Edukacja zdrowotna: koniec konsultacji kontrowersyjnego przedmiotu. Protest 1 grudnia w Warszawie

Szefowa polskiego MEN Barbara Nowacka (Fot. PAP/Tytus Żmijewski)
KAI/dm

W czwartek 21 listopada kończą się konsultacje podstawy programowej dotyczące edukacji zdrowotnej – nowego przedmiotu, którego wprowadzenie do polskich szkół planuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Mimo protestów 100 organizacji społecznych i rodzinnych, MEN pozostaje nieugięte i chce zastąpić nieobowiązkowe wychowanie do życia w rodzinie obowiązkowym przedmiotem, zawierającym niepokojące treści. 1 grudnia w Warszawie odbędzie się manifestacja sprzeciwu wobec planów resortu.

Założenia MEN

Zgodnie z planami MEN, edukacja zdrowotna ma być realizowana obowiązkowo od roku szkolnego 2025/2026 w klasach IV-VIII szkół podstawowych oraz w szkołach ponadpodstawowych. Wymiar przedmiotu wyniesie 1 godzinę tygodniowo w klasach IV-VIII szkół podstawowych (w klasach VIII nie dłużej niż do końca stycznia danego roku szkolnego z uwagi na egzamin ósmoklasisty) oraz 2 godziny w klasach I-III w liceach ogólnokształcących.

Jak informuje portal glosnauczycielski.pl, podstawa programowa edukacji zdrowotnej składa się z takich działów jak: wartości i postawy, zdrowie fizyczne, aktywność fizyczna, odżywianie, zdrowie psychiczne, zdrowie społeczne, dojrzewanie (szkoła podstawowa), zdrowie seksualne, zdrowie środowiskowe, internet i profilaktyka uzależnień i system ochrony zdrowia (szkoły ponadpodstawowe).

DEON.PL POLECA

Nowy przedmiot ma być nauczany przez nauczycieli biologii, wychowania fizycznego, wychowania do życia w rodzinie, psychologów oraz przez nauczycieli, którzy ukończyli studia lub studia podyplomowe w zakresie edukacji zdrowotnej i posiadają przygotowanie pedagogiczne.

Propagandowa zasłona

Kierownictwo MEN, w tym min. Barbara Nowacka broni wprowadzenia edukacji seksualnej w ramach edukacji zdrowotnej, twierdząc, że niechęć wobec tych treści równoznaczna jest z niechęcią wobec edukacji i profilaktyki w życiu codziennym. Nie jest to zgodne z prawdą - zwracają uwagę przedstawiciele organizacji prorodzinnych.

– Minister z pewnością jest świadoma, że chce przekazywać dzieciom i młodzieży treści nieakceptowalne dla wielu rodziców, ingerować w wyjątkowo wrażliwą i intymną strefę życia, jaką jest seksualność oraz w system wartości, który rodzice chcą przekazywać dzieciom, dlatego propagandowo zasłania się tematami, co do których jest powszechna zgoda, że ich realizacja byłaby pożyteczna. To wyjątkowo nieuczciwe – skomentował postawę Barbary Nowackiej Zbigniew Kaliszuk z fundacji Grupa Proelio. Kaliszuk jest m.in. autorem petycji „NIE dla deprawacji seksualnej w szkołach”.

Podczas przedstawiania założeń nowego przedmiotu we wtorek w Sejmie okazało się, że na posiedzenie połączonych komisji edukacji i nauki oraz komisji ds. dzieci i młodzieży nie zostały zaproszone organizacje mające zastrzeżenia do planów MEN.

Przewodnicząca komisji edukacji i nauki Katarzyna Szumilas zasłaniała się niewypełnieniem na czas norm zgłoszeniowych przez te organizacje, natomiast posłowie opozycji wskazywali, że niedopuszczenie do głosu nastąpiło z innego powodu: rzekomego braku miejsca na sali, co nie było zgodne z prawdą. Opozycja wskazała nawet, że niektóre organizacje początkowo zgodę otrzymały, ale później została ona wycofana.

Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że organizacje te widzą w przedmiocie edukacja zdrowotna jedynie zagadnienia dotyczące edukacji seksualnej. Uznała, że wychowanie do życia w rodzinie to przedmiot, który „poniósł porażkę” a młodzież czerpie dziś wiedzę o tej sferze ze stron pornograficznych, tym konieczniejsze jest zatem, jej zdaniem, wprowadzenie przedmiotu, który rzetelnie omówi aspekty życia seksualnego.

Zarzuty są konkretne

Tymczasem organizacje prorodzinne wytaczają przeciw planom MEN konkretne argumenty prawne, pedagogiczne i społeczne. Dobrze zostały one przedstawione na konferencji zorganizowanej przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły wspólnie z Katolicką Agencją Informacyjną w Warszawie.

Podstawowe postulaty Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły są tak naprawdę trzy. Chodzi o pozostawienie w podstawie programowej kształcenia ogólnego przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie, w którym edukacja seksualna osadzona jest w kontekście małżeństwa i rodziny.

