Cena za postęp współczesnej medycyny

Przewlekła niewydolność serca znacznie obniża jakość życia chorego (fot. zoriah / flickr.com)
Joanna Morga / PAP - Nauka w Polsce / slo

Postęp w kardiologii powoduje wzrost liczby osób z przewlekłą niewydolnością serca. Dzieje się tak ponieważ pacjenci z uszkodzeniem mięśnia sercowego żyją dłużej niż jeszcze przed dwudziestu laty - uważają kardiolodzy.

Według prezydenta Asocjacji Niewydolności Serca Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Piotra Ponikowskiego, obecnie na przewlekłą niewydolność serca cierpi ok. 15 mln Europejczyków, w tym 1 mln Polaków, a od 5 do 10 mln mieszkańców naszego kraju jest nią zagrożonych.

- To cena jaką płacimy za postęp współczesnej medycyny. Dzięki niemu spada bowiem śmiertelność z powodu zawałów, choroby niedokrwiennej serca i innych schorzeń układu krążenia, które uszkadzają mięsień sercowy - podkreślił kardiolog na konferencji prezentującej wyniki badań na temat osiągnięć w terapii osób z niewydolnym sercem.

Przewlekła niewydolność serca znacznie obniża jakość życia chorego - w ciężkiej postaci odczuwa on zmęczenie podczas chodzenia po płaskim terenie, a w postaci najcięższej - nawet w spoczynku. Leczenie pacjentów z przewlekłą niewydolnością serca jest trudne, podkreślił prof. Ponikowski. Są to chorzy wrażliwi na leki, którzy często trafiają do szpitala.

DEON.PL POLECA

Naukowcy wciąż poszukują nowych sposobów terapii i starają się wyodrębnić grupy pacjentów bardziej narażonych na powikłania i zgon. Ostatnie badanie o nazwie SHIFT dowiodło, że istotnym czynnikiem ryzyka tych zdarzeń jest przyspieszony rytm serca - tj. powyżej 70 uderzeń na minutę - który stwierdza się u połowy pacjentów z przewlekłą niewydolnością. Jeszcze do niedawna był on uważany za prawidłowy.

Uczestnikami tego badania było też kilkuset polskich pacjentów leczonych w 26 ośrodkach w całym kraju. Przeciętny chory z Polski miał 66 lat, czyli był o 4 lata młodszy niż pacjenci z innych krajów, był mężczyzną leczącym się od kilku lat na nadciśnienie, bez zawału, miał ciśnienie 130/85 mm słupa rtęci i akcję serca 80 uderzeń na minutę oraz nie mógł wejść bez odpoczynku na drugie piętro.

Jak podkreślił prof. Ponikowski, jest to pierwsze od ośmiu lat tak przełomowe badanie dotyczące pacjentów z niewydolnością serca. Zostało ono uznane za jedno z najważniejszych doniesień na ostatnim kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) w Sztokholmie, a jego wyniki opublikowano w ostatnim wydaniu prestiżowego tygodnika "Lancet".

Jak przypomniał prof. Drożdż, przewlekła niewydolność serca jest konsekwencją i ostatnim etapem długotrwałych chorób układu krążenia, takich jak nadciśnienie tętnicze (u 75 proc. pacjentów z niewydolnością zdiagnozowano wcześniej nadciśnienie), choroba niedokrwienna serca, zawał, wada serca czy zaburzenia rytmu serca.

Prowadzą one do uszkodzenia mięśnia sercowego, który z czasem traci zdolność pompowania krwi w ilościach zdolnych zaspokoić zapotrzebowanie tkanek.

Ponieważ objawy niewydolności serca nie są charakterystyczne i mogą wystąpić również w innych schorzeniach, jak niewydolność nerek lub ciężka niedokrwistość, podejrzenie choroby trzeba potwierdzić wykonując szereg badań, takich jak elektrokardiogram, który pozwala na pomiar rytmu i aktywności elektrycznej serca oraz prosty i niedrogi test polegający na pomiarze poziomu mózgowego peptydu natriuretycznego (w skrócie BNP) w osoczu krwi. Jeśli uzyskane wyniki są nieprawidłowe, wykonuje się echokardiografię, która dostarcza informacji o budowie i czynności serca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cena za postęp współczesnej medycyny
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.