Kard. Nycz: Skala rozwodów i związków niesakramentalnych przerosła nasze przewidywania

Fot. Radio ZET / YouTube.com
PAP / tk

Skala rozwodów i związków niesakramentalnych przerosła nasze przewidywania. Przed Kościołem stoi wyzwanie, jak w praktyce duszpasterskiej podchodzić do osób żyjących w nowych związkach - powiedział metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

W niedzielę kończy się X Światowe Spotkanie Rodzin, zorganizowane z rocznym opóźnieniem z powodu pandemii COVID-19. Po raz pierwszy spotkanie - które zaczęto organizować z inicjatywy papieża Jana Pawła II - ma nową formułę.

Na mocy decyzji papieża Franciszka spotkanie odbyło się jednocześnie w Kościołach lokalnych na świecie. Jego hasło to "Miłość rodzinna: powołanie i droga świętości".

DEON.PL POLECA

Metropolita warszawski przyznał, że Kościół nie był do końca gotowy na wyzwania związane z wzrastającą falą rozwodów i, co za tym idzie, coraz większą liczbą osób żyjących w związkach niesakramentalnych.

Rozwody stały się modelem życia

- Skala zjawiska przerosła nasze przewidywania. Kiedyś były to incydentalne przypadki, a dziś stało się to de facto jednym z modeli życia. Przed Kościołem w praktyce stoi ciągle wyzwanie, mimo różnych rozwiązań proponowanych przez Jana Pawła II czy Franciszka – jak podchodzić w praktyce duszpasterskiej do osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach - powiedział kard. Nycz.

Zdaniem hierarchy, "czymś podstawowym jest zwykła, ludzka otwartość i życzliwość, i ona jest coraz większa, ale wciąż niewystarczająca".

- Księża podejmują indywidualne duszpasterstwo takich związków, towarzyszą im, tworzone są także duszpasterstwa dla wielu par. Jest jednak w tej dziedzinie wciąż bardzo dużo do zrobienia. Przed nami alternatywa, czy będziemy Kościołem purystycznym czy też złożonym z grzesznych ludzi, do których sami należymy - dodał.

Kard. Nycz przyznał, że prawda o małżeństwie i rodzinie, którą głosi Kościół, jest dla współczesnego człowieka "wymagająca i trudna". - Dlatego czasem, nie chcąc się do tego przyznać, woli odrzucić wiarę, odrzucić Pana Boga, żeby się czuć nieskrępowanym np. w kwestii nierozerwalności małżeństwa, antykoncepcji czy dzietności w rodzinie. Funkcjonując tak jakby Bóg nie istniał, wydaje mu się, że prowadzi wygodniejsze życie - ocenił.

Odchodzenie młodych z Kościoła

Kard. Nycz zaznaczył, że rodziny borykają się również z coraz większym problemem odchodzenia dzieci z Kościoła. - To bardzo trudne i bolesne doświadczenie dla rodziców, gdy dziecko przeżywa trudności w życiu religijnym. Jednak dobrze jest pamiętać, że jeśli coś z wiary zasiali w swoim dziecku, to będzie miało ono do czego wrócić - stwierdził.

Metropolita warszawski przyznał, że "dziś widzimy wyraźnie, że w przekazie wiary i rodzina, i Kościół mają duże trudności".

Podkreślił, że Kościół ma wielorakie środki, którymi głosi naukę o rodzinie, jednak "niezwykle istotna jest roztropność we właściwym głoszeniu, by już w punkcie wyjścia nie być odrzuconym, mimo posiadania pięknego modelu małżeństwa opartego na Księdze Rodzaju i rozwijanego w nauczaniu Kościoła".

- Ważne jest więc, by naśladować w przepowiadaniu styl samego Jezusa, który mówi „jeśli chcesz”. Powinniśmy nieustannie pokazywać, że mamy skarb i według zawartego w nim bogactwa treści, próbujemy tworzyć małżeństwo, rodzinę, wychowywać dzieci. Jeśli chcecie, chodźcie naszą drogą - powiedział metropolita warszawski.

