Górale nie wierzą w doniesienia IPN ws. współpracy ks. prof. Tischnera z SB

fot. youtube.com)
KAI / ml

Przyjaciele, mieszkańcy Łopusznej, rodzinnej miejscowości autora "Etyki Solidarności", regionaliści, członkowie Związku Podhalan nie wierzą we współpracę ks. prof. Józefa Tischnera ze Służbą Bezpieczeństwa, o czym wspomina w najnowszej książce Sławomir Cenckiewicz, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

Stanisława Szewczyk, regionalistka i znawczyni kultury góralskiej oraz prowadząca zespół regionalny im. Ludwika Łojasa z Łopusznej podkreśla, że dla społeczności górali Ks. Tischner, tak za życia, jak i po śmierci będzie naszym przewodnikiem na drodze do godnego, uczciwego i zgodnego z naszymi poglądami i sumieniem życia.

- Ci, którzy posądzają go o złe zamiary, o donoszenie na innych, o współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa, niech poświęcą trochę czasu na zapoznanie się z biografią ks. profesora i jego działalnością i w swoich sumieniach sami odpowiedzą sobie na pytanie, czy ktoś z takim życiorysem mógł postępować niezgodnie z tym, co głosił, i czy mógł krzywdzić innych ludzi - podkreśla Szewczyk, która bardzo dobrze znała ks. Tischnera.

DEON.PL POLECA

Zespół regionalny im. Ludwika Łojasa z Łopusznej był od początku razem z ks. Tischnerem. On sam mówił o nim "towarzysze moich przygód". Ks. profesor uczył wszystkich "zespolanów" wiary w Boga i ludzi. - Poprzez wygłaszanie kazań w pięknej gwarze podhalańskiej uczył nas nie wstydzić się naszego dziedzictwa. Bardzo cieszyły go przedstawiane przez nas programy, sięgające do tradycji naszych ojców i dziadków. Odszedł od nas za wcześnie - dodaje Stanisława Szewczyk.

Dla Krzysztofa Trebuni-Tutki, regionalisty, lidera zespołu "Trebunie-Tutki" nie należy poważnie traktować publikacji IPN. Muzyk nazywa je nienaukowymi i pozbawionymi sensu. - Dla osób, które interesują się historią, współpracą ze służbami to nie jest trudna sprawa. Wiadomo, że często SB umieszczało kogoś na liście współpracowników bez jego wiedzy. Ks. prof. Tischner nigdy nie taił, że były takie rozmowy. Natomiast nie ma żadnych dowodów na to, że podjąłby świadomie taką współpracę - podkreśla Krzysztof Trebunia-Tutka.

- Dla mnie najważniejsze w całej tej sytuacji jest bardzo mądre powiedzenie, że "po owocach ich poznacie". Zdążyliśmy poznać nadzwyczajną osobowość ks. profesora, jego wielkie zasługi dla budowania wolnej Polski i ugruntowywania poczucia własnej wartości u Polaków, szczególnie u górali. On swoją osobą dawał ten przykład - dodaje Krzysztof Trebunia-Tutka.

Z zarzutami o współpracę z SB ks. prof. Tischnera nie zgadzają się także członkowie Zarządu Głównego Związku Podhalan. - Nie godzimy się, by sensacyjne doniesienia kładły się cieniem na osobie ks. Tischnera, kapłana, który swą posługą duszpasterską i działalnością społeczną służył naszej wspólnocie. Ks. Tischner był zawsze blisko nas. Prowadził nas ścieżkami prawdy i mądrości, odsłaniał świat wartości. Przekonywał, że największym darem od Boga dla człowieka jest drugi człowiek. Ten kapłan i wielki człowiek był i pozostanie dla nas autorytetem, przewodnikiem i przyjacielem. Jego mowa była zawsze mową budującą, która wydobywała w nas pokłady dobra i dawała nadzieję - zaznacza Andrzej Skupień, prezes Związku Podhalan.

Zdaniem władz Związku, Sławomir Cenckiewicz nie przedstawił żadnych dowodów, które wskazywałby na współpracę ks. Tischnera z SB. - Jest sprawą powszechnie wiadomą, że Ksiądz Józef, podobnie jak wielu kapłanów, był inwigilowany przez komunistyczne władze, że bezskutecznie usiłowano go pozyskać do współpracy. Mimo licznych prób, pozostał wierny sobie i swemu powołaniu. To co się dzieje, odczytujemy jako działanie mające na celu niszczenie autorytetów, a nade wszystko niszczenie wartości, które budują ludzką solidarność, jedność i zaufanie - dodaje Andrzej Skupień.

