Politycy nie potrafią żyć bez Kościoła. W twierdzeniu tym nie chodzi jednak o fakt bycia katolikiem, który chodzi w niedzielę na mszę, przyjmuje sakramenty i jest po prostu członkiem kościelnej wspólnoty. Politycy nie potrafią żyć bez Kościoła rozumianego jako instytucja. Nie mogą się obyć bez biskupów, czy toruńskiej rozgłośni radiowej.
Politycy nie potrafią żyć bez Kościoła. W twierdzeniu tym nie chodzi jednak o fakt bycia katolikiem, który chodzi w niedzielę na mszę, przyjmuje sakramenty i jest po prostu członkiem kościelnej wspólnoty. Politycy nie potrafią żyć bez Kościoła rozumianego jako instytucja. Nie mogą się obyć bez biskupów, czy toruńskiej rozgłośni radiowej.
Rok szkolny za pasem, dyskusja o religii trwa w najlepsze. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego pozytywnie odpowiedziała na prośbę Kościoła rzymskokatolickiego oraz kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i lipcowe rozporządzenie minister edukacji dotyczące organizacji lekcji religii w szkołach zostało zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego.
Rok szkolny za pasem, dyskusja o religii trwa w najlepsze. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego pozytywnie odpowiedziała na prośbę Kościoła rzymskokatolickiego oraz kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i lipcowe rozporządzenie minister edukacji dotyczące organizacji lekcji religii w szkołach zostało zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego.
Masowy ruch pielgrzymkowy jest właściwie polskim fenomenem. Pielgrzymowanie – te kilka dni, gdy różni ludzie, o różnym statusie społecznym, wyruszają razem w podróż – to w pewnym sensie papierek lakmusowy polskiego katolicyzmu.
Masowy ruch pielgrzymkowy jest właściwie polskim fenomenem. Pielgrzymowanie – te kilka dni, gdy różni ludzie, o różnym statusie społecznym, wyruszają razem w podróż – to w pewnym sensie papierek lakmusowy polskiego katolicyzmu.
Minister edukacji narodowej w ostatnich dniach lipca po cichu zmieniła rozporządzenie w sprawie organizacji zajęć religii w szkołach. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od 1 września. Zakładają one, że dyrektorzy szkół będą mogli łączyć w grupy dzieci w różnym wieku – np. pierwszoklasista będzie się uczył religii z trzecioklasistą, a szóstoklasista z ósmoklasistą. Eksperci są zgodni, że tego typu rozwiązanie jest niekorzystne dla rozwoju dzieci.
Minister edukacji narodowej w ostatnich dniach lipca po cichu zmieniła rozporządzenie w sprawie organizacji zajęć religii w szkołach. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od 1 września. Zakładają one, że dyrektorzy szkół będą mogli łączyć w grupy dzieci w różnym wieku – np. pierwszoklasista będzie się uczył religii z trzecioklasistą, a szóstoklasista z ósmoklasistą. Eksperci są zgodni, że tego typu rozwiązanie jest niekorzystne dla rozwoju dzieci.
Mentalność zmienia się najwolniej. O potrzebie spotkań księża – pokrzywdzeni mówi się od lat. Wiele wody w Wiśle musiało upłynąć, by w końcu zaczęły się one odbywać. To kropla, która być może wydrąży skałę.
Mentalność zmienia się najwolniej. O potrzebie spotkań księża – pokrzywdzeni mówi się od lat. Wiele wody w Wiśle musiało upłynąć, by w końcu zaczęły się one odbywać. To kropla, która być może wydrąży skałę.
Igrzyska rozpoczęły się przed tygodniem od ceremonii, która uderzyła w katolików. Od imprezy, którą krytykowali przedstawiciele wielu innych religii, a także osoby twierdzące, że nie wierzą w nic. Banalne tłumaczenia organizatorów, że wcale nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” między bajki należy włożyć. Pod hasłami równości, równouprawnienia, tolerancji pokazano jakąś nową – podobno wspaniałą – wizję świata.
Igrzyska rozpoczęły się przed tygodniem od ceremonii, która uderzyła w katolików. Od imprezy, którą krytykowali przedstawiciele wielu innych religii, a także osoby twierdzące, że nie wierzą w nic. Banalne tłumaczenia organizatorów, że wcale nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” między bajki należy włożyć. Pod hasłami równości, równouprawnienia, tolerancji pokazano jakąś nową – podobno wspaniałą – wizję świata.
