Leki ziołowe z właściwościami antybiotyków

(fot. rfduck / flickr.com)
Br. Błażej Kozłowski / slo

Od czasu wynalezienia penicyliny przez Fleminga w roku 1928 i wprowadzenia jej na rynek jako leku w roku 1943 jesteśmy świadkami nieustannej batalii pomiędzy żywotnością drobnoustrojów chorobotwórczych a coraz to nowymi antybiotykami, produkowanymi przez człowieka.

Walka ta, choć o stosunkowo krótkiej jeszcze historii, ma swoje dramaty i nieoczekiwane zwroty, nie wspominając o przyszłości, której nikt nie jest w stanie dziś przewidzieć. Spektakularne sukcesy nowych leków o działaniu bakteriobójczym wywołały na przełomie lat 50. i 60. XX wieku tak wielki entuzjazm, że wiele środowisk naukowych ogłosiło nieuchronne i ostateczne zwycięstwo nad chorobami zakaźnymi. Jako znamienne mogą tu posłużyć opinie sformułowane i wygłoszone w roku 1962 przez sir F. Mackfarlane'a Burneta, słynnego australijskiego lekarza i laureata Nagrody Nobla, który stwierdził, że pod koniec XX wieku choroby zakaźne zostaną praktycznie wyeliminowane z naszego życia społecznego.

Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała ową dumę człowieka i jego zachwyt własnymi możliwościami. Już Fleming zaczął obserwować "dziwne" zjawisko umiejętności radzenia sobie niektórych szczepów bakterii z "antybiotykową trucizną". Kiedy w roku 1945 opublikował swoje spostrzeżenia, zaledwie 14% bakterii Staphylococcus aureus, powszechnie dziś znanych ze swej chorobotwórczej zjadliwości, było odpornych na działanie jego leku, w pięć lat później odsetek ten - ku zaskoczeniu naukowych gremiów - wzrósł do 59%, a w 1995 nawet do 95%! Okazało się, że bakterie pomimo niepozornej budowy i prostoty funkcji życiowych potrafią w krótkim czasie wynaleźć i przekazać nowym pokoleniom mechanizmy obrony przed antybiotykami. I to na różne sposoby! Krótko mówiąc - ich "inteligencja" nierzadko potrafi prześcignąć ludzką pomysłowość. Co więcej - nieostrożne zapędy człowieka, który zbyt chętnie i zbyt hojnie stosował i nadal stosuje swoje cudowne antidotum na drobnoustroje, spowodowały, że niektóre spośród przychylnych człowiekowi bakterii, symbiontów, żyjących i współdziałających z procesami życiowymi organizmu człowieka, przerodziły się w "żarłocznych rekinów". Typowym przykładem jest enterokrwotoczny szczep E.coli (EHEC).

DEON.PL POLECA

Penicylina wykazuje podobieństwo strukturalne do jednego z substratów potrzebnych do budowy ściany komórkowej bakterii.

Oszukując w ten sposób bakterię, powoduje jej łatwą podatność na autodestrukcję.

Zanim jednak o tym, warto w tym miejscu uświadomić sobie jeszcze jeden bardzo istotny fakt, który jeszcze bardziej komplikuje całość zagadnienia. Otóż człowiek, aby móc bezpiecznie egzystować, musi być świadomy swojej współzależności od całego ekosystemu otaczających go organizmów żywych, z którymi wchodzi w funkcjonalne relacje od początku swego istnienia jako gatunku przed milionami lat, jak również swego istnienia indywidualnego, osobowego. Już bowiem począwszy od swych narodzin, niemowlę dosłownie ssie z mlekiem matki "dobre" bakterie, a także systemy obrony przed tymi złymi. A u dorosłego człowieka, jak obliczono, średnio na 1 kg jego masy przypadają miliardy bakterii, oczywiście tych żyjących z nim w przyjaźni, w symbiozie.

Ich obecność nie tylko pomaga mu w trawieniu pokarmu i wytwarzaniu niezbędnych witamin, ale także zapobiega osiedleniu się lub niekontrolowanemu rozrostowi bakterii chorobotwórczych, reprezentowanych zazwyczaj stosunkowo nielicznie, ale za to wszędobylskich - na skórze, błonach śluzowych i w całym otoczeniu człowieka.

