Beatyfikacja dziewięcioosobowej rodziny. W historii Kościoła takiego przypadku jeszcze nie było

Rodzina Ulmów (Fot. episkopat.pl/flickr.com)

Za kilka dni, 10 września, w Markowej na Podkarpaciu beatyfikowana zostanie rodzina Ulmów. Wiktoria i Józef Ulmowie wraz z siódemką dzieci stracili życie w czasie II wojny światowej, a zabito ich za to, że ukrywali Żydów. Uroczystości beatyfikacyjne zgromadzą ponad 30 tys. osób, 80 kardynałów i biskupów pod przewodnictwem kard. Marcello Semeraro, prefekta Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. Przewidziane jest specjalne łączenie z Rzymem i słowo Franciszka. Papież kilka razy w ostatnich miesiącach wspominał rodzinę Ulmów i polecał ją jako wzór do naśladowania.

Uroczystość w Markowej będzie bezprecedensowa. Beatyfikowana zostanie cała dziewięcioosobowa rodzina. W historii Kościoła takiego przypadku jeszcze nie było. Wiele osób zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: po raz pierwszy zostanie beatyfikowane dziecko nienarodzone. „(…) faktem bez precedensu jest to, że w tym akcie będzie beatyfikowane także dziecko nienarodzone, które w chwili śmierci było pod sercem matki” - mówi abp Adam Szal, metropolita przemyski. „Rodzina Ulmów to pierwszy przypadek, kiedy Kościół beatyfikuje nie tylko małżonków, ale też ich dzieci, w tym dziecko nienarodzone” - wtóruje mu w rozmowie z PAP ks. dr Witold Burda, postulator procesu beatyfikacyjnego. Informacje o beatyfikacji dziecka nienarodzonego znajdują się na oficjalnej stronie poświęconej beatyfikacji ulmowie.pl (według organizatorów uroczystości odwiedziło ją już ponad 5 mln osób). Na plakacie zapraszającym na uroczystości wprost napisano: „Beatyfikacja Józefa i Wiktorii Ulmów z Dziećmi - Stasiem, Basią, Marysią, Antosiem, Władziem, Franiem i Dzieckiem nienarodzonym”. Polscy biskupi w opublikowanym w czerwcu specjalnym liście na beatyfikację napisali zaś tak: „Będzie to beatyfikacja bez precedensu, ponieważ po raz pierwszy cała rodzina zostanie wyniesiona na ołtarze i pierwszy raz zostanie beatyfikowane dziecko jeszcze nienarodzone”.

Co do tego, że rodzina Ulmów poniosła śmierć męczeńską wątpliwości nie ma. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zamierza podważać ich heroizmu. Kościół słusznie czyni wynosząc tą rodzinę na ołtarze i dając ją nam wszystkim za przykład do naśladowania. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy pewne fakty zaczyna się naciągać i robi się wiernym wodę z mózgu. Z czymś takim mamy właśnie do czynienia w kwestii beatyfikacji dziecka nienarodzonego. Nie można beatyfikować kogoś kto się nie narodził! Świadkowie wydarzeń z roku 1944 wspominali, że Wiktoria w chwili śmierci była w zaawansowanej ciąży. Kiedy po zamordowaniu rodziny potajemnie przekładano ich ciała do trumien okazało się, że kobieta była w trakcie porodu. Główka dziecka oraz tułów były poza jej łonem.

DEON.PL POLECA

„Przepisy dotyczące beatyfikacji i kanonizacji mówią, że kandydat na ołtarze winien być znany z imienia, a w tym przypadku było to niemożliwe. W mojej opinii to dziecko także poniosło śmierć męczeńską. Jednak to Kongregacja ds. Kanonizacyjnych zdecyduje, czy dziecko nienarodzone, ale zamordowane w łonie matki będzie włączone w grono błogosławionych. Wie ona o tej sprawie i ufam, że beatyfikowana będzie cała rodzina” - tak w 2016 r. tłumaczył mi na łamach „Rzeczpospolitej” zawiłości procesu beatyfikacyjnego bp Stanisław Jamrozek, postulator procesu na szczeblu diecezjalnym.

„Duże wrażenie wywarło na mnie to, że Wiktoria urodziła dziecko w kontekście zabójstwa i męczeństwa poniesionego przez całą rodzinę. Dziecko urodziło się i zostało zabite po urodzeniu. Byłem pod wrażeniem oceny konsultorów teologów, że do grupy zabitych dzieci dołączyli też i to urodzone chwilę przed zamordowaniem” - mówił z kolei kilka tygodni temu w rozmowie z KAI kard. Semeraro. Hierarcha tłumaczył, że choć dziecko nie było ochrzczone z wody, to jednak nie ma wątpliwości, że w tym przypadku odbył się chrzest krwi w wierze rodziców (można tu mówić o chrzcie pragnienia).

A zatem wbrew lansowanej teorii nie mamy precedensu beatyfikacji dziecka nienarodzonego, mamy do czynienia z wyniesieniem na ołtarze dziecka, które urodziło się (przynajmniej częściowo) i nie zostało ochrzczone w formie, którą znamy. To ostatnie, owszem, precedensem jest.

