Z zawieraniem małżeństwa nie ma żartów

(flickr.com)
Magdalena Guziak-Nowak i Marcin Nowak

Małżeństwo to najważniejsza decyzja, jaką podejmujemy w doczesności! Można chwilowo zdecydować się na pracę zawodową, która nie przynosi nam wystarczającej satysfakcji, gdyż pracę mamy prawo zmienić. Jednak nikt rozsądny nie zdecyduje się na zawarcie małżeństwa, które już w punkcie wyjścia niepokoi, gdyż niektóre konsekwencje takiego błędu są nieodwołalne - tą mądrą myślą ks. dr. Marka Dziewieckiego, autora wielu książek o budowaniu dobrych relacji, zaczynamy naszą refleksję nad narzeczeństwem, które nazywamy "drugim krokiem miłości".

Drugim, bo pierwszy to chodzenie i towarzyszące mu szaleńcze zakochanie, a trzeci to podejście do stopnia ołtarza, gdy wszystkie wątpliwości i wszystkie "być może" zamieniają się na "na pewno".

Zarówno chodzenie, narzeczeństwo jak i małżeństwo są ważne w dorastaniu do pełni miłości i lepiej żadnego z tych etapów nie zaniedbywać. Kiedy się zaręczyć i po czym poznać, że nadszedł już czas na zrobienie "drugiego kroku miłości"?

DEON.PL POLECA

Bliżej 20!

- Decydowanie się na narzeczeństwo jest dojrzałe wtedy, gdy ona i on podejmują taką decyzję w całkowitej wolności i bez nacisków ze strony innych osób. Ważne jest to, by ta druga osoba była atrakcyjna dla nas fizycznie, a nie tylko psychospołecznie czy duchowo. Tym właśnie małżeństwo różni się od "zwykłej" przyjaźni. Formułując powyższą zasadę z perspektywy dziewczyny, można z uśmiechem powiedzieć, że dla niej najważniejsza jest duchowa i moralna dojrzałość kandydata na męża, pod warunkiem, że jest przystojny - mówi z uśmiechem ks. Dziewiecki.

Ale to nie wystarczy. Powinniśmy się upewnić, że podobnie rozumiemy miłość, wierność i uczciwość małżeńską, wierzymy w te same ideały, mamy wspólne aspiracje oraz - jakkolwiek patetycznie to brzmi - będziemy się wspierać na drodze do świętości. Z pewnością łatwiej jest, gdy pochodzimy z podobnych kulturowo środowisk i gdy mamy jednakowe spojrzenie na różne sprawy "tego świata" jak choćby politykę. Dramatem może być, gdy zbyt późno odkryjemy, że nasz ukochany popiera ugrupowania promujące aborcję czy rozwody, bo ile będzie warta złożona przez niego przysięga?

Paradoksalnie do kupna pierścionka może zachęcić świadomość wad drugiej strony. Gdy wyrastamy z przesadnego uwielbienia i zaczynamy wzajemnie dostrzegać swoje niedoskonałości, a mimo to pragniemy wspólnego życia, to jest to dobry znak. - Zakochanie wiąże się z idealizowaniem drugiej osoby. Zakochani nie mają swojego pełnego obrazu. Poza tym przesadnie dbają o to, jak są postrzegani. A miłość jest decyzją, aby być razem pomimo trudności i wad - przekonuje Katarzyna Marcinkowska, mężatka prowadząca warsztaty dla par, redaktor portalu za-kochanie.pl.

A jaki wiek jest najlepszy na zaręczyny? Bliżej 20 czy bliżej 40? - Zdecydowanie bliżej 20! - odpowiada z entuzjazmem duszpasterz. - W każdej sytuacji warto pamiętać o mądrej zasadzie, że jeśli ona i on nie mają już wątpliwości co do tego, że chcą zawrzeć małżeństwo, to już teraz powinni zdecydować się na zaręczyny i na wyznaczenie wstępnej daty ślubu, nawet wtedy, gdy z jakichś względów (np. ekonomicznych) muszą poczekać z zaślubinami jeszcze kilka lat.

