Mężczyzna to wieczne dziecko

Zgubienie cienia ukazuje, dezintegrację osobowości Piotrusia, brak wewnętrznego scalenia, co stanowi kolejny argument na rzecz tezy o jego niedojrzałości (fot. dhammza / flickr.com)
Zofia Zarębianka / slo

Kultowa książka dla dzieci "Przygody Piotrusia Pana" jest alegoryczną przypowieścią o dojrzewaniu postrzeganym przez narratora w aspekcie męskości i kobiecości oraz roli dzieciństwa, a może lepiej powiedzieć - dziecięctwa, w procesie osobowej przemiany.

Mężczyzna - wieczne dziecko

Model męskości jest reprezentowany w książce przede wszystkim przez głównego bohatera, tytułowego Piotrusia Pana. Nośnikami męskich wzorców są tu jednak także wszyscy pozostali bohaterowie - mężczyźni, na czele z ojcem niesfornej trójki, panem Darlingiem, poszczególnymi reprezentantami Piratów oraz Czerwonoskórych.

Cechy kobiece uosabia Wendy i jej matka, pani Darling, a także pełniąca w ich domu rolę niańki wierna psica - Nana, co - nawiasem mówiąc - może sugerować nieco ryzykowną opinię, iż cechy kobiece, przynajmniej do pewnego stopnia, są niejako biologicznie zaprogramowane i instynktowne. Dowód na takie przypuszczenie stanowi przypisanie niektórych właściwości, charakterystycznych dla płci żeńskiej, na przykład opiekuńczości czy wyostrzonej intuicji, nie tylko występującym w książce postaciom kobiet, ale także należącej do państwa Darling suce, dzielnie spisującej się jako opiekunka gromadki dzieci i wyposażonej we wszystkie zalety wymagane od dobrych nianiek. Atrybuty kobiecości przypisane zostały również nieco złośliwej i zazdrosnej wróżce nazywanej w opowieści Blaszanym Dzwoneczkiem.

DEON.PL POLECA


Wszystko to jest o tyle ważne, iż w "Przygodach Piotrusia Pana" dopiero w zetknięciu z kobiecością ujawniają się i dochodzą do głosu cechy męskie. Piotruś Pan uzewnętrznia swoją osobowość w kontakcie z Wendy i z Blaszanym Dzwoneczkiem, pan Darling w kontakcie ze swoją żoną oraz psią piastunką swoich dzieci, traktującą go zresztą z poczuciem sporej wyższości pomieszanej z pobłażliwą wyrozumiałością, w czym odzwierciedla się, odmalowany z pewnym ironicznym dystansem, stosunek wielu kobiet do świata męskiego, z góry uznanego przez nie za niedojrzały i jako taki wymagający opieki...

Pan Darling w konfrontacji z żoną okazuje swoje skąpstwo i małoduszność, pyszałkowatą zarozumiałość, upodobanie w pozorach i grze na pokaz, samozadowolenie, autokratyzm, wreszcie maskowaną pewnością siebie i agresją życiową nieporadność, wygodnictwo, brak intuicji i wiele innych negatywnych cech, niezrównoważonych w opowiadaniu żadnymi właściwie zachowaniami, które mogłyby świadczyć o istnieniu w jego postaci choćby w zalążkowej formie cech mądrego i dojrzałego człowieka. Wzmacnia się to wrażenie poprzez charakterystykę relacji ze wspomnianą wyżej wyjątkowo mądrą psicą, pokazaną w opowieści jako zdecydowanie bardziej przewidująca i roztropna od swego pana. W ten sposób pan Darling niewątpliwie zostaje więc w swojej niedojrzałości ośmieszony, stając się przez tego rodzaju metodę przedstawienia postacią komiczną, wręcz karykaturalną.

Charakterystyczne wydaje się zatem także, iż to nie tylko tytułowy bohater, Piotruś Pan, staje się w książce synonimem postaw infantylnych oraz cech uosabianych przez budowany w opowieści zdecydowanie negatywny stereotyp męskości, ale że reprezentantami owego negatywnego schematu są wszyscy występujący w fabule bohaterowie płci męskiej. Piotruś Pan jest "wiecznym dzieckiem", ale przecież i pan Darling, choć fizycznie sprawia wrażenie dorosłego mężczyzny, de facto, w środku, pozostał również chłopcem, pozbawionym męskiej odwagi i rozwagi, chowającym się za plecami żony i nieumiejącym stawić czoła wydarzeniom niesionym przez życie.

