Dlaczego zdradziłem żonę?

Zwykle zdrada małżeńska nie jest czymś zaskakującym, lecz jest związana z całą historią jej życia. Zwykle też zaczyna się długo przed… zdradą! (fot.shutterstock.com)
Marta Jacukiewicz / slo

Małżeństwo po zdradzie jest nadal możliwe, ale potrzebna jest duża umiejętność przebaczenia i prawdziwe nawrócenie.

Marta Jacukiewicz: Gdzie tkwi przyczyna zdrad małżeńskich?
ks. Marek Dziewiecki: Zachowania człowieka nie są przypadkowe. Zwykle z dużym prawdopodobieństwem da się przewidzieć reakcji innych ludzi, zwłaszcza osób dojrzałych i odpowiedzialnych. Zachowanie danej osoby wynika z jej dotychczasowego sposobu postępowania. Zwykle zdrada małżeńska nie jest czymś zaskakującym, lecz jest związana z całą historią jej życia. Zwykle też zaczyna się długo przed… zdradą! Typowy przykład to zdrada w małżeństwie, w którym ona i on współżyli ze sobą przed ślubem. Już wtedy dopuścili się przecież zdrady samych siebie i przyszłego małżonka - nawet jeśli się później pobrali. Dali sobie bowiem prawo do współżycia z kimś, z kim nie wiązała ich przysięga małżeńska. Ponadto w takiej sytuacji kobiecie będzie trudno weryfikować dojrzałość mężczyzny, z którym już współżyje. Ona z kolei przestaje go fascynować. Wiele - może większość - zdrad w małżeństwie zaczyna się od współżycia przed małżeństwem! Jeśli ktoś nie chce być zdradzany, to niech sam nie zdradza i niech nie doprowadza drugiej osoby do zdrady przez współżycie przed czy poza małżeństwem. Obowiązuje zasada: nie chcesz być zdradzany w małżeństwie, to nie współżyj nie tylko poza, ale też przed małżeństwem!
Zdarza się chyba jednak i tak, że dochodzi do zdrady małżeńskiej, mimo że obydwoje żyli przed ślubem w czystości?
Takie sytuacje też się zdarzają, ale są znacznie rzadsze niż zdrady w małżeństwach, w których ona i on - lub jedna ze stron - ma za sobą dramat współżycia przedmałżeńskiego. Kilka lat temu widziałem wyniki badań amerykańskich na temat wierności małżeńskiej. Okazało się, że małżonkowie, którzy współżyli ze sobą przed ślubem, dwa razy częściej dopuszczają się zdrady małżeńskiej niż ci, którzy przeżyli narzeczeństwo w czystości. To nie są jedyne badania w tym względzie. Takie dane empiryczne sprawiają, że w USA coraz więcej młodych ludzi stosuje zasadę: "true love waits" - ‘prawdziwa miłość czeka’.
Jeśli już ktoś dopuścił się zdrady małżeńskiej, to czy powinien powiedzieć o tym małżonkowi?
Każdy taki przypadek warto rozpatrywać indywidualnie, ale uważam, że zasada ogólna powinna być następująca: jeśli zdradzana strona nie wie, to nie powinno się jej o tym mówić. Zwykle takie zwierzenie zwiększa tylko ból osoby zdradzonej, która najczęściej i tak coś przeczuwa, a dla zdradzającego przyznanie się do winy może wydawać się wystarczającą formą "oczyszczenia" czy "zadośćuczynienia". Jeśli zdradzany małżonek wie, że został zdradzony, to jasne, że ten, który zdradził, powinien wyznać tę prawdę - z bólem, ze łzami w oczach, z serdecznymi słowami przeproszenia. Jeśli natomiast zdradzany małżonek nie wie o tym, to ten, który zdradził, musi sam mierzyć się z ciężarem winy i grzechu. Kto zdradził, ten nie ucieknie od cierpienia i zawsze będzie nosił w sercu bolesny ciężar. Może natomiast nawrócić się, wyspowiadać, wyciągnąć wnioski i wynagradzać zdradę przez wierność i okazywanie małżonkowi większej miłości niż kiedykolwiek wcześniej. Warunkiem przebaczenia i nawrócenia jest to, że się zmieniam, a nie to, że się "chwalę" moją zdradą. Mój grzech wyznaję Bogu i spowiednikowi, ale niekoniecznie tym, których skrzywdziłem, jeśli oni o tym nie wiedzą i jeśli moja szczerość przyniosłaby im dodatkowe cierpienie.
Czy, a jeśli tak, to kiedy, zdradzony małżonek może albo powinien przebaczyć winowajcy?
Zdradzony małżonek nigdy nie powinien się mścić i odpowiadać zdradą na zdradę. Kiedy i na ile przebaczy, to zależy nie tylko od niego, ale także od postawy tej osoby, która skrzywdziła. Czasem my, księża, upraszczamy sprawę i mówimy: "Przebaczaj każdemu i zawsze!". Tymczasem Jezus mówi o warunkach, jakie winowajca ma spełnić, jeśli chce otrzymać przebaczenie. Wyjaśnia to w przypowieści o dłużniku, który padł przed wierzycielem na kolana, ze łzami, z lękiem, wyznał swoje winy i nie prosił o przebaczenie, a jedynie o litość i cierpliwość, by miał szansę cały dług oddać w ratach. Dopiero wtedy wierzyciel wszystko mu darował. Jeśli małżonek, który zdradził, nie zmienia się, to można mu przebaczyć w sercu minione krzywdy, ale należy bronić się przed nowymi krzywdami. Jeśli natomiast zmienia się, nawraca, przeprasza i wynagradza, to można mu zakomunikować przebaczenie. Mówienie krzywdzicielowi o przebaczeniu, zanim okaże on skruchę, byłoby przejawem naiwności, a nie miłości.
Czy są szanse na udane życie małżeńskie po tym, jak jedno z małżonków dopuściło się zdrady?
Największe szanse na pojednanie są wtedy, gdy zdrada była chwilą słabości - wbrew całej szlachetnej wcześniejszej postawie - jak u Piotra, który zaparł się Jezusa. Wtedy jest potworny ból, ale możliwe staje się radykalne nawrócenie i odzyskanie miłości. Nie ma takiego grzechu czy kryzysu, z którego nie byłoby już drogi powrotu. Jeśli natomiast zdrada była rezultatem egoizmu i wyuzdania na co dzień, albo jeśli zdradzająca osoba brnie na tej drodze, kłamiąc, oszukując także samego siebie, to wtedy zaczyna iść drogą przekleństwa i śmierci. Warunkiem nowego życia jest nie tylko przebaczenie ze strony osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim żal, nawrócenie i powrót do miłości. Żal z powodu zdrady nie powinien wynikać ze strachu, ale właśnie z miłości. Jeśli ktoś ze strachu chce się zmienić, to strach - podobnie jak kłamstwo - ma krótkie nogi. Nawrócenie jest możliwe wtedy, gdy krzywdziciel uświadamia sobie, że zadał ból nie tylko małżonkowi i dzieciom, ale też Bogu, którego powołał na świadka swojej przysięgi małżeńskiej.
Jakie prawa ma osoba zdradzana?
Ma prawo do skutecznej obrony, z separacją małżeńską włącznie. Jeśli małżonek krzywdzi bliskich, bo jest alkoholikiem, to sąd kościelny może orzec separację na czas trwania problemu. Gdy mąż podejmie terapię i przestanie pić, to żona powinna znowu się z nim złączyć. Natomiast w przypadku zdrady małżeńskiej sąd kościelny może orzec separację na zawsze. Zdrada to największy cios w przysięgę małżeńską. To najbardziej drastyczna forma łamania tej przysięgi. Osoba zdradzona może już nie być w stanie odzyskać radości ze wspólnego mieszkania. Może nie być w stanie powrócić do współżycia. Kościół to rozumie i staje po stronie krzywdzonych. Pragnę serdecznie przestrzec przed zdradami, bo to wyjątkowo bolesna forma krzywdzenia samego siebie i małżonka To także dramatyczne krzywdzenie własnych dzieci oraz tej trzeciej osoby, z którą doszło do współżycia. Takie rany są nieodwracalne.

Ks. dr Marek Dziewiecki - psycholog, terapeuta, dyrektor telefonu zaufania "Linia gorących serc". Autor wielu książek o wychowaniu, przygotowaniu do małżeństwa i rodziny, komunikacji międzyludzkiej oraz terapii i profilaktyki uzależnień. Mieszka w Radomiu.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego zdradziłem żonę?
