Abp Gänswein i dwaj papieże od kuchni

(fot. G. Gałązka / galazka.deon.pl)

Na portalu Zenit ukazał się wywiad z abpem Georgiem Gänsweinem - prefektem Domu Papieskiego. Jak podkreślają autorzy wywiadu - postać to wyjątkowa, gdyż jako pierwszy człowiek w historii Kościoła służy jednocześnie dwóm papieżom: Franciszkowi i Benedyktynowi XVI.

W praktyce wygląda to tak, że do południa przebywa z papieżem emerytem (razem z nim celebruje Eucharystię, odmawiają wspólnie różaniec, przez pół godziny przechadzają się po Ogrodach Watykańskich, resztę czasu poświęcają na pracę), po południu natomiast pozostaje do dyspozycji Franciszka.

Siłą rzeczy zatem - będąc tak blisko jednego i drugiego papieża - niemiecki hierarcha pytany był o różnice między nimi. Według niego można wyróżnić dwa źródła takich różnic. Przede wszystkim ma to być różne "zaplecze" kulturowe, z którego się wywodzą (niemieckie i latynoskie). Po drugie - odmienna formacja duchowo-intelektualna. Za Franciszkiem bowiem stoi formacja jezuicka, podczas gdy Benedykta charakteryzuje głównie etos uniwersytecki.

Łączy ich doświadczenie duszpasterskie w prowadzeniu diecezji: Bergoglio był pasterzem Buenos Aires (od 1992 do 2013), Ratzinger - Monachium (od 1977 do 1981), chociaż nie zerwał on swoich kontaktów z uniwersytetem, pozostając profesorem i wykładowcą.

DEON.PL POLECA

W wywiadzie z abpem Georgiem Gänsweinem podjęta została próba pewnego rodzaju hasłowego podsumowania ostatnich trzech pontyfikatów. Prowadzący wywiad w pewnym momencie stwierdził, że Jan Paweł II był papieżem nadziei, Benedykt wiary, zaś Franciszek - miłości. Co ciekawe, abp Georg Gänswein nie zgodził się na takie uproszczenie. Nie odnosząc się do kwestii Jana Pawła II czy Benedykta XVI dodał, że Franciszek to przede wszystkim papież gestów i miłosierdzia.

Zgadzając się z obiekcjami papieskiego sekretarza, że trudno jest zawrzeć w jednym słowie długi pontyfikat Jana Pawła II czy kilkuletni pontyfikat Benedykta XVI, to jednak trudno przyznać, że tylko pontyfikat Franciszka wyróżnia się gestami i miłosierdziem. Miłosierdzie bowiem bardzo mocno znamionuje ostatni etap pontyfikatu Jana Pawła II. Dał temu wyraz chociażby kardynał Kasper (nienależący przecież do gorących zwolenników polskiego papieża) w swojej książce "Miłosierdzie. Klucz do chrześcijańskiego życia". Po drugie - byłoby rzeczą ciekawą usłyszeć od jednego z najbliższych współpracowników Franciszka, jakie gesty ma na myśli.

Czy chodzi mu o papieża z teczką na trapie samolotu? Czy też papieża dymisjonującego Józefa Wesołowskiego? A może papieża, który powołuje Radę Kardynałów? Czy wcześniejsi papieże nie zdobywali się na podobne gesty? Czy nie pamiętamy Jana Pawła II zapraszającego państwa Kwaśniewskich do papamobile? Czy nie pamiętamy drobnego incydentu z wileńskiej katedry, kiedy to pewna pani upuściła swoją torebkę i przechodzący Jan Paweł II (wbrew wszelkim regułom bezpieczeństwa) schylił się i podniósł tę torebkę? Czy takim gestem nie jest list Benedykta XVI do katolików w Irlandii? Albo ułaskawienie przez niego kamerdynera, który go zdradził?

Byłoby też naprawdę interesującą rzeczą dowiedzieć się od abpa Georga Gänsweina, który z gestów Franciszka (jakościowo) wykracza poza gesty dwóch poprzednich papieży. Gest sam w sobie jest zawsze czymś symbolicznym. Byłoby jednak źle, gdyby tylko do sfery symbolicznej został ograniczony.

W jakiejś mierze inną próbą podsumowania dwóch ostatnich pontyfikatów jest przypatrzenie się temu, czemu wspomniani papieże poświęcają najwięcej swojej uwagi. Dla Benedykta XVI byłaby to kwestia prawdy i sporu z relatywizmem, dla Franciszka zaś to kwestia określenia Kościoła jako ubogiego i misyjnego - ten słynny już obraz szpitala polowego.

We wspomnianym wywiadzie poruszono jeszcze dwie ważne kwestie. Dłuższy passus został poświęcony obecnej roli i miejscu Benedykta XVI w Kościele. Dzisiaj jest nią niewątpliwie modlitwa za Kościół. Dla abpa Georga Gänsweina rezygnacja niemieckiego papieża jest gestem wielkiej pokory. Ustąpił po to, aby uczynić miejsce dla kogoś młodszego i silniejszego i na pewno nie była to ucieczka - co przez rozmówcę zostaje powiedziane wprost. Ciekawe, czy jest to jakaś aluzja do słów jednego z polskich biskupów, który na wieść o rezygnacji Benedykta XVI powiedział, że z krzyża się nie ucieka.

Mam też problem z deklaracją, jakoby chodziło o następcę młodszego i silniejszego. Brzmiałoby to bowiem logicznie i spójnie, gdyby ustępujący papież mógł wskazać młodszego i zarazem silniejszego następcę. Ale musiał się przecież zdać na Ducha Świętego i głos Kolegium Kardynalskiego. To prawda, że Ratzinger (rocznik 1927) jest starszy od Bergoglio (rocznik 1936) aż o 9 lat. Ale jest też prawdą, że w chwili wyboru na Stolicę Piotrową abp Buenos Aires miał 77 lat i był zaledwie o rok młodszy niż Ratzinger, który liczył sobie 78 wiosen, kiedy wybrano go na następcę Jana Pawła II!

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań dotyczących zbliżającego się synodu poświęconego małżeństwu i rodzinie. W tym temacie abp Georg Gänswein bardzo krytycznie odniósł się do propozycji (pochodzących przede wszystkim z kręgów Kościoła niemieckojęzycznego), które usiłują zmienić doktrynę Kościoła. Bardzo mocno brzmią słowa, w których niemiecki arcybiskup gromi swoich współbraci z niemieckiego episkopatu (nie wymieniając jednak nikogo z nazwiska): "Pasterz nie może podejmować decyzji w oparciu o aplauz mediów; kryterium jest Ewangelia, wiara, zdrowa doktryna, Tradycja".

To w oparciu o takie fundamenty Kościół musi szukać szczerej odpowiedzi na pytania wierzących, którzy żyją w sytuacjach nieregularnych (chodzi przede wszystkim o związki niesakramentalne). Trzeba im pomóc (i o to apeluje abp Georg Gänswein), ale w taki sposób, aby nie redukować ich sytuacji jedynie do kwestii tego, czy wolno im (lub nie wolno) przystępować do sakramentu Eucharystii.

Kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Autor rekolekcji o "Amoris Laetitia". Mieszka i pracuje w Tivoli

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Gänswein i dwaj papieże od kuchni
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.