Syndrom Piotrusia Pana

Istotne dla omawianej problematyki wydaje się również odkrycie w schemacie fabularnym "Przygód Piotrusia Pana" struktury podróży inicjacyjnej, za którą uznać by należało wędrówkę bohaterów do Nibylandii, przeżywane tam przygody oraz najeżoną niebezpieczeństwami drogę powrotną. Przebyta inicjacja nie spełnia jednak w opowieści o Piotrusiu Panu swej roli, to znaczy - nie doprowadza głównego bohatera do dojrzałości.

Syndrom Piotrusia Pana polega przede wszystkim na decyzji pozostania wiecznym chłopcem i czerpaniu określonych profitów z sytuacji uporczywego trwania w tej zamierzonej przez siebie i jakoś zaprojektowanej niedorosłości. Według deklaracji samego bohatera wola pozostania na zawsze chłopcem wynikała z chęci spędzenia życia na zabawie: "Nigdy nie chcę być dorosłym mężczyzną! - powiedział gwałtownie. Chcę na zawsze pozostać małym chłopcem i bawić się". Powyższa wypowiedź jawi się jako dokładne przeciwieństwo słów św. Pawła: "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce (1 Kor 13, 11-12)". Potrzeba nieustannych zmian i coś, co można by określić jako pasję przygód i pożądanie niebezpieczeństw, to kolejne oznaki niedojrzałości Piotrusia, żyjącego w swoistej ekstazie emocjonalnej od jednego ekscytującego wydarzenia do drugiego, od jednej mrożącej krew w żyłach przygody do kolejnej, jeszcze bardziej niezwykłej.

Piotruś, i to jest jego kolejna właściwość, żyje w pewnym sensie kosztem innych. Bawi się, używając do tego celu swoich towarzyszy, nie troszcząc się o ich dobro ani też nie licząc się z niczyimi uczuciami. Niedojrzałość Piotrusia wyraża się więc w skłonności do postawy hedonistycznej, przedkładającej przyjemność i zabawę nad wszelkie inne wartości i płynące z nich zobowiązania. Piotrusia nic nie wiąże i nic nie zobowiązuje. Jest wolny, wolnością całkowicie egoistyczną, wyrażającą się w poczuciu, iż nie istnieją żadne granice w zaspokajaniu jego własnych zachcianek i realizowaniu własnych koncepcji. Naszego bohatera cechuje też nieznośna potrzeba ciągłej afirmacji i skupiania na sobie uwagi innych. Większość jego słynnych wyczynów na wyspie Nibylandii ma na celu głównie wzbudzenie podziwu dla swojej osoby, przemyślności, inteligencji i sprytu. Posiada też Piotruś Pan jeszcze inny, nieprzyjemny zwyczaj, polegający na przypisywaniu sobie zasług i pomysłów innych, co najpełniej uwidoczniło się w scenie z małą Wendy, gdy dziewczynka znalazła sposób na przytwierdzenie Piotrusiowi zagubionego cienia.

Nawiasem mówiąc, wydaje się, iż epizod ten ma charakter głęboko symboliczny. Zgubienie cienia ukazuje, jak sądzę, dezintegrację osobowości Piotrusia, brak wewnętrznego scalenia, co samo w sobie stanowi kolejny argument na rzecz tezy o jego niedojrzałości. Piotruś żyje niejako na powierzchni rzeczywistości; niezdolny do autorefleksji i namysłu nad skutkami swoich czynów wypiera cień, nie przyjmując do wiadomości istnienia ciemniejszej strony swej psychiki i charakteru. Problem Piotrusia Pana polegał chyba właśnie na tym, iż nie potrafił on i nie chciał w odpowiednim czasie "wyzbyć się tego, co dziecięce", przedkładając przyjemność nad odpowiedzialność oraz uczuciową przygodę nad emocjonalną równowagę. Można widzieć na przykładzie jego postaci nieumiejętność zbudowania w swoim życiu takiego modelu męskości, w którym dziecinność ustąpiłaby miejsca męstwu, trosce o innych oraz odpowiedzialności za siebie i otaczających go ludzi przy równoczesnym zachowaniu wewnętrznego dziecięctwa serca.