Komentarze (96)
A
andre
7 listopada 2014, 11:34
Jestem facetem ktory zdradzil i zawiódł jedyna osobe ktora go kocha i nie moge sobie darowac po co to zrobilem . Romans zaczol sie banalnie w pracy panna chetna starsza odemnie 7 lat po pierwszym razie nachlalem sie jak swinia i tak sie czulem ale nie skonczylem spotykalem sie z nia jeszcze dwa dlugie lata troche ze strachu  bo za kazdym razem jak chcialem odejsc straszyla mnie ze powie zonie  ale pewnego dnia nie wytrzymalem i juz mialem gdzies jej straszenie  skonczlem  wtedy zaczely sie telefony smsy wyzwiska  mnie miala prawo wyzywac ale nie zone powiedziala jej wszystko oczywiscie dodala od siebie pare klamstw a ja co nie moglem zaprzeczyc bo i tak bylem winien . Najgorsze bylo patszenie na bol w oczach zony jak walczy sama ze soba cierpi  nie mozna powiedziec ze wybaczyla mi nic nie mowi jest inna taka niemoja ale walcze o nia chce tylko ja rozwalilem sobie zycie i prosze Boga zeby bylo jak dawniej choc to niemozliwe kocham ja ale ona juz nigdy mi nie zaufa to jest najgorsze
O
Ona
25 października 2014, 11:25
Mój mąż mnie zdradził - wybaczyłam, choć nie mogłam zapomnieć. Przy każdym zbliżeniu miałam przed oczami twarz tamtej. Walczyłam jednak. Kiedy byłam w ciąży on się z nią spotykał. Byłam zła i zażądałam aby przestał, ale nie posłuchał. Twierdził, że mnie nie zdradza, tylko z nią rozmawia, ale mu nie wierzyłam. Czy to przez to, że już kiedyś mnie okłamał i zranił? Ona na moje pytania tylko się uśmiechnęła i powiedziała, abym zapytała męża. Odsunęliśmy się od siebie. Przedstaliśmy sypiać ze sobą. Kiedy dziecko miało 2 lata, pomimo mediacji rozstaliśmy się. Nie wierzyłam mu, nie ufała, nie czułam się bezpieczna. Rozeszliśmy się jednak w przyjaźni, zgodnie wychowujemy dziecko. Oboje ułożyliśmy sobie zycie z kimś innym. Wiem jak abyłam na niego zła, wiem jak bolało i ile kosztowało mnie wówczas przebaczenie. ALE gdyby on mi nie powiedział, gdyby kłamał latami i ta zdrada wyszłaby choćby po 20, 30 latach małżeństwa, to nie wiem, chybabym go przetrąciła i znienawidziła. Za brak uczciwości i zwykłej odwagi. I z pewnością opuściła, tyle że z jeszcze większym bólem i poczuciem, że zmarnowałam życie przy kłamcy. Tyle w temacie.
JJ
ja ja ja
10 października 2014, 21:07
dramat współżycia przedmałżeskiego.
MP
Magda P
2 października 2014, 08:45
Myślę, że wszystko zostało mocno uproszczone w tym tekście. Takie trochę oderwane od rzeczywistości. Stereotypowe. Mam w bliskim otoczeniu małżeństwo, w którym doszło do zdrady jednego ze współmałżonków i oni mówią o tym "polegliśmy". Choć nic nie tłumaczy zdrady, bo jest ona wolnym wyborem zdradzającego, to jednak geneza wszystkiego jest bardziej skomplikowana niż seks przed ślubem. Ludzie są ludźmi, błądzą. Ale tylko ludzki ksiądz wyciągnie rękę i pomoże, a nie przegoni batem. Nigdy nie wiesz co jest w sercu człowieka, z czym się zmaga. Trochę pokory. Z każdej strony.
M
MB
2 października 2014, 00:27
JA TAM POSTĘPUJE WG BIBLII. Jezus mówi o pozadliwym patrzeniu na kobietę. O mężczyźnie tam ani słowa. W przykazaniach tez : Nie bedziesz pożądac zony bliźniego swego. O mezu ani mru, mru. Jak Pan Bog zmieni przykazania to sie będę do nich stosować. Na razie potrzeby nie widze. I nie mówcie mi, ze Pan Bog nie jasno sie wyraził i ze trzeba to ZINTERPRETOWAC. Interpretanci sie znaleźli! Jak im coś nie pasuje to juz, buch, trzeba to ZINTERPRETOWAĆ. Wstyd! Bóg wiedział co mowi, Biblii sie nie interpretuje. To jest prawda objawiona i albo sie ja akceptują albo nie. To tyle.
M
MB
2 października 2014, 00:36
Na Sadzie Ostatecznym zobaczymy, kto wejdzie do raju. Czy ci, co poważnie traktowali Słowo Boże, czy tez ci co sobie z niego robili rożne wygibasy, zależnie od swojego widzimisie
M
MrQ
18 października 2014, 23:09
Taaa... A co napisał św. Paweł o rozpustnikach i Królestwie Bożym? Nie musisz niczego interpretować, to fakt.
D
desu
2 października 2014, 00:21
nadchodzący synod z pewnością wzmocni małżeństwa w takich kwestiach jak wierność wprowadzając komunię dla osób rozwiedzionych
SO
Servant of God
22 września 2014, 15:18
Odpowiedź jest prosta, nic nie usprawiedliwia zdrady, żadna polityczna poprawność czy populistyczne poklepywnie po plecach i mówienie "jest ok". Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem. (Mich. 6,8) 14 Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta. 15 Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje. ( Ap. 22-14,15 ) Tyle w temacie, pozdro
ania ania
18 września 2014, 10:00
słaby tekst...małżonkowie,  którzy przeszli  przez to,  mieliby  o wiele  więcej do powiedzenia na ten temat..pozostaje  zatem poprosić o podzielenie się refleksjami
18 września 2014, 10:09
"małżonkowie,  którzy przeszli  przez to,  mieliby  o wiele  więcej do powiedzenia na ten temat..pozostaje  zatem poprosić o podzielenie się refleksjami" Potrzebujesz barbrać sie w cudzych grzechach i całej tej tragedii zdrady, porzucenia, tragedii malżeństwa i rodziny?
D0
dziewica 007
21 września 2014, 16:22
zgadzam się, tekst słaby, a to o serdecznym przebaczeniu to już ... dno... kobieta dowiaduje się że facet sypia z inną i ksiądz myśli że ona liczy na 'serdeczne przebaczenie'?  masakra.
Miłosz Skrodzki
18 września 2014, 09:18
Seks przedmałżeński to coś zupełnie innego niż zdrada. Tu jest cudzołóstwo, tam - wierność, chociaż bez magicznej formułki.
18 września 2014, 09:39
"chociaż bez magicznej formułki" Co to jest magiczna formułka? Przy okazji, cudzołóstwo jest także wtedy, kiedy "tylko" pożądliwie patrzymy na kobietę. 
W
WTH?
17 września 2014, 21:15
pojecie zdrady nie moze odnosic sie do okresow z przeszlosci, kiedy sie obecnej osoby nie znalo, a bylo z inna osoba. tu nie ma wiec za co przepraszac i zalowac. nalezaloby przepraszac osobe z owczesnego zwiazku - ta jednak nie uznawala relacji (rozmow) za zdrade - przeciwnie - dopytywala wrecz, co tamta osoba mysli o tym, czy o tamtym
IM
Ilona Monika
17 września 2014, 21:11
Jeśli małżonek, który zdradził, nie zmienia się, to można mu przebaczyć w sercu minione krzywdy, ale należy bronić się przed nowymi krzywdami. Jeśli natomiast zmienia się, nawraca, przeprasza i wynagradza, to można mu zakomunikować przebaczenie. Mówienie krzywdzicielowi o przebaczeniu, zanim okaże on skruchę, byłoby przejawem naiwności, a nie miłości. Tak naiwność nie miłość.
IM
Ilona Monika
17 września 2014, 21:04
Tak. otwierdzam Jeśli natomiast zdrada była rezultatem egoizmu i wyuzdania na co dzień, albo jeśli zdradzająca osoba brnie na tej drodze, kłamiąc, oszukując także samego siebie, to wtedy zaczyna iść drogą przekleństwa i śmierci. Tak. otwierdzam Warunkiem nowego życia jest nie tylko przebaczenie ze strony osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim żal, nawrócenie i powrót do miłości. Żal z powodu zdrady nie powinien wynikać ze strachu, ale właśnie z miłości. Jeśli ktoś ze strachu chce się zmienić, to strach - podobnie jak kłamstwo - ma krótkie nogi. Tak jestem tego przykładem, maż nei żałował, odchodził wracał, zajeło nam to rok z hakiem.  Nawrócenie jest możliwe wtedy, gdy krzywdziciel uświadamia sobie, że zadał ból nie tylko małżonkowi i dzieciom, ale też Bogu, którego powołał na świadka swojej przysięgi małżeńskiej. W tej chwili mamy rozwód cywilny, a wg kościelnego prawa zrobiliśmy sobie separacje.  Ale coś w tym jest, wspólżyliśmy przed slubem, już wtedy "siebie" zdradzaliśmy. Bardzo duzo czytałam na ten temat, zdrady, wybaczenie, pojednanie. Nie udaja sie powroty, bo i żadko zdradzajaca strona chce wracac. A cierpia na tym dzieci ...zdrada ma oddzwiek społeczny... A lepiej pilnowac męża, płakać i pokazywac dzieciom ze matke można ranic do śmierci. Nei nei lepiej...
