Pięć etapów przebaczania. Z gwarancją!

(fot. shutterstock.com)
Peter M. Kalellis / slo

Jeśli cierpisz właśnie z powodu poważnego zranienia, może ci być trudno zrozumieć istotny sens przebaczenia. Nikt prócz ciebie nie dojdzie, co właściwe przeżywasz w swych myślach i w zranionym sercu, nikt nie przeniknie zamętu, jaki w tobie szaleje. Wybaczenie osobie, która jest jego sprawcą, może być ostatnią rzeczą, jakiej pragniesz.

Muszę tu wyjaśnić, że "wybaczyć" znaczy według mnie właściwie "dać komuś spokój". W istocie rzeczy "wybaczać" może tylko Bóg, a my, ludzie, co najwyżej "dajemy spokój" i niczego więcej nie możemy od siebie nawzajem oczekiwać. Kiedy "dajesz spokój" i przestajesz dbać o coś, co się stało, nie znaczy to, że jest ci wszystko jedno, a tylko że wyrzekasz się negatywnej reakcji na to. Jeśli nie rozpamiętujesz zranienia, jakiego doznałeś, nie oznacza to, że przeczysz jego rzeczywistości - po prostu nie masz innego wyboru, jak przyjąć rzeczywistość tego bólu i oczekiwać na jego uleczenie.

Proces przebaczania może być bolesny, czasem też ciągnie się w nieskończoność. W żadnej sytuacji, niezależnie od tego, jak wielki byłby twój ból, nie możesz sobie pozwolić na bezmyślne odsuwanie tego aktu - każdy dzień zwłoki jest wielkim niebezpieczeństwem. Wybaczenie nie może też mieć w sobie elementu presji. Nie wolno ci mówić z poczuciem wyższości czegoś w rodzaju: "Ach, wybaczyłem jej; po co z tym zwlekać".

DEON.PL POLECA

Powinieneś dojrzewać do przebaczenia stopniowo i świadomie i obserwować skutki, jakie wywiera ono w twojej duszy - jak wyzwalasz się dzięki niemu i zdrowiejesz emocjonalnie.

W obszernej literaturze poświęconej przebaczaniu proces ten opisuje się zwykle jako zgodny kontrakt między dwiema stronami - skrzywdzoną i krzywdzącą. W kontrakcie musiałyby oczywiście czynnie uczestniczyć obie strony i obie musiałyby pragnąć przebaczenia, tymczasem dla wielu osób, zranionych przez tych, których kochają, nie jest to żadne rozwiązanie, wybaczać trzeba bowiem jednostronnie, nie oglądając się na postawę partnera. Jak wszystkie ważne sprawy w życiu, przebaczenie wymaga cierpliwości i wiary, że poniesiony trud da pożądane skutki - uzdrowienie psychiki i wewnętrzny spokój.

W procesie przebaczania zaznacza się kilka podstawowych etapów:

Etap pierwszy. Oceń jeszcze raz, jak mocno zostały zranione twoje emocje i jak bardzo cię to zabolało. Zastanów się nad stopniem słuszności swojego postępowania w konflikcie między sobą a osobą, która cię skrzywdziła. Określ uczciwie rozmiar swojej odpowiedzialności. Czy panujesz w jakimś stopniu nad doznaną krzywdą? Prawie wcale. Władzę masz nad własnym życiem. Analizując uważnie doznaną krzywdę, możesz lepiej dostrzec, jak w krytycznym zdarzeniu rozłożyła się sprawiedliwość, wierność i zdrada. Niezależnie od tego, jak silny ból teraz przeżywasz, możesz skontaktować się z kimś obiektywnym, kto spojrzy na twoją sytuację świeżym, bezstronnym okiem i pomoże ci ją ocenić.