Władze Związku Podhalan wystosowały list otwarty do Sławomira Cenckiewicza. "Ksiądz Józef Tischner wierzył w człowieka i nigdy nie przekreślał nikogo - nawet tych poranionych błądzących owieczek. Dlatego też, mimo poczucia krzywdy, kierujemy do Pana zaproszenie. Jeżeli chce Pan naprawdę poznać bliżej Księdza Tischnera i Jego dzieło, proszę przyjechać na Podhale, do Łopusznej, spotkać się z nami. Opowiemy Panu o naszym Księdzu i Przyjacielu, o Jego duszpasterskiej posłudze i społecznym zaangażowaniu. Może to pozwoli Panu spojrzeć z nadzieją i ufnością na ludzki świat i zrozumieć, że ludzie mogą być dla siebie darem" - piszą górale ze Związku Podhalan.

Sławomir Cenckiewicz, członek Kolegium IPN, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego na początku czerwca na jednym z portali społecznościowych poinformował, że ks. Józef Tischner był konsultantem Departamentu IV MSW. Do swojego wpisu dołączył skan fragmentu książki, który brzmi: "Kryptonim Klan. Służba Bezpieczeństwa wobec NSZZ Solidarność w Gdańsku": "W latach 1980-83 rozpracowywany przez Wydział IV KW MO w Krakowie, w ramach SOR krypt. Leo, 27 lipca 1983 roku zarejestrowany pod nr. 81208 przez Departament IV MSW w kategorii kandydat, następnie KO. Od 13 października 1988 r. konsultant. Został wyrejestrowany 30 stycznia 1990 r.".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Górale nie wierzą w doniesienia IPN ws. współpracy ks. prof. Tischnera z SB
Komentarze (4)
3 lipca 2019, 00:22
To jest przedziwne, jak od wielu już lat "bezpieka" de facto jest sędzią we własnej sprawie. To ona jest źródłem materiałów, ew. świadków za albo przeciw (potwierdzających treść zachowanych dokumentów albo zeznających, że tworzyli je, fabrykowali, dla jakichś tam celów). Bo przecież dowodów, "kontr - bezpiekowych", z innych źródeł, po prostu nie ma i chyba być nie może. Zwłaszcza w stosunku do osób, które same o sobie świadczyć już nie mogą i nie mogą także wskazać takich dowodów swojej niewinności (choć wg standardów udowadniać powinno się zawsze tylko winę, a nigdy niewinność). Nie myślę tylko o ks. prof. Tischnerze, myślę o tym, czy i na ile IPN w ogóle ma REALNĄ możliwość weryfikowania dowodów, jakie posiada, tzn. jakie pozostawili ci, którzy nie zniszczyli wszystkiego...
2 lipca 2019, 12:39
Wiadomo tylko, że był zarejestrowany. Natomiast żadnych materialnych śladów jego działalności jako kontaktu/konsultanta SB nie ma. Wiadomo tylko tyle, resztę każdy musi sam sobie dopowiedzieć.
2 lipca 2019, 11:39
Czy warto babrać  sie  w tym co  zostawiła bezpieka. Ks. prof. zostawił  tyle  dobrego że może nie warto dla chwilowej  sławy  wyciągac niejasne i nieczyste papiery zeby nimi go obrzucać. Grzebanie w gnoju brudzi też grzebiącego w nim  i tak  przestaje rozpoznawac gdzie jest prawda  a gdzie "g. prawda".A jak się oskarża zmarłych to trzeba mieć silne dowody. Bo ks. Tiszner sam sie teraz nie obroni. Sława  czy wstyd? Bo  prawda nie leży po środku a nawet obok.
Rafał Szewczyk
2 lipca 2019, 10:20
Gdzie się podziała ta słynna mądrość góralska? Przecież fakt współpracy z SB to nie kwestia wiary, tylko dowodów materialnych. Tyle, że powinny być one twarde, a na razie mamy informację, że był zarejestrowany jako "kandydat", następnie "kontakt operacyjny", a na koniec "konsultant". Gdyby wyszło na jaw więcej szczegółów byłoby miło. Tak więc, spokojnie. Niech górale wracają do swoich fasiągów i dalej "czeszą" ceprów.