Błogosławiony i przeklinany przez ludzi

(fot. by eyesore9 / flickr.com)
Urszula Janicka-Krzywda / "Posłaniec Serca Jezusowego" / slo

Poruszał skrzydła mielących mąkę wiatraków, dął w żagle okrętów, kreował pogodę, przejmował grozą, siejąc zniszczenie - błogosławiony i przeklinany przez ludzi.

Wiatr w wielu kulturach uważany był - obok pór roku i dnia, kaprysów aury, obecności planet na nieboskłonie - za przejaw “kosmicznego życia". Niekiedy nazywano go oddechem Ziemi, każdą anomalię traktując jako niepokojący objaw, podobnie jak świadczący o chorobie, odbiegający od normy oddech człowieka. Huragany, trąby powietrzne i wszelkie inne rodzaje porywistych, silnych wiatrów zwiastowały więc “choroby" wszechświata: kataklizmy, klęski, wojny itp.

Od niepamiętnych czasów wiatr był czczony jako bóstwo czy też siła o boskim pochodzeniu. W starożytnym Egipcie czczono pana powietrza - boga Szu - zawiadującego czterema wiatrami czterech stron świata, a przyjazny ludziom wiatr północny uważany był za oddech boga Amona. U Greków każda strona świata miała osobnego boga wiatru. W słowiańskim panteonie poczesne miejsce zajmowało bóstwo zwane Pochwist, Poświst. Wspominają o nim, przy okazji krytyki żywych jeszcze pogańskich obrzędów towarzyszących świętom chrześcijańskim, autorzy średniowiecznych kronik.

DEON.PL POLECA

Także w tradycji judeochrześcijańskiej wiatr towarzyszył zjawieniu się boskiego elementu. O wietrze jako widomym znaku obecności Jahwe mówi Stary Testament. Tak wizję Ezechiela zapowiada wiatr gwałtowny (Ez 1, 4), a skarżącemu się Hiobowi odpowiada Jahwe z wichru (Hi 38, 1). Wiatru, jako alegorii niewidzialnej mocy boskiej, często używa się także w przypowieściach i proroctwach. W Nowym Testamencie w wichrze następuje zesłanie Ducha Świętego (Dz 2, 2-4). Wiatr wyraża tu także potęgę i wielkość majestatu Bożego.

W tradycyjnej kulturze wiatr posiadał określoną postać materialną. W wielu częściach Europy wyobrażano go sobie jako mężczyznę w potarganym odzieniu, z rozwianymi włosami, o olbrzymich, wydętych policzkach, z których wypuszcza dech. Mieszkańcy okolic Krakowa wierzyli, że wiatry to żyjący w Niebie gospodarze, którzy od czasu do czasu mieszają powietrze. Na Łemkowszczyźnie wiatr wyobrażano sobie jako mężczyznę-wielkoluda mieszkającego w konarach olbrzymiego, rosnącego na samotnej górze drzewa, który z tego miejsca śle wiatry na wszystkie strony świata.

Greccy żeglarze składali wiatrom-bóstwom ofiary z czarnych jagniąt, na wyspach Pacyfiku zaś boga wiatrów “częstowano" nierzadko ofiarami z ludzi. Rybacy z polskich pojezierzy i Bałtyku próbowali obłaskawić wiatr zaklęciem, obiatą z kaszy i mąki. Podobnie było w Karpatach, gdzie wiatr halny uważany był za potężną, złą siłę, której imienia nie godziło się nawet wymawiać. Dlatego na Podtatrzu często mówiono o nim z uszanowaniem, w trzeciej osobie liczby mnogiej: idą, przyszli itp., używając zaimka oni. Znając jego niszczącą siłę, składano halnemu obiatę, która miała go przychylnie usposobić do mieszkańców góralskich wsi. Gdy zaczynał wiać, na Podhalu na węgły domu sypano mąkę poświęconą w dniu św. Agaty (5 lutego), a na Spiszu niezamężna dziewczyna w samej koszuli wychodziła z mąką na sicie, obchodziła dom zgodnie z ruchem słońca i zatrzymując się przy każdym węgle, prosiła wiatr: Przyjdźcie, nie gardźcie. U górali babiogórskich, gdy halny zaczynał zrywać gonty, w miejsce to sypano mąkę lub kaszę. Wierzono też, że poświęcona w dniu św. Agaty sól wyniesiona przed dom spowoduje zmianę kierunku wiatru.