Etap drugi. Przyznaj, że cierpisz. Powiedz sobie: "To mój ból, niczyj inny. Inni pewnie też są ranieni, ale to już nie moja sprawa. Moją rzeczą jest teraz wybaczyć, nie myśleć o doznanej ranie, bo w niej zawsze będzie siedlisko bólu". Nie rozpatruj swojej krzywdy w kontekście cudzych. Nie porównuj swojej sytuacji z czyjąś, nie utożsamiaj się z innymi cierpiącymi. Zęby też bolą wielu ludzi; możesz ich żałować, ale czy mógłbyś naprawdę czuć ich ból? Tymczasem własny ząb czujesz, i to jak! Przyjmij swój ból jako niepożądanego gościa i stale pamiętaj o tym założeniu.

Etap trzeci. Ktoś jest odpowiedzialny za poranienie twoich emocji. Kiedy zidentyfikujesz tę osobę, możesz zrzucić na nią całą winę. Możesz też pytać nieustannie: "Czemu mnie to spotkało?". Nie ma się co dziwić temu pytaniu, ale pamiętaj, że prawdopodobnie nie znajdziesz na nie dobrej odpowiedzi. Ten, kto cię zranił, będzie próbował się bronić, poda jakieś powody, które dla ciebie okażą się pewnie nie do przyjęcia. Jeśli chcesz dochodzić sprawiedliwości, lepiej złożyć to zadanie na barki specjalisty, prawnika czy mediatora, samemu natomiast skupić się na dochodzeniu do równowagi, a w końcu na wybaczeniu.

Etap czwarty. Jeśli wyczerpałeś wszystkie możliwe sposoby, by "dać spokój" zranieniu, a wciąż czujesz chwilami gniew, to pomyśl, że ulegając wściekłości czy też karząc swojego krzywdziciela, na pewno nie odzyskasz spokoju wewnętrznego. Nie ma teraz innej drogi, jak tylko dokończyć dzieła, starając się wybaczyć. Czy jesteś na to gotowy? Zdolność wybaczania wymaga wielkiej siły. Wybaczanie wypływa z najgłębszej istoty człowieka; musi być wsparte przez zalety charakteru - współczucie, wysoką samoocenę, szacunek do samego siebie. Stojąc przed problemem wybaczenia, możesz rozejrzeć się w otoczeniu za osobami, które również rozumieją jego potrzebę w takiej jak twoja sytuacji - ich obecność i rada będą dla ciebie na pewno wsparciem.

Etap piąty. Wybaczenie zależy tylko od ciebie, to ty przecież masz "dać spokój" wyrządzonej ci krzywdzie. Z wybaczenia nie będzie wynikało, że to ty byłeś winien, a tamta strona miała rację; ono znaczy tylko tyle, że jesteś wprawdzie zraniony, ale nie oczekujesz niczego od winowajcy. Kiedy decydujesz się wybaczyć, wzrasta tym samym szacunek, jaki żywisz do siebie, i zakres ponoszonej przez ciebie odpowiedzialności. Istotę tego aktu można streścić w słowach: "Osoba, która mnie zraniła, nie jest już odpowiedzialna za to, co dzieje się dalej z moim życiem, tę odpowiedzialność biorę bowiem na siebie sam".

Wiecej w książce: ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW. 5 rzeczy których powinieneś spróbować zanim powiesz: żegnaj - Peter M. Kalellis