M
Michał
17 września 2014, 19:42
Zdradzamy ,bo nie kochamy ,bo przestaliśmy kochać , bo nie ma miłości ! To jest głowny powod zdrady!tam gdzie jest uczucie ,nie ma zdrady !!!
M
Monika
22 września 2014, 20:59
to prawda, zdradzamy bo nie kochamy, bo nie ma już miłosci. Jak kochasz nie zdradzasz. Nie szukasz wrażeń tylko bierzesz sie z problemem za łeb.
JG
Jan Goździuk
17 listopada 2015, 14:23
Miłość to nie uczucie to sposób życia z kochaną osobą, z innymi, nawet z wrogiem. Z prawdziwą miłością związanych jest wiele uczuć, ale ona sama nie jest uczuciem.
T
Tersa
17 września 2014, 19:32
Jeżeli zdradzamy ,to niekoniecznie powodem jest tylko i wyłącznie seks .Znam mężczyznę ,który dopuścił się zdrady ,ale powodem była miłość .Tak,tak ,zakochał się  .Z zoną w zasadzie nic go niełączyło ,prócz typowych ziemskich spraw.  Ja osobiście mogłabym wybaczyś "skok w bok", ale jak walczyć z miłością do innej kobiety? 
O
ola
17 września 2014, 19:44
Tereso; To nie była miłość, tylko zauroczenie inną osobą. Gdyby ten mężczyzna prawdziwie kochał żonę, to by jej nie zdradził. Głupie i naiwne wytłumaczenie dla zdrady: "zakochał się".
18 września 2014, 06:42
Biedaczek, zakochal sie..... Wielu będzie głosiło, że wrecz trzeba mu współczuć, musiał zdradzać zonę, bo sie zakochal w obcej kobiecie. Dziwny jest ten świat współczesny, gdy dane słowo wobec Boga i Kościoła nic juz nie znaczy. 
E
Edyta
17 września 2014, 13:58
zdrada to chyba największy strach kobiet i bólu, jaki może być zadany przez kochaną osobę... przynjamniej dla mnie - zdrada i opuszczenie w chorobie... chyba wolałabym być od początku sama niż doświadczyć czegoś takiego. z czego się to bierze? nie wiem, jest dużo czynników - nie tylko natury seksualnej - tak naprawdę zdrada zaczyna się w głowie na długo zanim dojdzie do tej fizycznej... straszne i upokarzające... smutne.
17 września 2014, 13:22
Dlaczego zdradziłeś żonę? Bo nie jesteś mężczyzną. Swoje żony zdradzają niedojrzali, tchórzliwi chłopcy.
T
Tomasz
17 września 2014, 19:38
Bzdura!!! nie można tak spłycać tematu. rózne są powody zdrady. Nie koniecznie chodzi tylko i wyłacznie o seks. Ludzie czasem odnajdują swoją drugą połowę będąc już w  zaiązku małżeńskim.Co wtedy ?Co począć? jeżeli rzeczywiście  ona lub on sie zakocha ? a małżeństowo istnieje tylko dlatego bo mamy wspolny dom ,dzieci itd.To bardzo trudne i skomplikowane sytuacje .Oczywiście zdarzją się tacy którzy zdradzają dla sportu ,dla przyjemności ,ale są tacy którzy szukają czegoś więcej i często to znajdują .
18 września 2014, 06:37
„nie można tak spłycać tematu. rózne są powody zdrady. Nie koniecznie chodzi tylko i wyłacznie o seks. Ludzie czasem odnajdują swoją drugą połowę będąc już w  zaiązku małżeńskim.” Zaraz, zaraz, czy zawierając małżeństwo nie uważali, iż odnaleźli tę swoja drugą połowę? „Co wtedy ?Co począć? jeżeli rzeczywiście  ona lub on sie zakocha ? a małżeństowo istnieje tylko dlatego bo mamy wspolny dom ,dzieci itd.” Co wtedy – nic. Nie wolno dopuścić do zakochania, a jak się małżonek zakocha w obcej osobie, to musi się odkochać. Zakochanie nigdy nie usprawiedliwia podłości zdrady. „To bardzo trudne i skomplikowane sytuacje" Nie, to bardzo proste sytuacja. Dorosły, dojrzały mężczyzna ślubując wierności i uczciwość małżeńską zna i dobrowolnie przyjmuje na siebie konsekwencje wypowiedzianych słów. Niedojrzały emocjonalnie chłopiec, choć może mieć lat 30, czy 50 będzie usprawiedliwiał podłość swojego zachowania - zdrady jakimś tam zakochaniem. Dziwi mnie zawsze jedno, co kobiety widzą w takim niedojrzałym dupku zdradzającym swą zonę. Przecież mogą być pewne. Iż jak się znudzą, będę tez zdradzane.
N
Nina
17 września 2014, 10:31
Wiadomość o zdradzie współmałżonka jest sytuacją wyzwalającą tak silne emocje, że nasza reakcja może zaskoczyć nas samych. Szok, zaprzeczanie, przeżywanie, bezradność, podjęcie decyzji, co dalej. Proces wychodzenia ze zdrady można przyrównać do procesu żałoby. [url]http://malzenstwojestdobre.pl/po-zdradzie-2/[/url]
Z
zdradzona
17 września 2014, 13:06
z artyjkułu, który podałaś:' (zdradzeni) ...wpadają w szał. Mają w sobie tyle agresji, że ich myśli skupiają się tylko na jednym - jak się zemścić. Ich umysł wypełniony jest scenariuszami zemsty i w zależności od tego, co może najbardziej zranić współmałżonka, w to uderzają. Może to być bezmyślny szał,...'' wybacz Nino, ale ten autor coś ma z głową. Zdradzeni wpadaja w rozpacz, straszny ból,  a nie w agresję i szał. To idiotyczny artykuł, autor chce dowalić zdradzonym i zrobić z nich mściwe harpie żądne zemsty. Aż przykro to czytać
T
terapia!
17 września 2014, 20:49
Tak, ale jest różnica między wiadomością o zdradzie, a domysłami wziętymi z sufitu - bzdurnymi do tego stopnia, że oskarżanej osobie z trudem w ogóle udaje się skojarzyć (o ile w ogóle się uda), co mogło być powodem domysłu i właściwie jakiego, z czym związanego? Trzeba się trochę pogimnastykować, żeby odtworzyć tok myślenia delikwenta, i ustalić co mogło wywołać (aż tak) idiotyczne zachowanie.
K
koch
17 września 2014, 10:03
Wyjątkowo słaby wywiad, wyjątkow słabe podejście do tematu, słabo to świadczy o kpompetencjach psychologa
A
Arabeska
25 września 2014, 12:21
Wyjątkowo słaba argumentacja.
M
marek
17 września 2014, 09:47
"Typowy przykład to zdrada w małżeństwie, w którym ona i on współżyli ze sobą przed ślubem. Już wtedy dopuścili się przecież zdrady samych siebie i przyszłego małżonka - nawet jeśli się później pobrali." Totalna bzdura, albo ksiądz jest niedouczony. Pierwsi chrześcijanie dopuszczali seks przedmałeński. Z przyszłym małżonkiem oczywiście. Ale niestety KK ma hopla na punkcie seksu, choć to się powoli zmienia. "Każdy taki przypadek warto rozpatrywać indywidualnie, ale uważam, że zasada ogólna powinna być następująca: jeśli zdradzana strona nie wie, to nie powinno się jej o tym mówićę A to jest najlepsze już. Ksiądz wierzy w życie pozagrobowe? Bo chyba nie widząc powyższe. Zakładając, że takowe istniej to osoba zdradzana dowie się o tym na tamtym świecie. Nie dość, że była zdradzana, to jeszcze że współmałżonek nie miał odwagi się przyznać. To co lepsze, załatwić problem póki życia, czy wyjść na jeszcze gorszego "drania" potem? Ogólnie na deonie są bardzo mądre artykuły, ale czasem trafi się bubel jak ten.
A
Anka
17 września 2014, 11:35
Jeśli się dowie o tym na drugim świecie, to będzie już dużo mocniejsza i zdolna do przebaczenia, bo mu w niebie nie będziemy tacy jak teraz, lecz przemienieni. To prawda, że nie zawsze jest dobrze się przyznawać do zdrady i zwłaszcza niejedna kobieta wolałaby się nigdy o zdradzie męża nie dowiedzieć...
N
Nika
17 września 2014, 16:46
Jest też inna strona medalu i inny powód, dla którego osoba zdradzana chciałaby się dowiedzieć, żeby móc na czas zareagować: choroby przenoszone drogą płciową.
