Finansowanie in vitro z pieniędzy publicznych to problem etyczny? Ks. Andrzej Muszala: Tak i nie

Fot. Pustelnia NaPotrójnej / YouTube
KAI / pk

W sprawie in vitro potrzebna jest merytoryczna, spokojna debata, bez emocji, po to, by ludzie podejmując decyzję w kwestii prokreacji rzeczywiście rozumieli, na czym polega problem - mówi ks. prof. Andrzej Muszala, bioetyk, profesor UPJPII w Krakowie, członek Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. W komentarzu dla KAI, w związku z uchwaleniem przez Sejm ustawy o finansowaniu procedury in vitro ze środków publicznych, ks. prof. Muszala przypomina stanowisko Kościoła w tej sprawie.

- Problem in vitro jest bardzo ważny, poważny i trudny. A równocześnie dotyczy czegoś niezwykle pięknego - chodzi o dziecko, chodzi o szczęście tych małżonków, którzy mają stać się rodzicami - stwierdza.

Podejmując refleksję na ten temat, trzeba zawsze wyjść od tego, co najważniejsze: niepłodność jest dramatem - uważa ks. Muszala i stwierdza: "Zgodnie z zasadami etyki chrześcijańskiej podstawowymi celami małżeństwa są: wzajemna miłość małżonków oraz jej przedłużenie poprzez zrodzenie i wychowanie potomstwa. Jeśli jeden z nich nie może być zrealizowany, wówczas małżeństwo cierpi na jakiś poważny brak. To jest dramat tych ludzi. Trzeba zrobić wszystko, by im pomóc". Duchowny dodaje również, że ta pomoc powinna być udzielana w taki sposób, by nie budziła etycznych kontrowersji.

DEON.PL POLECA

Pomoc tak, ale bez etycznych kontrowersji

W tym kontekście rozmówca zwraca uwagę na potrzebę budzenia wrażliwości ludzi na sytuację istot ludzkich, które zostają powoływane do życia w procedurze in vitro. - To dzieci w stadium embrionalnym, które, niestety, nie są traktowane równo. Część z nich jest przenoszona do łona matki, jednak inne są mrożone (umieszczone w temperaturze ciekłego azotu) i przeznaczone do późniejszego transferu. Nie zawsze do niego dochodzi (na przykład wskutek rozpadu małżeństwa lub braku zgody jednego z rodziców), co naraża te embriony na zniszczenie. Powstaje pytanie o nasz stosunek do tych dzieci w pierwszym stadium istnienia, o nasz szacunek dla nich. To jest coś, co może budzić bardzo poważne wątpliwości. Każdy z nas był kiedyś embrionem i z pewnością nikt z nas nie chciałby być narażony na niebezpieczeństwo zniszczenia - zaznacza rozmówca.

Mówi również o drugim problemie, być może trudniejszym do zrozumienia i zaakceptowania dla osób, które nie utożsamiają się z etyką chrześcijańską. - Uważamy, że człowiek to osoba złożona z ciała i duszy, to coś więcej niż biologiczny organizm. Właściwym miejscem jej poczęcia jest akt miłości małżonków, a nie techniczna procedura w laboratorium - stwierdza. - Oczywiście akceptuję, że nie każdy przyjmie takie rozumowanie. Nawet wielu chrześcijan mówi: "Przecież my się kochamy, chcielibyśmy, by nasze dziecko poczęło się w akcie małżeńskim ale skoro nie możemy, to medycyna nam pomaga". Nie osądzam nigdy ludzi. Staram się ich wysłuchać, nieraz dać się im wypłakać, wypowiedzieć swój dramat. A potem wspólnie staramy się szukać godziwego rozwiązania. Wiem, że nie mogę stosować słów raniących, lecz jedynie te, które niosą pocieszenie i jakieś rozwiązanie - mówi kapłan.

In vitro to nie to samo, co aborcja

Jak podkreśla, nie podziela też poglądu zrównującego pod względem etycznym procedurę in vitro z aborcją. - Zdecydowanie rozdzielam te dwie kwestie. Intencją kogoś, kto dokonuje aborcji jest zniszczenie życia, podczas gdy intencją osób, które podchodzą do in vitro - powołanie życia - stwierdza.