Dzieci, pieniądze i teściowie

Jeśli pierścionek jest już na palcu, warto się zastanowić, jak najlepiej spożytkować ten cudowny czas. Katarzyna Marcinkowska przestrzega przed ślubno-weselną gorączką. - Narzeczeństwo to przygotowanie nie tylko do ślubu i wesela, ale przede wszystkim do małżeństwa i warto mieć to ciągle przed oczyma - zaznacza. - Dobre poznanie siebie nie zagwarantuje nam, że przyszłość nie przyniesie wielu trudności i niespodzianek. Dlatego warto nauczyć się rozmawiać, rozwiązywać konflikty, przemyśleć wspólną wizję małżeństwa, naszych celów. Dobrą inwestycją może być rozbudowany kurs przedmałżeński (np. organizowane w Krakowie przez oo. jezuitów "Przygotowanie dla Ambitnych").

W narzeczeństwie warto spędzać ze sobą więcej czasu. Razem chodzić na zakupy, by lepiej poznać swoje gusta, wybrać się na pierwszą wizytę do przyszłych teściów, poznać krewnych i przyjaciół ukochanego. Sensowną radę daje także o. Józef Augustyn SJ. W książce Sakrament małżeństwa. Mały poradnik dla narzeczonych i młodych małżonków sugeruje, by unikać tzw. sztucznych miejsc: "Zakochani i narzeczeni zbyt wiele czasu przebywają w miejscach nadzwyczajnych: w dyskotekach, kawiarniach, w kinach i innych miejscach rozrywki. Są to sztuczne miejsca, które dostarczają im wprawdzie wrażeń, ale nie uczą ich życia. Miejsca te pomagają im stworzyć nastrojowy klimat, ale jednocześnie maskują istniejące problemy, wzajemne różnice w podejściu do życia, konflikty.

W tych sztucznych miejscach brakuje codzienności z jej obowiązkami, szarością życia, potrzebą wysiłku i ofiary. W kawiarni, restauracji, czy w kinie narzeczeni bywają obsługiwani. W życiu codziennym zaś sami muszą sobie służyć. Jeżeli chcą się poznać dobrze, winni więc często przebywać w naturalnych sytuacjach: przy pracy, w codziennych zajęciach domowych, we własnych rodzinach."

Narzeczeństwo to także odpowiedni moment, by porozmawiać o tym wszystkim, co ważne, a czego nie zdążyliśmy wcześniej przedyskutować. Na liście tematów obowiązkowych powinny się znaleźć dzieci i sposób ich wychowania, pieniądze oraz teściowie, czyli trzy najczęstsze powody kłótni małżeńskich. To czas, kiedy uczymy się dochodzenia do kompromisów i wprowadzamy w życie zasadę św. Pawła: Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce" (Ef 4, 26), czyli aby nigdy nie położyć się spać, zanim nie rozwiążemy trudnej dla nas sytuacji.

Narzeczeństwo ma nas zahartować do życia małżeńskiego, w ogniu wyzwań wypróbować nasze charaktery. Jedną z takich prób jest na pewno trwanie w czystości. Wyznaczona data ślubu nie daje narzeczonym prawa do ich ciał, nawet jeśli miałby się on odbyć już jutro.

Warto poczekać

- Nie słyszeliśmy o rozwodach par, które wytrwały w czystości przed ślubem i przyjęły postawę czystości w małżeństwie - przekonują Beata i Marcin Mądrzy. - Nie spotkaliśmy ludzi, którzy powiedzieliby, że rozpasanie seksualne przed ślubem przyniosło im szczęście w małżeństwie. Natomiast dzwoni do nas coraz więcej małżeństw, które przyznają, że czystość w relacjach narzeczeńskich teraz umacnia ich więź, wierność, wspólne pasje, które rozwinęli przed ślubem.

