"Albo żyjemy Ewangelią, albo..."
Nawet najlepsze metody ewangelizacji nie sprawdzą się, jeśli zabraknie życia prawdziwie ewangelicznego. Albo żyjemy Ewangelią, albo uprawiamy prozelityzm. Taki pogląd wyraziła w rozmowie z KAI tuż przed wylotem do Rzymu na rozpoczynający się 7 października Synod Biskupów poświęcony nowej ewangelizacji, jego audytorka Ewa Kusz z diecezji gliwickiej.
Pytana, czym jest dla niej nowa ewangelizacja, odparła, iż "coraz bardziej znaczy po prostu to, że ci którzy nazywają się chrześcijanami, są naprawdę osobami wierzącymi, a przez to są świadkami tam, gdzie żyją". Jednocześnie przyznała, że odnosi wrażenie, "iż bardziej koncentrujemy się na zasadach i normach, niż na tym, że jesteśmy chrześcijanami w ścisłym tego słowa znaczeniu". Zdaniem audytorki, "nowa ewangelizacja polega na tym, by rzeczywiście stawać się chrześcijaninem, gdyż daje to szansę obecności Ewangelii w świecie, przy czym sposób jej przekazywania musi być dostosowany do spotkania z konkretnym człowiekiem".
- Spotykając się nim, słucham, dzielę się wartościami i treściami ewangelicznymi, którymi żyję, staram się kochać i dawać świadectwo o miłości. Jednemu tak, drugiemu inaczej, różnie - w zależności od osoby - dodała E. Kusz.
Jako audytorka zabierze głos podczas jednej z synodalnych sesji plenarnych. Zapowiedziała, że swe wystąpienie przygotuje w pierwszych dniach obrad, gdyż najpierw chce usłyszeć, na co zwrócą uwagę papież i relator generalny. - Istotne jest dla mnie szerokie rozumienie tego, czym jest ewangelizacja oraz to wszystko, co składa się na życie osoby konsekrowanej «pośrodku świata» i ma znaczenie dla ewangelizacji - powiedziała audytorka, dodając, że z tego powodu w swoim przemówieniu chciałaby podkreślić, iż "drogą Kościoła jest człowiek".
Ewa Kusz będzie po raz drugi audytorką na Synodzie Biskupów. Poprzednio uczestniczyła w XII zgromadzeniu zwyczajnym nt. "Słowo Boże w życiu i misji w Kościoła" w 2008 r. - Każdy synod jest przede wszystkim okazją do wsłuchania się w Kościół, bo uczestniczą w nim biskupi i inni przedstawiciele i obserwatorzy z całego świata. Podstawą jest modlitwa i spotkanie, a następnie refleksja nad tematem. Słuchamy siebie nawzajem, trochę poszerzają się nam poglądy i doświadczenie. Czy potem coś z refleksji synodalnych uda się przenieść w życie Kościoła lokalnego, zależy od tego, jak zostaną one przyjęte i czy będziemy próbować tym żyć. To się samo nie zrobi - podkreśliła rozmówczyni KAI.
Pytana o to, jak w praktyce wyglądają prace Synodu, Ewa Kusz powiedziała, że składają się na nie sesje plenarne i spotkania w grupach. W czasie tych pierwszych jest wspólna modlitwa oraz słucha się po kolei 5-minutowych wypowiedzi ojców synodalnych i 4-minutowych wypowiedzi audytorów. - W takim krótkim wystąpieniu każdy próbuje zwrócić uwagę na to, co dla niego jest najważniejsze - wspominała audytorka. Dodała, że podczas wieczornej sesji plenarnej przewidziany jest czas na tzw. wolne wypowiedzi i wówczas mogą zabierać głos ojcowie synodalni, ale ich wystąpienia nie mogą przekraczać 3 minut. - Cała dynamika dzielenia się i rozmów dokonuje się podczas spotkań w grupach językowych i w rozmowach kuluarowych, które są też okazją do poznania się i wymiany doświadczeń - podkreśliła polska audytorka.
Zwróciła też uwagę, że skoro jest to Synod Biskupów, to jest oczywiste, że to oni są głównymi uczestnikami i ich głos jest najbardziej znaczący w dyskusji. - Świeccy czy osoby zaproszone jako audytorzy również wiele wnoszą w refleksję w czasie obrad, choć ich głos ma charakter pomocniczy. Audytorzy czy eksperci mogą zgłaszać swoje sugestie podczas pracy w grupach, ale nad tym, czy ich wypowiedź zostanie uwzględniona, głosują sami biskupi, członkowie danej grupy. Mogą ją przyjąć, ale nie muszą - zaznaczyła polska audytorka synodalna.
Ewa Kusz jest psychologiem, seksuologiem. W latach 2004-2008 i 2011-2012 była przewodniczącą Światowej Konferencji Instytutów Świeckich (CMIS).
Skomentuj artykuł