wynikającym z obowiązku sprostania zadaniom. Szkoła nie jest luzacką sielanką, lecz trudnym i żmudnym torem przeszkód. Ktoś inny jest tu zawodnikiem, a ktoś inny arbitrem.

Z tego powodu uczeń nie musi kochać szkoły jako instytucji kojarzącej się z ciężką pracą. Ów wyznaczony tor przeszkód, modyfikowany dla ucznia zdolnego, zawsze zmusza do wysiłku, budzi niepewność, lęk lub inne frustracje. Praca wychowawcza nauczycieli powinna jednak kształtować w młodym człowieku poczucie sensu podejmowanego trudu, uzasadniać szkołę całościowo jako zadanie do wykonania, którego kontekstem jest twórczy rozwój człowieka.

Istotne jest również konsekwentne egzekwowanie wykonania zadań - nagradzanie sumienności i rzetelności, ale i sprawiedliwe karanie lekceważenia obowiązków. Wyrabia to w uczniach pozytywny stosunek do konieczności uczenia się, co w efekcie stymuluje ich rozwój. Każdy nauczyciel systematycznie stosujący w pracy to proste narzędzie przekonuje się na co dzień o jego zadziwiającej skuteczności nawet w obliczu kadencyjności podstaw programowych oraz zmieniających się trendów i mód w dydaktyce i wychowaniu.

Określona koncepcja wychowawcza ma zatem niemały wpływ na tworzenie w szkole takiego klimatu intelektualnego i psychospołecznego, w którym każdy uczeń bez trudu uświadamia sobie szanse własnego rozwoju i jednocześnie nie ulega złudzeniu, że osiągnie szczyty swoich możliwości - bez trudu, łatwo i przyjemnie. Nie każdy jednak uczeń z tej szansy korzysta.

Szkoła jest czasem i miejscem dość specyficznym w życiu człowieka. Jest obszarem kumulowania najszerzej pojętej wiedzy o człowieku, którym uczeń ma uświadomić sobie, jak różni są ludzie, zjawiska, zdarzenia. Jest przestrzenią, w której nie ma łatwych dróg, ale jest mądry przewodnik.

Nauczyciel w sposób najbardziej naturalny i bezinteresowny zawsze pragnie, aby jego uczeń rozwijał się na miarę posiadanych uzdolnień, aby dojrzewał i wzrastał w mądrości. Zawsze o to zabiega, angażując wszystkie swoje talenty, siły i czas i nie zastanawia się, czy dostanie za to medal, czy chłostę śmiechu. Jest to jego wielka słabość z praktycznego punktu widzenia i jednocześnie najpotężniejszy oręż w zmaganiach o kształt człowieka pięknego i dobrego w każdym z danych mu uczniów.

Szkoła zatem o tyle jest kuźnią talentów a nie zaprzepaszczonych szans, o ile pracują w niej roztropni, mądrzy nauczyciele - pasjonaci o mentalności zwycięzcy.

Małgorzata Sagan - doradca metodyczny, nauczycielka w Gimnazjum nr 16 im. F. Chopina w Lublinie

