Co utrudnia przebaczenie?
Potrzeba rewanżu, zemsty, karania, władzy nad drugim - wszystko to może podsycać negatywne emocje, które przeszkadzają w zmianie postawy wobec sytuacji czy wydarzenia. Często złożone procesy psychiczne utrudniają pogodzenie się z przeszłością, fałszując percepcję aktualnej dynamiki relacyjnej.
"Chcę odpłacić tej osobie za całe cierpienie, które mi sprawiła". "Nie chcę zapomnieć pewnych reakcji i wydarzeń, które spowodował mój mąż. Głęboko mnie one zraniły, sprawiły mi tyle smutku. Nie chcę przebaczyć!". "Jestem osobą zamkniętą w sobie i upartą. Zastanawiam się, jak mogę zranić drugą osobę. Rzadko potrafię przebaczyć".
Relacje międzyludzkie często urywają się, ponieważ ludzie nie szukają tego, co ich łączy. Zresztą, utrata cierpliwości i szacunku w odniesieniu do partnera jest zrozumiała, kiedy relacja od dawna jest już niestabilna, a postawa wzajemności niedostateczna. Przeciągające się ataki na osobowość, na wartości, na sposób bycia - z pewnością podważają szacunek do partnera. W sytuacjach, w których obwinianie wzięło górę, przebaczenie może być rozumiane jako odzyskanie własnej godności, gdyż najpierw trzeba odnowić zaufanie do siebie i szacunek, odbudować własny świat wartości, tak często osłabiany i niszczony przez ciągle doznawane zniewagi i upokorzenia. Po odzyskaniu własnej integralności, można podzielić się nią z drugim człowiekiem, i przebaczając przywrócić mu godność bycia osobą zintegrowaną, a także pomóc zrozumieć odpowiedzialność za wydarzenie, szczególnie za spowodowaną sytuację.
Częste przywoływanie emocji i negatywnych uczuć, jak nienawiść, złość i urazy, powoduje ich podsycanie. "Przez wiele dni nie potrafiłam myśleć o niczym innym, czułam się zdradzona, okłamana, upokorzona, dogłębnie zraniona". "Miałam wrażenie, że ktoś mnie pobił; czuję się całkowicie zniszczona". "Czułam się zniszczona w niegodny sposób, oczerniona, wyśmiana, potraktowana nie na serio".
Negatywne uczucia, które wychodzą na wierzch, za każdym razem przywołują wspomnienia, osłabiają gotowość przebaczenia oraz zmniejszają zdolność obiektywnego spojrzenia na to, co się wydarzyło. "Dopóki będziemy podtrzymywać w sobie oskarżenia, nienawiść i zgorzknienie, dopóty nie zdołamy się nigdy od nich uwolnić". Roztrząsanie ich jest uruchamianiem błędnego koła. To prawdziwie "negatywny wysiłek", podkreślanie, ciągłe utrzymywanie w teraźniejszości tego, co się wydarzyło, powiększanie cierpienia, jednym słowem, dolewanie oliwy do ognia.
Potrzeba dominacji, potrzeba tego, żeby zawsze mieć rację, a także wywierania wpływu na innych, zmniejsza gotowość człowieka do wykazywania inicjatyw, koniecznych w procesie przebaczenia, a szczególnie gotowość do wczucia się w sytuację drugiego. "Nie jest mi łatwo komuś przebaczyć, ponieważ musiałbym usunąć coś, co zakorzeniło się we mnie bardzo głęboko".
Trzeba zapytać siebie: "Dlaczego nie jest możliwa rewizja własnego doświadczenia?". Czy te same czynniki, które utrudniają pojednanie, działały już w czasie istnienia naszej relacji, czy też są one źródłem trudności jej trwania? Odwaga podjęcia refleksji nad tym, co utrudnia przebaczenie, może być pierwszym krokiem w zrozumieniu, jaka postawa zablokowała relację. Dzięki takiej refleksji z pewnością uda się odkryć przyczynę konfliktu.
Słaba skłonność do przebaczenia po części zależy od faktu, że uważa się je za oznakę słabości, uległości i niskiej samooceny. Ursula Richter, socjolog, napisała we wstępie do swojej książki (La vendetta delle donne, 1991), że w jakiś sposób interakcja pomiędzy zniewagą a zemstą determinuje ludzki byt; istnieją bodźce motywacyjne, które warunkują zachowanie człowieka. Książka ta próbuje ukazać, że kobiety, które chcą się zemścić za doznane krzywdy, czynią przysługę samym sobie. Ten, kto dokonuje zemsty, dominuje nad jednym, a ostrzega drugiego. Książka wzbudza chęć zemsty i na długo uświadamia i akceptuje stłumione uczucie.