B
Beduin
17 września 2014, 09:28
Oszukuja siebie ci co mysla, ze zyja w kategoriach idealnej literackiej milosci malzenskiej. Bo po takich slogan wielkiej milosci tylko co zostaje. Milosc jest naturalna i ludzka, me rece, nogi i glowe i tez chodzi do WC i ma twarz przede wszystkim. I trzeba byc seksualnie zafiksowanym, zeby zdrad wyszukiwac tylko z przyczyn seksualnych (seks przed slubem, po, etc). I do tego te rozne pseudoanalizy. Dla tych analitykow: popatrz na swoje "idealne" malzenstwo, twoich rodzicow, wujkow, ciotek, kuzynow, znajomych, sasiadow, kolegow i przyjaciol i sprobuj im te madrosci wsadzic do glowy.
A
Andreas
16 września 2014, 23:03
NIE zdradza się kogoś kogo się kocha. Koniec i basta. Skoro zdradza, to nie kocha!!!!
A
Adam
16 września 2014, 21:44
Każdy zawsze bedzie szukał usprawiedliwienia zdrady. A co zrobić jak jeden małżonek ma duzy temperament, a żona pozwala się dotknąć 2 razy w roku? czy to normalne? czy zastanawialiscie się, co przechodzi taki mężczyzna, jak wykończona jest jego psychika. Czasami taka zdrada to rozladowanie emocji, aby moc trwać w związku i sie nie rozwieść.
*
*
16 września 2014, 23:56
Jeżeli żona pozwala się "dotknąć" dwa razy w roku oznacza to że problem dotyczy zupełnie czegoś innego. Żadna kobieta która jest szczęliwa w związku, dogaduje się z mężem w innych strefach życia, kocha go i ma satysfakcję z życia seksualnego nie będzie chciała współżyć z małżonkiem tylko dwa razy do roku. Problemy mogą wynikać z różnych rzeczy, najczęstsze z nich dotyczące kobiet i ich seksualności: może ona zwyczajnie nie odnosić przyjemności ze zbliżenia, co zdaża się nader często bo wciąż mężczyźni przeważnie dbają w tej strefie tylko o siebie, przez co po prostu woli unikać seksu (i boi się/niechce o tym porozmawiać); może mieć jakąś barierę psychiczną (często podświadomą) np. strach przed zajściem w ciążę czy jeśli miała kontakty przed ślubem - podświadomy strach przed "przyłapaniem", strach przed niespełnieniem seksualnie męża, brak zaufania do męża; może wynikać to z natury ginekologicznej (np. ból podczas stosunku); brak jej innych rodzajów czułośći: przytulenia, całusa, powiedzenia "kocham", miłego słowa na codzień oraz także takich gestów po stosunku bardzo ważnych dla kobiety; kobieta może czuć się nie doceniana (w innych rzeczach) przez mężczyznę; jej mąż może jej nie podniecać fizycznie przez to, że ten nie dba o siebie - roztył się, "zapuścił" brzuch, niemyje się itp.; w współżyciu dla kobiety bardzo istotna jest gra wstępna z powodów tak fizycznych (w skrócie łatwiejsze zbliżenie i większa przyjemność), jak i psychicznych o czym mężczyźni często zapominają starając się ją skrócić do granic możliwości przez co kobieta może niechcieć zbliżenia; może czuć się nieatrakcyjna dla męża, bo ten nie mówi jej że jest piękna i wciąż mu się podoba; mąż może zbyt często chamsko oglądać się za innymi kobietami bądź oglądać pornografię przez co kobieta może mieć bardzo niską samoocenę, lub mąż przez oglądanie jakiś zupełnie odrealnionych rzeczy może mieć nierzeczywiste, "chore", krzywdzące pojęcie na temat strefy seksualnej i kobiecości.
*
*
16 września 2014, 23:57
Jedną z najczęstych przyczyn jest też brak porozumienia z mężem bądź niepoukładanie rzeczy w innych sferach życia, unikanie otwartych rozmów na różne tematy (w tym także życia seksualnego), brak bliskości duchowej, brak dojrzałości obu małżonków i brak dojrzałości wzajemnej relacji, rozleniwiemie w związku i niepracowanie nad nim. Każda część życia wpływa na tą najbliższą relację między małżonkami, jeśli coś nie gra między nimi, to przenosi się to na strefę seksualną powodująć zupełnie niezgranie się i brak satysfakcji. Ciężko kłócąc się cały czas, w tej najdelikatniejszej i najbliższej części wspólnego życia odnosić satysfakcję. Natomiast jeżeli mąż usprawiedliwia zdradę argumentem "żona nie chce się ze mną kochać, muszę rozładować emocje" jest po prostu niedojrzały, infaltywny, niepanuje nad sobą, nie kocha prawdziwie swojej żony i nie szanuje jej emocji i potrzeb oraz najprawdopodobniej któraś, bądź pewnie więcej niż jedna z opisanych wyżej rzeczy też wchodzi w grę. Problem leży właśnie w ich relacji i nie dziwie się że żona nie chce zbliżenia. Zdrada w takim wypadku jest łabędzim śpiewem i zwiastuje koniec (przez rozwód, bądź całkowite wyobcowanie się w relacji męża i żony). Dodatkowo dla męża nie ma żadnego usprawiedliwienia, krzywdzi żone i do tego nie ma wyrzutów sumienia i jeszcze uważa że zrobił to dla "ratowania małżeństwa". Polecam przyjżenie się sobie i pracowanie nad sobą i swoimi słabościami, szczerą rozmowe oraz pracowanie nad wzajemną relacją, bliskością i czułością w związku a nawet zgłoszenie się do poradni małżeńskiej bądź psychologa na terapię.
doświadczenie życiowe prawdę
16 września 2014, 19:45
seks przedmałżeński nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdradami. Zdrady, to m. in, kwestia charakteru danej osoby i wielu innych czynników. Czasami seks przedmałżeński pozwala lepiej poznać przyszłego współmałżonka i pożegnać się z nim czym prędzej. Przyszli małżonkowie powinni znać swoje upodobania eksualne przed ślubem, aby np. uniknąć po ślubie rozczarowania. I piszę to na przykładzie trwającego ponad 30 związku małżeńskiego - udanego i szczęśliwego. Tak więc tezy księdza przedstawione w tym arrt. dot. seksu przedmałżeńskiegi i ewentualnych zdrad z tym związanych są wzięte z księżyca. Jak można pisać o czymś, jeśli się nie ma własnego doświadczenia w tym względzie? Tylko nie piszcie mi tutaj o lekarzu, który nie chorował a leczy, bo to jest śmieszne.
B
Beata
16 września 2014, 22:52
Proszę zauważyć, że powyższy ksiądz jest również psychologiem i terapeutą. Zapewniam, że można być dobrym psychologiem i pomagać ludziom po zdradach, choć samemu nie ma się tego doświadczenia, a nawet nie trzeba mieć męża/żony.  Wbrew pozorom seks przedmałżeński może mieć duży związek ze zdradami - ludzie utrzymujący wstrzemięźliwość seksualną przed ślubem uczą się panować nad swoimi potrzebami. A to bardzo istotne doświadczenie w późniejszym czasie, gdy już wezmą ślub (np. w okresie połogu lub gdy pojawi się jakaś trzecia osoba, z którą mogłaby zajść ta potencjalna zdrada).
*
*
16 września 2014, 23:23
Opisujesz tylko swoją sytuację, oparte jest twoje zdanie na własnym doświadczeniu życiowym, więc ty także nie możesz pisać ogólnie o czymś, bo nie posiadasz ogólnego doświadczenia. To że jakiejś parze, czy znajomym się udało nie oznacza że tak jest zawsze. Nie wiesz ile nawet takich par zgłasza się do różnego rodzaju poradni małżeńskich. Owszem zdrada nie jest uwarunkowana tylko seksem przedmałżeńskim i ksiądz nie twierdzi że każdy przypadek jest z tym związany więc jego tezy nie są wzięte z księżyca. Jeśli natomiast uważasz, że trzeba "spróbować" by poznać się na drugiej osobie i w razie braku satysfakcji w tym względzie trzeba uciec, to oznacza że to nie jest i nigdy nie była prawdziwa Miłość. Jeśli małżonkowie są dojrzali, pracują nad własną relacją, są otwarci i szczerzy wobec siebie mogą także pracować nad strefą seksualną i satysfakcją z nią związaną by dać przyjemność sobie i drugiej osobie. Dzieje się to także przez doświadczenie w tej strefie i coraz głębsze poznanie drugiej osoby.
O
olik
17 września 2014, 08:07
Jaki wpływ ma seks przedmałżeński na zdrady po 15-20 latach małżeństwa?. Zadnego.