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pięć etapów przebaczania. Z gwarancją!
Komentarze (33)
21 marca 2016, 15:32
Zadośćuczynienie bliźniemu, bo on słaby człowiek - potrzebuje go  w   swoim poczuciu krzywdy, żeby mógł przebaczyć i  odzyskać  pokój serca. Gdyby rzeczywiście było praktykowane...
M
Marcin
23 marca 2015, 21:38
Przebaczenie = uzdrowienie. Nie robimy tego dla kogoś tylko dla siebie. http://www.youtube.com/watch?v=MsZ9RmLnJ28
M
mila
22 marca 2015, 15:53
A co jeśli krzywdzący i skrzywdzony to ta sama osoba, jeśli cierpi się z powodu zranienia przez samego siebie? Jak sobie wybaczyć?
W
wojtek
21 marca 2015, 20:03
NIech Boże błogosławieństwo spłynie na wszystkich ,którzy podejmą się trudu wieszania komunistów co roku ,na drzewch,zamiast liści Anioł boży napewno będzie z nimi i ich bliskimi Bóg zapłać serdeczne ,Bóg zapłać
A
andrzej
21 marca 2015, 23:38
Kiedyś też tak myślałem i kilka lat potem obejrzałem świerzo wyprodukowany film, który popchnął mnie na drogę na której zrozumiałem wolę Boga w tej kwestii. Gdyby On chciał takiej sprawiedliwości to nawet z pośród wierzących dokonywałby powłań do czyszczenia tego świata ze wszelkiego zła.  Nawiedzeni ludzie w rękach Boga stanowiliby najprecyzyjniejszą i najdoskonalszą broń do zwalczania absolutnie wszelkiego zła na tej ziemi. Mam na myśli głównie to, iż Bóg ma nieograniczone możliwości i gdyby Jego wola była zgodna z naszą wizją sprawiedliwości, to zło na Ziemi nie miało by się gdzie schować. Niestety Ziemia ma być "poligonem" testowania naszych serc. Tu mają się szlifować przyszłe diamenty boskiego dziedzictwa i hartować dusze odporne na wszelkie pokusy zła. Nie jest to droga łatwa ani czasem przyjemna, jest to droga raczej nieco lub całkiem pod górę. Droga zapierania się siebie i wielu wyrzeczeń za to pełna miłości Boga i Jego łask.
Krzysztof Łoskot
21 marca 2016, 21:57
Wojtek nie pij tyle! Na trzeźwo przeczytaj co napisałeś i porównaj z naukami naszego Mistrza.
K
krzywdzona
21 marca 2015, 18:32
A co byście radzili, jeśli osoba krzywdząca jest chora - i albo nie chce widzieć albo naprawdę nie widzi, że krzywdzi słowem... Prosi o wybaczenie, obiecuje zmiany, ale te zmiany uzależnia od pojednania i powrotu do związku (nie małżeńskiego). Dla mnie postawione na głowie - mogę wybaczyć, ale nie chcę wracać, bo na 99% dalej będzie krzywdził, bo chory, itd. Z drugiej strony - jak zostawić samotnego, chorego człowieka mimo krzywd... Czy to jest krzyż, który mamy brać na ramiona?
MI
mama innej krzywdzonej
21 marca 2015, 22:37
Znajdż i przeczytaj "Moje dwie głowy". Możesz zacząć od bloga http://mojedwieglowy.blogspot.com         Koniecznie! Nim będzie za późno. "Z toksycznego związku nie da się WYJŚĆ. Z toksycznego związku się UCIEKA. Cała filozofia polega na tym, żeby uciekać DO PRZODU."
A
andrzej
22 marca 2015, 00:42