Niedojrzałość manifestują w opowieści o Piotrusiu Panu wszystkie męskie postaci, co nie jest bez znaczenia dla wymowy całego utworu. Występowanie tych samych, a przynajmniej bardzo podobnych w istocie, cech u obydwu głównych męskich bohaterów ma na celu intensyfikację wyrażanego w książce przekonania o psychicznej niezdolności mężczyzny do podjęcia odpowiedzialności i odnalezienia się w roli człowieka dorosłego.

Dziecięce serce Małego Księcia

Trochę inaczej rzecz się przedstawia w "Małym Księciu", którego bohater może się wydawać indywidualnością nie tylko o wiele sympatyczniejszą od beztroskiego i egoistycznie nastawionego do życia Piotrusia Pana, ale i kimś dojrzalszym. Są to jednak tylko pozory. Mały Książę bowiem znajduje się dopiero w drodze, która ma doprowadzić go do integracji wewnętrznej i duchowej dojrzałości. Wszystkie też przeżywane przez niego spotkania wyznaczają kolejne etapy duchowej samorealizacji. W początkowych stadiach Mały Książę jawi się jako chłopiec tyleż uroczy, co naiwny i zarazem narcystyczny. Narcyzm to zresztą cecha, którą w wysokim stopniu przejawiał również tytułowy bohater Przygód Piotrusia Pana.

Samozadowolenie, nastawienie na samego siebie oraz swoją przyjemność są więc także właściwościami usposobienia Małego Księcia, który podobnie jak Piotruś Pan posiada cały szereg cech świadczących o braku dojrzałości. Jeżeli w Przygodach Piotrusia Pana owe negatywne męskie cechy uwidaczniają się najpełniej w bezpośrednim spotkaniu z bohaterkami kobiecymi, występującymi tu w funkcji ich swoistego stymulatora, to w kolejnej interesującej nas książce, Małym Księciu, rzecz przedstawia się nieco inaczej, choć także tutaj w strukturze fabuły odnaleźć się daje schemat podróży inicjacyjnej i również w tym wypadku ważna rola przypada pierwiastkowi żeńskiemu, symbolizowanemu przez różę. Na pozór może się wydawać, iż nic, albo też niewiele, łączy główne postaci obydwu książek. Dzieli ich sposób przeżywania siebie i świata, a także preferencje aksjologiczne: w przypadku Małego Księcia zarysowujące się zdecydowanie w stronę "być", u Piotrusia Pana - w stronę "mieć", jeśliby wprowadzić typologię Gabriela Marcela.

Mimo wyrazistych różnic osobowościowych oraz zupełnej odmienności fabularnej i gatunkowej przywoływanych książek, wydaje się, iż obydwu bohaterów łączy... jednak właśnie niedojrzałość, która jawi się jako zasadniczy rys i jednej, i drugiej postaci. Inne są przejawy tej niedojrzałości u każdego z bohaterów, w innych warunkach dochodzi do jej zewnętrznego manifestowania się w powieściowych losach, niemniej obie postawy - potraktowane łącznie - przynoszą psychologiczny obraz postaci... niedojrzałego mężczyzny i zarazem po prostu niedojrzałego człowieka. Uchwycone przez autorów symptomy niedojrzałości charakteryzujące obydwu powieściowych panów - Piotrusia oraz Małego Księcia, nie wydają się bowiem skądinąd zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn, choć - być może - w zaprezentowanym układzie cech występują u nich częściej.

Oczywiście, Małego Księcia nie sposób traktować jako bohatera negatywnego. Dysponuje przecież niezaprzeczalnymi zaletami, których posiadanie znamionuje piękne człowieczeństwo. Jego filozoficzne nastawienie do rzeczywistości, nakazujące mu namysł nad naturą bytu i człowieka, jego skłonności kontemplatywne i poczucie piękna, wyrażające się w upodobaniu do podziwiania zachodów słońca, stanowią o wewnętrznym bogactwie tej postaci, narażonej jednakże również w swych zaletach na pewną przesadę. Niebezpieczeństwo to widać między innymi w skłonności do nazbyt częstego oddawania się ulubionej kontemplacji widoków, przez co Mały Książę może jawić się jako nieco oderwany od życia, pogrążony w problemach estetycznych i teoretycznych bez przełożenia na praktykę konkretnego życia.

