(fot. » Zitona « / flickr.com)
Katarzyna Gajdosz

Czasem w życiu napotykamy na wiele przeszkód, gubimy się, gdy spotka nas traumatyczna sytuacja. Wówczas pomocne stają się książki, z których bohaterami możemy się utożsamić, którzy zmagają się z podobnymi jak my trudnościami. Dzięki nim możemy odpowiednio podejść do problemu, uporać się z nim - mówi dr Lidia Ippoldt, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Biblioterapeutycznego we Wrocławiu.

Katarzyna Gajdosz: "Starcze!/ a gdy ja zacznę oskarżać nawzajem,/ Przeklinać twe nauki, na sam widok zgrzytać? / Ty mnie zabiłeś!, ty mnie nauczyłeś czytać!" - zwraca się Gustaw do Księdza w IV cz. "Dziadów" Adama Mickiewicza. A Pani przekonuje, że czytanie ma zbawienny wpływ dla naszej psychiki?

Lidia Ippoldt: Przede wszystkim ukierunkowane czytanie. Ktoś musi nam wskazać, co należy czytać. Kształtowanie czytelnika rozpoczyna się już od lat najmłodszych i tu największa rola rodziców, którzy powinni czytać swoim dzieciom na dobranoc lektury odpowiednie do ich rozwoju i potrzeb. Jeśli oczywiście rodzice chcą mieć wpływ na psychikę dziecka, na to, czym w przyszłości będzie się chciało interesować. Później tę rolę nieco przejmują nauczyciele, wychowawcy czy księża w szkole.

DEON.PL POLECA

"W pięknych księgach i pięknym przyrodzeniu czytać! /Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś/ i rajem" - mówi dalej Gustaw. Jak zatem dobierać książki, by czytanie było dla nas rajem?

Należy szukać książek, które pomagają nam odnaleźć pewne wartości. Czasem w życiu napotykamy na wiele przeszkód, gubimy się, gdy spotka nas traumatyczna sytuacja. Wówczas pomocne stają się książki, z których bohaterami możemy się utożsamić, którzy zmagają się z podobnymi jak my trudnościami. Dzięki nim możemy odpowiednio podejść do problemu, uporać się z nim. Naszej sytuacji to nie zmieni, ale pomoże nam zmienić nastawienie.

I to jest właśnie biblioterapia. Gdzie można więc znaleźć książki biblioterapeutyczne?

Bywa, że natrafiamy na nie przypadkowo. Po prostu czytając. Bo pierwszą zasadą biblioterapii jest czytać w ogóle. Nie przekonamy do wartości tej metody osób, które nie czytają. Rolą biblioterapii jest więc także zachęcenie do tej czynności. A listę książek biblioterapeutycznych można znaleźć również w internecie, choć należy podejść do niej ostrożnie. Zachęcam do wcześniejszego zaczerpnięcia porady u biblioterapeutów na przykład w Polskim Towarzystwie Biblioterapeutycznym - kontakt i wskazówki, można znaleźć na stronie PTB. Pomocni w odpowiednim doborze lektur są także bibliotekarze, pedagodzy, psychologowie. Oni znają wartość terapeutyczną książki.

Biblioterapia może być wykorzystywania w leczeniu? Medycyna poważnie traktuję tę metodę?

Udowodnione jest naukowo, że biblioterapia pomaga w leczeniu chorób somatycznych. Biblioterapeuci zastrzegają jednak, że książkę należy stosować obok środków farmakologicznych, a nie zamiast nich. Coraz więcej lekarzy dostrzega wartość książki i interesuje się tą metodą. Sama prowadziłam kurs biblioterapii dla lekarzy ze szpitala psychiatrycznego. Wiem również, że niektórym kołom Towarzystwa udaje się współpracować w tym zakresie z szpitalami, gdzie biblioterapeuci prowadzą zajęcia z pacjentami. Wszystko jednak zależy od lekarzy.

Powiedziała Pani kiedyś, że czuje zagrożenie w tym, że biblioterapia staje się coraz bardziej popularna, bo coraz więcej osób chce uchodzić za biblioterapeutów. Kto w takim razie może być biblioterapeutą?

Właściwie nie ma formalnych zastrzeżeń, kto nie może być biblioterapeutą. Ale też nie ma zawodu biblioterapeuty w Polsce. O co zresztą ciągle, jako Towarzystwo, walczymy. Biblioterapeuta musi się przede wszystkim odznaczać pewnymi cechami osobowości: być otwarty na innych, empatyczny oraz oczytany. Musi także posiąść pewną wiedzę psychologiczną. Biblioterapia daje ogromne możliwości oddziaływania na człowieka.

Stosowana niewłaściwie może zaszkodzić. Niebezpieczne staje się dla mnie, gdy biblioterapeutą jest osoba przypadkowa, bez warsztatu, odpowiednich szkoleń. Biblioterapia nie polega bowiem tylko na poleceniu danej książki i jej przeczytaniu.

Rolą biblioterapeuty jest analizowanie, interpretowanie lektury z osobą, której chce pomóc?

