Zasłonić, usunąć czy zrozumieć? Kościół wobec spuścizny ks. Rupnika
Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć, co powinno się stać z dziełami księdza Marko Ivana Rupnika. Dla jednych są symbolem duchowego piękna, dla innych – źródłem bólu i zgorszenia. Papież Leon XIV przypomina o potrzebie szacunku dla wszystkich stron. Ale jak oddzielić artystę od jego sztuki, gdy ta stała się częścią przestrzeni modlitwy?
Do dysputy publicznej wraca sprawa obecności dzieł księdza Marko Ivana Rupnika, byłego jezuity, który oskarżany jest o seksualne wykorzystywanie kobiet. Wkrótce przed watykańskim trybunałem ma się rozpocząć jego proces. Od dłuższego czasu osoby skrzywdzone zwracają uwagę na to, że jego prace zdobią wiele kościołów na całym świecie, i że należy je usunąć, bo u skrzywdzonych powodują one ból i są także przyczyną zgorszenia. W ubiegłym roku zdecydowano np. o usunięciu mozaik Rupnika z fasady Bazyliki Różańcowej w Lourdes. Jesienią 2023 r. w narodowym sanktuarium maryjnym Brazylii – Aparecidzie wstrzymano do odwołania prace przy realizacji cyklu mozaik zaprojektowanych przez byłego jezuitę. Mozaiki miały ozdobić fasadę miejscowej bazyliki (część z nich ukończono) i szybko uznano je za największe współczesne dzieło sztuki sakralnej na świecie.
Teraz temat powraca za sprawą papieża Leona XIV. Został on o tę kwestię zapytany przed kilkoma dniami przez dziennikarzy. Papież odpowiedział, że Kościół jest świadomy tego, że mozaiki Rupnika mogą powodować traumatyczne doświadczenia i wskazał, że „w wielu miejscach właśnie ze względu na potrzebę wrażliwości wobec osób, które zgłosiły się jako ofiary, dzieła sztuki zostały zakryte, a także usunięto je ze stron internetowych”. Papież nie opowiedział się zatem wprost za usuwaniem dzieł Rupnika ze wszystkich miejsc, w których one są, ale zwrócił uwagę na to, że tam, gdzie pojawiają się głosy, że są one rażące, zostały zasłonięte. Dalsza część jego wypowiedzi poszła w kierunku procesu sądowego Rupnika. I tu papież – nie pierwszy raz – stwierdził, że Kościół musi szanować prawa wszystkich ludzi, a „zasada domniemania niewinności obowiązuje również w Kościele”.
Pytanie o dalszy los dzieł stworzonych przez Rupnika pozostaje wciąż pytaniem otwartym. Przyznam, że i mi trudno jest rozstrzygnąć ten dylemat. Z jednej strony bowiem rozumiem ból skrzywdzonych, z drugiej zaś nie mogę sobie wyobrazić procesu ich skuwania w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie, czy dolnego kościoła w San Giovanni Rotondo, gdzie właściwie pokrywają one wszystkie ściany. Decyzja o usunięciu dzieł Rupnika musiałaby iść w parze z decyzją o tym, czym je zastąpić. O kosztach nie wspominając.
W gruncie rzeczy wydaje się, że jednak winniśmy odłączyć dzieło od artysty. Skupmy się na naszym polskim podwórku. Kilka lat temu okazało się, że ks. Eugeniusz Makulski, słynny budowniczy monumentalnej bazyliki w Licheniu, był przestępcą seksualnym. Postać duchownego usunięto z pomnika, na którym był przedstawiony wraz z Janem Pawłem II. A przecież można było postulować zburzenie bazyliki, której budowie Makulski poświęcił prawie całe życie.
A zmarły niedawno znany biblista ks. Michał Czajkowski? Wedle ostatnich badań fakt, iż w latach 60. XX w. dał się złamać i został tajnym współpracownikiem SB, wynikał z tego, że wykorzystał dwóch małoletnich i bał się ujawnienia tych niewygodnych faktów. Czy kilkadziesiąt książek dotyczących Biblii, biblistyki, komentarzy do czytań, które napisał, i które są dostępne w wielu bibliotekach należałoby z nich wyciągnąć, rzucić na stos i podpalić?
I tu rozumiem dyplomatyczną wręcz odpowiedź papieża, który mówi, że Kościół ma świadomość i chce szanować prawa wszystkich. Wszystkich oznacza także tych, którzy nie zostali skrzywdzeni i nawet nie mają pojęcia, kto stoi za dziełem, które podziwiają.
Papież do Polaków: kiedy modlimy się za zmarłych, mocniej dociera do nas orędzie zmartwychwstania pic.twitter.com/ZYrKv4mHUB
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) November 5, 2025
Ale Leon XIV idzie dalej. Mówi o zasadzie domniemania niewinności. Można byłoby rzec, że staje po stronie oskarżanych. O to raczej bym go nie posądzał. Niemniej faktem jest, że gdy Franciszek zabrał się za rozliczenia sprawców przestępstw seksualnych, większą uwagę zaczęto zwracać na osoby skrzywdzone. I dobrze. Bo dzięki temu zostały zauważone, dzięki temu trochę zmieniło się kościelne prawo. Efektem ubocznym tego procesu było jednak to – i trzeba to powiedzieć głośno – że wielu oskarżonym odebrano prawo do należytej obrony. Leon XIV zdaje się przywracać równowagę.
Czy słowa papieża o tym, że procesy sądowe trwają długo i trzeba cierpliwości są zapowiedzią tego, że Kościół w osądzaniu przestępstw zejdzie z szybkiej ścieżki administracyjnej i wróci do zwyczajnego procesu sądowego? Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć. Z pewnością dla oskarżonych, ale także i pokrzywdzonych, byłoby to nieco korzystniejsze. Oskarżony miałby pełne prawo do obrony, poszkodowany zaś mógłby stać się stroną w procesie – a takiej możliwości w postępowaniu administracyjnym nie ma.
Jeśli papież myśli o pewnej reformie, bo raczej nie rewolucji, powinien zacząć ją od własnego podwórka. Od odetkania sekcji dyscyplinarnej Dykasterii Nauki Wiary, do której trafiają sprawy dotyczące seksualnego wykorzystania małoletnich. To tam, na poziomie Stolicy Apostolskiej, wiele spraw utyka, bo pracownicy nie są ich w stanie na bieżąco obrabiać. W drugiej kolejności należałoby myśleć o reformie kościelnych trybunałów, a przede wszystkim zadbać o kształcenie odpowiednich kadr. To są wyzwania, przy których pytanie o to, co zrobić z dziełami Rupnika jest pytaniem drugorzędnym.


Skomentuj artykuł