Ta swego rodzaju jednostronność nie pozwala na zrównoważony rozwój, w którym harmonijnie dopełniałyby się wszystkie wymiary życia, a kontemplatywność byłaby uzupełniona przez sprawdzające niejako jej autentyczność działanie. Prezentowana przez zaczarowanego chłopca wrażliwość, nieco może naiwna i sentymentalna, dziecięca właśnie, jest jednak dla Małego Księcia ważnym i sprawnym instrumentem widzenia i czucia więcej, pozwala mu też na wnikliwą obserwację otaczającego go świata oraz na ciekawe spostrzeżenia odnośnie do rozmaitych ludzkich zachowań. Sama jednak dziecięcość serca, którą bez wątpienia dysponuje przybysz z tajemniczej krainy, nie wystarcza...

Podróż - czas nauki

Mały Książę odbywa podczas wyprawy na Ziemię podróż o charakterze inicjacyjnym, zdobywając w serii następujących po sobie spotkań nową wiedzę i nowe doświadczenia. Kolejne spotykane przez niego postaci, zarówno negatywne, jak i pozytywne, dostarczają mu obfitego materiału do rozmyślania o tym, co w życiu jest rzeczywiście ważne i co się tak naprawdę liczy jako istotna wartość.

W podejmowanych rozmowach Książę przekonuje się, jak dziwne bywają ludzkie preferencje i jak bardzo ludzie czasami skupiają się na hołdowaniu sobie i własnej próżności, której skłonni są podporządkowywać całe życie. Dostrzega też, z pewnym zdziwieniem, jaką narkotyczną siłą może być władza: "Nie wiedział, że dla królów świat jest bardzo prosty. Wszyscy ludzie są poddanymi. Zbliż się, abym cię widział lepiej, powiedział Król, bardzo dumny, że nareszcie może nad kimś panować". Od zarozumiałego Króla Mały Książę otrzymuje również niezwykle cenną wskazówkę: "Wobec tego będziesz sam siebie sądzić. To najtrudniejsze. Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie osądzić, będziesz naprawdę mądry".

Wiele też pomniejszych, choć istotnych, prawd można się od tego dziwnego wędrowca nauczyć. Przynosi więc z sobą Mały Książę lekcję o potrzebie konsekwencji w działaniu i konieczności wewnętrznej dyscypliny. Systematyczne wyrywanie baobabów rozumieć trzeba jako symboliczny obraz pracy nad sobą, przedstawionej tu jako karczowanie wad - chwastów. Jeżeli z postulatem dyscypliny jako warunku postępu duchowego trudno byłoby się nie zgodzić, to już sama koncepcja owej pracy nad sobą, skoncentrowanej na tropieniu wad, a więc na aspekcie negatywnym, powinna jednak budzić zasadnicze wątpliwości. Dyscyplina jako taka, z pewnością waloryzowana dodatnio, łatwo także przerodzić się może w brak elastyczności. Wydaje się, iż dzieje się tak w przypadku Małego Księcia, którego konsekwencja przekształca się niebezpiecznie w upór i nieumiejętność dostosowania się do sytuacji. Przykład stanowi rozmowa między nim a pilotem prowadzona w chwili, gdy ten ostatni próbuje naprawić maszynę, od czego zależy jego życie. Mały Książę, jak gdyby nigdy nic, nie dostrzegając powagi, a nawet dramatyzmu sytuacji, zanudza przyjaciela dziecinnymi i nieistotnymi pytaniami: "Do czego służą kolce? Mały Książę nigdy nie rezygnował z postawionego raz pytania".

Za najważniejsze w wędrówce Małego Księcia uznać trzeba spotkanie z różą i lisem. W tym pierwszym najdobitniej też uwidocznia się niedojrzałość Księcia, który nie umiejąc poradzić sobie z trudnościami w relacji, po prostu ucieka, zostawia różę samą, nie poczuwając się do żadnej odpowiedzialności za nią. Dopiero lis staje się dla Małego Księcia duchowym nauczycielem i uświadamia mu reguły budowania relacji oraz nieodłączną od każdej prawdziwej przyjaźni odpowiedzialność za drugiego. Słowa lisa "Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś" oraz pouczenie o konieczności patrzenia sercem "A oto mój sekret: Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" uznać można za najistotniejsze przesłanie całej książki. Od powyższych słów rozpoczyna się też zwrot w postawie Księcia, który ostatecznie doprowadza go do decyzji o powrocie na swoją planetę, do opuszczonej róży.

