"Czas pustyni może być czasem łaski"

(fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI)
KAI / psd

Do postrzegania rozpoczynającego się dziś okresu Wielkiego Postu jako okazji, by cierpliwie i z wiarą przyjąć wszelkie trudności, uciski i próby oraz odnowienia wierności Jezusowi zachęcił Benedykt XVI uczestników dzisiejszej audiencji ogólnej. W auli Pawła VI zgromadziło się około 8 tys. pielgrzymów.

Ojciec Święty przypomniał, że w początkach Kościoła okres czterdziestu dni poprzedzających Triduum Paschalne był czasem szczególnego przygotowania katechumenów do otrzymania sakramentu Chrztu św. i włączenia do Kościoła. Stopniowo był to także czas szczególnego nawrócenia tych, którzy oddalili się od Boga a następnie tych, którzy będąc w pełni w Kościele wiedzieli, iż okres poprzedzający Paschę jest czasem metanoi, przemiany, pokuty, który podejmuje się obecnie, aby spotkać Pana na końcu czasów.

Następnie Benedykt XVI przedstawił biblijną symbolikę czterdziestu dni, czy też czterdziestu lat. Wskazuje ona raczej na "cierpliwą wytrwałość, długą próbę, czas wystarczający, by widzieć dzieła Boga, czas w którym trzeba zdecydować się na podjęcie swoich odpowiedzialności bez odkładania na później. Jest to czas dojrzałych decyzji" - stwierdził papież.

Zaznaczył, że celem chrześcijańskiej liturgii Wielkiego Postu jest "sprzyjanie procesowi odnowy wewnętrznej, w świetle tego długiego doświadczenia biblijnego a nade wszystko, abyśmy nauczyli się naśladować Jezusa, który przez czterdzieści dni spędzonych na pustyni nauczył przezwyciężać pokusy Słowem Bożym". Jednocześnie Ojciec Święty zauważył, że okres czterdziestu lat pielgrzymowania Izraela na pustyni ukazuje pewną dwuznaczność. Z jednej strony jest to czas szczególnej więzi między Bogiem a Jego ludem, z drugiej zaś jest to okres pokus i największych zagrożeń, kiedy Izrael szemrze przeciw Bogu i chciałby powrócić do pogaństwa, wznosząc sobie bożków, bo chce czcić Boga bliższego i bardziej namacalnego. Tę dwuznaczność można dostrzec także w ziemskim życiu Jezusa, choć oczywiście nie może być w tym wypadku mowy o jakimkolwiek kompromisie z grzechem. Czas pustyni jest okresem szczególnej jedności z Ojcem, z drugiej zaś atakowany jest On przez pokusy szatana, który proponuje Mu drogę mesjańską daleką od Bożego planu, prowadzącą przez władzę, sukces, panowanie, a nie poprzez całkowity dar na krzyżu.

 

Tej sytuacji dwuznaczności doświadcza także Kościół pielgrzymujący na "pustyni" świata i historii. Z jednej strony możliwość głębokiego doświadczenia Boga, a z drugiej pustynia jako aspekt negatywny "otaczającej nas rzeczywistości: oschłość, ubóstwo słów życia i wartości, sekularyzm i kultura materialistyczna, które zamykają osobę w doczesnym horyzoncie egzystencji pozbawiając ją wszelkich odniesień do transcendencji" - zauważył papież. Doświadczamy ludzkiego egoizmu, niezrozumienia i oszustwa. "Pomimo to, także dla współczesnego Kościoła czas pustyni może przekształcić się w czas łaski, ponieważ mamy pewność, że Bóg może sprawić, aby z nawet najbardziej twardej skały wytrysła żywa woda, która gasi pragnienie i pokrzepia"- podkreślił Benedykt XVI.

Zwracając się do pielgrzymów Ojciec Święty stwierdził, że czas Wielkiego Postu może być dla każdego z nas okresem odnalezienia nowej odwagi, "aby cierpliwie i z wiarą przyjąć wszelką sytuację trudności, ucisku i próby, będąc świadomymi, że Pan sprawi, iż z ciemności wzejdzie nowy dzień. A jeśli będziemy wierni Jezusowi, idąc za Nim drogą krzyża zostanie nam jakby dany na nowo jasny świat Boży, świat światła, prawdy i radości: będzie to nowy świt stworzony przez Boga samego" - powiedział papież.

Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów w kilku językach. Zwracając się do Polaków powiedział: "Pozdrawiam pielgrzymów polskich. Bracia i Siostry, rozpoczynamy czas Wielkiego Postu. Rozważając zbawczą mękę i śmierć Chrystusa na Krzyżu, uczmy się od Niego pełnienia woli Bożej, powierzmy Mu wszelkie trudności, cierpienia i próby życia. Niech post i modlitwa, pokuta i czyny miłosierdzia, jakie podejmiemy, przygotują nas na radosne przeżywanie wielkanocnego poranka - tajemnicy Chrystusa Zmartwychwstałego. Na ten czas odnowy ducha z serca wam błogosławię."

Wśród pielgrzymów z Polski był m.in. abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia.

 

W obecnej katechezie chciałabym się pokrótce zatrzymać nad okresem Wielkiego Postu, rozpoczynającym się dziś liturgią Środy Popielcowej. Chodzi o drogę czterdziestu dni, która doprowadzi nas do Triduum Paschalnego, upamiętniającego mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana, centrum tajemnicy naszego zbawienia. W pierwszych wiekach życia Kościoła był to okres, w którym ci, którzy usłyszeli i przyjęli przepowiadanie Chrystusa rozpoczynali krok po kroku swą drogę wiary i nawrócenia, aby dojść do otrzymania sakramentu Chrztu. Chodziło o zbliżenie do Boga żywego i wprowadzenie w wiarę, dokonujące się stopniowo, poprzez przemianę wewnętrzną katechumenów, czyli tych, którzy pragnęli stać się chrześcijanami i w ten sposób być włączonymi w Chrystusa i w Kościół.

Stopniowo zachęcano także pokutujących a następnie wszystkich wiernych, aby przeżywali tę drogę odnowy duchowej i coraz bardziej upodobnili swoje życie do Chrystusa. Uczestnictwo całej wspólnoty w różnych etapach drogi wielkopostnej podkreśla ważny wymiar duchowości chrześcijańskiej: dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa możliwe jest odkupienie nie tylko niektórych, lecz wszystkich ludzi. Dlatego zarówno ci, którzy przebywali drogę wiary jako katechumeni, by otrzymać chrzest, jak i ci, którzy oddalili się od Boga i wspólnoty wiary, a starali się o pojednanie, oraz ci, którzy żyli wiarą w pełnej komunii z Kościołem wiedzieli, że okres poprzedzający Paschę jest czasem metanoi, to znaczy przemiany, pokuty; czasem określającym nasze ludzkie życie i całe nasze dzieje jako proces nawrócenia, który podejmuje się teraz, aby spotkać Pana na końcu czasów.

Kościół określa okres, w który wkroczyliśmy dzisiaj wyrażeniem, które stało się typowe w liturgii - Quadragesima - okres czterdziestu dni. Odwołując się wyraźnie do Pisma Świętego wprowadza nas ono w ten sposób w ściśle określony kontekst duchowy. Czterdzieści to liczba symboliczna, za pomocą której zarówno Stary jak i Nowy Testament przedstawiają szczególne chwile doświadczenia wiary Ludu Bożego. Jest to liczba wyrażająca czas oczekiwania, oczyszczenia, powrotu do Pana, świadomości, że Bóg jest wierny względem swoich obietnic. Nie jest to dokładny czas chronologiczny, wyznaczony upływem dni. Wskazuje raczej cierpliwą wytrwałość, długą próbę, czas wystarczający, by widzieć dzieła Boga, czas w którym trzeba zdecydować się na podjęcie swoich odpowiedzialności bez odkładania na później. Jest to czas dojrzałych decyzji.

