Internetowy pseudonim to nie kominiarka

(fot. tea.. / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Kiedy czytam w Internecie artykuły dotyczące religii czy moralności, przeglądam wybiórczo także reakcje internautów. Są tam wypowiedzi szczere i poważne, ale - może częściej - sformułowania pełne cynizmu, ironii i gniewu. Anonimowość, chroniona w internetowej przestrzeni, ośmiela do wyrażania sądów i opinii, za które wielu nie bierze żadnej odpowiedzialności.

Piszący w ten sposób nie liczą się z faktem, że ich słowa głęboko nieraz ranią. Nie będę przytaczał przykładów. Każdy, kto surfuje po Internecie, dobrze zna problem. Gdyby internauci byli zobowiązani podpisywać swe teksty imieniem i nazwiskiem, z pewnością pisaliby inaczej. Pseudonim daje wielu "pseudo" odwagę do wyrażania myśli i uczuć, których z pewnością nie wypowiedzieliby nigdy twarzą w twarz.

Osoby zaś, którym bliskie jest doświadczenie religijne, opinie te czytają z niesmakiem i przykrością. Wielu wierzących odcina się zdecydowanie od lektury takich tekstów. Ta postawa izolacji, do której mają prawo, jest pewną formą ochrony własnego świata wartości. Nikt nie ma obowiązku czytania tekstów, które godzą w niego.

DEON.PL POLECA

Stosowanie jednak na dłuższą metę takiej obronnej metody może prowadzić do postawy izolacji wobec ludzi niechętnych religii. Jezus nie dzielił ludzi na religijnych i niereligijnych, złych i dobrych, cynicznych i niecynicznych, ale przekonywał, że Bóg Ojciec kocha wszystkich tą samą miłości i troszczy się o każdego. Miast więc obrażać się na komentarze i opinie antyreligijne, antykościelne czy też antyklerykalne, trzeba raczej usiłować zrozumieć autorów oraz przesłanie zawarte w ich wypowiedziach.

Dla mnie osobiście tego typu wypowiedzi nie są najpierw atakiem na religię i moralność, ale wyrazem braku szacunku dla samego siebie oraz bezradności wobec własnego świata powikłanych emocji. Każdy dzieli się z innymi tym, czym sam żyje. Ów brak szacunku do siebie, połączony zwykle z gniewem na bliźnich, rodzi desperacką agresję, która każe na oślep wywijać ostrym mieczem słowa, nie bacząc, w kogo one uderzą i jaki wywołają skutek. Wszystko to zaś dokonuje się w klimacie cynizmu, który nie uznaje jakiegokolwiek systemu wartości ani we własnym życiu, ani w życiu bliźnich. Każdy uporządkowany system wartości budzi u takich osób irytacje, która jest de facto rozdrażnieniem wobec swego życia.

Zrozumienie tych mechanizmów, które - jako pokusę - możemy obserwować i u siebie, daje nam możliwość zdystansowania się wobec wypowiedzi, które nas dotykają, bulwersują i ranią. Zamiast więc odpowiadać agresją na agresję, gniewem na gniew, cynizmem na cynizm, możemy zdobyć się na odruch współczucia i miłosierdzia wobec ludzi, którzy z pogardą piszą o tym, co jest dla nas najdroższe. Każdy bowiem, kto rani ostrym słowem bliźniego, nie wie tak naprawdę, co czyni.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Internetowy pseudonim to nie kominiarka
Komentarze (5)
O
Ola
16 sierpnia 2012, 10:38
Spotkałam się wśród młodzieży z zabawą w tzw. "hejtowanie", czyli z celowym obrażaniem osób, po to, żeby się bezkarnie zabawić. Uważają, że to fajne. Nie myślą o tym, że mogą zrobić komuś przykrość, a ich najczęstszą odpowedzią jest "nikt nikomu nie każe tego czytać". Myślę, że w kulturze mediów elektronicznych zagubiono gdzieś wartość odpowiedzialności za słowo.
16 sierpnia 2012, 08:47
Internet jest środowiskiem podobnym do innych. Jest on równie zły, jak dobry. My, katolicy, mamy możliwość (bo stron w internecie jest więcej niż mamy włosów na głowie) wybierania tych dobrych jego stron. Są też oczywiście złe strony, minusy, artykuły nic nie wnoszące i przeciw wartościom chrześcijańskim, ale są też dobre. Starajmy się zauważać tylko te najlepsze. A do tych najlepszych należy też ten portal, który czytamy. Jest on jednym z wielu innych, ale jednak inny i to jednak on jest jedną z pierwszych moich zakładek. Zauważajmy te dobre strony internetu i świata, a w naszym życiu będzie mniej złości, gniewu, rozpaczy, agresji... Myślmy pozytywnie. Bóg dał nam piękny świat, nauczmy się z niego korzystać. Dziękuję za wpis, za portal i pozdrawiam, kdb
.
.<><
12 stycznia 2012, 08:39
Pseudonim internetowy faktycznie nie powinien być jak kominiarka na twarzy chuligana. Z zdrugiej jednak strony pseudonimy istniały w literaturze od samego jej zarania i pełniły rolę pozytywną. Myślę, że trzeba po prostu przywrócić pseudonimowi jego poprzednią funkcję. prohibicja nigdzie nie zlikwidowala problemu danego, nie poprawiła sytuacji (a przeciwnie)... etc...  Zjawisko pokazuje to jest jednym  z efektów zła, które wpełzło i się rozpanoszyło (jest lansowane mocno)...
Bogusław Płoszajczak
10 stycznia 2012, 17:18
Pseudonim internetowy faktycznie nie powinien być jak kominiarka na twarzy chuligana. Z zdrugiej jednak strony pseudonimy istniały w literaturze od samego jej zarania i pełniły rolę pozytywną. Myślę, że trzeba po prostu przywrócić pseudonimowi jego poprzednią funkcję.
N
niekumata
10 stycznia 2012, 16:36
Każdy bowiem, kto rani ostrym słowem bliźniego, nie wie tak naprawdę, co czyni. Każdy? Nie ma takich co dobrze wiedzą? A do kogo Jezus kieruje ostrzeżenie: na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony