Boisz się spojrzeć na siebie krytycznie?

Im lepiej rozumiemy siebie, tym lepiej poznajemy i rozumiemy innych (fot.anitacanita)
Martin H. Padovani / slo

Samokrytycyzm jest absolutnie konieczny do osiągnięcia dojrzałości emocjonalnej i duchowej, jest pozytywny i konstruktywny. Kiedy przestajemy się go bać, przynosi wolność, radość i zadowolenie z siebie. Samokrytycyzm jest jak powiew nowego życia i nadziei; samopotępienie przynosi jedynie rozpacz i śmierć.

Oto kilka wyrazistych przykładów: rozwiedziony mężczyzna, który nie dostrzega swojego udziału w rozbiciu rodziny i obwinia tylko żonę; uczeń, który nie rozumie, dlaczego nie zdał do następnej klasy; nastolatek, który obwinia rodziców o swoje odczucia; alkoholik, który nie rozumie, dlaczego pije; zaburzony emocjonalnie człowiek, który nie ma kontaktu ze swoimi uczuciami i światem wewnętrznym; otyła kobieta, która w jedzeniu znajduje ucieczkę i pocieszenie; wszyscy przygnębieni ludzie, nieświadomi swego "zagrzebanego" gniewu; ci, o których mówi się: niebieskie ptaki, obawiający się kłopotów, niepewni siebie; emocjonalnie niedojrzali, którzy zawierają małżeństwa dla swych wybujałych potrzeb i nazywają to miłością.

W miarę narastania problemów, wgląd tych ludzi we własne życie maleje, albo tak się tylko wydaje. Czyż można się dziwić, że tym ludziom, którzy tak łatwo obciążają innych winą za swoje własne błędy, którym tak trudno kogoś przeprosić lub przyznać się do złego, brakuje wglądu w siebie lub w swoje zachowanie? To tak, jak gdyby jakiekolwiek przyznanie się do winy miało unicestwić ich lub ich poczucie własnej godności. Jest to lęk przed porażką.

DEON.PL POLECA

Potępianie przez innych jest wystarczająco trudne do wysłuchania, ale samopotępianie wydaje się jeszcze trudniejsze do zniesienia, zakładając jego destrukcyjność. Granica pomiędzy samokrytycyzmem i samopotępieniem jest delikatna, ale różnica między nimi - ogromna. Dlatego ludzie boją się spojrzeć na siebie krytycznie: ze strachu przed samopotępieniem. Utożsamiają dwie różne sprawy. Spotykam wielu, skądinąd inteligentnych i zdolnych ludzi, którzy nie chcą wniknąć w swoje wnętrze. Nie znają siebie, z lękiem odrzucają każdą fachową czy nawet przyjacielską radę, by spojrzeć w głąb siebie. Zdrowy samokrytycyzm umożliwia wgląd w siebie, dzięki czemu siebie poznajemy, a następstwem tego jest przemiana i rozwój.

Samokrytycyzm jest absolutnie konieczny do osiągnięcia dojrzałości emocjonalnej i duchowej. To, na ile ludzie potrafią wejrzeć w swoje wnętrze, determinuje często różnice pomiędzy zdrowym a chorym związkiem małżeńskim lub rodzinnym. Samokrytycyzm jest pozytywny i konstruktywny. Kiedy przestajemy się go bać, przynosi wolność, radość i zadowolenie z siebie. Wzywa nas do zaakceptowania i pokochania tej rzeczywistości, którą naprawdę jesteśmy, a nie naszego wyobrażenia o sobie. W ten sposób redukujemy nasze nierealistyczne oczekiwania wobec siebie i wynikające z nich frustracje. Zdrowy samokrytycyzm wzywa nas ku wyższym szczytom ludzkiego i chrześcijańskiego rozwoju. Im lepiej rozumiemy siebie, tym lepiej poznajemy i rozumiemy innych, i stajemy się bardziej wrażliwi na ich potrzeby.