G
grzesiek
17 września 2014, 10:51
Są też tacy, co po 30 latach udanego i szczęśliwego związku małżeńskiego są przeciwnego zdania, niż Ty. W tym zakresie osobiście cenię książki i konferencje Jacka Pulikowskiego. Konferencje Michała Piekary też są niezłe. P.S. A ten argument z poznawaniem upodobań seksualnych przed ślubem jest dla mnie z kosmosu. Nie wyobrażam sobie, żeby dwoje zdrowych ludzi, którzy chcą iść do łóżka (mam na myśli dwoje małżonków) miało "nie móc" dlatego, że mają inne "gusta".  Podejrzewam, że jeżeli jest problem, to ma źródło gdzie indziej, niż w "gustach". Np. źródłem problemu może być raczej zbytnie skupienie faceta na swoich oczekiwaniach albo brak otwartości ze strony żony. Przy okazji, może być też tak, że tego typu efekty mogą towarzyszyć właśnie współżyciu przed ślubem,  a gdyby współżycie rozpoczęło się po ślubie, to by mogły wcale nie wystąpić (myślę, że część kobiet może być zblokowana psychicznie właśnie dlatego, że idą do łóżka z mężczyznami, którzy jeszcze nie są ich mężami).
A
Andrzej
6 października 2014, 12:24
... A co, jakby Twój życiowy partner powiedział Ci teraz, że przed poznaniem Ciebie "tak próbował" np. 12 partnerów ... aż trafił na Ciebie.  I jescze jedno... miłość, to dawanie szczęścia a nie branie ? 
ZI
zdrada i co z tego?
16 września 2014, 19:08
Ci co zdradzają i żyją z nowymi małżonkami czekają z niecierpliwością na Synod Rodzin i obietnice Komunii świętej dla nowych związków.
M
Moon
24 stycznia 2014, 13:26
Tak, chęć ratowania musi być po obu stronach. Inaczej sie nei udaje....
MJ
MIŁOŚĆ JEST CIERPLIWA itd.
15 lutego 2013, 06:31
Zdradzający usprawiedliwiają zdradę nie tylko amokiem, ale najczęsciej winą współmałżonka. A najgorzej jest, gdy ci zdradzeni uwierzą w stoją winę i zaczną SAMI ratować małżeństwo. Wtedy całkowity rozpad małżeństwa to tylko kwestia czasu. Nie ratuje się małżeństwa z powodu WINY, tylko z powodu MIŁOŚCI !! ... całkowicie mylisz pojęcia. Jesli w małżeństwie jest MIŁOŚĆ to nie ma tam zdrad i niczego nie trzeba "ratować". Jeśli ktoś kocha drugą osobę, to jej nie zdradza, bo jedno drugiemu przeczy. Ale to musi być prawdziwa miłość, a nie wyobrażenie o niej.Jeśli nie ma miłości, to co można ratować???? ... Zdradza ten co nie kocha? A ten drugi też nie kocha? To zdanie dotyczy chyba tego, który nie zdradził: "Nie ratuje się małżeństwa z powodu WINY, tylko z powodu MIŁOŚCI !!" Nic widać nic nie rozumiesz... Jesli jeden zdradził, to nie oznacza, że drugi tez ma zdradzić.???? Ratuje więc ten, który kocha prawdziwie. Przykłady dookoła wśród małżeństw półkatolickich - jeden zdradza, drugi nie zdradza, ratuje miłując. No chyba, że nie miłuje.
MZ
moje zdanie
14 lutego 2013, 22:16
a co ksiądz wie o małżeństwie oprócz tych wyuczonych historyjek w seminarium???? Wbrew pozorm akrament kapłaństwa jest bardzo podobny do sakramentu małżeństwa. Poza tym, czy lekarz, który nigdy nie chorował na serce, może, czy też nie - leczyć choroby serca? ... w czym sakrament kapłaństwa jest podobny do małżeństwa? Jakoś nie widzę podobieństw. Pewne sprawy, problemy trzeba samemu pzeżyć, aby coś na ten temat wiedzieć. Wyuczone formułki to za mało.
A
al@
17 września 2014, 09:58
Proszę mi wierzyć, że ksiądz ma ogromne doświadczenie w kwestii małżeństwa - o wiele większe, niż niejeden małżonek. Ma doświadczenie swoich rodziców, dziadków, wujków, swojego rodzeństwa, swoich przyjaciół, znajomych, swoich petentów i PACJENTÓW (jako terapeuta). Wcale nie trzeba czegoś samemu przeżywać, żeby coś na ten temat wiedzieć - wręcz przeciwnie - z boku często można widzieć znacznie więcej i znacznie lepiej...
?
???
14 lutego 2013, 22:13
Zdradzający usprawiedliwiają zdradę nie tylko amokiem, ale najczęsciej winą współmałżonka. A najgorzej jest, gdy ci zdradzeni uwierzą w stoją winę i zaczną SAMI ratować małżeństwo. Wtedy całkowity rozpad małżeństwa to tylko kwestia czasu. Nie ratuje się małżeństwa z powodu WINY, tylko z powodu MIŁOŚCI !! ... całkowicie mylisz pojęcia. Jesli w małżeństwie jest MIŁOŚĆ  to nie ma tam zdrad i niczego nie trzeba "ratować". Jeśli ktoś kocha drugą osobę, to jej nie zdradza, bo jedno drugiemu przeczy. Ale to musi być prawdziwa miłość, a nie wyobrażenie o niej.Jeśli nie ma miłości, to co można ratować????
W
wk
14 lutego 2013, 22:05
Dlaczego zdradziłem.."? Bo jest na to społeczne przyzwolenie. Tabloidy codziennie informują o zdradach znanych celebrytów. W internecie pojawiają się chwytliwe tytuły: "Zdrada na delegacji", "Jak ukryć zdradę", a nawet mozna znaleźć szatańską teorię, że "zdrada może uleczyć ... małżeństwo!" Czyli wszyscy zdradzają to i ja. Potem jeśli jestem wierzący to półjdę do konfesjonału i zostanę oczyszczony. Przyznać się żonie nie muszę. Więc co mnie powstrzyma od ponownych zdrad..? ... Zgadzam się z tobą w zupełności. To nie seks przedmałżeński jest winien zdrady, ale właśnie na przykładzie celebrytów pokazywanie, że zdrada to nic wielkiego. Nawet księża radzą (ale tylko facetom - co jest dziwne) aby o zdradzie nie mówili żonom. Więc macie rosnącą ilośc zdrad i rozwodów. Ale najlepiej winę zwalić na seks przedmałżeński.
KW
kot w worze
14 lutego 2013, 21:59
Dramat to jest wtedy jak się kupuje kota w worku i potem okazuje się, że trzeba się rozstać, ponieważ następuje wielkie rozczarowanie. ... współmalżonek jako kot w worku... rzeczywiście, masz pojęcie o miłości - jak ten kot ... dziwię się, że nie znasz przysłowia starego jak świat. Przysłowia są mądrością narodu, ale trzeba umieć je interpretować. Tego dzieci uczą się w szkole podstawowej.
A
abc
14 lutego 2013, 21:56
Współżycie przed ślubem nie ma nic wspólnego z przyszłymi ewentualnymi zradami. Nic.
DK
do kota w worku
14 lutego 2013, 20:57
Dramat to jest wtedy jak się kupuje kota w worku i potem okazuje się, że trzeba się rozstać, ponieważ następuje wielkie rozczarowanie. ... współmalżonek jako kot w worku... rzeczywiście, masz pojęcie o miłości - jak ten kot
A
azsa
14 lutego 2013, 12:47
Wiadomo, że współzycie przed ślubem nie jest dobre. Ale czy takie ujęcie "źle się dzieje bo współzyliście przed ślubem" - czy to nie jest myśllenie magiczne i pewnego rodzaju napiętnowanie? Przecież każdy ma prawo nawrócić się, zmienić sposób myslenia, także juz po ślubie. A mówienie małzonkom w kryzysie tego, że popsuli sobie życie, bo zbłądzili przed ślubem,  jeszcze dodatkowo wpędza ich w poczucie winy w stosunku do rzeczywistości, na którą przecież już nie mają wpływu. Znam takie sytuacje, są one bardzo bolesne. Znam wiele małżeństw, których tzw. czystość przedmałżeńska nie uchroniła od poważnych kłopotów. To nie znaczy, że nie doceniam czystości. Uważam jedynie że w pewnych środowiskach ta piękna, ale też wielowymiarowa rzeczywistość, jest sprowadzana jedynie do sfery cielesnej - dlatego wielu mlodym jest tak trudno to przyjąć.
C?
co ?