Jeżeli związek ten jest bez Bożego błogosławieństwa to chyba trzeba uciekać, bo może to nie być Krzyż Pana Jezusa lecz pułapka, labirynt upadłych. Człowiek nawiedzany w chorobach potrafi czynić zło, którego ani nie pamięta, ani nie pojmuje i wcale tak do końca nie musi być to jego wina lecz np drzewa (genealogicznego), którego jest on owocem. Jednak do wyzwolenia takiego człowieka od złego potrzebna jest choćby odrobina jego wiary. Wówczas szczera i gorliwa twoja modlitwa może pomóc. Jeżeli jednak wasz związek jest oparty na jakimś zniewoleniu (alkochol, seks, pieniądze itp), to obawiam się, że może to być wręcz niemożliwe. Litość i miłość mogą być tutaj zasłoną złego, aby zniewolić. Możesz spróbować popracować razem z Bogiem na rzecz duszy takiego człowieka, jednak nigdy sama w pojedynkę, bo nie dasz rady.  Pamiętaj jednak, że do takiego zadania potrzeba ogromnej wiary i własnych poświęceń. Bóg potrafi przemieniać ludzkie serca, ale wpierw potrzebuje ich wiary w Niego. Pamiętaj, że każdy prawdziwie wierzący ma po swojej stronie cały arsenał bożej pomocy; Boga Stwórcę i Jego Ducha, Jego Syna - naszego Króla Pana Jezusa, Jego Matkę i Kościół Świętych, a także zastępy Aniołów. Czegóż jeszcze potrzebuje wierzący, aby żyć? No, może odrobinę własnej świętości, aby nie wzbudzał w Bogu odrazy ze względu na obrzydliwość naszych grzechów.
G
grace
22 marca 2015, 04:47
Nie myl pojec, to nie jest krzyz, to jest twoja akceptacja okreslonych zachowan drugiej osoby, ktore dzialaja destrukcyjnie na ciebie. A wiec.... jest mnostwo rozwiazan ....
J
Ja
22 marca 2015, 15:53
Ta druga strona sama musi chcieć się zmienić i dąrzyć do tego, w życiu tak jest, że każdy może się na jakimś etapie zagubić i to będzie bolesne zarówno dla bliskiej osoby jaki samego zagubionego, zwłaszcza kiedy dostrzeże swoje blędy. Nie można wszystkiego usprawiedliwiać chorobą, choroba sama w sobie powinna uczyć człowieka pokory i doceniania innych. Czasami trzeba dać sobie czas, nie odcinać drugiego człowiek jak zgniłej kończyny, ale dać mu czas, żeby sam wszystko zrozumiał i miał szanse się zmienić, ale musi też się zmienić sam dla siebie bo zmiana dla samego powrotu może się okazać krucha i w trudnym momencie to wszystko co było wróci. Można dawać sygnały, rady, ale nie dawać złudnej nadziei, niech czas pokaże.
G
grace
23 marca 2015, 04:32
Taki chory zwiazek nalezy natychmiast przerwac a nie dawac sobie czasu na jego uleczenie bo ono nigdy nie nastapi, bedzie jedynie coraz gorzej. Tkwienie w takim zwiazku to strata czasu. Bierzesz w obrone chorego czlowieka ale nie bierzesz pod uwage kobiety, ktora cierpi psychicznie z jego powodu. 
K
krzywdzona
23 marca 2015, 10:14
Dziekuję za obydwa głosy. One perfekcyjnie obrazują moje emocje - gdy się próbuję całkiem odciąć - cierpię, bo wydaje mi się, że robię błąd, który może drugiego kosztować życie, a danie iskierki nadziei może być tym minimum, kóre da mu siłę na zmianę na lepsze. Poza tym, czy nie tego uczy nas Chrystus i cała nauka Kościoła? Poświecania siebie dla innych? Z drugiej strony - czasem mam dosyć, i po ludzku chciałabym po prostu zacząć normalne, nie obciążone jego problemami życie. Wyprowadziłam się, ale to pomaga tylko pozornie...
K
krzywdzona
23 marca 2015, 10:16
Przestałam akceptować. Dlatego wyprowadziłam się. Zastanawiam się jednak, co dalej. Dziękuję za tę opinię.
K
krzywdzona
23 marca 2015, 10:20
