I nikt nie zauważy... I nikogo przy mnie…

Może się zdarzyć, że czują się tak bardzo przytłoczeni sytuacją, iż myślą o odebraniu sobie życia (fot. marie-l / flickr.coml)
Dorota Niedźwiecka / slo

Nie istnieje zdrowy rozsądek. Nie istnieje pomoc. Niedługo będzie o jedną iskierkę mniej. I nikt nie zauważy... I nikogo przy mnie… Dlaczego? - pisze kilkunastoletnia “Bakomi" na blogu pt. “Z pamiętnika samobójczyni".

Poczucie osamotnienia, zamknięcie w sobie, rozpacz - takie nastroje dominują na internetowych forach w wypowiedziach młodych, którzy myślą o odebraniu sobie życia. A ze statystyk oraz wypowiedzi wychowawców i psychologów wynika, że samobójców wśród młodzieży przybywa.

Wołanie o pomoc

Samo dorastanie - przemiany, jakie zachodzą w tym okresie w organizmie i psychice - stają się u wielu nastolatków przyczyną kryzysu. Dziewczęta i chłopcy po raz pierwszy świadomie zaczynają myśleć o przyszłości, celu i sensie życia. Czują się zagubieni, często wątpią, czy podołają stawianym przez życie wymaganiom.

DEON.PL POLECA

- Szukanie odpowiedzi na te pytania bywa zwykle utrudnione odkrywaniem, że osoby, które były dla nich dotychczas autorytetem, nie są doskonałe - wyjaśnia Joanna Gwiazdowska, lekarz psychiatra dzieci i młodzieży z Wrocławia. - Może się zdarzyć, że czują się tak bardzo przytłoczeni sytuacją, iż myślą o odebraniu sobie życia.

Zwykle jednak u samobójców ten naturalny kryzys jest potęgowany przez długotrwałe i narastające problemy np. w domu, szkole, przez poczucie odrzucenia, osamotnienia, brak odporności na stresy. Badania wskazują, że samobójstwo nie jest zazwyczaj wynikiem nagłej, jednorazowej decyzji, lecz skutkiem długotrwałych, narastających konfliktów, urazów (np. przemocy, innej patologii, rozbitej rodziny bądź zagrożenia jej rozbiciem), które ostatecznie prowadzą do autodestrukcji. Rzadziej o decyzji przeważyć może jedno zdarzenie, np. porzucenie przez chłopaka, pobicie. Najczęściej nastolatkowie podejmując próbę samobójczą, nie zamierzają się unicestwić, a jedynie dobitnie wołać w ten sposób o pomoc.

Droga do samodzielności

“Też chciałam się zabić, ale pomyślałam, że nie mogę tego zrobić rodzicom, przyjaciołom. Oni dużo przeze mnie przeszli, wierzą we mnie i szukają we mnie oparcia... nie mogę ich zawieść, nie zrobię im tego, choć tak bardzo mam dość życia..." - piesze na forum “Nieistniejący".

- Łatwiej przez okres kryzysów przechodzą osoby, których bliscy od najmłodszych lat budowali z nimi serdeczną więź, a równocześnie, w sposób dostosowany do wieku dziecka, wychowywali do samodzielności - podkreśla Joanna Gwiazdowska. - Niezmierne ważne jest przy tym rozbudzanie w nim zainteresowań, uczenie samodzielnego myślenia i podpowiadanie, w jaki sposób szukać odpowiedzi na dręczące je pytania metafizyczne. A przede wszystkim wpajanie wartości, np. życia dla innych.

- Warto też, by młodzi ludzie uświadomili sobie, że nikt z ludzi nie jest ideałem - mówi Anna Lipińska, doradca rodzinny z Wrocławia. - Prasa i telewizja usiłują czynić autorytety z piosenkarzy, aktorów, specjalistów. Ale wszystkie autorytety upadają - ponieważ po pewnym czasie młodzież odkrywa, że nie są oni idealni. Gdy okaże się, że przyjaciel zdradził mój sekret, rodzice okażą się nie moi, a siostra zakonna - buntowniczką... Dlatego trzeba w życiu odkryć, co jest najważniejsze.

- Tego, jak przyjmować cierpienie możemy nauczyć się od Jezusa - dodaje. - I na przykład od Jana Pawła II, którego życie nie oszczędzało. Od dziecka doświadczał psychicznych “dołów" m.in. z powodu śmierci rodziców i brata, a mimo to nie targnął się na swoje życie. On wybrał Boga: zaufał Pismu św. i Tradycji Kościoła, które zachęcają, by podejmować trudy życia mimo cierpień. Moim dzieciom zawsze mówię, że jeśli ktoś nie wybierze tego autorytetu, na własne życzenie rezygnuje z drogi, która - mimo cierpień - jest przepełniona wewnętrznym pokojem.

Słuchać i rozumieć

- Nie zapominajmy również o tym, iż młodzi, szukając sensu życia, celów, wartości wymagają od otoczenia uczciwości (zgodności poglądów i nakazów z naszymi czynami). Aby znaleźć z nimi wspólny język - powinniśmy starać się przede wszystkim słuchać i rozumieć. Jeśli mamy z dzieckiem dobry kontakt, wpływu na jego decyzje o przerwaniu życia możemy nie mieć jedynie wtedy, gdyby zachorowałoby na depresję - podkreśla psychiatra. - Wówczas jego świat, bez przyczyn z zewnątrz, zostałby zasnuty smutkiem, przez który samo nie będzie w stanie zauważyć, że to stan przejściowy, który po podjęciu leczenia minie. Z reguły jednak, gdy mieliśmy dobry kontakt z dzieckiem, będziemy wiedzieć, że ma depresję. I możemy zaproponować leczenie, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

Do kogo po pomoc

Przyszli "samobójcy", którzy pragną tylko zwrócić na siebie uwagę otoczenia, bardzo często mówią o swoich planach w sposób pośredni (często wspominają o śmierci, o tym, że nie chce im się żyć), a nawet wprost. Ważne, by otoczenie (koleżanki, nauczyciele, rodzina) zauważyło te pierwsze sygnały, okazało chęć wsparcia i tak pokierowało rozmową, by wyczuć, czy to sytuacja przejściowa, czy poważny problem.

Skutecznej pomocy można udzielić jedynie wtedy, gdy poznamy jego przyczynę. W inny sposób będziemy wspierać kogoś, kogo porzuciła dziewczyna, w inny - tego, kogo rodzice piją.

- Jeśli czujesz się zaniepokojony depresyjną postawą kolegi czy koleżanki, musisz zwrócić się z prośbą o pomoc do starszej osoby. Jeśli nie może nią być rodzic, zwróć się do pedagoga szkolnego, wychowawcy klasy - mówi Agnieszka Piotrowska, pedagog z Gorzowa Wielkopolskiego. - A jeśli Ty, drogi nastolatku, masz takie problemy, nie bój się o tym powiedzieć komuś, komu mógłbyś zaufać: przyjacielowi, pedagogowi, psychologowi, terapeucie. Pamiętaj, że nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś zupełnie osamotniony - są ludzie, którzy mogą Ci pomóc.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

I nikt nie zauważy... I nikogo przy mnie…
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.