Liczba czterdzieści pojawia się przede wszystkim w historii Noego. Ten człowiek sprawiedliwy, z powodu potopu przebywa czterdzieści dni i czterdzieści nocy w arce wraz z rodziną i zwierzętami, które Bóg nakazał mu zabrać ze sobą. Po potopie czeka przez kolejne czterdzieści dni, aby dotknąć stałego lądu ocalonego od zniszczenia (Rdz 7,4.12; 8,6). Następnie, kolejny etap - Mojżesz pozostaje na górze Synaj w obecności Pana przez czterdzieści nocy i czterdzieści dni, aby przyjąć Prawo. Pości przez cały ten czas (Wj 24,18). Przez czterdzieści lat naród żydowski zmierza z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Jest to czas stosowny, aby doświadczyć wierności Boga: "Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat... Nie zniszczyło się na tobie twoje odzienie ani twoja noga nie opuchła przez te czterdzieści lat" - mówi Mojżesz w Księdze Powtórzonego Prawa pod koniec tych czterdziestu lat migracji (Pwt 8,2.4). Przez czterdzieści lat Izrael pod władzą sędziów cieszy się pokojem (Sdz 3,11.30), ale po upływie tego czasu zaczyna zapominać o darach Boga i powraca do grzechu. Prorokowi Eliaszowi czterdzieści dni zajmuje osiągnięcie góry Horeb, gdzie spotyka Boga (1 Krl 19,8). Przez czterdzieści dni mieszkańcy Niniwy czynią pokutę, by uzyskać Boże przebaczenie (Rdz 3,4). Przez czterdzieści lat panowali także trzej pierwsi królowie Izraela: Saul (Dz 13, 21), Dawid (2 Sm 5, 4-5), Salomon (1 Krl 11, 41). Również psalmy zastanawiają się nad biblijnym znaczeniem tych czterdziestu lat, jak na przykład psalm 95, którego fragment słyszeliśmy na początku dzisiejszej audiencji: "Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie wasi przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mię, choć dzieło moje widzieli. Tamto pokolenie budziło we Mnie wstręt przez lat czterdzieści, i powiedziałem: «Są oni ludem o sercu zbłąkanym i moich dróg nie znają»"(w. 7c-10).

W Nowym Testamencie Jezus, przed rozpoczęciem życia publicznego chroni się na pustyni na czterdzieści dni, nie jedząc ani nie pijąc (Mt 4,2): żywi się Słowem Bożym, którego używa jako oręż, by zwyciężyć diabła. Pokusy Jezusa przypominają te, jakie naród żydowski napotkał na pustyni, ale których nie potrafił przemóc. Przez czterdzieści dni Zmartwychwstały Chrystus naucza swoich uczniów zanim wstąpi do nieba i ześle Ducha Świętego (Dz 1,3).

Ta powtarzająca się liczbę czterdzieści opisuje kontekst duchowy nadal aktualny i ważny, a Kościół właśnie przez dni okresu wielkopostnego pragnie zachować jego trwałą wartość i uświadomić nam jego skuteczność. Celem chrześcijańskiej liturgii Wielkiego Postu jest sprzyjanie procesowi odnowy wewnętrznej, w świetle tego długiego doświadczenia biblijnego a nade wszystko, abyśmy nauczyli się naśladować Jezusa, który przez czterdzieści dni spędzonych na pustyni nauczył przezwyciężać pokusy Słowem Bożym. Czterdzieści lat pielgrzymowania Izraela na pustyni ukazuje dwuznaczne postawy i sytuacje. Z jednej strony są one okresem pierwszej miłości między Bogiem a Jego ludem, kiedy mówił On do jego serca, wskazując mu nieustannie drogę do przebycia. Jeśli tak można powiedzieć Bóg zamieszkał pośród Izraela, poprzedzał Go w obłoku lub w słupie ognia, troszczył się każdego dnia o jego strawę, sprawiając, że spadała manna czy też wypływała woda ze skały. Dlatego lata spędzone przez Izrael na pustyni można postrzegać jako czas, kiedy lud dokonywał szczególnego wyboru Boga i do Niego przylgnął - czas pierwszej miłości. Z drugiej strony Biblia ukazuje także inny obraz pielgrzymowania Izraela na pustyni: czas pokus i największych zagrożeń, kiedy Izrael szemrze przeciw Bogu i chciałby powrócić do pogaństwa, wznosząc sobie bożków, ponieważ odczuwa potrzebę czczenia Boga bliższego i bardziej namacalnego. Jest to więc także czas buntu przeciw Bogu Wielkiemu, niewidzialnemu.

Tę dwuznaczność cechującą Izrael na pustyni odnajdujemy ponownie w zadziwiający sposób w ziemskiej wędrówce Jezusa, oczywiście bez jakiegokolwiek kompromisu z grzechem. Po chrzcie pokuty w Jordanie, w którym przyjmuje na siebie los Sługi Pańskiego, który wyrzeka się siebie i żyje dla innych, staje między grzesznikami, by wziąć na siebie grzech świata, Jezus udaje się na pustynię, aby przebywać czterdzieści dni w głębokiej jedności z Ojcem, powtarzając w ten sposób dzieje Izraela i wszystkie wspomniane rytmy czterdziestu dni i czterdziestu lat. Ta dynamika jest stałą cechą ziemskiego życia Jezusa, który zawsze szuka chwil samotności, aby modlić się do Ojca i pozostawać w ścisłej i wyłącznej komunii z Nim, a następnie by powrócić między ludzi. Jednak w tym czasie "pustyni" oraz szczególnego spotkania z Ojcem, Jezus jest narażony na niebezpieczeństwo i jest atakowany przez pokusy i uwodzenie złego, który proponuje mu inną drogę mesjańską, daleką od Bożego planu, gdyż prowadzi ona przez władzę, sukces, panowanie, a nie poprzez całkowity dar na krzyżu. Alternatywną jest więc mesjanizm władzy, sukcesu albo mesjanizm miłości, daru z siebie.

