"Jednej rodzinie będzie potrzebna pralka, a starsza pani będzie marzyć o nieprzedziurawionych rękawiczkach"

(fot. archiwum prywatne)

"Szlachetna Paczka to prawdziwa przygoda. To niesamowite, ile można dać tu drugiemu człowiekowi, jednocześnie tak dużo biorąc dla siebie" - mówi Ola, wolontariuszka Szlachetnej Paczki.

Aleksandra Kopeć ma 22 lata. Jest studentką dzienną 4 roku fizjoterapii. Poza edukacją swój czas poświęca głównie na wolontariat w Szlachetniej Paczce. Kocha psy oraz interesuje się zooterapią. Uwielbia morze oraz ludzi w szerokim wymiarze pojęcia tego słowa. Nam opowiedziała o tym, jak jej życie zmieniło się dzięki „Paczce” i do jakich rodzin dociera jako wolontariuszka.

DEON.PL POLECA

Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o Szlachetnej Paczce? Jaki to był moment twojego życia?

Pierwszy raz o Szlachetnej Paczce usłyszałam 4 lata temu. Nie wiąże się jednak z tą sytuacją nic spektakularnego. Wyprowadziłam się wtedy z mojego rodzinnego miasta na studia. Chciałam spożytkować czas na coś dobrego. Na coś, czego jeszcze nie robiłam. Reklama w social mediach, impuls w głowie, następnie zgłoszenie. No i zaczęło się...

Jak twoje życie zmieniło się dzięki Paczce?

Paczka na początku miała być dla mnie po prostu spożytkowaniem wolnego czasu. Jednak już niebawem okazało się, że to mój mały azyl. Miejsce, w którym ludzie dają mi do zrozumienia, że jestem im potrzebna. Miejsce, w którym to właśnie JA, mogę pomóc im coś zmienić w swoim życiu. Miejsce, do którego mogę uciec od codziennych obowiązków. Miejsce, gdzie wchodząc do obcego domu, stawałam się częścią jego rozwoju, zmiany, radości. Dała mi poczucie przynależności do grupy, wspaniałych ludzi oraz przyjaciół. Mnóstwo radości, szczerych emocji, świętowania wspólnie naszych sukcesów. Mogę szkolić tu swoje umiejętności logistyczne, trenerskie, promocyjne, a nawet redaktorskie. Doświadczeniem, które najbardziej cenie jest dla mnie umiejętność zarządzania zespołem. Najtrudniejszą sztuką było pojąć i wprowadzić w życie, jak nie być tylko liderem grupy, ale jej częścią.

Jak udaje Ci się łączyć codzienne życie z byciem w Paczce? Czy to wymaga od Ciebie dużego poświęcenia?

Zwykle staram się rozplanowywać czas tak, aby starczyło mi go na wszystko. Gdy znajdzie się luźniejszy dzień na uczelni, już wcześniej umawiam się z drugim wolontariuszem na spotkania z rodzinami. Gdy mam wolną chwilę nadrabiam wiadomości oraz telefony. Wieczorami siadam do komputera i robię to, co powinnam w naszym paczkowym systemie. Staram się również, aby znaleźć chwilę, czasem dzień, weekend, aby złapać oddech, włączyć reset. W najbardziej „gorącym” okresie, jakim jest przygotowywanie do Weekendu Cudów, zwykle jestem odpowiedzialna za trochę więcej spraw związanych, już nie tylko z rolą wolontariusza i wtedy szczególnie jest to potrzebne. Tutaj jednak znów działa kwestia rozplanowania: na uczelni zostawiam możliwe nieobecności do wykorzystania, wcześniej rozmawiam z wykładowcami o ewentualnych innych datach zaliczeń. Również moi bliscy wiedzą, że wtedy mam zdecydowanie mniej czasu. Jednak nigdy nie spotkałam się z krytyką, czy negacją w takich przypadkach. Zawsze mogę liczyć na wsparcie, dobre słowo, czy chęć pomocy.

Jak wygląda wolontariat? Na czym polega, co jest twoim zadaniem?

Jeśli mowa o roli wolontariusza, to po etapie rekrutacji oraz wdrożenia, skupiamy się na poznaniu zespołu oraz rozpoczęciu działań. Odwiedzamy rodziny, poznajemy ich sytuacje. Następnie, gdy stwierdzimy, że chcemy włączyć Rodzinę do projektu, zajmujemy się wpisaniem jej do systemu oraz stworzenia opisu, który będzie mógł pojawić się na stronie. Gdy zostanie opublikowany i wybrany przez Darczyńcę, odpowiadamy za kontakt i prawidłowy przebieg tworzenia przez niego paczek, które podczas Weekendu Cudów wręczymy naszym podopiecznym. Następnie tworzymy relację z ich przekazania, tak, aby każdy, kto dołożył do niej swoją cegiełkę, mógł przeżyć te wspaniałe chwile razem z nami. Po nowym roku spotykamy się znów z rodzinami, aby dowiedzieć się, co u nich. Chcąc nadal ich wspierać, staramy się pracować w kierunku ich samodzielności lub pomagając specjalistycznie (Paczka Seniorów, Prawników czy Lekarzy).

Jaka historia związana z paczką zapadła Ci najbardziej w pamięć?

