Aby dołączył, kto myśli podobnie

Zygmunt Kwiatkowski SJ

Było to tuż przed wojną z Irakiem w roku 2003, papież Jan Paweł II w dramatyczny sposób, używając niezwykle mocnych określeń, protestował przeciwko niej, mówiąc miedzy innymi...

"Atak na Irak będzie zbrodnią przeciw pokojowi. Najeźdźcy nie działają w imię wartości Zachodu" oraz "Kiedy, jak w tych dniach w Iraku, wojna zagraża losom ludzkości, trzeba bezzwłocznie, głośno i zdecydowanie powtarzać, że tylko pokój prowadzi do budowy sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa", a także: "Nigdy nie jest za późno, aby zrozumieć się wzajemnie i kontynuować negocjacje". Jego wezwania przeciwko wojnie zostały jednak zignorowane. Odmówiono należytej uwagi człowiekowi, o którym powszechnie się uważało i nadal uważa, że był głównym moralnym sprzymierzeńcem prezydenta Reagana w jego zwycięskiej konfrontacji z komunistycznym systemem ujarzmienia człowieka i narodów.

Ważniejsze były jednak polityczne motywy wojny, aniżeli racje teologiczne i moralne papieża, opowiadającego się za pokojem. Umiejętnie wykorzystano do tego straszak wojny chemicznej, przed którą należało uchronić za wszelką cenę ludzkość.

Dzisiaj wiemy, że takiego zagrożenia nie było, co więcej, że był to fałszywy, wymyślony pretekst, podbudowany fałszywymi, specjalnie sfabrykowanymi na tę okoliczność "dowodami". Nikt za ten fałsz i jego straszliwe konsekwencje nie został postawiony w stan oskarżenia, a papieżowi wielka polityka w dalszym ciągu nie chce oddać racji. Milczy się na temat jego postawy mimo, że aktualny kontekst polityczny w związku z planowanym atakiem Stanów Zjednoczonych na Syrię jest podobny i pod pewnymi względami jeszcze bardziej drastyczny.

Dziś nikt już sobie nie zaprząta tym głowy, że wojna w Iraku przyniosła śmierć milionowi jego obywateli, kilka milionów zmusiła do ucieczki, kosztowała niewyobrażalną sumę 800 mld dolarów i w trzech czwartych zniszczyła Kościół, który datuje swoje istnienie na tym terenie od czasów apostolskich.

Materialne, społeczne i moralne skutki tej wojny są monstrualnym, wręcz apokaliptycznym fiaskiem, za które nie tylko nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności, ale w dalszym ciągu kultywuje się wiarę w specjalne umocowanie potęg światowych do tego, aby działały ponad prawem, tytułem jakiegoś specjalnego historycznego namaszczenia.

Papież Franciszek, jak Jan Paweł II, wzywa do powstrzymania się przed eskalacją wrogości, gdyż może ona doprowadzić do światowej katastrofy. Zamiast działań militarnych pragnie, aby zostały wzmożone wysiłki prowadzące do znalezienia rozwiązania pokojowego tego szczególnie krwawego konfliktu. Papież nie tylko wzywa do pokoju, ale podejmuje się ascezy i modlitwy w tej intencji, prosząc, aby do niego dołączył ten, kto myśli podobnie.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita od ponad trzydziestu siedmiu lat. Większość życia zakonnego spędził jako misjonarz na Bliskim Wschodzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Aby dołączył, kto myśli podobnie
Komentarze (9)
K
k
4 września 2013, 12:50
Asad musiałby być politycznym samobójcą, żeby teraz używać broni chemicznej. Wygrywa wojnę środkami konwencjonalnymi, to po co miałby używać broni chemicznej; chyba tylko po to żeby dać Amerykanom pretekst do wojny. To tak jakby Amerykanom powiedził wprost: "daję wam powód do ataku, teraz mnie zabijcie". Musiałby być niespełna rozumu. A że Obamę nic mordowanie dzieci nie obchodzi, wynika wprost z jego poparcia dla aborcji. Jako pierwszy prezydent w historii USA wystąpił na kongresie Planned Parenthood.
3 września 2013, 23:24
@jazmig Dałeś się wzciągnąć w myślenie, że chodzi o ten atak chemiczny... ale problem w tym, że wcześniej zabito 100.000 (?) ludzi w sposób konwencjonalny. W tym wiele dzieci...
KA
Katolik apolityczny
3 września 2013, 21:56
Dziękuję o. za słowa prawdy, których tak mało gdzie indziej. Pokój - to jest cel Chrystusa, nie wojna. Jan Paweł II wiedział czym może się skończyć wojna w Iraku, Franciszek z tego co widze też dostrzega to zagrożenie. Jako katolik w pełnej łączności z papieżem, w pełni popieram wołanie o pokój i zaniechanie inwazji 'demokracji' w wykonaniu Księcia Pokoju - USA na Bliskim Wschodzie. Deo gratias!
jazmig jazmig
3 września 2013, 17:35
@T7HRR A dla katolika pozostaje pytanie praktyczne: Co zrobić dziś gdy ktoś zabija dziecko za płotem? (granicą?) ... Zacznijmy od tego, że nie wiemy, kto te dzieci zamordował. Asad zaprzecza, jakoby to on miał zrobić, Putin żąda dowodów i dostaje miałkie nic, Amerykanie, Francuzi i Niemcy twierdzą, że wiedzą, ale te ich dowody nie są warte funta kłaków. Zbrodni mogli dokonać rebelianci lub Żydzi z Izraela, aby wymusić na Obamie interwencję w Syrii, a mogli sami Amerykanie, żeby mieć pretekst do inwazji na Syrię. Zatem co zrobić, gdy ktoś zabija dziecko za płotem: najpierw stwierdzić, kto zabija, zamiast bić na oślep pierwszego, który się nawinie pod kosę.
jazmig jazmig
3 września 2013, 17:31
Niestety, jak widać, historia lubi się powtarzać. Należy krzyczeć, żądając pokoju, każdy tam, gdzie się znajduje i jakie ma możliwości. Szczególnie w USA, Francji oraz innych krajach eskalujących wojnę w Syrii.
MR
Maciej Roszkowski
3 września 2013, 16:17
Wszyscy kolejni satrapi (satrapowie) w Iraku, Libii, Afganistanie, Egipcie, Somalii, dziś w Syrii byli zbrodniarzami mieli na sumieniu dzisiątki tysięcy ofiar. Czy interwencje  zewnątrz gdziekolwiek coś poprawiły? Czy liczba ofiar sie zmniejszyła? aqwet jeśli przyjmiemy, że były to interwencje w dobrej wierze (?) to lekarstwo jest znacznie gorsze od choroby.
O
on
3 września 2013, 14:12
czy ksiadz nie jest swiadomy mocodawcow tamtej wojny i wielu innych z ciemnej strony mocy ,.....czy taki naiwny ???
N
Norbert
3 września 2013, 12:11
Zawsze znajdzie się powód do wywołania wojny, jeśli chce się poszerzać sferę swoich wpływów.
3 września 2013, 12:05
Tekst niby słuszny: Amerykanie wykorzystali sfabrykowany (lub tylko fałszywy) pretekst, wojna przyniosła wiele ofiar, po wojnie jest równie źle... A dla katolika pozostaje pytanie praktyczne: Co zrobić dziś gdy ktoś zabija dziecko za płotem? (granicą?)