Mądrzy są rodzicami czworga dzieci. Swoimi doświadczeniami dzielą się podczas prelekcji dla młodzieży. Nie teoretyzują, nie straszą przykazaniami, ale pokazują korzyści, że ta droga jest warta walki. Młodzież i studenci proszą o konkretne rady, jak wytrwać. Wśród mądrych pomysłów Mądrych na twórcze i czyste randki są: oglądanie filmów, wspólne przebywanie w gronie znajomych, wysiłek fizyczny (np. chodzenie po górach, rower, rolki, bieganie), czytanie książek o przeżywaniu zakochania i etapach miłości oraz czasopisma "Miłujcie się!", formacja duchowa (np. w duszpasterstwie akademickim). Sprawdza się także odwiedzanie dziadków, pomoc w zakupach i unikanie "okazji", czyli częste wychodzenie do miejsc, gdzie są inni ludzie (teatr, muzeum, park, ogród botaniczny, koncert, kabaret, kawiarnia) oraz - nade wszystko - własny przykład.

- Co mi dało czekanie ze współżyciem? - pyta retorycznie Beata. - Czuję się piękna w oczach męża, szanowana, wciąż zdobywana, dziesiąty rok odkrywana i jestem szczęśliwa. Marcin jest inżynierem, więc wyjeżdża na budowę na pomiary w całej Polsce. A ja nie główkuję, z kim pojechał, nie dzwonię z pytaniem, co robi, nie sprawdzam, czy oby na pewno jest tam, gdzie mówił. Zaufanie zbudowaliśmy przed ślubem, a teraz żyjemy pełnią życia, bez trucia się oskarżeniami.

Cel: ocean miłości

Gdyby szukać jakiegoś poetyckiego środka wyrazu, porównalibyśmy miłość do rzeki. U źródła jest płytka, wąska, ale też rwąca i nieregularna, tak jak zakochani, którym towarzyszą wszystkie skrajne uczucia. Z biegiem czasu koryto rzeki staje się szersze, a nurt spokojniejszy. Rzeka nie jest tak nieprzewidywalna jak u źródła, ale za to coraz głębsza, dzięki czemu potrafi unieść ciężar powalonego drzewa. Przypomina nam narzeczonych, których miłość ma już solidne podstawy i nie zaszkodzi jej byle jaka burza. W końcu rzeka wpływa do morza lub oceanu. Taka jest miłość małżeńska - nie ma granic, a po sztormie zawsze szczęśliwie przychodzi spokój i radość.

Ze wszystkich etapów miłości najbardziej podoba nam się małżeństwo. W dużym stopniu dlatego, że wielką wagę przywiązywaliśmy do niezmarnowania narzeczeństwa. Teraz to procentuje w myśl zasady, że jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.

***

Z ks. dr. Piotrem Gąsiorem, popularyzatorem św. Joanny Beretty Molli w Polsce rozmawia Magdalena Guziak-Nowak

Czym są chrześcijańskie zaręczyny ze św. Joanną?

- To uroczysta deklaracja pragnienia zawarcia sakramentu małżeństwa złożona w kościele. W Krakowie zaręczyny takie odbywają się w par. św. Józefa Oblubieńca NMP na os. Kalinowym w Nowej Hucie. Po homilii kapłan podchodzi do narzeczonych, którzy na zadane pytania odpowiadają, iż chcą poważnie przygotować się do ślubu, pragną zachować czystość przedmałżeńską i proszą Boga o Jego błogosławieństwo na ten czas. Po tych słowach ksiądz udziela takiego błogosławieństwa i podaje do ucałowania relikwie św. Joanny. Narzeczony zakłada poświęcony pierścionek. Nie trzeba być w białej sukni i fraku (śmiech).

Po co zaręczać się przy ołtarzu?

- Potrzeba zaproszenia Chrystusa do swojego narzeczeństwa wynika przynajmniej z dwóch faktów. Po pierwsze, z miłości do Jezusa, którego chcemy zaangażować w naszą ludzką miłość i nie zapraszać Go dopiero na ślub, lecz wcześniej - na każda randkę. Po drugie, takie pragnienie wypływa z faktu miłości do narzeczonego, którego poleca się Jezusowi z troską, aby nic złego mu się nie stało.