Nie analizowanie i interpretowanie, bo to by przypominało lekcje języka polskiego. Biblioterapeuta musi pomóc zrozumieć sens tej książki i dostrzec jej wartości. Podopieczny utożsamia się z bohaterem i próbuje w ten sposób dostrzec swoją sytuację, a następnie zmienić podejście do swojego problemu, tak by był mniej dla niego uciążliwy.

Czy w innych krajach biblioterapeuta jest zawodem?

Z tego, co udało mi się dowiedzieć, to nie. Dlatego Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne organizuje w październiku konferencję temu właśnie poświęconą. Zaprosiliśmy na nią przedstawicieli innych krajów, by oni również powiedzieli o potrzebie stworzenia takiego zawodu.

Pojęcie biblioterapii funkcjonuje już od starożytności, ale jako dyscyplina naukowa od niedawna. Mogłaby Pani przybliżyć historię biblioterapii w Polsce?

W naszym kraju o biblioterapii mówi się od lat 70., ale dopiero w latach 80. zaczęło się coś dziać w tej dziedzinie. Pierwszymi osobami, które najwięcej dla rozwoju biblioterapii zrobiły, to były: Wanda Kozakiewicz oraz Irena Borecka. Je można uznać za prekursorki biblioterapii w Polsce.

Przez skromność pewnie nie wymieniła Pani siebie, jako również jednej z pierwszych osób, które rozpropagowały idee biblioterapii.

No może nie pierwszych, bo ja się uczyłam od dr Ireny Boreckiej. Z nią prowadziłam pierwsze warsztaty biblioterapeutyczne, zanim sama zaczęłam działalność. Ale rzeczywiście biblioterapią zajmuję się już od dwudziestu kilku lat. I przede wszystkim jestem praktykiem. Szkolę studentów, bibliotekarzy w tym zakresie, by później mogli pomagać jak największej liczbie osób.

W jaki sposób Pani zainteresowała się biblioterapią?

Już na studiach interesowałam się czytelnictwem osób chorych i niepełnosprawnych. Szukałam sposobów, jak ich zainteresować książką i jednocześnie pomóc w życiu. Później jako asystent na obecnym Uniwersytecie Pedagogicznym w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa w Krakowie próbowałam pogodzić działalność naukową, dydaktyczną z tą działalnością praktyczną. I chyba mi się udało. Szkolę studentów bibliotekoznawstwa, po to by potrafili wybrać odpowiednią książkę każdemu, kto się do nich zgłosi. Jestem też bibliotekarzem praktykiem i wiem, jak wiele osób przychodzi do biblioteki, by się wygadać, znaleźć zrozumienie, a wypożyczenie książki jest tylko pretekstem.

Może Pani podać konkretne przykłady na to, że biblioterapia jest potrzebna?

Nie chciałabym mówić o konkretnych osobach, takich przykładów jest bardzo wiele. Choć formalnie nie ma zawodu biblioterapeuta, obowiązuje mnie niepisana tajemnica zawodowa. Gdybym nie widziała efektów swojej działalności, nie zajmowałabym się tym. Pyta mnie Pani o sukcesy? Kiedyś przez rok prowadziłam zajęcia z grupą, której trzeba było pomóc się zintegrować. Wiem, że do dziś się spotykają i ich relacje są bardzo mocne.

Również na zajęciach dydaktycznych, nie terapeutycznych, podchodzą do mnie osoby i mówią, że dzięki biblioterapii uporali się z osobistym problemem, jaki mieli. Nauczyciele po takich warsztatach opracowują swoje własne programy terapeutyczne i skutecznie realizują je w swoich szkołach, klasach. Mogę mówić o sukcesie!

Na początku naszej rozmowy, powiedziała Pani, że do biblioterapii przekonamy osoby, które w ogóle czytają. Statystyki mówią, że czytamy coraz mniej…

Rzeczywiście zauważa się kryzys czytelnictwa. Ale moim zdaniem jest on spowodowany tym, że ludzie szukają przede wszystkim nowości wydawniczych. Tych z uwagi na brak pieniędzy nie znajdziemy w bibliotekach. Należałoby się przyjrzeć także lekturom szkolnym, one już dawno przestały odpowiadać gustom współczesnej młodzieży. Trzeba szukać sposobów na to, by zachęcić do czytania od najmłodszych lat.

Trudno się zgodzić z twierdzeniem, że w dobie internetu nie czytamy. Może czytelnik po prostu przeniósł się z biblioteki do wirtualnego świata?

W internecie można też czytać książki. Niektórzy uważają jednak, że e-książki to nie książki, a czytelnik internetowy to nie czytelnik. Moim zdaniem każda forma dotarcia do książki jest dobra. Jestem za każdą próbą zachęcenia do czytania. Nie występuję przeciwko e-książkom, ale nawet popieram audiobooki. Lepsze to, niż nie sięganie po książki w ogóle.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Książki, które leczą
Komentarze (1)
T
teresa
16 lutego 2012, 19:08
Księga Tobiasza kontra Dzieje Apostolskie?