Cała podróż Małego Księcia przez poszczególne planety, w wymiarze symbolicznym daje się interpretować jako ziemskie życie, poprzez które każdy człowiek pielgrzymuje do ojczyzny niebieskiej, doskonaląc się i zdobywając dojrzałość. Pojmowana jest ona w książce nie tylko jako osobowa integracja oraz postawa odpowiedzialności za drugiego, ale także jako zdolność do oddania życia. Ostatecznie więc można uznać, iż w przypadku Małego Księcia wędrówka uświadamia mu popełnione wcześniej błędy, a on sam otwiera się na pełnię poprzez wielkoduszną zgodę na rezygnację z siebie. Odnajduje też sens w poświęceniu siebie dla potrzebującej jego miłości róży. W ten sposób w Małym Księciu ocalona zostaje sama zasada miłości, rozumianej za Św. Pawłem jako więź doskonałości - zasada obowiązująca dla każdego, nie tylko dla mężczyzny. To jednak, czy tajemniczemu Księciu udaje się osiągnąć cel - nie zostaje dopowiedziane. Spełnienie poprzez miłość zarysowuje się tu jedynie jako pewna potencja realizująca się dopiero w życiu wiecznym, jeśli dosłownie odczytać losy bohatera.

Dojrzałość byłaby w świetle tego rodzaju interpretacji stanem nieosiągalnym w doczesności, a człowiekowi pozostaje jedynie droga, dążenie, duchowa podróż rozpoczynana wciąż na nowo aż po kres - w wieczności.

