Jezus Chrystus za nas walczył i zwyciężył
Chrystus stoczył za nas walkę, której jesteśmy zwycięzcami, On walczył, a nam przypadła korona - te słowa pisarza starochrześcijańskiego przytoczył o. Raniero Cantalamessa OFMCap w kazaniu podczas dzisiejszego nabożeństwa Męki Pańskiej w bazylice św. Piotra w Watykanie. Swe rozważania, zatytułowane słowami Chrystusa: "Byłem umarły a oto jestem żyjący na wieki wieków", kaznodzieja Domu Papieskiego oparł na pismach Ojców Kościoła, związanych z tematem tego dnia.
Podkreślił, że niektórzy z nich całą tajemnicę odkupienia zawarli w literackim obrazie walki, w której mężny wojownik zmaga się z okrutnym tyranem, zniewalającym miasto i ostatecznie za cenę wielkiego zmęczenia i cierpienia pokonuje go. "Stałeś z tyłu, nie walczyłeś, nie zmęczyłeś się ani nie odniosłeś ran, podziwiasz jednak dzielnego rycerza, cieszysz się z jego zwycięstwa (...), całujesz jego głowę i ściskasz mu prawicę. Będziesz miał w ten sposób z pewnością udział w nagrodzie dla niego" - przytoczył kaznodzieja słowa Ojców.
Dodał, że może być jednak i tak, że zwycięzca nie potrzebuje nagrody dla siebie, pragnie natomiast, aby uczczono jego zwolennika i uważa za nagrodę za swoją walkę ukoronowanie przyjaciela. I oczywiście w tym wypadku ów człowiek otrzyma koronę, choć ani o nią nie walczył, ani tym bardziej nie został ranny, aby ją zdobyć.
I tak właśnie dzieje się z Chrystusem i nami - stwierdził włoski kapucyn. Przytoczył słowa św. Jana Chryzostoma (Złotoustego), że chociaż w ogóle nie walczyliśmy ani nawet nie oglądaliśmy walki, to jednak odnieśliśmy zwycięstwo. "To On walczył, a nasza jest korona. A ponieważ także my byliśmy zwycięzcami, naśladujmy to, co robią żołnierze w takim wypadku: z radością wykrzykujmy zwycięstwo, wyśpiewujmy Panu hymny chwały" - powtórzył za św. Janem o. Cantalamessa.
Zauważył, że zasadnicza różnica między liturgicznym przedstawieniem śmierci Chrystusa a śmiercią np. Juliusza Cezara z tragedii Szekspira polega na tym, że nikt nie może obchodzić jako żywy rocznicy swej śmierci, podczas gdy w przypadku Jezusa jest to możliwe, gdyż On zmartwychwstał. Tylko On może powiedzieć, jak uczynił to w Apokalipsie: "Byłem umarły a oto jestem żyjący na wieki wieków" - zaznaczył zakonnik.
Podkreślił, że w Wielki Piątek obchodzimy nie tylko rocznicę śmierci Jezusa, ale także misterium. W celebracji tego misterium "nie tylko wspomina się wydarzenie, ale czyni się to tak, aby zrozumieć jego znaczenie i przyjąć je w sposób święty" - powtórzył o. Cantalamessa myśl św. Augustyna.
Zaznaczył, że chodzi nie o udział w przedstawieniu, ale o przyjęcie jego znaczenia, o przejście od roli widzów do aktorów. Od nas zależy, jaką rolę zechcemy odegrać w tym dramacie, kim chcemy być: Piłatem, Judaszem, tłumem, Szymonem Cyrenejczykiem, Janem czy Maryją.
O. Cantalamessa zwrócił uwagę, że wśród postaci Męki jest jedna, która może być dla nas przykładem, a mianowicie dobry łotr. Wyznał on w pełni swe grzechy, a swego towarzysza, który naigrawał się z Jezusa, upomniał, mówiąc, że oni obydwaj odbierają słuszną zapłatę za swe czyny, a On niczego złego nie zrobił. Zdaniem kaznodziei, dobry łotr jawi się tu jako znakomity teolog, gdyż tylko Bóg cierpi całkowicie niewinnie, podczas gdy człowiek nigdy nie jest zupełnie bez winy. "Tylko ból niewinnych dzieci przypomina ból Boga, dlatego jest tak tajemniczy i taki święty" - podkreślił włoski zakonnik.
Według niego dobry łotr wzywa odpowiedzialnych za okrucieństwa naszych czasów, aby postąpili jak on, wyznali swe winy, a wówczas doświadczą tej radości, którą on przeżył, gdy usłyszał słowa Jezusa: "Dziś ze Mną będziesz w raju".
Skomentuj artykuł