Ta sytuacja dwuznaczności opisuje także kondycję Kościoła pielgrzymującego na "pustyni" świata i historii. W tej "pustyni" my, wierzący mamy z pewnością możliwość dokonania głębokiego doświadczenia Boga, umacniającego ducha, utwierdzającego wiarę, żywiącego nadzieję, ożywiającego miłość. Jest to doświadczenie, które czyni nas uczestnikami zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią poprzez ofiarę miłości na krzyżu. Ale "pustynia" jest także aspektem negatywnym otaczającej nas rzeczywistości: oschłość, ubóstwo słów życia i wartości, sekularyzm i kultura materialistyczna, które zamykają osobę w doczesnym horyzoncie egzystencji pozbawiając ją wszelkich odniesień do transcendencji. Jest to także środowisko, w którym niebo nad nami jest ciemne, ponieważ pokryte jest chmurami egoizmu, niezrozumienia i oszustwa. Pomimo to, także dla współczesnego Kościoła czas pustyni może przekształcić się w czas łaski, ponieważ mamy pewność, że Bóg może sprawić, aby nawet z najbardziej twardej skały wytrysła żywa woda, która gasi pragnienie i pokrzepia.

Drodzy bracia i siostry, w ciągu tych czterdziestu dni, które będą nas prowadziły do Paschy Zmartwychwstania możemy odnaleźć nową odwagę, aby cierpliwie i z wiarą przyjąć wszelką sytuację trudności, ucisku i próby, będąc świadomymi, że Pan sprawi, iż z ciemności wzejdzie nowy dzień. A jeśli będziemy wierni Jezusowi idąc za Nim drogą krzyża zostanie nam jakby dany na nowo jasny świat Boży, świat światła, prawdy i radości: będzie to nowy świt stworzony przez Boga samego. Wszystkim Wam życzę dobrej drogi Wielkiego Postu!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Czas pustyni może być czasem łaski"
Komentarze (1)
Ulka
22 lutego 2012, 19:38
"W pierwszych wiekach życia Kościoła był to okres, w którym ci, którzy usłyszeli i przyjęli przepowiadanie Chrystusa rozpoczynali krok po kroku swą drogę wiary i nawrócenia, aby dojść do otrzymania sakramentu Chrztu. Chodziło o zbliżenie do Boga żywego i wprowadzenie w wiarę, dokonujące się stopniowo, poprzez przemianę wewnętrzną katechumenów, czyli tych, którzy pragnęli stać się chrześcijanami i w ten sposób być włączonymi w Chrystusa i w Kościół." Dziś jakość przeszła w ilość. Bardzo wielu jest chrześcijanami, a ilu tego pragnie? Dlaczego tylko w pierwszych wiekach Kościoła, wybór ten dokonywał się świadomie i na poważnie? Nie jestem przeciwko chrzczeniu niemowląt, ale w dalszym życiu małego, a potem starszego chrześcijanina, coś nie styka, jest oklepane i mało kto "zbliża się do Boga żywego" aby żyć wiarą każdego dnia. Wszędzie nas zaprowadzą: katecheza w szkole, to siedzę, na bierzmowanie spędzą(no i potrzeba, bo potem będą problemy), wszędzie w kupie (Z jednej strony ułatwienie, a z drugiej, mam wrażenie, tragicznie obszerniejszej - RUTYNA, ZWYCZAJ, BO WSZYSCY).A jak kończy się szkoła, ewentualnie Msza w niedzielę i tych parę nakazów i zakazów i cześć. Czy tylko mnie się wydaje, że jest problem z całością, z samą strukturą, która nazwą chrześcijanina, katolika, obdarza każdego, komu wystarczyło przy żadnym udziale z jego strony, polać głowę święconą wodą i pomodlić się odpowiednią modlitwą?