Źródło: PAP / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz: Skala rozwodów i związków niesakramentalnych przerosła nasze przewidywania
Komentarze (19)
AB
~Arletta Bolesta
9 marca 2023, 06:30
Związek niesakramentalny (np. cywilny) często stanowi bodziec do rozpoczęcia kościelnego procesu o nieważność małżeństwa dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
KM
~Kamil Murawski
6 marca 2023, 15:38
Młodzi odchodzą od Kościoła, bo nie potrzebują Kościoła, który idzie z prądem tego świata, ale potrzebują Kościoła miłosiernego dla pokutujących, a jednocześnie bezkompromisowego w sprawach wiary i moralności - Kościoła znienawidzonego przez świat, Kościoła, który jest solą w oku dla bezbożnych, lampą prawdy o Chrystusie jako Jedynej Drodze zbawienia, i szpitalem dla pokutujących...
Janusz Podkamienny
5 lipca 2022, 22:59
Gdy sieje się ziarno kiepskiej jakości, to i plon marny.
IC
~Iga Cembrzynska
1 lipca 2022, 12:46
Ludzie odchodzą z kościoła ale nie od Boga.Jak kościół skończy uprawiać politykę to wrócę być może do kościoła
GC
~Gość Czytelnik
29 czerwca 2022, 13:00
A uroczyste sankcjonowanie nowego małżeństwa w przypadku unieważnienia starego po 20 latach to jest dobry przykład dla młodych małżonków?
TK
~Tomasz Kott
29 czerwca 2022, 00:19
Kapitalizm/globalizm promują egoizm, indywidualizm i hedonizm. Te "wartości" są teraz ważne dla większości ludzi. Ich efektem jest coraz głębsza dehumanizacja społeczna i rozkład instytucji małżeństwa. Teraz to już tylko pozostaje Sąd Ostateczny.
TL
Teresa L.
28 czerwca 2022, 23:51
Wow! Żeby się tak publicznie przyznać do pomyłki/niedoszacowania! Rzadko ktoś się przyznaje, a przecież często się mylimy. Szacun!
AS
~Antoni Szwed
28 czerwca 2022, 19:26
"Przed nami alternatywa, czy będziemy Kościołem purystycznym czy też złożonym z grzesznych ludzi, do których sami należymy - dodał." Co za alternatywa. Kardynale Nycz masz się trzymać nauki Chrystusa a nie oceniać zjawiska socjologicznym okiem. Nie do tego zostałeś powołany! Jeśli ktoś żyje w nie sakramentalnym ponownym związku, to zwyczajnie żyje w grzechu i Ty masz mu o tym POWIEDZIEĆ, a nie szukać środków łagodzących: "wszyscy jesteśmy grzesznikami". Jeśli tak myślisz to razem z innymi pójdziesz do piekła, bo jako pasterz nie głosisz im jednoznacznej nauki Chrystusa. Kościół nie może zdradzać swojej misji, a teraz robi to nagminnie. Wprowadziliście praktykę łatwego uznawania nieważności związków małżeńskich, więc coraz więcej par z tej "wygody" korzysta. Faktycznie jest to legalny (kościelny) rozwód. Głoście i praktykujcie CZYSTĄ NAUKĘ BOŻĄ, a nie zastępujcie jej własnymi pomysłami, hołdującymi ludzkiej słabości. Jesteśmy słabi, ale nie znaczy to, że nie mamy jej przezwyciężać.
JW
~Jonasz Warszawski
28 czerwca 2022, 13:22
No nie, jeżeli ktoś jest biskupem od 1988 roku czyli od 34 lat zajmuje "kierownicze" stanowiska w KK w Polsce i teraz mówi, że coś przerosło jego oczekiwania to sam wystawia sobie ocenę. Rozwody w tej ilości nie pojawiły się z nikąd. To jest proces stałe narastający od lat 90 ubiegłego wieku. Należy raczej zapytać, dlaczego nie dostrzegł/li tego zjawiska?! Lenistwo, głupota czy celowe działanie? Bez względu jaka będzie odpowiedź to i tak KK jako instytucja ponosi olbrzymią odpowiedzialności!!! Przykład z jednej z warszawskich parafii, jest uroczystość nawiedzenia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Całodobowa adoracja, co godzina inna grupa i inna intencja. A one są przeróżne, np. za frankowowiczów. Nie ma jednak żadnej intencji za małżeństwa. Mimo, że w parafii mieszkają głównie młodzi ludzie a procent rozwodów przewyższa średnią krajową. Na pewno nie można powiedzieć, że dotyczy to 100% kapłanów. Bo są też chlubne wyjątki ale ich jest za mało!!!
