Egipt: zniszczyli szkoły, kościoły i sierocińce
Co najmniej 20 ataków przeciw obiektom chrześcijańskim odnotowano w ostatnich dniach w mieście Minja w środkowym Egipcie na południe od Kairu. "Islamiści spalili i zburzyli wszystko. Ich celem było usunięcie wszelkich śladów chrześcijan w tym mieście, łącznie z sierocińcami" - powiedział włoskiej agencji misyjnej AsiaNews jeden z mieszkańców miasta.
Według miejscowych źródeł, uzbrojeni napastnicy po zaatakowaniu kościoła udali się do położonych obok niego dwóch obiektów dla dzieci niepełnosprawnych. Najpierw rozkradli wszystkie pieniądze, ubrania i zabawki dziecięce, a następnie podpalili cały budynek. Atak i pożar trwały 5 godzin. "Na szczęście dzieci zabrano stamtąd jeszcze przed atakiem islamistów" - oświadczył informator agencji. Dodał, że podobnie jak inne miejsca należące do chrześcijan, obie instytucje dla sierot zostały niemal całkowicie zrównane z ziemią. Podkreślił, że sprawcy nie ograniczyli się do zburzenia budynków, ale zniszczyli także niewielką galerię, na której dzieci wystawiały swe ręcznie wykonane prace, za które sierociniec dostawał pieniądze oraz mieszkania kilku rodzin, pracujących w tej placówce.
"Do jakiej rasy należą ci ludzie [napastnicy]? Napadli nawet na sierociniec" - wyraził zdziwienie i oburzenie w rozmowie z AsiaNews 40-letni Szukri Huzajn, dozorca pracujący w tym obiekcie. Był obecny przy ataku salafitów [odłam muzułmanów, znany ze stosowania przemocy i z fanatyzmu - KAI]; zaznaczył, że niszczyli oni wszystkie budynki i przedmioty symbolizujące chrześcijaństwo i nowoczesność, łącznie z komputerami.
Po wyjściu z budynku napastnicy spalili sąsiednie sklepy i szkoły, m.in. koptyjską św. Józefa, prowadzoną przez siostry, aptekę i restaurację. Mury przylegających budynków pokryto rysunkami i napisami antychrześcijańskimi. W odpowiedzi na to Sz. Huzajn napisał na jednej ze ścian przesłanie do islamistów: "Mimo tego, co zrobiliście, prosimy Boga, aby wam wybaczył. Bóg istnieje".
Według jednej z nauczycielek ze szkoły św. Józefa skutki tego brutalnego ataku będą miały poważne reperkusje w codziennym życiu miejscowych chrześcijan. "Nauczyciele nie wiedzą, kiedy będzie mógł się rozpocząć rok szkolny" - powiedziała kobieta. Dodała, że placówka ta służyła zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom, ucząc ponad stu dzieci z okolicznych wiosek, przy czym wiele z nich mieszkało właśnie w obu zniszczonych obecnie sierocińcach.
Skomentuj artykuł