Jest wiele typów drobnoustrojów (wirusów, bakterii, grzybów itd.) określanych mianem potencjalnie chorobotwórczych, tzn. ich patogenność (chorobotwórczość) gwałtownie wzrasta w osłabionych mechanizmach obronnych organizmu lub w sprzyjających warunkach środowiskowych. Typowymi tego przykładami są: gruźlica, którą zarażona jest - bagatela - 1/3 populacji świata, i HIV, którego wysoką śmiertelność powodują zakażenia wywołane tzw. drobnoustrojami oportunistycznymi, które u ludzi zdrowych niemal nigdy nie dają komplikacji zdrowotnych. Nie dziwi więc niepokój świata medycyny na wieść o pojawieniu się niedawno w Indiach szczepów prątków Kocha (gruźlicy) odpornych na wszystkie typowe chemioterapeutyki.

Podkreślmy to jeszcze raz - człowiek żyje w symbiozie z wszelkimi typami drobnoustrojów od milionów lat. Okres ten oczywiście naznaczony jest stosunkowo krótkimi, choć dramatycznymi momentami w owym wzajemnym współistnieniu, zarówno w wymiarze globalnym (pandemie, epidemie), jak i jednostkowym (każdy z nas przechodzi jakieś infekcje). Niemniej historia totalnej walki człowieka z drobnoustrojami o dominację trwa zaledwie 70 lat, stąd słuszne wątpliwości i pytania o bezpieczne granice owej ingerencji oraz jej skutki na przyszłość.

Rola fitoterapii

Zbędne jest udowadnianie, że na wszelkie schorzenia, z jakimi się zmagał, człowiek od zawsze stosował zioła. Znamienne, że potwierdzają to wykopaliska, w których odkrywano naszych prehistorycznych przodków wyposażonych w prymitywne torby z ziołami. Człowiek od początku obserwował naturę, przede wszystkim zachowanie zwierząt, i od nich uczył się wykorzystywać lecznicze właściwości roślin. Wiele prymitywnych ludów przy całej archaiczności środków i narzędzi, jakimi się posługiwały, do dziś intryguje współczesnych kunsztem wykorzystywania leczniczych właściwości ziół.

Znamienną cechą leków pochodzenia roślinnego, zasadniczo odróżniającą ją od leków syntetycznych, jest wielokierunkowość ich działania.

O ile antybiotyk działa w sposób celowany na określoną fazę wzrostu bakterii lub jej metabolizm (np. penicylina wbudowuje się w ścianę komórkową bakterii, zaburzając jej funkcję), to specyfik roślinny - oprócz swej aktywności przeciwdrobnoustrojowej - wywiera także dodatni wpływ na zdolności obronne zaatakowanego organizmu. Wzmacniając odporność, działa nie tylko leczniczo w momencie zagrożenia, ale i profilaktycznie zarazem. Warto sobie uświadomić, jak bardzo skomplikowane są to procesy i trudne do jednoznacznej, naukowej weryfikacji.

Dość powiedzieć, że np. pojedynczy olejek eteryczny zawiera w swym składzie często kilkaset różnych substancji. Ścisłe określenie tego, co w nim działa i jak działa, jest rzeczą niezwykle trudną i kosztowną, o ile w ogóle możliwą. Paradoksalnie najłatwiej jest stwierdzić, że działa, i to działa skutecznie, dysponujemy bowiem stosunkowo prostymi metodami (np. stopień zahamowania wzrostu bakterii na pożywkach), które są w stanie określić in vitro ich skuteczność terapeutyczną. Jeszcze ciekawsze wydają się wyniki badań skuteczności działania różnych wyizolowanych olejków eterycznych z antybiotykami.

Działanie antybiotyczne wykazuje wiele innych substancji ekstrahowanych z ziół, w tym klasyczny czosnek, który doczekał się bardzo wielu rzetelnych opracowań naukowych. O jego działaniu antybiotycznym, o ziołach wykazujących podobne właściwości oraz o olejkach eterycznych - w następnym numerze.

Z ziół i produktów zielarskich można korzystać w Ziołolecznictwie Bonifratrów w:

• Warszawie ul. Sapieżyńska 3
• Łodzi ul. Kosynierów Gdyńskich 61a
• Krakowie ul. Krakowska 48
• Zakopanem ul. Krzeptówki 64
• Marysinie w Szpitalu Bonifratrów

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Leki ziołowe z właściwościami antybiotyków
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.