Temat rezygnacji abp. Jędraszewskiego za moment przygaśnie. Wróci w momencie, gdy papież ogłosi nazwisko nowego metropolity krakowskiego. Tematyka rezygnacji z urzędu kościelnego wróci też jesienią, gdy wiek emerytalny osiągnie abp Stanisław Gądecki, który też w wielu środowiskach uchodzi za kontrowersyjnego. I pewnie znów cześć mediów będzie mówiła o dymisji, odwołaniu, czy odprawieniu.
Temat rezygnacji abp. Jędraszewskiego za moment przygaśnie. Wróci w momencie, gdy papież ogłosi nazwisko nowego metropolity krakowskiego. Tematyka rezygnacji z urzędu kościelnego wróci też jesienią, gdy wiek emerytalny osiągnie abp Stanisław Gądecki, który też w wielu środowiskach uchodzi za kontrowersyjnego. I pewnie znów cześć mediów będzie mówiła o dymisji, odwołaniu, czy odprawieniu.
Minister edukacji Barbara Nowacka swoje urzędowanie zaczęła od mocnej deklaracji. Zapowiedziała ograniczenie godzin lekcji religii w szkołach (z dwóch do jednej tygodniowo). Chce też, by lekcje te odbywały się na pierwszej lub ostatniej lekcji, a ocena z religii nie wliczała się do średniej.
Minister edukacji Barbara Nowacka swoje urzędowanie zaczęła od mocnej deklaracji. Zapowiedziała ograniczenie godzin lekcji religii w szkołach (z dwóch do jednej tygodniowo). Chce też, by lekcje te odbywały się na pierwszej lub ostatniej lekcji, a ocena z religii nie wliczała się do średniej.
Na rezultat prac francuskiej komisji czekali przedstawiciele innych sanktuariów i kościołów, w których dzieła Rupnika się znajdują. Jak się wydaje nie dostali odpowiedzi, co robić. Będą musieli podjąć decyzję sami. A nie będzie ona łatwa.
Na rezultat prac francuskiej komisji czekali przedstawiciele innych sanktuariów i kościołów, w których dzieła Rupnika się znajdują. Jak się wydaje nie dostali odpowiedzi, co robić. Będą musieli podjąć decyzję sami. A nie będzie ona łatwa.
Konferencja Episkopatu Polski opublikowała syntezę odpowiedzi naszych diecezji przed październikową sesją Synodu Biskupów o synodalności. Synteza krótka, ale też takie były wymagania Sekretariatu Synodu - zalecenie było, by nie była dłuższa niż osiem stron.
Konferencja Episkopatu Polski opublikowała syntezę odpowiedzi naszych diecezji przed październikową sesją Synodu Biskupów o synodalności. Synteza krótka, ale też takie były wymagania Sekretariatu Synodu - zalecenie było, by nie była dłuższa niż osiem stron.
Święty Maksymilian M. Kolbe, błogosławiona rodzina Ulmów, rotmistrz Witold Pilecki, Irena Sendlerowa - to postacie, które nowe władze Muzeum II Wojny Światowej postanowiły usunąć z otwartej w 2017 roku ekspozycji głównej. Wokół tematu trwa nie tyle debata, co istna batalia.
Święty Maksymilian M. Kolbe, błogosławiona rodzina Ulmów, rotmistrz Witold Pilecki, Irena Sendlerowa - to postacie, które nowe władze Muzeum II Wojny Światowej postanowiły usunąć z otwartej w 2017 roku ekspozycji głównej. Wokół tematu trwa nie tyle debata, co istna batalia.
Kilkuset księży w całej Polsce lad moment zmieni miejsce zamieszkania. Kolejne diecezje ogłaszają tzw. translokaty. Jedni się z tych przeprowadzek cieszą, inni niespecjalnie. Niektórzy przenosiny traktują jako nagrodę, możliwość stawienia czoła nowym wyzwaniom. Inni widzą w nich karę, bo się przyzwyczaili do miejsca lub zwyczajnie im się nie chce. Podobne odczucia występują także po stronie wiernych. Dla jednych przeniesienie księdza na inną parafię to błogosławieństwo, „bo trudno było się z nim dogadać”, „bo był pazerny na pieniądze”, inni płaczą i rwą włosy z głowy, bo „biskup zabiera takiego fajnego człowieka” i nie wiadomo jaki będzie ten jego następca.