14 lutego 2013, 01:20
Dlaczego zdradziłem.."? Bo jest na to społeczne przyzwolenie. Tabloidy codziennie informują o zdradach znanych celebrytów. W internecie pojawiają się chwytliwe tytuły: "Zdrada na delegacji", "Jak ukryć zdradę", a nawet mozna znaleźć szatańską teorię, że "zdrada może uleczyć ... małżeństwo!" Czyli wszyscy zdradzają to i ja. Potem jeśli jestem wierzący to półjdę do konfesjonału i zostanę oczyszczony. Przyznać się żonie nie muszę. Więc co mnie powstrzyma od ponownych zdrad..? ... CO POWSTRZYMA? Rachunek sumienia? [url]http://gloria.tv/?media=346937[/url]
A
agawa
18 grudnia 2011, 22:18
 Praktyk z doświadczeniem... wgł Was wspólżycie przed ślubem hamuje późniejsze zdrady, tak? To wszystkiego najlepszego, kupujcie wszystkie "koty"/bez worków/ w okolicy i niech Wam się ten marzec wyświetla w małżeńskim siole - szczęście małżenskie gwarantowane!
ZD
z doświadczenia
18 grudnia 2011, 22:08
 Uprawianie seksu przed slubem wcale nie jest motorem do zdrady. Jest dobrym sposobem na poznanie się, również tej seksualnej strony. Wmawianie komuś, że to zło i prowadzi do zdrad -to nic innego jak chęć wywołania winy i lęku w człowieku.
P
praktyk
18 grudnia 2011, 22:03
 Dramat to jest wtedy jak się kupuje kota w worku i potem okazuje się, że trzeba się rozstać, ponieważ następuje wielkie rozczarowanie.
RN
redakcja nie zrozumiała przekaz
17 grudnia 2011, 10:50
a oto artykul ktory dzis zburzl moj spokoj... http://film no, nieźle, nieźle zakamuflowana reklama w niewinnym poście niby na "nie" CIEKAWE KIEDY REDAKCJA PORTALU KATOLICKIEGO ZAREAGUJE oby jak najszybciej no cóż, nie każdy jest bystry
MS
może sumienie?
17 grudnia 2011, 10:06
Więc co mnie powstrzyma od ponownych zdrad..? SUMIENIE?
Z
zdrada
17 grudnia 2011, 09:40
Dlaczego zdradziłem.."? Bo jest na to społeczne przyzwolenie. Tabloidy codziennie informują o zdradach znanych celebrytów. W internecie pojawiają się chwytliwe tytuły: "Zdrada na delegacji", "Jak ukryć zdradę", a nawet mozna znaleźć szatańską teorię, że "zdrada może uleczyć ... małżeństwo!" Czyli wszyscy zdradzają to i ja. Potem jeśli jestem wierzący to półjdę do konfesjonału i zostanę oczyszczony. Przyznać się żonie nie muszę. Więc co mnie powstrzyma od ponownych zdrad..?
WJ
wierny jest Pan
17 grudnia 2011, 00:17
Zdradzający usprawiedliwiają zdradę nie tylko amokiem, ale najczęsciej winą współmałżonka. A najgorzej jest, gdy ci zdradzeni uwierzą w stoją winę i zaczną SAMI ratować małżeństwo. Wtedy całkowity rozpad małżeństwa to tylko kwestia czasu. Nie ratuje się małżeństwa z powodu WINY, tylko z powodu MIŁOŚCI !!
E
eha
16 grudnia 2011, 22:14
Zdradzający usprawiedliwiają zdradę nie tylko amokiem, ale najczęsciej winą współmałżonka. A najgorzej jest, gdy ci zdradzeni uwierzą w stoją winę i zaczną SAMI ratować małżeństwo. Wtedy całkowity rozpad małżeństwa to tylko kwestia czasu.
O
ODLICZANIE
16 grudnia 2011, 22:05
a oto artykul ktory dzis zburzl moj spokoj... http://film no, nieźle, nieźle zakamuflowana reklama w niewinnym poście niby na "nie" CIEKAWE KIEDY REDAKCJA PORTALU KATOLICKIEGO ZAREAGUJE oby jak najszybciej
P
paluinka87
16 grudnia 2011, 21:58
Witam, jak dla mnie pojecie zdrady ewoluowalo w ostatnich czasach i to niekoniecznie w dobra strone.... czytalam ostatnio artykul o "swingersach" czyli ludziach bedacych w stalym zwiazku ale szukajacym wrazen poprzez zapraszanie innej pary do swej alkowy. mi sie to w glowie nie miesci jak mozna sprowadzac faktyczna i techniczna zdrade do formy urozmaicenia pozycia malzenskiego! sama jestem mezatka od 3,5 roku a ogolnie zwiazku od 7 lat i nie wyobrazam sobie jakbym miala na cos takiego pozwolic i moj maz podziela taka opinie. a oto artykul ktory dzis zburzl moj spokoj... http://filmsline.com/swing-news 
PT
przeczytaj teskt to się dowiesz
26 października 2011, 07:49
a co ksiądz wie o małżeństwie oprócz tych wyuczonych historyjek w seminarium????
M
marcin
26 października 2011, 07:29
a co ksiądz wie o małżeństwie oprócz tych wyuczonych historyjek w seminarium????
.
...
14 lutego 2011, 14:58
Zdradziłem żonę, bo się zakochałem, a zakochanie to amok i człowiek nie wie co czyni. - powiedział mój znajomy.
KZ
Koleżka Ziomek vol. 2
11 lutego 2011, 00:42
 Nie dajcie się nabrać, ludzie! Dzieczyny ;) wymagajcie od swoich facetów. Facet, który się dla Ciebie nie chce zmieniać - NIE JEST CIEBIE WART! Jeszcze raz: facet, który nie chce DLA CIEBIE się zmieniać - absolutnie NIE JEST Ciebie wart. Nie zawracaj sobie takim głowy. "Tego kwiatu jest pół światu" - i znajdziesz nie jednego, ktory zmieniać się dla Ciebie zechce!!! Dziewczyny i nie dajcie się złapać na żadne "dowody miłości"! Nie bądźcie naiwne! Chłopaki: a Wy nie bądźcie świnie! Masz być mężczyzną. Masz byc silny. Masz byc Kimś! Pierwszym Twoim wrogiem jest Twoja pożądliwość. I przed tym wrogiem MUSISZ obronić swoją ukochaną. Oczywiście - jeśli chcesz zdobyć prawdziwe spełnienie w życiu. Prawdziwe spełnienie można TYLKO ZDOBYĆ w walce - czy to ze sobą, ze swoją słabością... czy ze złem (no co, może go mało wokół? to się rozejrzyj jeszcze raz. Ile osob DZIŚ zmarło z głodu?) A jeśli jesteś samotny lub samotna - człowieku, koleżanko! Zajmij się sobą, weź się za siebie!!! Co Ty robisz, żeby kiedys być dobrym, kochającym i opiekuńczym mężem? Co Ty robisz, żeby być dobrą, kochającą i wciąż urzekającą żoną? A możesz zrobić wiele. No i jeśli jesteście sami - no to ludzie, módlcie się o spotkanie właściwej osoby! I juz teraz módlcie się, żebyście potrafili zawsze czynić dla tej osoby dobro. Czasu jest mało! Ludzie, nie idźcie na łatwiznę! Może być tak pięknie - Pan Bóg nie pomylił, gdy jak mówi Księga Rodzaju: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę." Rdz 1,27 Pan Bóg jest dobry. Jest o wiele lepszy niż komukolwiek z nas się może w głowie pomieścić. Pan Jezus obiecywał: "szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane". No ludzie, to zacznijcie prosić! Tylu jest fajnych samotnych chłopaków, tyle jest wspaniałych dziewczyn, które myślą, że są najbardziej samotne na swiecie. Kochani! Ruszcie się! Życie czeka! Pozdrawiam wszystkich! Ciekawe, czy ktoś to przeczyta :P
KZ
Koleżka Ziomek vol. 1
11 lutego 2011, 00:40
Współżycie przedmałżeńskie to żaden dramat, ale czysta przyjemność. Więc proszę nie mylić pojęć. Sam akt współżycia bez wątpienia może być przyjemny. Jednak jego konsekwencje mogą byc dramatem! Gdy pocznie się dziecko - co wtedy? Szybki ślub? Być moze ślub z prawie nie znaną osobą? Aborcja? Małżeństwo podjęte ze względu na dobro dziecka z pewnością jest TRUDNIEJSZE, niż małżeństwo podjęte z czystej miłości. Aborcja? Jest zabójstwem dziecka. (Nie łątwo o większy dramat!) I ma swoje konsekwencje również w życiu rodziców dziecka. Najdotkliwiej odczuwa je matka dziecka - chyba wszyscy słyszeli o syndromie poaborcyjnym. "Nie kupuje się kota w worku" i tyle. "Przed ślubem trzeba się sprawdzić" - dlatego ja nie poślubię niesprawdzonej osoby. Czyli NIE POŚLUBIĘ dziewczyny, która by poszła ze mną do łóżka nie będąc moją żoną. Taka nie byłaby sprawdzona. Ktoś, kto przed ślubem nie potrafi "wytrzymać" - to dopiero jest "kot w worku"! No ciekawe, jaki numer może wykręcić juz w małżeństwie. Przecież gdybym przespał się ze swoją dzewczyną przed ślubem, potem byłbym wobec niej nieufny: pokazała mi, że dla niej seks jest możliwy poza małżeństwem... i kto mi da gwarancję, że to się zmieniło, od kiedy się "wypróbowywalismy"?! Ktoś powiedział, że pójście ze sobą do łóżka przed ślubem jest jak rozpakowanie prezentów choinkowych przed wigilią. Niby fajnie, ale potem trochę szkoda, że się coś straciło... Mam wspaniałą dziewczynę i WIDZĘ jak wiele byśmy stracili, gdybyśmy mieli pierwszy raz już za sobą. OCZYWIŚCIE oboje mieliśmy na to wielką ochotę nie raz - ale od tego człowiek ma rozumek żeby nad sobą panować! Dzięki temu, że "trzymamy się na dystans", uczymy się rozmawaiać o przeróżnych sprawach, o swoich problemach... Naprawdę się poznajemy! Współżycie przed ślubem okrada zakochaną parę - bo zakochani bardzo skupiają się na jednym.