Zdecydowanie jest mi ciężko przytoczyć tylko jedną historię. Na myśl jednak przychodzi mi pewne wspomnienie ubiegłej edycji. Autentyczność, szczerość i wdzięczność- nie łatwo dziś ich doświadczyć, szczególnie u pozornie obcych sobie osób. Moment, w którym harcerze i wolontariusze, którzy pomagają mi wnosić paczki, opuszczają małe mieszkanie w ciemnej kamienicy. Mieszkanie matki samotnie wychowującej małego chłopca. Mieszkanie, w którym jeszcze chwilę wcześniej powitał nas zapach specjalnie dla nas upieczonych pierników oraz widok ubranej choinki. Mieszkanie, w którym już po moich kilkukrotnych odwiedzin, chłopczyk nadal trzymał mnie na dystans i z wielką niepewnością przybijał chociażby piątkę. I na koniec to samo mieszkanie, w którym właśnie małe święcące oczka, napełnione dziecięcą radością z widocznymi ząbkami od ucha do ucha, podchodzą do mnie, aby dać mi przepełnionego wdzięcznością buziaka w policzek. Do tego wzruszona mama, która już sama nie wie, jak dziękować. Takie chwile wynagradzają wszelki włożony trud, a żadne słowa nie oddadzą takich przeżyć.

Miałaś chwile zwątpienia? Chciałaś zrezygnować z bycia wolontariuszką?

Szczerze? Jeśli użyje słowa mnóstwo, będzie to i tak mało powiedziane. Każdy z nas miewa słabsze dni, kiedy ma wszystkiego dość lub jedyne czego potrzebuje to, owinąć się kołdrą i zapaść w sen zimowy o dowolnej porze roku. Moją wadą jest to, że lubię nakładać sobie wiele obowiązków. Czasem zdecydowanie za dużo. W momentach kumulacji nie wiem w co ręce włożyć i czy w ogóle chcę je wkładać w cokolwiek. Jednak na myśl o tych wszystkich doświadczeniach, o ludziach, z którymi współpracuję i tworzę najlepszy zespół, jaki mogłam, sobie wymarzyć, zwątpienia przechodzą w niepamięć. Wiem, że nie jestem w tym sama i co by się nie działo, mam drużynę, która zawsze stoi obok.

Czy utrzymujesz kontakt z rodzinami, którym pomogłaś?

Na przestrzeni tych lat było takowych kilkanaście lub kilkadziesiąt, więc byłoby to ciężkie. Jednak mam trzy rodziny, z którymi mam pewien kontakt. Czasem zdarza nam się spotkać na mieście, czasem złożymy sobie życzenia. Ba! Nawet ostatnio szukając pracy dorywczej na wakacje, dostałam wiadomość z potencjalną ofertą od kobiety z rodziny, z którą zżyłam się właśnie przez Paczkę.

Z jakimi problemami mierzą się rodziny, którym pomagacie? Jakie mają potrzeby?

Jeśli chodzi o problemy są to zwykle: choroby lub niepełnosprawności dziecka lub członka rodziny, samodzielne rodzicielstwo, starość i samotność, wielodzietność, start w samodzielność, nieszczęśliwe zdarzenia losowe. W przypadku potrzeb jest to naprawdę indywidualna kwestia. Jednej rodzinie będzie potrzebna pralka, innej czajnik, aby ugotować wodę, a starsza pani będzie marzyć o nieprzedziurawionych rękawiczkach.

Gdybyś miała zachęcić kogoś, kto nie zna Paczki, do tego by został wolontariuszem, to co być mu powiedziała?

Szlachetna Paczka to prawdziwa przygoda. To niesamowite, ile można dać tu drugiemu człowiekowi, jednocześnie tak dużo biorąc dla siebie. To niezapomniane chwile, przeżycie, wspomnienia na długie lata. To miejsce do poznania tak różnych osobowości, którym przyświeca jeden cel. To przestrzeń dla własnego rozwoju. Program, w którym wspieramy i towarzyszymy w pracą nad czyimś lepszym jutrem. Dołączając do programu, nikt nie oczekuje od nas nic więcej niż chęci. Zaś wychodząc zabieramy wielki bagaż doświadczeń, za który odpowiedzialni jesteśmy my sami.

Czego nauczyła cię Szlachetna Paczka?

Nie jestem w stanie wymienić, jak dużo dała mi Paczka. Przede wszystkim nauczyłam się doceniać to, co mam. Nauczyłam się być otwartą na drugiego człowieka. Wyzbyłam się oceniania, stereotypów, a skupiłam na słuchaniu i chęci poznania go. Potrafię dostrzegać więcej szczegółów z mimiki, gestykulacji, czy zachowania. Powolutku kształtuje również swoją asertywność w kwestii nakładania na siebie obowiązków, przez co mogę zadbać o siebie. Wiem też, że nie wszystko muszę zrobić sama i czasem warto dzielić się lub delegować zadania. Zdobyłam doświadczenie na sali szkoleniowej, co od dawna było moim małym marzeniem. Przełamałam strach przed kamerą oraz publicznymi wystąpieniami. Zdecydowanie lepiej idzie mi planowanie oraz rozdysponowywanie mojego czasu. Miałam przyjemność również organizować różne wojewódzkie wydarzenia, co było czasem nie lada wyzwaniem, ale za to jakim przeżyciem! Dołączając do Paczki, nigdy nie myślałam, że znajdę się w miejscu, w którym jestem teraz, jednakże nie ma rzeczy niemożliwych!

***

Właśnie trwa rekrutacja wolontariuszy do Szlachetnej Paczki, każdy z was może doświadczyć tego, o czym opowiedziała Ola. Więcej na temat Paczki znajdziecie na stronie: https://www.szlachetnapaczka.pl/

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Jednej rodzinie będzie potrzebna pralka, a starsza pani będzie marzyć o nieprzedziurawionych rękawiczkach"
Komentarze (1)
IS
Izydor Strzała
4 września 2020, 22:02
Szkoda, że tak piękne przedsięwzięcie jak Szlachetna paczka stało się ofiarą wrogiego przejęcia że strony sił cywilizacji śmierci