Więcej w książce: Duchowość mężczyzny - Józef Augustyn SJ (red.)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mężczyzna to wieczne dziecko
Komentarze (22)
L
layla
1 lutego 2015, 16:06
NIe Blaszany Dzwoneczek, tylko po prostu Dzwoneczek... Co za jełopy biorą się za tłumaczenie...
H
Hastatus
6 lutego 2014, 11:06
"co - nawiasem mówiąc - może sugerować nieco ryzykowną opinię, iż cechy kobiece, przynajmniej do pewnego stopnia, są niejako biologicznie zaprogramowane i instynktowne" Nie spodziewałem się, że Deon będzie przemycał w ten sposób ideologię gender. Cechy kobiece są w znacznym stopniu biologicznie uwarunkowane. Kultura nadaje im tylko pewien kształt.Ale genderyści, w najbardziej skrajnym wydaniu, chcą wszystkie cechy sprowadzić do kultury i wychowania.
E
era
6 lutego 2014, 08:00
Mezczyzna na wspolczesne czasy musi zniewiesciec, byc super baba, a wtedy dopiero chore umysly powiedza mu - jestes prawdziwym mezczyzna. Dlatego w dzisiejszych czasach mamy  politykow, wojskowych, mentorow narodowych w postaci ciot antyspolecznych.
A
altek
5 lutego 2014, 23:12
Przykład Małego Księcia zupełnie nie pasuje mi do tytułowych dywagacji o mężczyźnie jako wiecznym dziecku.
K
kap
5 lutego 2014, 21:04
Mężczyzna to wieczne dziecko - stereotypy wiecznie żywe i wiecznie utrwalane.
L
leszek
5 lutego 2014, 19:03
Piotruś Pan to przede wszystkim bezczelna manifestacja agresywnego genderyzmu. Autorka felietonu przecież wyraźnie oddzieła płeć biologiczną od zestawu społecznych ról i oczekiwań związanych z rolą dorołego mężczyzny. Piotruś Pan postanowił uniknąć wejścia w te stereoptypy i wybrał sobie rolę beztroskiego chłopca. Sugeruję zainteresować bliżej tą analizą niezawodnego księdza Oko, może bezwstydni genderyści nie tyle co próbują wprowadzić swoje bezbożne teorie do szkół i przedszkoli, ale już dawno to zrobili. Czujność powinien wyostrzyć fakt, że autorem powieści jest Szkot, a Szkoci, jak wiadomo, chodzą w spódniczkach. I na dodatek w kratę. 
G
grzegorz
11 lipca 2013, 23:47
Świetna analiza utworów, jestem pod wrażeniem!
K
kobieta
3 marca 2012, 23:02
nie wiedziałam, że tak wiele ode mnie zależy dzięki za link
OD
o dojrzewaniu do bycia m.
2 marca 2012, 23:13
<a href="http://elektron.elka.pw.edu.pl/~slaskows/eBooki/eBook_o_dojrzewaniu_do_bycia_mezczyzna.pdf">http://elektron.elka.pw.edu.pl/~slaskows/eBooki/eBook_o_dojrzewaniu_do_bycia_mezczyzna.pdf</a>
J
jednak
6 października 2010, 13:19
A jednak nie o to chodzi... Piotruś Pan czasem pozostaje na zawsze Piotrusiem. Tak stworzony, albo tak go uczynili.
A
Aura
6 października 2010, 13:00
"Bo męstwo otrzymuje się od ojca" Żeby nie popadać w generalizowanie..Znam dwóch mężczyzn, każdy z innej rodziny, którzy wychowywali się bez ojców. O ile może to określić osoba z zewnątrz - są teraz dobrymi mężami i ojcami, mogliby być wzorem do naśladowania dla niejednego Piotrusia.
DZ
do zalewy
6 października 2010, 12:45
Istnieje wspópraca z Piotrusiem Panem? ;-)
Z
zalewa
6 października 2010, 12:36
Dzieciaki, tu trzeba wiedzieć jedno- w relacji damsko-męskiej należy unikać programu pana Słodowego-" Zrób to sam"...  Współpraca czyni cuda.
Karolina
24 czerwca 2010, 20:13
To ja może polecę w Warszawie dobą Przychodnie Psychiatrów i Psychoterapeutów :) www.in-altum.pl Dla każdego, kto ma problemy, jest przecież nadzieja :)
F
facet
14 czerwca 2010, 15:42
"mam nadzieję, że gdzieś jeszcze jacyś mężczyźni zintegrowani i dojrzali się uchowali" Wg mnie to nie jest kwestia "uchowania" tylko wychowania prawdziwych mężczyzn. Dopóki mężczyźni będą rozwodzili się z kobietami zostawiając potomstwo bez ojca, a kobiety będą dusiły swoich synków nadmiarem rozleniwiajacej matczynej opiekuńczości, będziemy mieli to, co mamy teraz. Bo męstwo otrzymuje się od ojca.
P
polonopitek
14 czerwca 2010, 15:28
Najmądrzej Klejstenes się tu wypowiedział. Kwestia odróżnienia dobra od zła to główny problem tych co mają możnośc decydowania.
EK
Edyta Kowalczyk
14 czerwca 2010, 02:49
Ostatnio usłyszałam, że od podejmowania "męskich decyzji" są kobiety... W kontekście tego artykułu o niedojrzałych mężczyznach - chłopcach, ma to niestety sens... szkoda... Mimo wszystko mam nadzieję, że gdzieś jeszcze jacyś mężczyźni zintegrowani i dojrzali się uchowali :)
L
linijka
14 czerwca 2010, 01:05
 ja tez spotkałam "Piotrusia", któremu oddałam dwa lata życia... kolejny rok - leczyłam serce... na szczęście teraz spotkałam prawdziwego męzczyznę i jestem szczęśliwa :) pozdrowienia dla wszystkich "Dzwoneczków" i" Wendy"-  dacie radę! kobiety potrafią być silne...
K
kkk
10 czerwca 2010, 17:58
ten artykuł , chyba oceniały same kobiety ;-)
K
Klejstenes
10 czerwca 2010, 10:48
Czym jest dojrzałość ludzka, czym męska, a czym kobieca? Trudno jest mądrze mówić o czymś, co nawet nie jest zdefiniowane. Czy sama odpowiedzialność za siebie i innych jest dojrzałością, czy im więcej ktoś bierze odpowiedzialności, tym bardziej jest dojrzały? Czy jest dojrzałym branie na siebie nadmiernej odpowiedzialności? Dojrzałość jest słowem kluczem określającym w sposób zbiorczy rozmaite przyczyny niepowodzeń w relacjach międzyludzkich. Użycie jednego ogólnikowego słowa przy problemach różnej natury niczego nie wyjaśnia, ani nie naprawia. Ludzie doznają niepowodzeń w kontaktach z innymi, bo oni lub inni albo nie wiedzą czego chcą, albo nie potrafią przekuwać dobrych zamiarów w czyny, albo chcą czegoś złego. Źródłem powodzenia lub niepowodzenia jest istnienie lub brak umiejętności stawiania dobrych celów i ich realizacji. Do tego potrzebne jest odróżnianie dobra od zła i wola dobrego działania. Bez wiedzy i woli ludzie błądzą i ranią siebie oraz innych.
J
ja
10 czerwca 2010, 09:37
Współczuję kobiecie, która trafi na takiego.... Właśnie leczę serce po "Piotrusiu"
JW
jakich wielu
30 stycznia 2010, 10:11
jest jeszcze król maciuś pierwszy. dziecko przy władzy