Dlaczego narzeczonym towarzyszy akurat ta święta?

- Bo św. Joanna jest patronką pięknej miłości i przyjaciółką ludzi, którzy się kochają. Uważała, że miłość jest najwspanialszym darem, jakim mógł nas obdarzyć Pan Bóg. Przeżywała ten dar ze swoim narzeczonym Piotrem, z którym umówiła się nawet na "triduum przedmałżeńskie". Nie mogąc się fizycznie spotkać przed swoim ślubem, przez trzy dni modlili się osobno w dwóch różnych kościołach dedykowanych Matce Najświętszej. Każde z nich przyjmowało w tym dniu Komunię św. w intencji ukochanego.

Zaręczyny ze św. Joanną odbywają się w pierwsze wtorki miesiąca. Chęć udziału w nabożeństwie wystarczy zgłosić telefonicznie lub bezpośrednio przed Mszą św. w zakrystii. Szczegółowe informacje na www.serenita.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Z zawieraniem małżeństwa nie ma żartów
Komentarze (26)
K
krismal1
21 lipca 2014, 09:04
Myśmy z żoną poznali się na grupie Odnowy w duchu św. podczas trwania narzeczeństwa jeździliśmy na rozmaite rekolekcje modlitwy podczas wspólnych spotkań chodziliśmy często na Mszę zachowaliśmy czystość przedmałżeńską i co obecnie nasze małżeństwo od ok 15 lat przeżywa kryzys .Wszystkie dziedziny życia ,,leżą "  ( z wyjątkiem  seksu gdzie jest świetnie ). Dodam że jesteśmy 20 lat po ślubie a nasza starsza córka ma zamiar dokonać aktu apostazji.
K
krismal1
21 lipca 2014, 08:54
Mam takie wrażenie wynikające z obserwacji że ok 70 % zawieranych malżeństw ( nie tylko w Kościele ) to czysta głupota
ZP
za Pulikowskim
3 kwietnia 2013, 10:08
Kiedyś, podczas jednego ze spotkań grupy Oazowej (spotkanie prowadziło małżenstwo- oddzielnie dla chłopców i dziewcząt) usłyszałam słowa "jeśli dwoje ludzi naparwdę sie kocha to nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie seksualne". Uwierzyłam. Seks w moim małzeństwie to była jakaś totalna pomyłka, a po 12 latach mąż znalazł sobie inną kobietę. Gdybym tamtą panią spotkała dziś ... ech ... Jak to mówi Pulikowski - każda kobieta pasuje do każdego mężczyzny. A przecież chyba nie o to chodzi?!
B
b
28 marca 2013, 13:40
żonaty dobrze pisze, coś w tym jest, ponieważ niestety większość tych dzisiejszych pseudo chrześcijanek (a takich jest większość) w ogóle nie przestrzega czystości przedmałżeńskej... Raczej oficjalnie twierdzą, że chcą mieszkać przed ślubem. Potem po kilku takich lat miaszkania i kilku partnerach są jak rury kanalizacyjne. ...  Po takim tekście jako dziewica takiego Iwana za męża bym nie chciała....
Ś
świadectwo
28 marca 2013, 08:32
[url]http://www.youtube.com/watch?v=OysdlD1zzsc[/url]
T
Tara
27 marca 2013, 20:39
Kiedyś, podczas jednego ze spotkań grupy Oazowej (spotkanie prowadziło małżenstwo- oddzielnie dla chłopców i dziewcząt) usłyszałam słowa "jeśli dwoje ludzi naparwdę sie kocha to nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie seksualne". Uwierzyłam. Seks w moim małzeństwie to była jakaś totalna pomyłka, a po 12 latach mąż znalazł sobie inną kobietę. Gdybym tamtą panią spotkała dziś ... ech ... 
M
MARIA
27 marca 2013, 17:07
