Przełożony bogiem nie jest! Pamiętaj!

(fot. Kiluka / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Rozmowa w podróży. Mój rozmówca uskarża się, że jego szef w pracy mocno naciska na większą wydajność, grozi ograniczeniem zarobków, wyrzuceniem itp. "Takie zachowanie rodzi moje zniechęcenie, zniesmaczenie. Jestem na skraju depresji" - mówi. "Jak mam na to patrzeć? Jak to ocenić? Czy mam się zbuntować?" - pyta bezradnie.

Podstawowym błędem szefa, który wpędza ludzi w stany zniechęcenia, wypalenia i depresji, jest brak szacunku dla pracowników, poniżanie ich, lekceważenie, niesprawiedliwe manipulowanie, wyniosłość. Ludziom pracującym nie chodzi przecież jedynie o pieniądze, ale także o uszanowanie, ludzką życzliwość, proste uznanie dla wykonywanej pracy. Im człowiek jest bardziej ubogi, tym wyżej ceni szacunek swojego przełożonego.

Kiedy szef swoim zachowaniem daje podwładnym do poznania, że od jego władzy wszystko zależy - czy oni będą mieli pracę; na jakim stanowisku będą pracować; ile zarobią - ci czują się poniżeni i upokorzeni. Pracownicy wielu firm dobrze wiedzą, że jest kryzys i godzą się na pewne ograniczenia, ale muszą być one uzgodnione we wzajemnym dialogu. Nie tylko pracownicy zawdzięczają pracę i pieniądze szafowi, ale i on wiele zawdzięcza swoim podwładnym.

DEON.PL POLECA

- Do jakiego stopnia człowiek ma akceptować niesprawiedliwe traktowanie szefa? - pyta dalej mój rozmówca. Kiedy powiedzieć: dość? Jak wyczuć taki moment?

Każdy ma swoją miarę. Podstawowa zasada: za otrzymywane pieniądze nie wolno płacić własną godnością i rezygnacją z szacunku. Życie jest ważniejsze od tego, co się ma - mówi Jezus (por. Łk 12, 15). Gdy ktoś pyta wprost: "Mam szefowi powiedzieć, czy nie?" - nigdy nie daję rad. Każdy musi podjąć decyzję sam, bo sam ponosi konsekwencje swego zachowania. Styl "otwartego" mówienia i asertywności w wielu sytuacjach jest dwuznaczny. Można przyjąć inny styl. Można znosić cierpliwie.

Psychologiczna asertywność różni się od ewangelicznej. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące - doradza Jezus (Mt 5, 41). Gdy jednak sługa najwyższego kapłana uderzył Go w policzek, Chrystus zaprotestował. Kiedy ktoś przyjmie ewangeliczny styl, może znieść wiele niesprawiedliwości, ale nie musi tego robić. To jego wybór. Każdy ma prawo powiedzieć szefowi, co czuje i myśli, zakładając, że poniesie konsekwencje swojego wyboru.

Szef bogiem nie jest. Ma tylko firmę, w której ludzie pracują, i trochę więcej pieniędzy, ale nic więcej. Ludzie wpadają w zniechęcenie, wypalenie, depresję, gdy uzależniają się od szefa, od jego pracy, pieniędzy, kaprysów, chorych ambicji czy jego erotomanii. Jeżeli ktoś ma trochę inicjatywy i nie boi się szukania nowej pracy, nie warto znosić stresu związanego ze złym klimatem stwarzanym przez chciwego czy nieuczciwego szefa.