Już trafiłam na tego bloga. Dziękuję :) Mimo wszystko, nie przemawia to wszystko do mnie, głównie dlatego, że ten krzywdziciel chce się zmieniać. Tylko chyba przez choroby i złe wzorce nie wychodzi mu to. Ale wiem już choć tyle, że ja go nie zmienię. I albo uda mu się - może z jakimś moim wsparciem - albo nie wrócę do niego i może uda mi się wyzwolić od ciągłego myślenia o nim...
K
krzywdzona
23 marca 2015, 10:24
Na szczęście, oboje (choć osobno, bo już z nim nie mieszkam) w tej trudnej sytuacji zwróciliśmy się do Boga. Może nieudolnie, ale jednak... Modlę się za siebie i za niego, wierzę, że w końcu będę w stanie podejmować wolne decyzje, prowadzące do świętości. Dziękuję za te słowa.
M
mkl
14 października 2014, 10:52
forgive.. and let it go...
JO
Jacob ororish
14 lipca 2014, 10:02
W chrześcijaństwie lepiej być krzywdzicielem, bo najbardziej się pietnuje tych którzy nie przebaczyli, zamiast tych, którzy wyrządzili zło. 
A
andrzej
22 marca 2015, 00:48
Żyjesz jak większość w świecie iluzji upadłych, nie ponałeś jeszcze Boga. Szukaj Boga w swoim życiu, a odnajdziesz sens życia, wiary, miłości i własnego szczęścia. I choćby zajęło ci to lata, nie poprzestawaj szukać, bo być może musisz do swojej wiary jeszcze dojrzeć.
Krzysztof Łoskot
21 marca 2016, 22:01
Tych co nie przebaczają nie piętnuje się, tylko ich się żałuje. Nie dość że skrzywdzeni, to jeszcze smutni i przygnębieni. Przebaczenie jest dla Ciebie - byś był znów pogodnym człowiekiem.
jasne że przebaczyć
11 lipca 2014, 01:27
Po co się dręczyć tym że ktoś nam zniszczył życie. Najpierw postarać się o sprawiedliwą karę a potem przebaczyć.
A
AES
13 lipca 2014, 15:34
"Najpierw postarać się o sprawiedliwą karę a potem przebaczyć." ?? Po co? "Co człowiek posieje t i ząć będzie" ten kto skrzywdził już sam ponosi karę.
T
th
13 lipca 2014, 20:43
A jeśli prokuratura umarza śledztwa bo wróg jest silnie umocowany. Natomiast wróg robi wszystko żeby zabić mało zawodowo, zdrowotnie, towarzysko itp. Dąży do kompletnego zaszczucia człowieka i to bez końca
jasne że przebaczyć
14 lipca 2014, 08:01
Bzdura. Ten kto skrzywdził na ogół czuje się silny i krzywdzi tę samą osobę oraz innych, bo może. Kara powinna zostać wymierzona, żeby ukrócić jego zuchwałość i aby nikt więcej przez niego nie cierpiał.
jasne że przebaczyć
14 lipca 2014, 08:17
Mój wpis miał wydźwięk ironiczny, nie wiem, czy było to dosyć czytelne. Uważam ze należy się bronić wszelkimi sposobami, szukać pomocy u ludzi, nagłaśniać swoje przeżycia, modlić się itd. Jeśli to Twoja sytuacja - szczerze współczuję. Nie jesteś sam/a, mnie spotyka coś podobnego od paru lat.  
3
3838
10 lipca 2014, 22:10
Może się zdarzyć, że ktoś w złości powie coś krytycznie komuś, kto akurat te same rzeczy słyszał ciągle od rodziców, gdy był dzieckiem, i uwierzył, np. że jest niespecjalnie wartościowy. Minęło dużo czasu, już rodzicom się wybaczyło, a tu nagle ktoś niechcący to "powtórzył". Nie ma się żalu wtedy do nikogo (wszyscy wyżej wspomniani działali w afekcie, ok) ale uruchamia się mechanizm emocji pt. "coś z tobą nie tak" wgrany przez rodziców, którzy też mówili to w złości. I wtedy trzeba sobie zrobić miniterapię, żeby te emocje (smutek, przygnębienie) wyciszyć, zastąpić dobrymi myślami, wyjaśnić sobie, że to nieprawda, że jest się "niespecjalnie wartościowym". To nie ma nic wspólnego z brakiem przebaczenia, to jest coś jak zogniskowanie troski na sobie, żeby zadbać o swoje samopoczucie - skoro bliźniego trzeba kochać jak siebie samego, to samego siebie też trzeba mocno kochać i okazywać sobie samemu życzliwe wsparcie i zrozumienie, i wyjasnić sobie - jestem wartościowy, ktoś tak powiedział, bo był wściekły na mnie, miał swoje powody. Nikt nic nie musi robić, ani się martwić.
I
iwonad
10 lipca 2014, 20:15
nic...kompletnie nic...przebaczasz sam dla siebie..bez wzgledu na postawe krzywdziciela..pozdrawiam
S
skrzywdzony
10 lipca 2014, 18:32
Napiszcie lepiej co ma zrobić krzywdziciel, aby można mu było wybaczyć?
A
Ania
10 lipca 2014, 20:30
Jak będzie się czekało na jakiś gest od krzywdziciela to można się nie doczekać a brak wybaczenia zniszczy Ciebie jak rak...
A
Andrew
10 lipca 2014, 21:08
Dokładnie tak jak pisze Ania. Im szybciej postarasz się wybaczyć tym lepiej dla ciebie- bo brak przebaczenia powoli cie zniszczy. 
V
violunia
11 lipca 2014, 12:32
Nie czekać,zrozum krzywdę bo ona się już dokonała,nie drąż dlaczego i nie udowadniaj,że jesteś skrzywdzona-ty to wiesz,krzywdziciel też,wybacz sobie jak nie możesz słowem bo do niego to nie dociera,stan przed krzyżem i z serca powiedz do Jezusa,wybacza Panie,oddaję go Tobie,i oddetnij się od krzywdziciela (choćbyś miała przewrócić życie do góry nogami) wyrzuć go ze swojego życia,zmień to życie bez niego,żyj na nowo,teraz i patrz w przyszłość,zamknij etap skrzywdzonej,tego już nie ma,i powoli odejdzie złość i gniew,zobaczysz potem wszystko inaczej,dasz spokój i uwolnisz się od wszystkich emocji z nim związanych.To ciężki proces,ale jedynie skuteczny,przyjdzie i takie uczucie,że złość stanie się obojętnością,a potem przyjdzie miłość i radość,dobra samoocena siebie i godność.Będziesz zwycięzcą nad krzywdzicielem i tak czy inaczej zobaczysz,że krzywdziciel ma problem nie Ty.Pozdrawiam i życzę dużo sił .Z Bogiem :)
4
45362754
14 lipca 2014, 09:58
Krzywdziciel MUSI przestać krzywdzić i MUSI naprawić krzywdę. Bez tego nie można przebaczyć. Oczywiście zaraz się odezwą protesty, bo ci którzy tyle piszą o przebaczeniu, sami kogoś skrzywdzili i zależy im na tym, żeby nie zostac ukaranymi. 
K
Kris
14 października 2014, 09:39
No niestety jest to nie prawda. Krzywdziciel musi przestac krzywdzic i naprawic krzywde jezeli chce sie POJEDNAC. Do przebaczenia wcale nie jest to konieczne co nie ozacza ze nie masz prawa sie bronic. Przyklad: maz oprawca zneca sie nad rodzina. Zona ma prawo uciec z dziecmi zeby siebie i je chronic ale rownoczesnie bedzie musiala zmierzyc sie z przebaczeniem mu nawet jezeli on o nie nie prosi i nie widzi wogole powodow. {rzebaczenie jest w zasadzie dla ciebie zeby twoje serce nie bylo zatrute... ale spokojnie to dlugi process i im wieksza krzywda tym dluzszy wiec nic na sile. Daj sobie czas skrzywdzony. To przyjdzie ale powoli. Nie uzywaj tylko argumentu z naprawieniem krzywdy jako wymowki bo inaczej utkwisz w miejscu....wiem z doswiadczenia Powodzenia!