Artykuł jest super,  zawiera wiele prawdy. Ale proszę nie  piszcie, że wszyscy którzy zachowali czystośc przedmałżeńską są idealni, a pozostali, zdradzają , rozwodzą się itd. Można wywnioskować z tego ,że Bóg błogosąwi tylko tym małżeństwom, którzy zachowali czystość. A to jest nieprawda. Bóg kocha wszystkie małżeństwa i nawet te które nie zachowały czystości przed  slubem. Moje małżeństwo jest takie i nie czuję aby Bóg nas nie kochał i nie chciał szczęścia naszej rodziny. A kryzysy w małzeństwach są każdych jednych i nie wiem, czy jest  takie małżeństeo które nigdy nie przeszło jakiego kolwiek kryzysu. Tylko jeśli się kocha miłościa prawdziwą to każdy kryzys można przezwyciężyć. Małżeństwo zawiera się na dobre i złe i tylko miłością prawdziwą pochodzącą od Boga można przeżyć całe zycie i nie tylko te małżeństwa przeżywają życie w wierności, którzy zachowali czystość przedmałżeńską, bo jest wiele i takich którzy nie zachowli czystości, a są wspniałymi małżęństwami.
I
Iwan
27 marca 2013, 16:31
żonaty dobrze pisze, coś w tym jest, ponieważ  niestety większość tych dzisiejszych pseudo chrześcijanek (a takich jest większość) w ogóle nie przestrzega czystości przedmałżeńskej... Raczej oficjalnie twierdzą, że chcą mieszkać przed ślubem. Potem po kilku takich lat miaszkania i kilku partnerach są jak rury kanalizacyjne.
J
Jasiek
27 marca 2013, 16:25
Artykol dobry, ale nie zgadzam sie z interpretacja cytatu: 'Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce" (Ef 4, 26), czyli aby nigdy nie położyć się spać, zanim nie rozwiążemy trudnej dla nas sytuacji.' Wrecz odwrotnie; z trudna sytuacja i decyzja trzeba sie przespac. Moim zdaniem chodzi w tym cytacie o rachunek sumienia i dazenie do przebaczania codziennych malych krzywd. Trudnych sytuacji nie mozna rozwiazac na biezaco, ale trzeba rozwiazywac problemy do nich prowadzace droga przebaczania i milosci.
MR
Maciej Roszkowski
22 marca 2013, 10:04
Tak udało się nam. 36 lat małżeństwa czwórka dzieci, wnuki. Oczywiście były spory i sprzeczki. Nie było kłótni. Znaliśmy sie kilka lat przed ślubem, narzeczeństwo trwało prawie dwa lata.
IO
i ODPOWIEDZIALNOŚĆ
22 marca 2013, 09:37
W małżeństwie najważniejsze jest zrozumienie i miłość. ...
W
wierny
22 marca 2013, 09:29
Żonaty. Głupoty piszesz o przyrodzeniu. W małżeństwie najważniejsze jest zrozumienie i miłość. Ponadto jak mąż pije i bije żonę to szybko takie małżeństwo kończy się separacją a później rozwodem. Duże przyrodzenie może spowodować tylko wstręt u kobiety w przypadku jej maltretowania przez męża.
Ż
żonaty
22 marca 2013, 07:31
Rzeczywistość jest zawsze prosta tylko ludzie bojąc się przyznać do prawdy wszystko komplikują. Dlaczego jeden facet leni się, upija, bije swoją kobietę, zdradza ją, jest brzydalem, a ta go kocha i uwielbia go, a inny jest ideałem i kobieta go nienawidzi? Proste! Otóż jak facet ma stosunkowo grube i długie przyrodzenie (stosunkowo, bo są ciaśniejsze i mniej ciasne przyrodzenia u kobiet), to kobiety się do niego garną, ma powodzenie, a jego wady jako męża są natychmiast przebaczane. I odwrotnie, jak facet ma stosunkowo cienkie i krótkie przyrodzenie, co by nie robił to kobieta i tak jest na niego wściekła i go nie szanuje. 