Trudno jest dziś ustalić kto pierwszy i kiedy zaczął głosić tezy o beatyfikacji nienarodzonego dziecka. Problemem jest to, że ciągle bezrozumnie i zupełnie niepotrzebnie w tą narrację Kościół brnie. Podaje wiernym jakieś tezy, których w jego nauczaniu po prostu nie ma. I choćbyśmy nie wiem jak się wysilali, to się ich tam nie znajdzie. Trudno się z tego dziś wycofać, bo daleko to zaszło. Niebezpieczeństwem jest to, że beatyfikacja odbywać się będzie w samym środku kampanii wyborczej i ta świadoma nadinterpretacja Kościoła może być w niej po prostu cynicznie wykorzystana.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Beatyfikacja dziewięcioosobowej rodziny. W historii Kościoła takiego przypadku jeszcze nie było
Komentarze (11)
WS
~Witold Słojkowski
4 września 2023, 06:24
To polityczne też jest, że dziecko nienarodzone dziedziczy, idąc śladem Redaktora.
KB
~Klaudia Biała
2 września 2023, 09:59
Aż niedobrze mi się robi: „ Kłopot zaczyna się wtedy, gdy pewne fakty zaczyna się naciągać i robi się wiernym wodę z mózgu.” Słucham?! Nie wierzę, że ktokolwiek mógłby mieć wątpliwości, że to dzieciątko poniosło męczeńską śmierć.
E3
edoro 333
3 września 2023, 00:26
No poniosło, poniosło. Będzie beatyfikowane. Problem, czy dzieciątko było nienarodzone, czy narodzone.
ES
~Ewa Sokołowska
2 września 2023, 08:27
Bardzo dobrze, że red.Krzyżak podaje fakty. Dziękuję za ten artykuł. Co ta Mama wycierpiała…
ŚT
~Średnia Teresa
2 września 2023, 00:46
Ja znów czytałam iż w cale nie odrzuca Kościół porodu trumiennego (warto zapoznać się z definicją) u Wiktorii Ulmy. Dlatego jak najbardziej będzie się mówić, że dziecko było nienarodzone. Tego nikt nie wie, czy Wiktoria była w trakcie porodu czy po śmierci doszło do porodu trumiennego. Dla mnie to mało istotne jak to było ale istotne jest to, że Kościół uznał godność tego Dziecka i ten gest zdecydowanie podnosi do godności człowieka te wszystkie dzieci, którym nie dane było się narodzić- czy to przez poronienie czy przez aborcję. Zwłaszcza te drugie będą mieć swojego patrona w niebie i z tego trzeba się cieszyć.
JS
~Jakub Szymczyk
1 września 2023, 20:47
Opatrzność w tej konkretnej sytuacji delikatnie mówiąc się nie popisała. Nie wiem więc czy warto rozgłaszac tę historię z przyczyn duszpasterskich. Rodzina chciała zachować się dobrze, zaufała Bogu i skończyło się rzezią. Jak teraz ktokolwiek ma uwierzyć, że Bóg chce naszego dobra itd... Inna sprawa to kwestia odpowiedzialności za los własnego potomstwa. Czy najpobozniejszym rodzicom wolno w ten sposób narażać swoje dzieci? Czy oni na pewno zrobili co mogli żeby je chronić? Nawet za okupacji przenoszono ukrywających się Żydów, może powinni postarać się aby nie mieszkać z dziećmi jeśli już postanowili ryzykowac swoje życie. Kolejna sprawa to fakt, że gdyby przeżyli wojnę, nie byłoby żadnej beatyfikacji. Dochodzi więc do gloryfikowania tragicznej śmierci. Czemu nie beatyfikuje się wszystkich którzy ukrywali Żydów a tylko tych tragicznie zamordowanych?
E3
edoro 333
3 września 2023, 00:31
Opatrzność się nie popisała?? Ciekawa teoria..
MK
~Marek Kownacki
1 września 2023, 14:32
kiedy będzie beatyfikacja moich bliskich zamordowanych w czasie Rzezi Wołyńskiej? wiem że to nikogo nie obchodzi . Bardzo poniżająco wypowiedział się a. duda mówiąc ofiary Wołynia. w jakim kraju żyjemy -poprawności politycznej niestety.
KW
~ka we
1 września 2023, 12:36
Gdy przeczytałam w prenumerowanym przez moją córkę Małym Gościu Niedzielnym artykuł ze zdjęciem rodziny Ulmów i z podpisem 'i nienarodzone' na końcu, to zapaliła się we mnie iskierka nadziei. Dziecko - bez imienia - nowy patron dla tych wszystkich bezimiennych. Ksiądz ją bezdusznie gasi... Idąc tropem tej bezlitosnej precyzji: skąd pewność, że nie umarło zanim się urodziło, jeżeli matka była rozstrzeliwana - kula mogła dosięgnąć również je? Jeżeli utknęło w kanale rodnym umierającej matki to czy już się urodziło czy już nie - bo w końcu nadal było związane z jej ciałem? Cieszę się że nie wykluczono tego dziecka beatyfikując całą rodzinę. Myślę że te próby doprecyzowania są niepotrzebne. Nie chodzi o żadną politykę tylko ludzką wrażliwość. 20% matek wie o co mi chodzi.
TS
~Tomasz Sosnowski
1 września 2023, 20:49
Proponowałbym baetyfikować wszystkie dzieci nienarodzone. Co za różnica czy morduje je SSman czy chirurg?
Jarosław Mytlewski
1 września 2023, 12:09
Zatroskany o apolityczność Kościoła pan Tomasz Krzyżak sam podejmuje w ostatnich swoich artykułach na Deonie tylko tematy polityczne. Widząc, że artykuł ma dotyczyć rodziny Ulmów, przez chwilę łudziłem się, że przeczytam coś pokrzepiającego w wierze. Niestety nawet tragedia rodziny Ulmów posłużyła redaktorowi Krzyżakowi do wyprodukowania kolejnego politycznego gniota