Więcej w książce: Aby nas bolało cierpienie innych - Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przełożony bogiem nie jest! Pamiętaj!
Komentarze (9)
P
przybrany
23 lipca 2013, 09:52
Zamiast stawać na płaszczyźnie dotąd znanej proponuję przewartościowanie zgodne z zasadami wiary. Zakładajcie firmy chrzescijańskie i zatrudniajcie autentycznych chrześcijan. Ten zaczyn powinien na początek wystarczyć, by w przyszłosci wyrosło z niego wielkie dobro. Piszę poważnie, bo chrześcijanie winni łączyć się  o ściągać do siebie, wspólnie nawet w pracy modlić i po niej spotykać sie ewangelizując pozostałych. Jeżeli wspierac sie będziemy to ta miłośc będzie aż nadto widoczna z zewnątrz i zapytaja z czego wynikają tak dobre czyny.  Stąd mój apel i oczekiwanie przełomu. Teraz wielu zadeklarowanych chrzescijan klei sie do biznesu, potem do kościółka, parafii i merkantylizuje wszystkie sfery życia myśląc,że tak jest dobrze, a tymczasem inni od nich zalezni cierpią z poowdu ich złych niesprawiedliwych zachowań. Czy radykalnie wierzący naprawdę potrafią budować firmy chrześcijańskie ? Tyle na temat  także  JP2 pisał. Czas na odrodzenie poprzez wspólnoty chrzescijańskie  działające totalnie na każdym poziomie, wtedy dobór kompetencji i konkretna pomoc działanie pomoga zmieniać  ta zepsutą rzeczywistość. Królestwo Boże, czy to tak źle brzmi ?  Zamienńmy chamstwo codzienne na spotkania z kulturą; neopogaństwo na chrześcijaństwo żywych ludzi. To przełoży się nawet na politykę, od której  nawet nam nie wolno uciekać. Proponuje zrzeszenie pracodawców chrześcijańskich i dobór kadr wg klucza opartego na dokładnym poznaniu cżłowieka nieformalnie, pod kątem łąski żywej wiary i życia wg wiary . Zżymać sie można na taką dyskrminację niechrzescijan ale tu szantażować się nie dajcie, tu trzeba pokazać konsekwencję i konkurencję - lepszego pracodawcę, przyjaciela i grupę wspierających się przyjaciół. PS. Ciekawa weryfikacja niżej. ;-) Jakoś plewy netowe trzeba odrzucać. ;-) Na koniec pytanie- co poz
17 lipca 2013, 22:31
Zaden przełożony!!!!choćby był ................
M
Marcin
17 lipca 2013, 21:49
Niestety w Polsce ciemiężenie  pracowników jest na porządku dziennym. Sprzyja temu wysokie bezrobocie, umowy śmieciowe, brak polityki społecznej i rodzina, która często bagatelizuje problem i martwi się o byt. Jedyne wyjście to samemu otworzyć biznes, niestety pracownik mobbowany, nie uwierzy we własne siły, będzie myślał że to z nim jest problem a nie z jego szefem.  
R
rene
25 czerwca 2013, 23:39
A ja mam 58 lat i od 8 lat bezskutecznie marzę, żeby ktoś mnie pomobbował, ale żebym miała co do gara włożyć.
W
Weronika
9 listopada 2012, 00:08
Na zlo sie poprostu reaguje. To jest mobbing,w Polsce niestety na porzadku dziennym. Czy ewangieliczne znoszenie niesprawiedliwosci,ma doprowadzic do tego,zeby czlowiek pozwolil siebie niszczyc? Czyli w imie ewangielii mamy pozowlic na gnojenie,upokarzanie.. A co z miloscia do samego siebie? Czesto nie rozumiem o.Augustyna,jego myslenia,dziwny to kraj,normalnie sa to sprawy ktore powinny znalezc sie w sadzie,tak jest w Europie,a milczeniem,czesto za ktorym stoi lek o siebie,niektorzy wlasnie tlumacza to wiara i pokora.  
jazmig jazmig
30 września 2012, 08:25
 Firma, to nie maszyny, lecz ludzie. Maszyny można kupić, ale ludzi z wiedzą, jak te maszyny obsłużyć, żeby wyprodukować dobry towar, kupić niełatwo. Dlatego szef firmy, który traktuje ludzi jak śmiecie lub maszyny, jest durniem. Po co pracować z durniem i męczyć się z nim?? Ta firma upadnie prędzej, niż się wydaje właścicielowi, w wtedy wszyscy znajdą się na bruku. Ja osobiście doradzam rozmówcy autora, aby pilnie szukał innej pracy i nie męczył się z szefem - cymbałem.
G
Gosc
30 września 2012, 00:14
No tak, ja staralam sie w 1 pracy przez 8 lat, czesto przymykalam oczy, az wreszcie powiedzialam co mysle, i .. wylecialam za porozumieniem stron. Strasznie to przezylam, bo lubilam te robote i czulam sie na swoim miejscu. Potem rozwijalam sie profesjonalnie, znalazlam inna prace, przenioslam sie do innego kraju. Praca okazala sie totalnym niewypalem, szef ma powazne problemy osobowosci, 6 osob na 11 sa przez niego mobowane. Wiec postanowilam byc asertywna i nie dac sie manipulowac.. pracowalam 8 miesiecy. Teraz, wlasciwie nie wiem jak okreslic swoj stan, ale czuje sie okropnie. Mam wrazenie, ze stracilam wiare w siebie, w ludzi, i w swoje kompetencje.. I nie jestem w stanie zdobyc sie na efektywne dzialanie, zeby znalezc inna prace. To tak w skrocie. Help! Czy ktos poradzil sobie w tak trudnej sytuacji? Boje sie o siebie i swoje zdrowie, nie mowiac o rozwoju kariery zawodowej..
6
6NGGB
27 czerwca 2012, 19:15
Jeżeli ktoś ma trochę inicjatywy i nie boi się szukania nowej pracy, nie warto znosić stresu związanego ze złym klimatem stwarzanym przez chciwego czy nieuczciwego szefa. A jeśli ktoś nie ma inicjatywy, a jest źle traktowany, a do tego nie czuje, że jego praca jest pożyteczna, to wcześniej czy później dopadną go choroby, lub będzie gotów na wszystko, byle nie przeżywać codziennego horroru. Mnie spotkało to, co wyżej wymieniłam. Radzę wykrzesać inicjatywę, póki są siły i zdrowie.
V
V.
27 czerwca 2012, 11:10
żaden przełożony Bogiem  nie jest, także rodzinny, religijny, kościelny...