Nie zgadzam się z wnioskami i analizami niemieckiej uczonej, ponieważ trzeba najpierw zrozumieć, jakie oczekiwania żywią kobiety w przeżywanych relacjach, jakie iluzje projektują na relację i na partnera, a dopiero po zrozumieniu tych nieświadomych procesów można łatwiej pojąć głębokie rozczarowania, które się pojawiły. Im wyżej się leci, tym niżej się spada! Świadomy kontakt z rzeczywistością nie jest czymś bezpośrednim, lecz czymś, co trzeba tworzyć; kto projektuje swoje potrzeby na innych, ten wywiera na nich przemoc, ponieważ ich nie szanuje. Trwała świadomość rodzi się z głębokiego poznania samego siebie, a także z obiektywnego stosunku do rzeczywistości. Kto projektuje na innych ludzi czy na własne środowisko negatywne emocje, ten przeżywa tylko zniekształconą rzeczywistość. Kto żywi przesadne oczekiwania w stosunku do partnera, ten pozbawia go wolności, pragnie zapanować nad nim; tłumienie ich prowadzi niechybnie do konfliktów. Żądania, które stawiamy partnerowi, mogą być zwyczajną manifestacją zależności, poszukiwania poczucia pewności i bezpieczeństwa, skutkiem czego partner może poczuć się atakowany.
Z pewnością prawo przyczyny i skutku ma swoją wartość także w ludzkich relacjach, ale przed obwinianiem drugiego i powoływaniem się na prawo zemsty za doznaną krzywdę należałoby dobrze zrozumieć to, na ile decydujący był własny wkład w całą sprawę.
Informacje znajdujące się w książce, o której wspomniałem, są nakłanianiem do przemocy, prawdziwą manipulacją ludźmi. Pseudonaukowa wizja, która stawia na równi przemoc doświadczoną z przemocą wymierzoną drugiemu człowiekowi, jest naiwna i uproszczona; w terminach psychologicznych może być rozumiana wręcz jako regresja, która uruchamia agresję, a także utrudnia zrozumienie tego, co się wydarzyło. Po przeżyciu przemocy ten, kto wziął w niej udział, rozpoczyna serię refleksji etyczno-moralnych, które często prowadzą do poczucia winy. Natomiast w przeciwnym przypadku dochodzi do uruchomienia serii mechanizmów obronnych, aby usprawiedliwić przemoc. Rezultatem takiego procesu jest poczucie wewnętrznej pustki, braku zadowolenia, które ostatecznie zakłóca psychiczną równowagę osoby.
Wielu ludzi opóźnia, na ile tylko to możliwe, akt przebaczenia, żeby móc kontrolować drugiego człowieka lub żeby się bronić. 40-letni mężczyzna stwierdził: "Nie, nigdy nie wybaczę mojej byłej żonie. Dopóki jej nie wybaczę, dopóty będzie w moich rękach. Mogę trzymać ją pod kontrolą i bronić się przed nią. W ten sposób nie pozwalam jej na to, aby mnie wykorzystywała albo krzywdziła. Gdybym jej wybaczył, to nie miałbym już żadnego argumentu i ryzykowałbym, że będę od niej uzależniony".
Niektórzy ludzie czują, że narazili się innym, nie mając na to żadnego wpływu i żywią obawy, że traumatyczne wydarzenie może się znowu powtórzyć. Te oznaki niepewności powinny zachęcić do przeprowadzenia autoanalizy, a nie powinny stanowić zagrożenia.
Wystarczyłoby zapytać, dlaczego przypisuję tyle władzy i znaczenia drugiemu człowiekowi? Dlaczego pozwalam mu na to, żeby miał na mnie aż taki wpływ? Odwaga zadania sobie takich pytań z pewnością przyniosłaby wyjaśnienie przyczyny, dlaczego relacja została zakłócona. W ten sposób ze słabości można wywnioskować, jak wzmocnić poczucie pewności siebie i zrozumieć przyczyny popełnionych błędów. Moim zdaniem, można przebaczyć drugiemu, wskazując jednocześnie granice tolerancji jego zachowania po to, aby uniknąć tego samego w przyszłości. Przebaczenie nie oznacza zostawienia człowiekowi wolnej ręki, żeby mógł dalej robić to, co mu się podoba.
Ludzie, którzy nie są zadowoleni z siebie i mają trudności z samoakceptacją, dążą do obwiniania i oskarżania innych, i w konsekwencji mają większe trudności w przebaczaniu; może być im trudno nawet sobie przebaczyć podjętą odpowiedzialność, wynikającą z jakiejś sytuacji, bolesnej i może niechcianej. Typowym wyrazem takiej sytuacji jest następujący przykład: "Jestem wściekły na samego siebie, ponieważ kiedyś pozwoliłem, aby potraktowano mnie w taki sposób".