R
rozum
9 lutego 2011, 11:09
 Do "ana"   całkowicie się z Tobą zgadzam. Księża, niestety nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć prwnych istotnych rzeczy. Ale to wynika z obłudy i zakłamania. Jak można nakłaniać maltretowaną kobietę do pozostania w toksycznym związku? Nie rozumieją jaka straszna krzywda wyrządzana  jest dzieciom i że oni do tego też się przyczyniają. Dlatego polecam aby w życiu kierowac się rozsądkiem i rozumem, a nie "dobrymi radami niektórych osób", które o życiu w rodzinie akurat nie mają pojęcia.
X
xxxy
9 lutego 2011, 11:02
 Współżycie przedmałżeńskie to żaden dramat, ale czysta przyjemność. Więc proszę nie mylić pojęć. "Nie kupuje się kota w worku" i tyle.
W
wiara.pl
8 lutego 2011, 09:07
<a href="http://info.wiara.pl/doc/726553.Wiernosc-kotku">http://info.wiara.pl/doc/726553.Wiernosc-kotku</a>
AP
akcja promująca wierność
8 lutego 2011, 09:06
<a href="http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/publicystyka/5-komentarze/19118-wierno-jest-sexy">http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/publicystyka/5-komentarze/19118-wierno-jest-sexy</a>
Pawart Walczak
20 listopada 2010, 17:42
Bo wcześniej zadałem psychiczny "gwałt",zdradziłem siebie.I było łatwiej i jej dołożyć.
6 listopada 2010, 22:14
W kościele osoby po rozwodzie nigdy nie były mile widziane - jak pokazuje chociażby przykład Gosi. Kościół nie uznawał rozwodów, bo zgodnie z założeniem małżeństwo sakramentalne cieszy się opieką Pana Boga i nie może się rozpaść. Nadal niektórzy księża uważają, że wszystkie problemy małżeńskie można rozwiązać poprzez modlitwę, co niestety nie jest prawdą. Gdy żona jest bardzo "katolicka" to powinna znieść poniżenie, alkoholizm męża, wybaczać zdrady i modlić się o nawrócenie męża. A często kończy się to tak, że taka kobieta zmarnuje sobie życie i życie dzieci, które niestety będą powielały w swoim dorosłym życiu zachowania, jakie widziały w domu rodzinnym. Stąd dzieci wychowane w domu gdzie np. ojciec nadużywał alkoholu cierpią na syndrom DDA i nie potrafią stworzyć normalnych, kochających się małżeństw i rodzin.
G
Gosia
28 września 2010, 22:54
Gosiu, współczuję. Chrońcie się jakoś! Nie wolno pozwalać się krzywdzić!! Nigdy! dziekuje ci za wspolczucie. problem w tym, ze moja mama byla za "katolicka" i nie chciala sie rozwiesc jak bylismy mali, a pozniej i tak musila to zrobic. problemy sie spietrzyly, bo nie zaciagneto owczas hamulcow, a skutki tego sa nie do opisania. tak moze ojciec i maz zmarnowac rodzinie zycie. tak moze sie poddac matka i zona, jezeli wychowala sie w rodzinie, w ktorej mowiono, ze rozwod to grzech, albo co ludzie powiedza. dzieci byly tu niewazne.
DG
do Gosi
28 września 2010, 21:09
Gosiu, współczuję. Chrońcie się jakoś! Nie wolno pozwalać się krzywdzić!! Nigdy!
G
Gosia
28 września 2010, 20:15
Czy grozi ci udział w małżeńskiej zdradzie Często zalążkiem zdrady małżeńskiej nie jest pobudka erotyczna, lecz otwieranie swego serca przed kimś innym niż żona czy mąż, dla których jest zarezerwowany przywilej pocieszania i umacniania nas. Jest to zdrada duchowa, która jest pierwszą i najważniejszą przyczyną cudzołóstwa seksualnego. Do zdrady mogą doprowadzić różne pułapki - żadnej nie wolno lekceważyć, gdyż Słowo Boże mówi jasno: "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł" (1 Kor 10, 12). Takie przyczyny zdrad małżeńskich, jak pornografia, chodzenie do sex-shopów, czytanie pewnych czasopism lub romansów (dających szczególnie kobietom nierealne oczekiwania), są tak oczywiste, że je pominiemy. Skoncentrujemy się zaś na pułapce najbardziej ukrytej. takie to wszystko proste jest dla kosciola, ale dlaczego rozwod koscielny kosztuje 30.000 zl? nie stac na to mojej mamy, ktora cale zycie meczyla sie z moim tata, alkoholikiem, brutalcem, egoista, ktory nie nawidzil jej i nas. mowi sie zwykle o modlitwach do boga, a ja slyszalam, ze bog nie wtraca sie do wolnej woli czlowieka. wiec moj tato nadal moze nas maltretowac, chocby z odleglosci...bo sie nigdy nic nie zmnieni. jedynie my stracimi nerwy, a on zmarnuje (bo juz prawie zmarnowal) nasze zycie.
2 września 2010, 17:54
Z jednym stwierdzeniem ks. Dziewieckiego nie mogę się zgodzić: że do zdrady dochodzi wtedy, gdy para uprawiała seks przed ślubem. Księża tak twierdzą chyba po to, by wzbudzić poczucie winy u zdradzonej osoby - skoro zgodziła się na współżycie przedmałżeńskie, to za karę spotkała ją zdrada. A do zdrad dochodzi nie dlatego że nie było czystości narzeczeńskiej, ale dlatego, że jedna strona jest niedojrzała do prawdziwej miłości, lub chce wymienić partnera na "młodszy model" ( zwykle tak robią mężczyźni - widać to chociażby na przykładzie pana K.M. - byłego premiera)
A
Ann
15 sierpnia 2010, 23:11
Księże Bartłomieju, oczywiście, że księża, siostry zakonne i animatorki też grzeszą. Ale to, o czym napisała Kasia to nie tylko kwestia grzechu, ale zwykłego świństwa zrobionego drugiemu człowiekowi, oszustwa, które ciągnęło się jakiś czas. Od niektórych ludzi oczekujemy czegoś więcej. Właśnie od ludzi, którzy są blisko związani z Kościołem.
K
kaho
15 sierpnia 2010, 21:03
To ci "animatorka". Trzymaj się, i na Twojej drodze zjawi się jakiś porządny facet. Kiepskie życzenie dla kogoś po rozwodzie:( rozwodzie cywilnym bo zeby mogla sie zwiazac z jakims PORZADNYM facetem musiałaby zawalczyc o stwierdzenie niewaznosci małzeństwa... ehh to wszystko jest takie przygnebiające jak pomysli się o tych ktorzy zostali porzuceni... Kasia sciskam wirtualnie, pomodle sie za Ciebie w ramach babskiej solidarnosci ale tez kogos kto jest dokładnie w tym samym miejscu w zyciu co Ty :) Damy radę Kasia! Kto da jak nie my?;)
R
R
15 sierpnia 2010, 18:49
Tak sobie myślę, że zdrada emocjonalna chyba jest jeszcze gorsza od zdrady czysto cielesnej! Jest bardziej bolesna. Od niej właśnie wszystko się zaczęło w moim małżeństwie. Po pięciu latach trwania małżeństwa zauważyłam, że mąż unika ze mną rozmów o sprawach ważnych, osobistych, wewnętrznych, załatwiamy jedynie „sprawy potrzebne w naszym codziennym funkcjonowaniu”. Aż w końcu odkryłam, że rozmawia bardzo często z naszą wspólną przyjaciółką (również mężatką, osobą bardzo religijną, animatorką wraz z mężem kręgu Domowego Kościoła) na różne sposoby: telefonicznie, sms’em, mail’em, przez gg i oczywiście osobiście. Do tej wiedzy dochodziłam stopniowo. Mimo moich sprzeciwów, rozmowy nie ustały (jedynie mniej rzucały się w moje oczy), a byłam zapewniana przez obie strony, że to tylko załatwianie spraw czysto zawodowych. W swej naiwności uwierzyłam w to… Moje wątpliwości były uzasadnione. Od męża podczas rozstania usłyszałam: „Ja ciebie nie zdradziłem, bo z nią jeszcze nie spałem”. Teraz jestem osobą samotną po rozwodzie cywilnym, zniszczoną psychicznie, rozdartą wewnętrznie z wielkim bagażem doświadczeń. A oni żyją wspólnie. Od roku na zgliszczach rozbitych dwóch małżeństw zbudowali rodzinę, cieszą się potomstwem i są szczęśliwi. Mnie przy życiu utrzymuje jedynie wielka wiara, która przez to doświadczenie tylko się umocniła, wypływa ona z głębi mojego serca. Każdego dnia staram się nauczyć żyć na nowo i walczyć o siebie. To ci "animatorka". Trzymaj się, i na Twojej drodze zjawi się jakiś porządny facet.