W związku z tym (postulat drugi) konieczne jest zatem niewprowadzanie do szkół nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”, obejmującego edukację seksualną osadzoną w kontekście zdrowia.

Trzeci postulat to poszanowanie konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców - poprzez pozostawienie dobrowolnymi tych zajęć w szkołach, które obejmują tematykę wychowania w dziedzinie życia seksualnego (edukacji seksualnej).

Postulaty te zostały przypomniane w liście otwartym do podmiotów opiniujących projekt edukacji zdrowotnej z 19 listopada. Koalicja przedstawiła je w imieniu blisko 100 organizacji społecznych.

Seks dla przyjemności, nie – miłości

Jak wskazał podczas konferencji dr Zbigniew Barciński, prezes Stowarzyszenia Pedagogów NATAN, dotychczas ramą nauczania tematyki seksualności w polskiej szkole była rodzina. W to miejsce MEN proponuje zastąpić rodzinę – zdrowiem.

– Takie przeramowanie tej tematyki niesie ze sobą podwójny przekaz. Pierwszy, wprost, że najważniejszą wartością w sferze seksualności jest zdrowie. Drugi przekaz, nie wprost, że jeśli chodzi o ludzką seksualność i edukację seksualną – rodzina nie ma znaczenia. Rodzina jest tu usunięta, jest poza polem widzenia – powiedział dr Barciński. Zdaniem eksperta, jest to przekaz deprecjonujący rodzinę i uderzający w nią.

Deklaracja MEN – mówił dalej ekspert – jest taka, że ramą [omawiania tej tematyki] będzie teraz zdrowie, ale w tekście projektu rozporządzenia ważne informacje zdrowotne zostały w rzeczywistości przesunięte do działu „fakultatywne.

– Ważnych informacji na temat zdrowia nie ma. Nie ma np. informacji, jakie są skutki przyjmowania blokerów dojrzewania, ani innych informacji, które pełniłyby funkcję profilaktyczną – argumentował dr Barciński.

– To wskazuje, że zdrowie jest tylko fikcją, zasłoną dymną. Tak naprawdę, jeśli chodzi o edukację seksualną, dla MEN zdrowie nie jest tu główną ramą, kontekstem, wartością. Co zatem nią jest? Jest nią przyjemność – powiedział pedagog.

Jego zdaniem, w koncepcji MEN „seksualność ma służyć przyjemności, nie – miłości, nie – małżeństwu, nie – rodzinie". – To jest przesłanie, jakie MEN chce kierować do dzieci i młodzieży: seks jest tylko i wyłącznie dla przyjemności i w związku z tym małżeństwo, rodzina i miłość - to wszystko jest opresja, blokada, którą trzeba odrzucić – dodał.

Małżeństwo na marginesie

Drugim istotnym obszarem, który w planach MEN budzi niepokój Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły to zmiana wzorców normatywnych, czyli swoistego ideału wychowawczego w ramach edukacji seksualnej.

Dr Barciński porównał w tym kontekście ze sobą wartości proponowane do rozpowszechniania wśród dzieci i młodzieży na (nieobowiązkowym) przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie i (mającym stać się obowiązkowym) przedmiocie edukacja zdrowotna.

W przypadku WDŻ – powiedział pedagog – tym wzorcem są to jasno wskazane relacje: małżeństwo, stabilna rodzina pełna szacunku i wzajemnej miłości, natomiast w edukacji zdrowotnej słowo małżeństwo – jeśli się pojawia – pojawia się tylko w kontekście kwestii prawnych i jest na marginesie. W centrum edukacji zdrowotnej mają być związki nieformalne, przelotne, bez oparcia w miłości jako trwałym uczuciu.

"Sygnał dotyczący środowisk LGBT wskazuje, że takim wzorcem relacji związanych z seksualnością są najróżniejsze związki, nawet kilkuosobowe, a rodzina może być tu rozumiana w ten sposób, że będzie ją tworzyć np. dwóch gejów lub dwie lesbijki wspólnie mieszkający i wychowujący dzieci. To przykład ze sztandarowej pozycji tych środowisk - Encyklopedii Gender" - mówił dr Barciński.

W WDŻ kryterium oceny aktywności seksualnej jest miłość, trwały związek poświadczony przysięgą małżeńską, tymczasem w edukacji zdrowotnej promuje się termin "świadoma zgoda". - Jeśli jest świadoma zgoda, to seks jest akceptowalny, jeśli jej nie ma - jest zły. Jeśli przyjmiemy takie kryterium, to podchodzi pod nie także każdy związek sadomasochistyczny - jeśli jest zgoda stron. Logiczną konsekwencją przyjęcia takiego kryterium jest też uznanie pedofilii czy prostytucji za seks właściwy, akceptowalny, dobry. Dlaczego? Tu - w relacji pedofilskiej czy prostytucji - może być zgoda stron" - stwierdził.