MC
~Marek Czajkowski
28 czerwca 2022, 11:52
No tak. Kościół stosuje przemoc wobec niesakramentalnych związków (w końcu ingerencja w ludzką seksualność to przemoc) oraz wobec tych co chcą opuścić toksyczny sakramentalny związek i potem hierarcha się dziwi czemu to przerasta ich oczekiwania?
ML
~Mary Lou
27 czerwca 2022, 17:03
Nie ma co się dziwić związkom nieskaramentalnym. Kościół sam do tego "zachęca" nie robiąc problemów parom żyjącym latami bez ślubu tylko bez zastanowienia zezwalając na taki sakrament.
AZ
Anna Z
28 czerwca 2022, 11:58
To chyba dobrze, że kościół cieszy się z "nawróconych grzeszników". Robieniem problemów nikogo się nie przekona do swoich racji, jedyny możliwy efekt to odrzucenie, dlatego takie podejście byłoby przeciwskuteczne.
AN
~Alicja Nowak
27 czerwca 2022, 11:33
Właśnie obejrzałam na YT kilka konferencji dk Marcina Gajdy z cyklu "Religijny Matrix, ego a religia". Ego lubi zniekształcać sens religijności. Wielu nie widzi tego zagrożenia swojej (i nie tylko swojej) duchowości i wpływu tego zjawiska na rzeczywistość.
PA
~Petro Alwarez
27 czerwca 2022, 07:59
Świat i Kościół sam doprowadził zacofaniem do tego, że wygląda to jak wygląda i decyzje są podejmowane takie jakie opisano w artykule. Czas na to aby Kościół wrócił do swego pierwotnego wyglądu i w końcu ukorzył się przed samym Bogiem. Bo za dużo w wyższych sferach pychy, która wylewa się na zewnątrz i odtrąca ludzi. Ludzie mają w sobie poznanie dobra i zła, niestety to zło wyczuwają także w Kościele.
DK
~Danuta Kowaryk
26 czerwca 2022, 23:44
O co chodzi z tą dzietnością? No każdy ma tyle dzieci, ile chce lub ile mu się przydarzy. Nie znam nikogo, kto z błahych powodów nie chce pierwszego lub kolejnego dziecka. Skąd w ogóle ten nacisk na wielodzietność? O co w ogóle chodzi?
AZ
Anna Z
28 czerwca 2022, 12:05
Są na ten temat różne teorie np. taka, że chodzi o to, żeby mieć więcej owieczek do "strzyżenia"; albo żeby wypchnąć kobiety z życia publicznego ograniczając ich możliwości gromadką dzieci uczepionych spódnicy; albo że wynika to ze zbyt dosłownego odczytywania starotestamentowego "zaludniajcie ziemię"; albo z sentymentu decydujących o kształcie kościelnego nauczania starców do "starych dobrych czasów" i iluzji "kiedyś było lepiej"... a może po trochę każda z tych teorii jest prawdziwa...
RL
~Rea Lista
26 czerwca 2022, 17:03
Właśnie widać, jak brakuje kogoś na miarę Ś.P. Kardynała S. Wyszyńskiego i abp. Kareola Wojtyły...
RK
~Rob K
27 czerwca 2022, 16:44
Co by zmieniła ich obecność? Ludzie żyją jak chcą i tyle w temacie...
Robert
28 czerwca 2022, 20:28
„brakuje kogoś na miarę Ś.P. Kardynała S. Wyszyńskiego i abp. Karola Wojtyły.” Tak to prawda. To byli księża, którzy potrafili okazać piękno życia chrześcijańskiego i pociągnąć ludzi, by przyjęli ten model życia. Tu nie chodzi o samą obecność tych dwóch świętych, tylko o skuteczność ich oddziaływania duszpasterskiego. Zawsze, oczywiście, będzie jakiś procent ludzi opornych. Przed tym się nie ucieknie.