Złożona gra pomiędzy procesami identyfikacji i projekcją zawsze przesuwa punkt ciężkości z samego siebie na drugich. Osoba zdaje sobie sprawę, że jest niespójna, ale nie znajduje siły, aby to potwierdzić, ponieważ sama nie potrafi zaakceptować siebie. "Ofiara" zawsze odgrywa ważną rolę w grze. Czasami udaje skrzywdzoną, ponieważ ma nadzieję ukryć własną niepewność pod płaszczem zadowolenia lub uległości. Odgrywanie roli, poddawanie się zwalnia od przyjmowania odpowiedzialności oraz od podejmowania decyzji. Kto poddaje się zniewagom, upokorzeniom i przemocy, ten okazuje swoją słabość i zależność od drugiego człowieka, który go w ten sposób zniewala. Postawa "kozła ofiarnego" jest stosowana często w nadziei, że uda się zwrócić na siebie więcej uwagi, otrzymać więcej uczucia i współczucia, tak aby móc później szantażować drugiego.
Niestety, mało jest ludzi, którzy potrafią wziąć odpowiedzialność za drugą osobę, ponieważ kiedy czują się zaatakowani przez kogoś silniejszego, zaczynają odczuwać lęk. Ten brak może się manifestować poprzez odrzucenie drugiego człowieka, który chce mu się powierzyć, może też popchnąć go do stosowania przemocy, a także spowodować poważne zaburzenia w jego postępowaniu. To obciążenie przechodzi w nadużycie władzy, ponieważ konfrontacja z prośbą o uczucie, o troskę, o opiekę, o poczucie bezpieczeństwa często przeraża i nakłania do ataku albo do obrony. Agresywność, jawna albo ukryta, potrzebuje "terenu do walki", ale jej polem działania nie jest relacja, ponieważ tę trzeba budować na miłości.
Przeanalizujemy dalej inne motywy, które utrudniają akt przebaczenia.
Błędna interpretacja sytuacji, intencji lub motywacji kierujących drugim człowiekiem może być przeszkodą w procesie przebaczenia. Zwróćmy uwagę na niektóre charakterystyczne stwierdzenia: "Przez długi czas nie wiedziałam o tylu sprawach. Nie wyobrażałam sobie, że aż tak się dla mnie poświęcał, oczekując zmiany mojego sposobu zachowania. Wtedy nie umiałam dostrzegać jego motywów, nie mogłam ich zrozumieć. Dopiero, jak się dowiedziałam o wszystkim, byłam w stanie przebaczyć".
Często jesteśmy pogrążeni w egocentryzmie i wykluczamy drugiego człowieka z naszego życia. Konsekwencje egoistycznych postaw przyczyniają się do zburzenia relacji, ponieważ relację tworzą dwie osoby. Propozycja i gotowość okazania pomocy nie muszą być traktowane zawsze za oczywiste, jako sygnał od drugiej osoby, który ma na celu zakomunikowanie nam jej potrzeby. Wspaniale byłoby kochać bezwarunkowo. Jeśli nie traktujemy niczego za oczywiste, to łatwiej przypomnieć sobie, że powinniśmy inwestować energię w relację z drugim.
Zraniona osoba albo negatywne okoliczności mogą bardzo utrudniać przebaczenie. Jest tak wtedy, na przykład, gdy ktoś nadal rani i obraża drugiego, odrzuca propozycję dialogu lub przedyskutowania tematu, albo nie chce prosić o wybaczenie ani wynagrodzić wyrządzonej krzywdy. Trzeba pamiętać, że nie wszystkim przychodzi to łatwo i że często nie jest możliwe rozpoczęcie procesu introspekcji lub szczerego dialogu wewnętrznego. Potrzeba trochę pokory, aby zmierzyć się z prawdą o sobie albo przynajmniej mieć odwagę, aby nie oskarżać innych za własne braki.
Często ludzie obstają przy swoich racjach po to, żeby uniknąć krytycznej analizy swojego postępowania, żeby nie musieć dopuszczać do siebie wiedzy o własnych brakach, ponieważ doszłoby do konfrontacji z wyborami, które należałoby zmieniać i nad nimi pracować. W tej sytuacji łatwiejsze, albo mniej ryzykowne, wydaje się projektowanie na drugiego człowieka win i ukrywanie własnej niepewności. Efekty będą widoczne później, ponieważ człowiek, który przerzuca winy na drugiego, nie wzrasta i nie wyciąga wniosków z własnego doświadczenia.
To są motywy, z powodu których ludzie przez długie lata nie przebaczają i żywią uczucia zgorzknienia, agresji i zniechęcenia do drugiej osoby. W czasie psychoterapii tę niechęć ludzi do rozwoju można skonfrontować tak pod względem poznawczym, jak i emocjonalnym, pozwalając im doświadczyć całego prawdziwego świata uczuciowego, nie akcentując tego, co negatywne, a wzmacniając w nich dążenie do realizacji własnego projektu życia. Sprzyjający klimat, który tworzy się podczas terapii, pozwala na omówienie swojego życia bez manipulacji czy instrumentalizacji, bez rozbijania na siłę, za wszelką cenę, emocjonalnej blokady. Trzeba jedynie popatrzeć na emocje w innym świetle, z innego punktu widzenia - po to, aby je wykorzystać jako ważny krok w procesie wzrastania.
Skomentuj artykuł