- Myślę, że Pan Bóg będzie na te wszystkie sprawy patrzył bardzo indywidualnie. - Kto może zrozumieć, niech rozumie - powiedział Jezus. Jako Kościół powinniśmy postępować zgodnie z wzorem, jaki dał na Jezus. Powinniśmy też podawać pewne zasady, które wyznajemy i które są dla nas ważne. W tym miejscu kończy się nasza rola. Ludzie powinni sami wybierać według własnego sumienia. Natomiast zanim wybiorą, powinni poznać dogłębnie różne okoliczności sztucznego zapłodnienia, argumenty "za" i "przeciw" przekazane w sposób spokojny i racjonalny, bez niepotrzebnych i zaburzających obraz emocji - mówi ks. prof. Muszala.

Edukacja społeczeństwa przede wszystkim

W tym kontekście postuluje edukację społeczeństwa - być może poprzez wprowadzanie tematyki bioetycznej do liceów, ale bardziej - wobec braku odpowiedniej liczby specjalistów z bioetyki - poprzez rzetelną debatę w mediach. Przywołuje przy tym przykład debat podejmowanych we francuskiej telewizji katolickiej KTO, która, w ramach programu "Les Mardis des Bernardins" zaprasza ekspertów z poszczególnych dziedzin, naukowców, lekarzy, filozofów na rozmowę, podczas której w spokojnej, merytorycznej dyskusji przedstawiane są rzeczowe argumenty wszystkich stron. I każdy widz może wyrobić sobie w tej kwestii własne zdanie. Zwraca przy tym uwagę, że na debatę zasługuje nie tylko kwestia in vitro, ale również szereg innych problemów bioetycznych, jak choćby te związane z tematyką terapii daremnej u schyłku życia.

Sejm uchwalił ustawę o finansowaniu in vitro ze środków publicznych

Nawiązując do uchwalonej przez Sejm ustawy o finansowaniu in vitro ze środków publicznych ks. prof. Muszala stwierdza, że jest to kwestia nie tyle etyczna, co raczej społeczna i ekonomiczna. Przy okazji stwierdza, że niewykluczone, iż w przyszłości zapadną prawdopodobnie różne decyzje, które nie będą zgodne z nauczaniem Kościoła, np. w kwestii aborcji. - Ważne jest przy tym pamiętać, że chrześcijanie bynajmniej nie są zmuszeni, by czynić coś nieetycznego. Żyjemy w państwie, które zapewnia nam wolność wyboru, dlatego ważniejsze niż wszelkie uchwały legislacyjne, jest wychowywanie sumień. Pierwsi chrześcijanie żyli w społeczeństwie, które dość szeroko dozwalało na niszczenie ludzkiego życia. Legalne było np. porzucanie noworodków, a nawet ich uśmiercanie do kilku dni po urodzeniu. Prawo rzymskie szeroko dopuszczało też aborcję (za zgodą ojca), lecz chrześcijanie tego nie robili. My, ich potomkowie, po dwudziestu wiekach powinniśmy postępować podobnie. Jesteśmy zobowiązani kochać wszystkich ludzi, niezależnie od ich poglądów, mamy być zaczynem miłości w społeczeństwie. Bardziej niż słowami, stylem życia i życzliwością wobec każdego winniśmy wpływać na zmianę obyczajów.

Wracając do kwestii in vitro, nie wolno w żadnym wypadku dyskryminować dzieci, które poczęły się w ten sposób - one są córkami i synami Boga, jak każdy człowiek na ziemi. Powinniśmy rozmawiać z małżonkami, proponować im etyczne sposoby zaradzenia problemowi niepłodności na drodze chociażby wspomagania przy poczęciu (które jest czymś innym niż sztuczne zapłodnienie) lub przez adopcję, będącą wyrazem przekonania, że wszyscy stanowimy jedną wielką rodzinę dzieci Bożych i mamy jednego Ojca w niebie. Osobiście uważam też, że można rozważyć też tzw. "adopcję prenatalną", czyli adopcję istniejących już i porzuconych zarodków ludzkich, które znajdują się w zbiornikach kriogenicznych w wielu klinikach in vitro.

Czy finansowanie in vitro z podatków ludzi, którzy sprzeciwiają się w sumieniu tej procedurze, to problem etyczny? - Zdaniem ks. prof. Muszali: i tak i nie. Owszem, jeśli nie zgadzamy się na finansowanie działań sprzecznych z wyznawaną przez nas hierarchią wartości, powinniśmy protestować. Jednak trudno ten postulat zrealizować w praktyce. Nie da się na bieżąco śledzić wszystkich wydatków państwa, na co idą pieniądze podatników. Może prowadziłoby to do jakiejś anarchii - wszyscy zaczęliby protestować wobec wszystkiego i do niczego byśmy nie doszli. Trzeba uświadomić sobie, że żyjemy w społeczeństwie pluralistycznym, w którym z różnymi kwestiami może się nie zgadzać wiele grup.