Co prawda – wskazał – w podstawie programowej są ostrzeżenia, że prostytucja jest zagrożeniem, następuje odesłanie do artykułów Kodeksu karnego, które mówią o wieku zgody, ale jeśli promuje się koncepcję „świadomej zgody” to logiczną konsekwencją jest zaakceptowanie wszystkich związków, gdzie jest zgoda.

Destabilizacja płciowości

Pedagog wskazał także na inne podważane kryteria, jak np. akceptacją płodności, wskazująca, że dziecko jest wartością, natomiast w edukacji zdrowotnej dziecko jest traktowane jak zagrożenie. – Jest akcent na metody antykoncepcji, której dzieci i młodzież mają się nauczyć, jest aborcja – powiedział. W WDŻ treść stanowią naturalne metody planowania płodności, i choć są wprawdzie omówione metody antykoncepcyjne, to jest też zachęta do zastanowienia się nad poszczególnymi metodami.

W WDŻ kładzie się akcent na panowanie nad impulsami seksualnymi, pracy nad sobą, samowychowania, z kolei w edukacji zdrowotnej w ogóle tej tematyki nie ma – mówił dr Barciński.

Ekspert porównał też kwestie dotyczące płciowości: w WDŻ wyraźna jest waga akceptacji własnej płci, stawania się mężczyzną i kobietą, tymczasem w edukacji zdrowotnej ten podział się nie pojawia, promuje się zachętę do omawiania koncepcji transpłciowości czy cis – płciowości, ważnej dla agendy środowisk LGBT. – To niesie za sobą przesłanie destabilizujące płeć – powiedział pedagog.

Dokonując oceny dokumentu proponowanego przez MEN dr Barciński przypomniał, że edukacja zdrowotna to przedmiot, który ma być obowiązkowy. – MEN chce zmusić dzieci i młodzież, aby brały udział w tego typu zajęciach i używa do tego aparatu państwa – powiedział.

Jego zdaniem, jest to potężne uderzenie w dzieci i młodzież, które będzie prowadzić do wielu tragedii. Będzie to deprawacja i demoralizacja młodego pokolenia. Jest to projekt antyrodzinny, swoista „łańcuchowa piła antyrodzinna”, a poza tym – wbrew deklaracjom rządu – projekt antyzdrowotny, gdyż nie wspominający o ubocznych skutkach stosowania antykoncepcji, a także sprzeczny z nauczaniem Kościoła.

– Dlatego ten projekt trzeba zatrzymać, on nie może wejść do polskich szkół – podsumował dr Zbigniew Barciński.

Sprzeciw na Zachodzie był zbyt słaby

Magdalena Czarnik, współtworząca od 2011 r. spontaniczny ruch rodziców Stop Seksualizacji Naszych Dzieci, przypomniała, że podobny proces miał miejsce na Zachodzie. Sprzeciw rodziców, zmanipulowanych ideologią rewolucji seksualnej okazał się za słaby, co doprowadziło do dramatycznych konsekwencji w postaci realnego ograniczenia praw rodziców w szkole i ich wpływu na edukację i wychowanie własnych dzieci.

Zaniepokojenie planami MEN wyrazili także biskupi podczas zebrania plenarnego na Jasnej Górze. Jak podkreślili, niektóre treści edukacji zdrowotnej stoją w sprzeczności z godnością osobową dziecka.

„Integralna edukacja seksualna musi zawierać trzy ważne dla rodziców i dzieci warunki: prorodzinność, akceptacja własnej płci i dobrowolność udziału w zajęciach. Warunki te spełnia dotychczas realizowany w szkole przedmiot Wychowanie do życia w rodzinie” – napisali biskupi w komunikacie po obradach.

Warto przypomnieć, że organizacje prorodzinne, w tym Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, chciały także przełożenia wspomnianych posiedzenia komisji oraz przedłużenia konsultacji społecznych o jeden miesiąc. Resort edukacji pozostał jednak na ten postulat głuchy.

Protest 1 grudnia w Warszawie

Środowiska prorodzinne organizują 1 grudnia o godz. 12.00 na placu Zamkowym w Warszawie manifestację „Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!” przeciwko planowanej przez MEN przymusowej edukacji seksualnej w szkołach. Koalicja na rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz Nauczyciele dla Wolności zapraszają wszystkich, którzy nie zgadzają się z planami Ministerstwa Edukacji Narodowej.

KAI/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Edukacja zdrowotna: koniec konsultacji kontrowersyjnego przedmiotu. Protest 1 grudnia w Warszawie
Komentarze (1)
MS
~Mieczysław Szela
21 listopada 2024, 14:18
To rodzice zgodnie z Prawem i konwencja o Prawach Dziecka są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci. Prezydent Trump zapowiedział zamknięcie ministerstw typu pani Nowackiej i Kotuli .Po co rodzicom takie takie ministerstwa. Do likwidacji!!