Kilkuset księży w całej Polsce lad moment zmieni miejsce zamieszkania. Kolejne diecezje ogłaszają tzw. translokaty. Jedni się z tych przeprowadzek cieszą, inni niespecjalnie. Niektórzy przenosiny traktują jako nagrodę, możliwość stawienia czoła nowym wyzwaniom. Inni widzą w nich karę, bo się przyzwyczaili do miejsca lub zwyczajnie im się nie chce. Podobne odczucia występują także po stronie wiernych. Dla jednych przeniesienie księdza na inną parafię to błogosławieństwo, „bo trudno było się z nim dogadać”, „bo był pazerny na pieniądze”, inni płaczą i rwą włosy z głowy, bo „biskup zabiera takiego fajnego człowieka” i nie wiadomo jaki będzie ten jego następca.
Byliśmy w tych dniach świadkami wymiany korespondencji między wiernymi a biskupami. Najpierw list do hierarchów napisała grupa skrzywdzonych przestępstwami seksualnymi. Podkreślając, że wciąż traktowani są w Kościele przedmiotowo, sformułowali kilka postulatów, które ich zdaniem mogłyby tę sytuację zmienić. Wśród nich znalazły się m.in. postulaty zmiany prawa kanonicznego, a także żądanie zawieszenia w funkcji przewodniczącego KEP – abp. Tadeusza Wojdy, któremu zarzuca się niewłaściwe traktowanie pokrzywdzonych i nieprawidłowości w wyjaśnianiu spraw dotyczących przestępstw seksualnych.
Byliśmy w tych dniach świadkami wymiany korespondencji między wiernymi a biskupami. Najpierw list do hierarchów napisała grupa skrzywdzonych przestępstwami seksualnymi. Podkreślając, że wciąż traktowani są w Kościele przedmiotowo, sformułowali kilka postulatów, które ich zdaniem mogłyby tę sytuację zmienić. Wśród nich znalazły się m.in. postulaty zmiany prawa kanonicznego, a także żądanie zawieszenia w funkcji przewodniczącego KEP – abp. Tadeusza Wojdy, któremu zarzuca się niewłaściwe traktowanie pokrzywdzonych i nieprawidłowości w wyjaśnianiu spraw dotyczących przestępstw seksualnych.
Czemu dotąd nie wsłuchano się w głos pokrzywdzonych, czemu proponowanych przez nich rozwiązań nie ma? Strach? Mentalność oblężonej twierdzy? Lęk przed tym, że jak się ustąpi w jednym obszarze, to za moment trzeba będzie to zrobić w kolejnym? Pewnie wszystko na raz.
Czemu dotąd nie wsłuchano się w głos pokrzywdzonych, czemu proponowanych przez nich rozwiązań nie ma? Strach? Mentalność oblężonej twierdzy? Lęk przed tym, że jak się ustąpi w jednym obszarze, to za moment trzeba będzie to zrobić w kolejnym? Pewnie wszystko na raz.
Trzy lata temu na tych łamach, po tym jak Deon zamieścił wywiad z Jakubem Pankowiakiem – jednym z bohaterów filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, postawiłem tezę, że osoby pokrzywdzone przestępstwami seksualnymi w Kościele powinny się zjednoczyć i powołać do życia fundację bądź stowarzyszenie. Argumentowałem, że warto jest wykorzystać dobrą energię, która jest w osobach pokrzywdzonych, które jakoś już swoją krzywdę „przerobiły”, by pomóc innym i zawalczyć o oczyszczenie się Kościoła.
Trzy lata temu na tych łamach, po tym jak Deon zamieścił wywiad z Jakubem Pankowiakiem – jednym z bohaterów filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, postawiłem tezę, że osoby pokrzywdzone przestępstwami seksualnymi w Kościele powinny się zjednoczyć i powołać do życia fundację bądź stowarzyszenie. Argumentowałem, że warto jest wykorzystać dobrą energię, która jest w osobach pokrzywdzonych, które jakoś już swoją krzywdę „przerobiły”, by pomóc innym i zawalczyć o oczyszczenie się Kościoła.
Kultura, tradycja, przyzwyczajenie. Przez lata przyzwyczailiśmy się bowiem do tego, że w Kościele wszystko wykonują mężczyźni. Ksiądz odprawia mszę, sprawuje sakramenty, pomaga mu diakon, mężczyzna czyta słowo, służy przy ołtarzu. Także prezbiter odpowiada za finanse. Kobieta może co najwyżej posprzątać kościół. Wryło nam się to tak mocno w świadomość, że nie mieści nam się w głowie fakt, iż w Kościele pierwotnym - tym z pierwszych wieków - duża część posług powierzana była właśnie kobietom.