Dodatkową kwestią kontrowersyjną w kontekście finansowania procedury in vitro jest to, że przeznacza się spore sumy pieniężne na powołanie do istnienia dzieci, które się jeszcze nie urodziły, podczas gdy nieraz te, które już są na tym świecie i cierpią na różne choroby, nieraz pozbawione są podstawowych form terapii. To jest problem z zakresu sprawiedliwości społecznej i właściwej dystrybucji środków, który także powinien być rozważony.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Finansowanie in vitro z pieniędzy publicznych to problem etyczny? Ks. Andrzej Muszala: Tak i nie
Komentarze (7)
WG
~wanda gość
30 czerwca 2024, 11:58
Argumentacja ks. prof. Muszali jest na podobieństwo nauczycieli żydowskich przystosowujących Przepisy Prawa do swoich potrzeb. Talmud jest głównym odniesieniem, do którego odwołują się Żydzi rozstrzygając rozmaite spory. Jak wiadomo nasi starsi bracia nie zezwalają na prawo do aborcji i prawo do invitro. To dlatego ten naród pomimo prześladowań i życia w diasporze przetrwał i chwali wielodzietne rodziny i powołanie kobiety do rodzenia wielu dzieci. To Pan Pan jest źródłem i dawcą życia. Człowiek jest stworzony przez Pana Boga z "prochu i w proch się obróci". Jako chrześcijanie musimy PRZESTRZEGAĆ PRAWA BOŻEGO - TO Nakaz !Jawna "troska" Profesora o akceptację prawa do invitro w Kościele jest bezpodstawna. Należy domniemywać , że "potrzeby" człowieka stawia Profesor ponad PRAWO BOŻE > co wskazuje na ZWIEDZENIE Pana Profesora i porzucenie dróg Bożych.
KP
~katolik pomniejszego płazu
1 grudnia 2023, 23:53
niech mowa wasza będzie "tak i nie"
JN
~Jan Nowak
1 grudnia 2023, 20:38
Trzeba dodać że procedura in vitro otwiera szeroko drzwi do eugeniki i do manipulowania materiałem genetycznym, tak aby uzyskać zamówione przez rodziców i ściśle określone cechy embrionu.
AS
~A. Szczawinski
1 grudnia 2023, 17:53
Zapewniam Księdza, że w chwili śmierci nie będzie okazji do żadnych deliberacji. ( Chyba brakuje Księdzu czasu na dobrą modlitwę, poza tym).
NK
~Nikodem K
1 grudnia 2023, 15:21
Cel nie uswieca srodkow. Kto dal prawo instrumentalnie traktowac ludzkie embriony. Czlowiek od poczecia ma prawo do rozwijania sie w lonie kobiety. Jaki prawem te ludzkie embrikny skazuje sie na zamarzniecie w cieklym azocie?
AS
~Antoni Szwed
1 grudnia 2023, 13:38
I znowu tu nie ma Boga, lecz tylko ksiądz, który deliberuje: wolno - nie wolno. Czy dla czytelników ważne jest to, co on prywatnie myśli o in vitro? NIE!! Ksiądz ma przekazywać Boską naukę a nie swoją. Czemu przynajmniej nie postawi pytania: czy Bogu Stwórcy podoba się to, co ludzie robią z embrionami, jak je traktują, jak nimi manipulują itd. Prawo do stworzenia ma TYLKO BÓG, a nie człowiek: genetyk, biochemik, technik medyczny, lekarz itd. Bóg daje poczynającemu się człowiekowi duszę nieśmiertelną, której inny człowiek dać nie może. Dziś dla ludzi najważniejsze jest ciało, biologia, fizjologia, dusza nieśmiertelna czy ludzki duch są dla nich nieważne, lub nawet dla wielu nie istnieją. A przecież ciało to nie cały człowiek. To nieliczenie się z Bogiem w Jego dziele stworzenia jest ciężką obrazą Boga. Straszne są konsekwencje tego, gdy niedoskonały człowiek "poprawia" Doskonałego Boga. Zwykli ludzie zapominają o tym - tak, to prawda - ale czemu słudzy Boga o tym nie myślą?
ME
~Marcin Es.
1 grudnia 2023, 19:46
Czyli w przypadku in vitro stwarza człowiek a nie Bóg? A co z duszą - skoro stworzył człowiek, to dziecko z probówki nie ma duszy?