Błogosławiony

(fot. EPA/Michele Naccari)

Dwadzieścia lat temu - we wrześniu 1993 roku - sycylijska mafia zamordowała ks. Giuseppe Puglisiego. W sobotę 25 maja Kościół ogłosił go błogosławionym.

Ks. Puglisi zginął, bo głośno i otwarcie mówił, że nie można godzić chrześcijaństwa z przynależnością do mafii, co na Sycylii - gdzie mafiosi manifestowali swoją "pobożność", organizowali uroczystości religijne i zajmowali honorowe miejsca w kościele - wcale nie było oczywiste. Trudno im było zatem tolerować proboszcza, który zakazywał im udziału w procesji ku czci św. Kajetana, patrona parafii w Brancaccio (dzielnica Palermo). Który piętnował ich hipokryzję. Który namawiał wiernych do przeciwstawienia się mafijnemu kodeksowi honorowemu: zasadzie vendetty - zemsty, i zasadzie omerty - zmowy milczenia.

Ale Cosa Nostra wydała na niego wyrok nie tylko dlatego, że ks. Puglisi piętnował zło. Zdaniem prokuratora Giancarla Casellego. zabito go także i z tego powodu, że zajął się młodzieżą z marginesu społecznego, że założył dla niej ośrodek "Ojcze nasz", bo tym samym "zabierał chłopaków z ulicy i wyrywał ich mafii, (…) odbierał jej potencjalne kadry, pozbawiał zaplecza". Jak dobry pasterz szukał owiec poza bramami owczarni. A to, jak wiadomo, bywa niebezpieczne...

Mógł jednak istnieć inny jeszcze powód tego zabójstwa. Bardzo prawdopodobna jest hipoteza, iż mafia, rozprawiając się z Księdzem Pino - jak zdrobniale nazywali go parafianie - chciała uderzyć wyżej: w samego Jana Pawła II. Kilka miesięcy wcześniej Papież odwiedził Sycylię i wygłosił tam przemówienie, w którym wprost nazwał mafię narzędziem szatana. "Nawróćcie się! - wołał. - Kiedyś wybije godzina Bożego sądu". Wkrótce potem Cosa Nostra zaczęła w stronę Jana Pawła II kierować wyraźne ostrzeżenia i groźby: przed dwoma rzymskimi kościołami (m.in. przed Bazyliką św. Jana na Lateranie, która jest katedrą biskupa Rzymu) wybuchły bomby. W Palermo zaś zginął Giuseppe Puglisi…

DEON.PL POLECA

Kilka lat wcześniej, w 1977 roku, jeden bliskich współpracowników krakowskiego arcybiskupa Karola Wojtyły (ks. Andrzej Bardecki) pobity został przez "nieznanych sprawców". Kardynał - podejrzewając, że napad był dziełem funkconariuszy SB - powiedział pobitemu: "Dostałeś za mnie". Podobne słowa, jak podejrzewam, Jan Paweł II mógł powtórzyć w roku 1993 - gdy dowiedział się o śmierci księdza z Palermo.

Porównałem błogosławionego Giuseppe do dobrego pasterza. Ale on był również barankiem - rodzajem "ofiary zastępczej" - kimś, kto oddał życie za drugich. Za Papieża, za mieszkańców Sycylii… Znaleziono go na schodach kościoła. Leżał tam, zabity strzałem w tył głowy, jak ofiara złożona na ołtarzu.

Nieprzypadkowo wybrano datę jego śmierci: ks. Puglisi zginął w dzień swoich urodzin (15 września). To miał być urodzinowy "prezent" od mafii - dla niego, dla parafii, dla Kościoła.

Ta śmierć rychło zaczęła przynosić owoce. Wstrząśnięci nią mieszkańcy Palermo - czynnie przeciwstawiając się zmowie milczenia - dopomogli policji w ujęciu sprawców zbrodni. Członkowie mafii natomiast coraz częściej zaczęli w śledztwie "kruszeć" i "sypać" dotychczasowych mocodawców i przyjaciół.

Od dawna myślę o ks. Giuseppe Puglisim jak o włoskim "bracie" ks. Jerzego Popiełuszki. Ich braterstwo narodziło się w momencie "narodzin dla Nieba" − ale i wcześniej: gdy przeciwstawili się instytucjom opartym na przemocy i kłamstwie. Gdy czynnie i bardzo konkretnie opowiedzieli się po stronie Chrystusa.

Beatyfikowano ich jako męczenników, gdyż obaj w gruncie rzeczy zostali zabici "z nienawiści do Ewangelii". Zginęli za to, że "nie dali się zwyciężyć złu", lecz - odrzuciwszy przemoc - "zło dobrem zwyciężali". I za to, że próbowali coś zrobić w sytuacji, w której większość uważała, że takie działanie nie ma najmniejszego sensu.

Pokazywali, że to ma sens.

"Nie jesteś jednak tak bezwolny, / A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia, / Po jakich toczy się kamieniach.
I, jak zwykł mawiać już ktoś inny, / Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny.
Łagodź jej dzikość, okrucieństwo, / Do tego też potrzebne męstwo".
(Czesław Miłosz, "Traktat moralny")

Ks. Giuseppe Puglisi lubił ponoć powtarzać: "Jeśli każdy coś zrobi, wówczas wszystko może się zmienić!".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Błogosławiony
Komentarze (3)
27 maja 2013, 12:23
A tak swoją drogą to prawie nie ma różnic między MAFIĄ a PAŃSTWEM. Bo cóż to za różnica, że okupację o nazwie "państwo" uznają inne państwa? Dla okupowanych nie ma znaczenia...
L
leszek
27 maja 2013, 09:37
"All that is necessary for the triumph of evil is that good men do nothing." (Edmund Burke) Jedyne co potrzeba aby tryumfowało zło to bezczynność dobrych ludzi. Puglisi nie stał bezczynnie w obliczu zła.
W
wierny
26 maja 2013, 20:29
Trzeba mieć naturę zmartwychwstałego Pana, podobną do anioła, wtedy takie przypadki będą tylko historią.