Samokrytycyzm opiera się na zrozumieniu, że jesteśmy dobrzy i wartościowi, że możemy stawać się lepsi, że możemy uczyć się na własnych błędach i rozwijać się, że bez niepowodzeń nie zmienimy się ani też nie poznamy siebie i swoich ograniczeń. Paradoksem jest to, że niepowodzenie, które jest częścią naszego życia, przemienia nas. Decydujące jest pytanie, jak radzimy sobie z niepowodzeniami i jak na nie reagujemy.
Potępiając siebie, malujemy autoportret osoby bez wartości, drugiej kategorii, ponieważ nienawidzimy siebie za to, że nie jesteśmy doskonali, a takie samopotępienie pozbawia nas sił i jest destrukcyjne, patologiczne.

Ta "złośliwa" choroba jest widoczna u wielu perfekcjonistów. Ci są zawsze nieszczęśliwi, niezależnie od "sukcesów"; zawsze znajdują skazę. Nie potrafią doświadczyć uczucia zadowolenia, jeśli w ogóle coś takiego się zdarzy, ponieważ lękają się porażki; kiedy się coś nie uda, to i tak już częściowo tego oczekiwali, ponieważ uważają się za fatalistów. Nie akceptując niepowodzenia, wpadają w coraz głębsze przygnębienie. Tak więc cykl perfekcjonizmu działa tylko wewnątrz nich samych. Są surowi dla siebie, a jeszcze bardziej wobec innych. Samokrytycyzm jest jak powiew nowego życia i nadziei; samopotępienie przynosi jedynie rozpacz i śmierć.

Więcej w książce: Uleczyć zranione uczucia. Jak przezwyciężyć trudności życiowe - Martin H. Padovani

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Boisz się spojrzeć na siebie krytycznie?
Komentarze (5)
JW
Janek www.operator-paramedyk.pl
28 marca 2014, 12:39
Myślę, że ważne jest po prostu stawanie w prawdzie o sobie - zarówno unikanie krytyki, jak i niezauważanie sukcesów prowadzi do przekrzywienia własnego obrazu i wykrzywia obraz, jaki w sobie nosimy. Ważne jest też, żeby mieć jakieś podstawy do oceny siebie - bo nie można tego robić jedynie kryteriami, które narzucają na nas inni. Tak więc w interesie każdego jest weryfikacja samego siebie - do szerszego omówienia tematu zapraszam na http://www.operator-paramedyk.pl/2014/03/19/weryfikacja/ .
J
jewka
28 marca 2014, 10:14
wydaje mi się, że na dnie takiego lęku zawsze kryje się pycha (której nie chcemy zobaczyć - bo brak nam samokrytycyzmu i tak koło się zamyka) .... i bez chociażby odrobiny samokrytycyzmu niemożliwy jest prawidłowy rachunek sumienia i szczery żal za grzechy ....
M
m
28 marca 2014, 09:12
Kiedyś myślałam , że wszystko to moja wina, że za mało kochałam, obwiniałam tylko siebie, przepraszałam za podejrzenia zdrad - teraz wiem, że to mąż jednak zdradzał, nie raz, nie dwa....jesteśmy w trakcie rozwodu, z powództwa męża - on nadal nie przyznaje się do swego udziału w rozpadzie rodziny. Mało tego, w pewnien sposób mści się za to, że "podniosłam głowę" 
D
dora
30 marca 2010, 10:47
Bardzo dobry tekst. Dojrzalość emocjalna to długotrwały proces  pracy nad sobą. Samokrytycyzm jest jednym z elementów poznawania własnych ograniczeń i sposobu ich pokonywania.Szkoda tylko ,ze często o tym zapominamy.
SA
Stanisław Andrzej Gumny
15 marca 2010, 20:23
Samokrytyka nie jest stosunkowo trudna jesli ma się w domu lustro i spotyka dobrych, świętych ludzi.