Wiatr był jednak nie tylko groźną, niszczącą siłą. Na co dzień jego spokojny powiew chłodził, osuszał, na rzekach i morzach umożliwiał żeglugę. Uważano też wiatr za siłę zapładniającą, bez której zamierało życie. Jego powiew wpływał korzystnie na wegetację roślin i płodność zwierząt. W niektórych regionach wierzono nawet, że może stać się sprawcą brzemienności kobiety (!), jeżeli podwieje nieostrożną niewiastę.

Obwiniano też powszechnie wiatr za szerzenie się wszelkiego rodzaju chorób, a zwłaszcza epidemii, czyli morów, morowego powietrza. Według XVI-wiecznego zielnika zarazę przynosił zwłaszcza wiatr wiejący z południa. Gdy się zbliżał, należało szczelnie zamykać okna i drzwi domostw, chroniąc się we wnętrzach. Nadejście epidemii zwiastował również wiatr zachodni, wiejący w dniu św. Piotra i Pawła (29 czerwca). Wierzono również, że demon moru - morowa dziewica - przemieszcza się wraz z podmuchami gwałtownego wiatru. Na Śląsku jeszcze do niedawna w czasie wiatru unikano opuszczania domu wierząc, że niesie on chorobę, a wychodząc, należało splunąć za siebie.

Wiatry miały także być przyczyną pomorów niszczących żywy inwentarz. Jeszcze do niedawna karpaccy pasterze twierdzili, że wypasane w górach owce chorują od wiatru, zwłaszcza jeżeli zaczyna on wiać w nocy.
Wiatr uważano za sprawcę wielu innych dolegliwości ludzi i zwierząt. Był więc częstą przyczyną paraliżu, tzw. postrzału, nawet obłąkania, a także sprzyjał skręcaniu się kołtuna - dokuczliwej przypadłości gnębiącej polską wieś jeszcze na początku XX stulecia. Skuteczną obroną przed wiatrem było posiadanie poświęconych przedmiotów, takich jak święty obrazek, medalik, różaniec, zioła, woda itp.

Był też wiatr ulubionym środowiskiem przebywania wszelkiego paskudztwa z piekła rodem, z samym czartem na czele. Ten ostatni chętnie przemieszczał się w wirach powietrznych. Wśród Słowian i na Bałkanach w wir taki rzucano poświęconym nożem, a dowodem na skuteczność zabiegu było nie tylko zniknięcie zjawiska, ale także znajdowana w tym miejscu krew. Obawiając się, że szatan wkręci się wraz z wiatrem do przędzy, kobiety w wielu regionach przestrzegały w wietrzne dni zakazu przędzenia. W podmuchach wiatru przebywały też chętnie płanetniki - demony ciągnące burzowe chmury, a na Ukrainie i Białorusi demon nazywany latawcem, letunem, posądzany o nagabywanie kobiet, występujący często w postaci ptaka, niekiedy uważany za uosobienie wiru powietrznego. Usiłował go zabić boski piorun, dlatego też w czasie burzy odpędzano od domostwa chroniące się przy nim ptaki.

Na Śląsku w wietrze miała przebywać Meluzyna, nazywana też Wiatrową Panią, demon przypominający wyglądem syrenę, której zawodzenie było słychać w podmuchach wiatru. W wyjącym wietrze rozlegały się również głosy pokutujących dusz, a uciszyć je można było modlitwą zmówioną w ich intencji.

Według powszechnego przekonania gwałtowny wiatr towarzyszył śmierci osób parających się czarami i zbrodniarzy, a także samobójcy-wisielca. Na południu Polski wierzono, że silny wiatr będzie wiał dopóki ciało nieszczęśnika nie zostanie pogrzebane.

W sztuce chrześcijańskiej wiatr przedstawiany bywa jak człowiek dmący w róg lub morską muszlę, a od X i XI wieku przybiera postać zwierzęcej lub ludzkiej głowy o wydętych policzkach, która bywa także uskrzydlona. W symbolice chrześcijańskiej wiatr towarzyszy pojawianiu się na Ziemi sacrum, symbolizując Bożą Potęgę.

Urszula Janicka-Krzywda - etnograf, folklorysta, dziennikarz, doktor nauk humanistycznych, członek Krajowej Komisji Artystycznej i Etnograficznej CEPELiA oraz Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego (PTL).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Błogosławiony i przeklinany przez ludzi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.