40% męskich przyrodzeń jest stosunkowo większych, 40% za małych i 20 % średnich. Stąd bierze się 40% rozwodów. Brutalna prawda? Nie pasuje na Deon? Ależ prawda jest po prostu prawdą, nie można przed nią uciekać. Może gdyby kobiety były czyste przd ślubem, a ich mąż był jedynym partnerem seksualnym, jak zaleca Kościół, to nie miałyby porównania i być może problem by nie istniał. A tak to marzą o "wypełnieniu" i prędzej czy później czują irytację wobec męża, który nie może im fizycznie tego dać, co przekłada się na kłótnie, zdrady, rozwody.
M
muka
21 marca 2013, 19:49
Jest przecież tyle par, które wspólżyły przed ślubem i zachowują wierność. Moim zdaniem liczy się przede wszystkim miłość, wzajemne relacje i zaufanie oraz poznanie.  Związek to cięzka praca a zasada nie "uprawiacie seksu" przed ślubem będziecie sobie wierni po nie jest żadnym gwarantem.
B
BO
21 marca 2013, 15:11
To nie czystość przed ślubem gwarantuje trwałość małżeństwa, ale odpowiedzialność i miłość małżonków. Oczywiście zgadzam się ze stanowiskiem KK, że współżycie dobpiero po ślubie, ale nie piszcie, że wstrzęmięźliwość przed ślubem to panaceum na wszystkie problemy ze zdradami i rozwodami. Gdyby tak było to większość narzeczonych nie podejmowała by współżycia, żeby zagwarantować sobie automatyczną wierność małżonka. Też znam pary, które nie współżyły, a doszło do zdrad i rozwodów. ... BO JEDYNYM GWARANTEM MAŁŻEŃSTWA ZAWARTEGO PRZED BOGIEM JEST JEZUS CHRYSTUS, NAWET W OBLICZU TRUDNYCH SYTUACJI, A WŁAŚCIWIE ZWŁASZCZA W OBLICZU TRUDNYCH SYTUACJI, BO NIE ZDROWI POTRZEBUJA LEKARZA, A CHORZY. LEKARZEM JEST JEZUS CHRYSTUS. INNA SPRAWA CZY W TY NIEGO WIERZYSZ I W JEGO POMOC!
D
d
21 marca 2013, 12:54
Macie szczęśliwe małżeństwo, czytelnicy? Udało się Wam "to" wszystko?
E
elli
10 maja 2012, 14:57
To nie czystość przed ślubem gwarantuje trwałość małżeństwa, ale odpowiedzialność i miłość małżonków. Oczywiście zgadzam się ze stanowiskiem KK, że współżycie dobpiero po ślubie, ale nie piszcie, że wstrzęmięźliwość przed ślubem to panaceum na wszystkie problemy ze zdradami i rozwodami. Gdyby tak było to większość narzeczonych nie podejmowała by współżycia, żeby zagwarantować sobie automatyczną wierność małżonka. Też znam pary, które nie współżyły, a doszło do zdrad i rozwodów.
S
Słaba
10 maja 2012, 11:01
Ale artykuł zawiera też wiele cennych myśli. Np.: Sensowną radę daje także o. Józef Augustyn SJ. W książce Sakrament małżeństwa. Mały poradnik dla narzeczonych i młodych małżonków sugeruje, by unikać tzw. sztucznych miejsc: "Zakochani i narzeczeni zbyt wiele czasu przebywają w miejscach nadzwyczajnych: w dyskotekach, kawiarniach, w kinach i innych miejscach rozrywki. Są to sztuczne miejsca, które dostarczają im wprawdzie wrażeń, ale nie uczą ich życia. Miejsca te pomagają im stworzyć nastrojowy klimat, ale jednocześnie maskują istniejące problemy, wzajemne różnice w podejściu do życia, konflikty. W tych sztucznych miejscach brakuje codzienności z jej obowiązkami, szarością życia, potrzebą wysiłku i ofiary. W kawiarni, restauracji, czy w kinie narzeczeni bywają obsługiwani. W życiu codziennym zaś sami muszą sobie służyć. Jeżeli chcą się poznać dobrze, winni więc często przebywać w naturalnych sytuacjach: przy pracy, w codziennych zajęciach domowych, we własnych rodzinach."