Przypisy:
1. Uzasadnienie do Rozporządzenia MEN z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dziennik Ustaw z 2009 r. Nr 4, poz.17), s. 4.
2. Nowa podstawa programowa. Jak organizować edukację w gimnazjum i liceum? Poradnik dyrektora szkoły, MEN, Warszawa 2008, s. 28.
3. Nalaskowski A., Edukacja i twórczość - refleksja na przełomie wieków, w: Pedagogika w pokoju nauczycielskim, red. A. Kruszewski, Warszawa 2000, s.108.
4. Tamże, s.109.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Do czego służy współczesna szkoła?
Komentarze (6)
Z
zdzisia
29 czerwca 2012, 21:54
a ja jestem za specjalizowaniem, bo tzw. kujony niewyspecjalizowane w konkretnej dziedzinie zwykle nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić i... zostają nauczycielami.
H
HK
10 stycznia 2012, 09:43
Szkoła dotąd będzie standaryzowala myślenie i nauczanie, dopóki będzie powszechnie obowiazująca, państwowa, według jakichś programów. Czlowiek z natury jest indywidualny, choć też społeczny i tylko zróżnicowanie szkolnictwa może zaspokoić jego potrzeby. Państwowy monopol jest tu największym wrogiem.
Bogusław Łęcina
10 stycznia 2012, 09:04
Śmieszą mnie tezy o rozwijaniu zdolności uczniów w polskiej szkole. Jeszcze nie słyszałem żeby nauczyciel zachęcił wybitniejszego ucznia do czegokolwiek. Prawda jest taka, że nauczycielom inteligentniejsze jednostki nie pasują, bo zadają trudne pytania i burzą "tok lekcji", a przecież nauczyciel "musi zrealizować program". Za chwilę padają zarzuty typu: "Patrzcie go, pozjadał wszystkie rozumy". A gdy uczeń chce poznać odpowiedź, zbywa się go tłumaczeniem, że tego jeszcze nie przerabialiśmy, do tego dojdziemy, albo żeby przeczytał sobie o tym w książce. I jeszcze nauczyciele narzekają, jak to są ogromnie przemęczeni przygotowywaniem lekcji, poprawą sprawdzianów itd. Mój syn w szkole uczy się wypełniać bezsensowne testy, a na dobrą sprawę całą wiedze wyniósł z książek które przeczytał nadprogramowo, a nie z ogłupiających podręczników dla półanalfabetów.
MZ
Mama z ED
9 stycznia 2012, 23:02
Autorka w artykule miejscami sama sobie zaprzecza. Faktycznie, pobożne życzenia i sporo bzdur. Egzaminy zewnętrzne złe, ale... dobre itp Ostatni wniosek, że ostatecznie decydują nauczyciele po raz kolejny zaprzecza całemu wywodowi. Skoro i tak decyduje osobiste podejście nauczyciela, to po co te programy, testy standaryzowane, reformy itp. To prawda, że dobry nauczyciel POMIMO kiepskich programów i konieczności uczenia "pod test" czegos jednak nauczy, ale skąd brać takich nauczycieli? i jeżeli to jedyna szansa naszej oświaty to biada nam i dzieciom naszym.
S
sn
9 stycznia 2012, 13:12
Artykuł to stek pobożnych życzeń i paru niesamowitych żartów (np. Nauczyciel w sposób najbardziej naturalny i bezinteresowny zawsze pragnie, aby jego uczeń rozwijał się na miarę posiadanych uzdolnień, aby dojrzewał i wzrastał w mądrości.)       Szkoła kontynentalna służy do wtłaczania wiedzy w ilościach nikomu do niczego niepotrzebnych oraz do kształtowania konsumenta.       Szkoła anglosaska służy do zdobycia wiedzy jak zdobywać samodzielnie wiedzę i w ten sposób kształtuje twórców i producentów.       Szkola nie jest jedynym i najważniejszym miejscem zdobywania wiedzy i kształtowania charakteru. Ludzie dzielą sie niestety na nieuków i na samouków.
K
karolina
9 stycznia 2012, 12:15
Witam serdecznie, przeczytałam powyższy artykuł gdyż właśnie zajmuję się tematem twórczości samych nauczycieli w rzeczywistosci polskiej i jaki ma ona wpływ na kształtowanie postaw twórczych u uczniów. Trudno zgodzic mi się z niektórymi fragmentami tegoż artykułu...a nawet wzbudzają we mnie złość...Bo co pozytywnego może rodzić frustarcja dzieci w szkole??Gdzie tu miejsce na rozwój?? Od kiedy lęki są twórcze??Czy jednym z gównych inhibitorów systemowych nie jest wciąż nagminnie praktykowane przez nauczycieli wzbudzanie rywalizacji oraz manipulacja nagrodami i karami?? Wydaje sie, że te i jeszcze kilka innych czynników skutecznie powodują wzrost uległości i bycia podatnym na sterowanie zewnętrzne, zahamowanie samoodpowiedzialności i samodzielnosci i prowadzi do dewiacji stanów emocjonalnych  uczniów...Ale niewątpliwie konfort w takim systemie edukacyjnym mają nauczyciele...( choć nie chciałabym tu dokonywać generalizacji, bo wielu już ma bardziej "otwartą głowę").Dla wielu nauczycieli uznajacych swoją wszechwiedzę to cieżki czas w zawodzie...ale może i szansa??;)...tylko czy zechcą z niej skorzystać? Trzeba bedzie zacząć od siebie i rozłupać skostniałe schematy...w których jest bezpiecznie."Nauczyciel w sposób najbardziej naturalny i bezinteresowny zawsze pragnie, aby jego uczeń rozwijał się na miarę posiadanych uzdolnień, aby dojrzewał i wzrastał w mądrości. Zawsze o to zabiega, angażując wszystkie swoje talenty, siły i czas..."Patrząc na własne doświadczenia szkolne...z perspektywy juz wielu lat poza nią...czytajac przytoczony fragment tegoż artykułu i ukazany w nim  idelany obraz nauczyciela...mogę jedynie westchnąć:  "Mój Boże..." I prosić Go, żebym w swojej, w przyszłosci pracy pedagogicznej miała owarty umysł i krytycznie samą siebie oceniała.