Ubezpieczyciele gotowi na falę zgłoszeń po powodzi. Nie wszystkich obejmie pomoc

Zdjęcie ilustracyjne. Fopt. Depositphotos
PAP / jh

Dyrektor ds. ubezpieczeń majątkowych PIU zapewnia, że procedury likwidacji szkód powodziowych nie będą zakłócone. Ubezpieczyciele spodziewają się zwiększonej liczby wniosków o odszkodowania, a ich działania wspierają m.in. wzmocnione infolinie i uproszczona procedura likwidacji.

Mańkowski zapewnił też, że ubezpieczyciele "będą robili wszystko", żeby zgłaszane szkody były likwidowane w terminach przewidzianych w ustawie.

- Zakłady ubezpieczeń wzmocniły swoje infolinie, wydłużyły godziny pracy. Cześć ubezpieczycieli wysyła smsy do potencjalnych poszkodowanych z informacją o tym, jak się skontaktować. Są wzmacniane także służby likwidacji szkód - poinformował Mańkowski.

DEON.PL POLECA

Dodał, że we wszystkich zakładach ubezpieczeń uruchomiona jest też procedura uproszczona likwidacji nieznacznych szkód.

- To powoduje, że nie będzie potrzeby wizyt rzeczoznawców i na bazie elektronicznej dokumentacji dostarczonej przez osoby poszkodowane będą ustalane kwoty odszkodowań i wypłacane pieniądze - wyjaśnił Mańkowski.

Jak wskazał, uproszczona procedura likwidacji szkody trwa z reguły kilka dni.

- Są przypadki, że wypłata odszkodowania następuje w ciągu jednego dnia. Jeśli chodzi o szkody bardziej skomplikowane, to mamy tu standardowo termin ustawowy 30 dni na cały proces likwidacji szkody, chyba że ustalenie odpowiedzialności i zakresu szkody wymaga dodatkowej dokumentacji - zaznaczył ekspert.

Mańkowski zwrócił uwagę, że w przypadku ubezpieczenia budynku jednorodzinnego może być konieczność stwierdzenia przez rzeczoznawcę czy budynek nadaje się do remontu, czy np. jest tak uszkodzony, że konieczna jest rozbiórka i budowa nowego.

- W takiej sytuacji ubezpieczyciel będzie wymagał opisu zdarzenia, dokumentacji fotograficznej powstałych szkód i dopiero na tej podstawie zakład ubezpieczeń będzie informował o ewentualnych dalszych działaniach - zaznaczył ekspert. - Czasami jest tak, że potrzebny jest ekspert, żeby sprawdzić, co trzeba naprawić i w jakim zakresie, a nie zawsze uszkodzenia widać gołym okiem - dodał.

Jak przekazał dyrektor, w przypadku firm dokumentacją tego, co zostało zniszczone, są faktury zakupu.

- Jeżeli te faktury zostały zniszczone, np. zalane, wtedy zakład ubezpieczeń będzie ustalał z właścicielem firmy jak udokumentować szkodę. Tu jednolitych zasad nie ma. Służby likwidacji szkód będą się dostosowywać do poszczególnych przypadków - stwierdził.

Dodał, że jeżeli pojazd został zalany i zakład ubezpieczeń stwierdzi, że taki pojazd nie nadaje się do naprawy i eksploatacji, to będzie decyzja o szkodzie całkowitej i zostanie wypłacone odszkodowanie zgodnie z postanowieniami umowy ubezpieczenia.

Pytany, czy ubezpieczenie od klęsk żywiołowych obejmuje swym zakresem powódź ekspert przyznał, że produkty ubezpieczeniowe są różnie konstruowane.

- Są produkty, które standardowo mają w swoim zakresie ochrony powódź, a są takie, gdzie jest ustalany odrębny limit dla powodzi. Każdy musi zajrzeć w swoją umowę ubezpieczenia, bo mamy produkty różne i takiej standaryzacji nie ma, ale większość umów to ryzyko powodzi obejmuje - powiedział Mańkowski. Dodał, że są ubezpieczenia od tzw. wszystkich ryzyk.

- Wtedy najprawdopodobniej powódź jest objęta ochroną ubezpieczeniową. Są z kolei ubezpieczenia od ognia i innych zdarzeń losowych i wtedy może się okazać, że potrzebne jest wykupienie dodatkowego limitu na powódź - doprecyzował.

Zapewnił, że firmy ubezpieczeniowe są finansowo przygotowane na wypłatę odszkodowań powodziowych.

Zdaniem Mańkowskiego skala zniszczeń na Dolnym Śląsku jest zdecydowanie wyższa niż w 2010 r.

- Jeśli chodzi o 1997 r. to większa część zniszczeń, która się wtedy wydarzyła, obejmowała Opole, Wrocław, Siechnice, Oławę, czyli te miasta, które są w tej chwili bronione. Jeżeli zbiornik (Racibórz Dolny) zadziała i uda się na tyle spłaszczyć falę, że te zniszczenia w dużych miastach nie będą wielkie, to być może szkód tak dużych jak wtedy nie będzie - ocenił ekspert. Zaznaczył jednak, że rok 1997 i 2024 to "zupełnie inna rzeczywistość gospodarcza".

- Mamy zmianę wartości pieniądza w czasie, jesteśmy społeczeństwem dużo bogatszym niż 30 lat temu. Infrastruktura, która została zniszczona to zupełnie inna infrastruktura niż ta, którą dysponowaliśmy w 1997 r., a więc wartość mienia, którą dysponujemy jako społeczeństwo jest inna - zauważył Mańkowski, dodając, że również przeciętna wartość samochodu jest wyższa.

Według niego nie ma obecnie potrzeby wymyślania nowych produktów ubezpieczeniowych na wypadek zjawisk ekstremalnych.

- Zakłady ubezpieczeń będą analizowały to, co się wydarzyło obecnie na Dolnym Śląsku, co zadziałało, co nie. Będą też analizowane przez nie informacje przekazywane przez administrację państwa na temat planowanych inwestycji w infrastrukturę przeciwpowodziową - wskazał, dodając, że to co jest brane pod uwagę to kwestia częstotliwości występowania zdarzeń, ekspozycji na ryzyko.

Ekspert pytany o powszechność ubezpieczeń od powodzi w Polsce przyznał, że według szacunków PIU ponad 60 proc. budynków jednorodzinnych jest ubezpieczonych.

- Większość to nowe budynki, które muszą mieć ubezpieczenie, ponieważ tego wymagają banki, które finansowały ich budowę - zaznaczył.

- Trochę mniejsza jest powszechność takich ubezpieczeń w przypadku budynków wielorodzinnych. Jeśli chodzi o gospodarstwa rolne to szacujemy, że ponad 80 proc. z nich w skali kraju ma wykupione ubezpieczenie budynków wchodzących w skład gospodarstwa od powodzi - przekazał Mańkowski.

Źródło: PAP / jh

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ubezpieczyciele gotowi na falę zgłoszeń po powodzi. Nie wszystkich obejmie pomoc
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.