Iwona Józefowska
12 sierpnia 2010, 19:46
W związku ze słowami ks. Dziewieckiego i poniższymi komentarzami, nasunęło mi się ciekawe spostrzeżenie: wiele osób uciekających od zawarcia sakramentu małżeństwa tłumaczy się, że małżeństwo osłabia namiętność. Jaki to fałsz i tani schwyt. To właśnie w małżeństwie trzeba szczególnie dbać o relaje z drugą osobą, z którą przysięgliśmy być do końca życia. Wszelkiego innego typu "układy" mogą się rozpaść jak domek z kart, ale nie małżeństwo zawarte przed Bogiem
R
Romi96
12 sierpnia 2010, 17:03
trzeba być ogromnie trzeźwym, i czujnym...piszę to po liście Kasi i moim doświadczeniu... by nie dać się omamić ułudą iż gdy ktoś jest ,,blisko Pana Boga", to wyklucza to grzech.. POKORA...jeszcze raz Pokora,każdy jest narażony na grzech, pozdrawiam... szczególnie Ciebie Kasia..
S
szary
12 sierpnia 2010, 16:36
   "Ciężki" temat , trzeba przyznać.     ~**Kasia , trzymaj się! " Boża ręka Cię  przycisnęła do ziemi, aleć Cie ona  podniesie i pocieszy...Bóg z Toba! " 
*
**Kasia
12 sierpnia 2010, 16:10
Tak sobie myślę, że zdrada emocjonalna chyba jest jeszcze gorsza od zdrady czysto cielesnej! Jest bardziej bolesna. Od niej właśnie wszystko się zaczęło w moim małżeństwie. Po pięciu latach trwania małżeństwa zauważyłam, że mąż unika ze mną rozmów o sprawach ważnych, osobistych, wewnętrznych, załatwiamy jedynie „sprawy potrzebne w naszym codziennym funkcjonowaniu”. Aż w końcu odkryłam, że rozmawia bardzo często z naszą wspólną przyjaciółką (również mężatką, osobą bardzo religijną, animatorką wraz z mężem kręgu Domowego Kościoła) na różne sposoby: telefonicznie, sms’em, mail’em, przez gg i oczywiście osobiście. Do tej wiedzy dochodziłam stopniowo. Mimo moich sprzeciwów, rozmowy nie ustały (jedynie mniej rzucały się w moje oczy), a byłam zapewniana przez obie strony, że to tylko załatwianie spraw czysto zawodowych. W swej naiwności uwierzyłam w to… Moje wątpliwości były uzasadnione. Od męża podczas rozstania usłyszałam: „Ja ciebie nie zdradziłem, bo z nią jeszcze nie spałem”. Teraz jestem osobą samotną po rozwodzie cywilnym, zniszczoną psychicznie, rozdartą wewnętrznie z wielkim bagażem doświadczeń. A oni żyją wspólnie. Od roku na zgliszczach rozbitych dwóch małżeństw zbudowali rodzinę, cieszą się potomstwem i są szczęśliwi. Mnie przy życiu utrzymuje jedynie wielka wiara, która przez to doświadczenie tylko się umocniła, wypływa ona z głębi mojego serca. Każdego dnia staram się nauczyć żyć na nowo i walczyć o siebie.
G
gzyk
2 października 2014, 01:17
A powinnaś raczej wychowywać swoje dzieci żeby nie pogłębiać kryzysu demograficznego. Migasz się?!
B
BERTA
12 sierpnia 2010, 14:50
NIE KAŻDY CHCE IŚĆ DO SPECJALISTY! Przecież nie można kogoś zmusić?
PM
Piotr M.
12 sierpnia 2010, 14:07
Dbajmy o nasze małżeństwa, po to, by powyższy artykuł był jedynie jakimś ciekawym, ale opisującym rzeczywistość obcą nam. Dziś już jest naprawdę wiele miejsc, gdzie można dbać o swoje małżeństwo z pomocą innych - i nie chodzi mi tu o poradnie psychologów. Są ruchy katolickie grupujące rodziny i oferujące konkretną pomoc w budowaniu duchowości małżeństwa - że wspomnę tylko Domowy Kościół czyli rodzinną gałąź Ruchu Światło-Życie. Są dobre książki i publikacje - że wspomnę nie tylko wpaniałego ks. M. Dziewieckim, doktorze Pulikowskim, Wandzie Półtawskiej i wielu, wielu innych. Choć jak ktoś ma większy "power" to czemu nie od razu sięgnąć po Biblię i nauczanie JPII i BXVI? Wreszcie - last but not least - jest wspólna modlitwa, wsólne uczestnictwo w sakramentach - czemu? Bo resztę rzeczy trzeba robić osobno, osobno przepraszać za swoje winy, osobno się nawracać, osobno stawiać sobie wymagania i pracować nad sobą. A do tego jest wciąż - wspólna rozmowa, wspólne wychowywanie dzieci, wspólne jeżdżenie na rowerach ..., po to byśmy wspólnie IŚĆ NA KONIEC do nieba!!!!
D
Dawid
12 sierpnia 2010, 13:53
Zdrada mentalna, czy emocjonalna - myślisz że polega tylko na kontrolowaniu siebie? A druga strona? Jeśli żyje w równoległym świecie, i nie chce żyć w Twoim, nie chce w nim brać udziału co wtedy?????
M
Maris
12 sierpnia 2010, 09:02
Do Leny, ...mam wrażenie, że odpowiedziałaś sobie sama na pytanie czy jest to zdrada? Bo czym była by zerwana więź zinteresowania czy życzliwości? Oczywiście że jest to zdrada... i to zdrada nie w jakimś rodzaju, ale w dosłownym sensie... Skutki takiej zdrady z pewnością prowadzą do zniszczenia również więzi cielesnej, o ile ona wogóle jeszcze istnieje, gdy brak emocjonalnej? Czymożna coś zrobić, aby nie wdać się w takie związki na boku? Tak. Po pierwsze uzdrowić więź z malżonkiem. Współnie i szczerze rozmawiać o tym co trudne i bolesne, co sprawia, że wycofuję się ze związku. Jakie potrzeby emocjonalne są głęboko niezaspokojone? Przyjżeć się pustce i osamotnieniu, którego doświadczam w małżeństwie. Czasem trzeba też podjąć decyzję o poszukaniu terapii małżeńskiej, aby móc spokojnie przyjrzeć się zranieniom, zawodom itd. Po drugie należy pamiętać o higienie więzi małżeńskiej. Zachować zdrowy dystans do osób trzecich zwłaszcza w miejscu pracy. NIe omawiać problemów małżeńskiech z osobami trzecimi płci przeciwnej. Nie nawiązywać relacji w internecie na czatach gg itp. Nie otwierać się na innych zwłaszcza tych, którzy nas w jakiś sposób pociągają ficzycznie. Kontrolować swoją wyobraźnie i marzenia na temat osób trzecich itp. To tak w bardzo wielkim skrócie.
L
Lena
12 sierpnia 2010, 01:56
 ...zastanawiam się, na ile można do zdrady w małżeństwie zaliczać 'zdradę emocjonalną', czyli odsunięcie się emocjonalne od małżonka, zaprzestanie dzielenia swojego życia z nim (a w zamian za to dzielenie go z inną osobą płci przeciwnej), zerwanie więzi zainteresowania i życzliwości.. Czy można takie zachowania także nazwać pewnego rodzaju zdradą? Czy takie postawy także należy przebaczać, także należy się z nich nawracać? Na ile takie zachowania zagrażają małżeństwu? Czy można ich uniknąć na przestrzeni wielu lat trwania związku? I co robić, aby nie mieć w sobie tendencji do takich 'zdrad emocjonalnych'..?