Błogosławiony
Dwadzieścia lat temu - we wrześniu 1993 roku - sycylijska mafia zamordowała ks. Giuseppe Puglisiego. W sobotę 25 maja Kościół ogłosił go błogosławionym.
Ks. Puglisi zginął, bo głośno i otwarcie mówił, że nie można godzić chrześcijaństwa z przynależnością do mafii, co na Sycylii - gdzie mafiosi manifestowali swoją "pobożność", organizowali uroczystości religijne i zajmowali honorowe miejsca w kościele - wcale nie było oczywiste. Trudno im było zatem tolerować proboszcza, który zakazywał im udziału w procesji ku czci św. Kajetana, patrona parafii w Brancaccio (dzielnica Palermo). Który piętnował ich hipokryzję. Który namawiał wiernych do przeciwstawienia się mafijnemu kodeksowi honorowemu: zasadzie vendetty - zemsty, i zasadzie omerty - zmowy milczenia.
Ale Cosa Nostra wydała na niego wyrok nie tylko dlatego, że ks. Puglisi piętnował zło. Zdaniem prokuratora Giancarla Casellego. zabito go także i z tego powodu, że zajął się młodzieżą z marginesu społecznego, że założył dla niej ośrodek "Ojcze nasz", bo tym samym "zabierał chłopaków z ulicy i wyrywał ich mafii, (…) odbierał jej potencjalne kadry, pozbawiał zaplecza". Jak dobry pasterz szukał owiec poza bramami owczarni. A to, jak wiadomo, bywa niebezpieczne...
Mógł jednak istnieć inny jeszcze powód tego zabójstwa. Bardzo prawdopodobna jest hipoteza, iż mafia, rozprawiając się z Księdzem Pino - jak zdrobniale nazywali go parafianie - chciała uderzyć wyżej: w samego Jana Pawła II. Kilka miesięcy wcześniej Papież odwiedził Sycylię i wygłosił tam przemówienie, w którym wprost nazwał mafię narzędziem szatana. "Nawróćcie się! - wołał. - Kiedyś wybije godzina Bożego sądu". Wkrótce potem Cosa Nostra zaczęła w stronę Jana Pawła II kierować wyraźne ostrzeżenia i groźby: przed dwoma rzymskimi kościołami (m.in. przed Bazyliką św. Jana na Lateranie, która jest katedrą biskupa Rzymu) wybuchły bomby. W Palermo zaś zginął Giuseppe Puglisi…
Kilka lat wcześniej, w 1977 roku, jeden bliskich współpracowników krakowskiego arcybiskupa Karola Wojtyły (ks. Andrzej Bardecki) pobity został przez "nieznanych sprawców". Kardynał - podejrzewając, że napad był dziełem funkconariuszy SB - powiedział pobitemu: "Dostałeś za mnie". Podobne słowa, jak podejrzewam, Jan Paweł II mógł powtórzyć w roku 1993 - gdy dowiedział się o śmierci księdza z Palermo.
Porównałem błogosławionego Giuseppe do dobrego pasterza. Ale on był również barankiem - rodzajem "ofiary zastępczej" - kimś, kto oddał życie za drugich. Za Papieża, za mieszkańców Sycylii… Znaleziono go na schodach kościoła. Leżał tam, zabity strzałem w tył głowy, jak ofiara złożona na ołtarzu.
Nieprzypadkowo wybrano datę jego śmierci: ks. Puglisi zginął w dzień swoich urodzin (15 września). To miał być urodzinowy "prezent" od mafii - dla niego, dla parafii, dla Kościoła.
Ta śmierć rychło zaczęła przynosić owoce. Wstrząśnięci nią mieszkańcy Palermo - czynnie przeciwstawiając się zmowie milczenia - dopomogli policji w ujęciu sprawców zbrodni. Członkowie mafii natomiast coraz częściej zaczęli w śledztwie "kruszeć" i "sypać" dotychczasowych mocodawców i przyjaciół.
Od dawna myślę o ks. Giuseppe Puglisim jak o włoskim "bracie" ks. Jerzego Popiełuszki. Ich braterstwo narodziło się w momencie "narodzin dla Nieba" − ale i wcześniej: gdy przeciwstawili się instytucjom opartym na przemocy i kłamstwie. Gdy czynnie i bardzo konkretnie opowiedzieli się po stronie Chrystusa.
Beatyfikowano ich jako męczenników, gdyż obaj w gruncie rzeczy zostali zabici "z nienawiści do Ewangelii". Zginęli za to, że "nie dali się zwyciężyć złu", lecz - odrzuciwszy przemoc - "zło dobrem zwyciężali". I za to, że próbowali coś zrobić w sytuacji, w której większość uważała, że takie działanie nie ma najmniejszego sensu.
Pokazywali, że to ma sens.
"Nie jesteś jednak tak bezwolny, / A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia, / Po jakich toczy się kamieniach.
I, jak zwykł mawiać już ktoś inny, / Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny.
Łagodź jej dzikość, okrucieństwo, / Do tego też potrzebne męstwo".
(Czesław Miłosz, "Traktat moralny")
Ks. Giuseppe Puglisi lubił ponoć powtarzać: "Jeśli każdy coś zrobi, wówczas wszystko może się zmienić!".
Skomentuj artykuł