Apteka papieża Franciszka

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Papieskie spotkania z najbliższymi współpracownikami, które mają miejsce przed świętami Narodzenia Pańskiego, nie przypominają uważanych coraz częściej za pracowniczą zmorę firmowych "opłatków", pełnych pustych słów i obłudnych uśmiechów.

Papież Franciszek wykorzystuje je do prowadzenia z kardynałami i kurialistami watykańskimi szczerego, chwilami aż do bólu, dialogu. Nie tylko składa życzenia, ale porusza kwestie w pracy na rzecz Kościoła elementarne i fundamentalne, które dawniej określano czasem jako imponderabilia.

Gdy w ubiegłym roku Franciszek przedstawił katalog piętnastu chorób, które zagrażają Kurii Rzymskiej, ekscytowały się tym bardzo liczne media na całym świecie. Mało kto jednak zauważał, że dolegliwości te nie są ograniczonymi do jednego środowiska "chorobami zawodowymi" watykańskich kurialistów, lecz mogą na nie zapaść właściwie wszyscy w Kościele.

DEON.PL POLECA

Jeśli ubiegłoroczne wystąpienie można uznać za swego rodzaju diagnozę, to w tym roku Papież zaprezentował podczas spotkania z najbliższymi współpracownikami terapię albo coś na kształt szczepionki, mającej uodpornić ich na grożącą wciąż zarazę. Co ciekawe, listę ułożył w taki sposób, aby pierwsze litery poszczególnych "specyfików" (Franciszek użył nawet terminu "antybiotyki") utworzyły słowo "misericordia" (miłosierdzie).

Przyglądając się papieskiej "aptece" trzeba zwrócić uwagę na sposób, w jaki Franciszek podchodzi do "choroby", nawet jeśli ma ona wymiar skandalu. Według niego jest to nie wyrok, lecz szansa. "Opór, trudy i upadki osób i sprawujących urzędy, stanowią także lekcje i okazje do wzrostu, nigdy zaś do zniechęcenia. Są sposobnością do "powrotu do tego, co istotne", który oznacza konieczność oceny, jaką mamy świadomość samych siebie, Boga, bliźniego, sensus Ecclesiae i sensus fide" - powiedział.

W tym kontekście nagłośnione przez media zapewnienie, że reforma Kurii będzie kontynuowana z determinacją, jasnością i stanowczością, "bo Ecclesia semper reformanda", brzmi nie jak despotyczny okrzyk kogoś, kto za wszelka cenę zamierza przeprowadzić swoją wolę, ale jak deklaracja lekarza, który pełen nadziei deklaruje kontynuowanie leczenia aż do wyzdrowienia.

Lista "leków" zaprezentowanych przez Papieża to w rzeczywistości spis cnót, które niezbędne są nie tylko watykańskiemu urzędnikowi, ale każdemu, kto chce świadomie i skutecznie wypełnić w Kościele swoje zadanie ucznia-misjonarza. Już samo ich zestawienie (a każdy ze "specyfików" został przez Franciszka opatrzony dookreślającym komentarzem) okazuje się materiałem do głębokiej autorefleksji, rozłożonej na wiele dni, a raczej tygodni lub miesięcy.

Na półkach papieskiej apteki znalazły się (połączone w zestawy, co też ma znaczenie): misyjność i wymiar duszpasterski, zdolność i bystrość, duchowość i człowieczeństwo, przykładne postępowanie i wierność, racjonalność i uprzejmość, nieszkodliwość (czyli ostrożność w sądzeniu i unikanie pochopnych działań) i determinacja, miłość i prawda, uczciwość i dojrzałość, szacunek i pokora, bogactwo duchowe i czujność, nieustraszoność i ochotność (umiejętność działania wolnego i żwawego, bez przywiązywania się do rzeczy materialnych, doczesnych), niezawodność i wstrzemięźliwość.

Rzuca się w oczy fakt, że lista "lekarstw" wymienionych w tym roku jest znacznie dłuższa niż spis chorób z roku ubiegłego. Chorób było piętnaście. "Katalog niezbędnych cnót" to w sumie dwadzieścia cztery środki przeciwdziałające. A warto zauważyć, że Franciszek zachęcił do jego rozszerzania, uzupełniania i pogłębiania.

Tegoroczne wystąpienie Papieża do kurialistów ma ogromne znaczenie z jeszcze jednego powodu. Niejednokrotnie już pojawiały się podczas obecnego pontyfikatu żale i pretensje, że Franciszek bardzo ostro wytyka błędy i grzechy katolikom, zwłaszcza duchownym, co może powodować zniechęcenie. Teraz widać, że Papież wcale nie skupia się na tropieniu zła w Kościele, lecz postępuje jak lekarz nastawiony na dobro pacjenta. Najpierw stawia diagnozę, aby wskazać terapię oraz środki pozwalające zapobiegać chorobom i ograniczać możliwości ich rozprzestrzeniania się.

Myślę, że dopełnieniem tego, co miało miejsce podczas przedświątecznego spotkania Franciszka ze współpracownikami z Kurii, było inne wydarzenie z tego samego dnia. Papież nie tylko przeprosił tysiące pracowników Stolicy Apostolskiej i Państwa Miasta Watykańskiego, wykonujących "zwykłe rzeczy codzienne" za skandale, do jakich doszło tam w minionym roku, ale również poprosił ich o modlitwę, aby "ten, kto zbłądził, żałował i mógł odnaleźć właściwą drogę". To jest z całą pewnością przekaz pozytywny, którego istotę stanowi miłosierdzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Apteka papieża Franciszka
Komentarze (4)
TK
Ter Ka
14 stycznia 2016, 01:41
Co on Wam zrobił ten Franciszek, że Go tak nie lubicie? Jakby wszyscy księża (a najlepiej wszyscy chrześcijanie) byli do niego podobni, to wiara w błyskawicznym tempie by sie rozszerzała. Jest podobny do pierwszych apostołów, prawdziwie stara się naśladować Chrystusa. Takiego papieża nam było trzeba. Oby żył i przewodził Kościołowi jak najdłużej!
25 grudnia 2015, 22:21
Miałem nadzieję że świeta to sobie da spokoj zacny ks,Stopka ze swoimi wypocinami:-(
jazmig jazmig
26 grudnia 2015, 18:21
Wierszówka, kolego. Święta świętami, ale każdy grosz sie przyda.
jazmig jazmig
25 grudnia 2015, 21:58
Lista "leków" zaprezentowanych przez Papieża to w rzeczywistości spis cnót, które niezbędne są nie tylko watykańskiemu urzędnikowi, ale każdemu, kto chce świadomie i skutecznie wypełnić w Kościele swoje zadanie ucznia-misjonarza. Może niechby Franciszek posłał na misję do Niemiec jakichś misjonarzy? A tak w ogóle, to ta diagnoza i kuracja, to zwykły truizm.