S
Słaba
10 maja 2012, 10:54
Udane narzeczeństwo ma się nijak do życia w małżeństwie, gdzie rodzą się dzieci i trzeba sprostać niebosiężnym obowiązkom (praca, wychowanie, choroby, troski, zmartwienia, relacje, problemy!). Może nie "nijak", bo jeśli w narzeczeństwie już jest źle, to poważny sygnał. Ale udane narzeczeństwo nie gwarantuje udanego małźeństwa... Co nie znaczy, że nie należy ich zawierać. ;-) A co do słów: Nie słyszeliśmy o rozwodach par, które wytrwały w czystości przed ślubem i przyjęły postawę czystości w małżeństwie To nie należy robić próżnych sugestii, że jakaś cnota jest gwaracją że katastrofa nas nie spotka... Ja znam przypadek rozwodu, mimo wytrwania we wstrzemięźliwości przed małżeństwem. Nie używam tu słowa "czystość", bo tylko Bóg zna serce człowieka...
NA
narzeczeństwo a małżeństwo
10 maja 2012, 10:02
Udane narzeczeństwo ma się nijak do życia w małżeństwie, gdzie rodzą się dzieci i trzeba sprostać niebosiężnym obowiązkom (praca, wychowanie, choroby, troski, zmartwienia, relacje, problemy!).
K
kate
10 maja 2012, 09:25
Coraz mniejszy sens widzę w publikacji takich artykułów, gdyż jest to przelewanie z próżnego w próżne. Kościół zbyt dużo uwagi przywiązuje do przygotowania nastolatków do małżeństwa, a wogóle nie zajmuje się małżeństwami ze stażem. Koniec końców wszyscy na tym tracą: liczba rozwodów wzrasta, coraz mniej młodych ludzi decyduje się na małżeństwo. A księża grzmią, że ludzie nie dojrzali (a w artykule promuje się narzeczeństwo 20-latków)
H
ha
10 maja 2012, 08:16
 "....Marcin jest inżynierem, więc wyjeżdża na budowę na pomiary w całej Polsce. A ja nie główkuję, z kim pojechał, nie dzwonię z pytaniem, co robi, nie sprawdzam, czy oby na pewno jest tam, gdzie mówił. Zaufanie zbudowaliśmy przed ślubem..." Ha, nie bądź taka pewna, bo wiele kobiet zawiodło się na najwierniejszych mężach. Raz zdobyte zaufanie i to przed ślubem nie jest żadną gwarancją.
R
renata
10 maja 2012, 07:32
Czekam teraz na mądre rady jak ustrzec się przed byciem zdradzoną, gdy po 20-30 latach małżeństwa mężowi zaczęły się podobać młode panienki ??
?
?
9 maja 2012, 23:18
"W każdej sytuacji warto pamiętać o mądrej zasadzie, że jeśli ona i on nie mają już wątpliwości co do tego, że chcą zawrzeć małżeństwo, to już teraz powinni zdecydować się na zaręczyny i na wyznaczenie wstępnej daty ślubu, nawet wtedy, gdy z jakichś względów (np. ekonomicznych) muszą poczekać z zaślubinami jeszcze kilka lat." Czemu służy ta mądra zasada? Ma ustrzec przed czymś, tylko przed czym??
V
va
9 maja 2012, 21:36
"... nie słyszeliśmy o rozwodach par, które wytrwały w czystości przed ślubem..' to mało jeszcze słyszeliście szanowni prelegenci.
DR
dobra rada
9 maja 2012, 12:14
W dużym stopniu dlatego, że wielką wagę przywiązywaliśmy do niezmarnowania narzeczeństwa. Teraz to procentuje w myśl zasady, że jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.   Chrześcijańskim narzeczonym nie wolno wspólnie ścielić łóżka! Od łóżka - z daleka! ;)