Kultura, tradycja, przyzwyczajenie. Przez lata przyzwyczailiśmy się bowiem do tego, że w Kościele wszystko wykonują mężczyźni. Ksiądz odprawia mszę, sprawuje sakramenty, pomaga mu diakon, mężczyzna czyta słowo, służy przy ołtarzu. Także prezbiter odpowiada za finanse. Kobieta może co najwyżej posprzątać kościół. Wryło nam się to tak mocno w świadomość, że nie mieści nam się w głowie fakt, iż w Kościele pierwotnym - tym z pierwszych wieków - duża część posług powierzana była właśnie kobietom.
Przeszłość jest bowiem tym co naszemu Kościołowi ciąży dziś w kwestii wykorzystywania seksualnego małoletnich najmocniej. Dopóki tego bagażu z siebie nie zrzuci nie posunie się do przodu nawet o krok.
Przeszłość jest bowiem tym co naszemu Kościołowi ciąży dziś w kwestii wykorzystywania seksualnego małoletnich najmocniej. Dopóki tego bagażu z siebie nie zrzuci nie posunie się do przodu nawet o krok.
Sześć miesięcy po rezygnacji biskupa Grzegorza Kaszaka diecezja sosnowiecka znów ma ordynariusza. Co prawda biskup Artur Ważny, dotąd biskup pomocniczy w Tarnowie, obejmie diecezję kanonicznie dopiero 8 maja, a ingres odbędzie 22 czerwca, to są to jednak już tylko formalności. Pierwsza prawna, druga zaś liturgiczna.
Sześć miesięcy po rezygnacji biskupa Grzegorza Kaszaka diecezja sosnowiecka znów ma ordynariusza. Co prawda biskup Artur Ważny, dotąd biskup pomocniczy w Tarnowie, obejmie diecezję kanonicznie dopiero 8 maja, a ingres odbędzie 22 czerwca, to są to jednak już tylko formalności. Pierwsza prawna, druga zaś liturgiczna.
Dopadła nas w tych dniach informacja, o tym, że dwaj biskupi (Andrzej Dzięga i Andrzej Dziuba), którzy niedawno złożyli rezygnację z urzędów (czytaj: zostali zmuszeni przez Watykan) w związku z zaniedbaniami jakich dopuścili się przy wyjaśnianiu spraw pedofilskich, nie usunęli się w cień, lecz pełnią posługę duszpasterską. Wizytują parafie, bierzmują. Formalnie wszystko jest w porządku – nie wiemy bowiem nic o jakichkolwiek ograniczeniach, które miałyby zostać na nich nałożone – ale jakiś niesmak jest.
Dopadła nas w tych dniach informacja, o tym, że dwaj biskupi (Andrzej Dzięga i Andrzej Dziuba), którzy niedawno złożyli rezygnację z urzędów (czytaj: zostali zmuszeni przez Watykan) w związku z zaniedbaniami jakich dopuścili się przy wyjaśnianiu spraw pedofilskich, nie usunęli się w cień, lecz pełnią posługę duszpasterską. Wizytują parafie, bierzmują. Formalnie wszystko jest w porządku – nie wiemy bowiem nic o jakichkolwiek ograniczeniach, które miałyby zostać na nich nałożone – ale jakiś niesmak jest.
To nie jest typowy felieton jaki zazwyczaj wychodzi spod mojej ręki. To bardziej osobista refleksja pisana późno w nocy pomiędzy przygotowaniem, rozdrobnieniem i podaniem posiłku, picia, tabletek, zmianą pieluchy, zabiegach pielęgnacyjnych. Po dniu wypełnionym po brzegi, w którym nie ma specjalnie czasu na myślenie, o pisaniu nie wspominając.
To nie jest typowy felieton jaki zazwyczaj wychodzi spod mojej ręki. To bardziej osobista refleksja pisana późno w nocy pomiędzy przygotowaniem, rozdrobnieniem i podaniem posiłku, picia, tabletek, zmianą pieluchy, zabiegach pielęgnacyjnych. Po dniu wypełnionym po brzegi, w którym nie ma specjalnie czasu na myślenie, o pisaniu nie wspominając.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}