Bóg kocha tłusty bit i tradycyjne książeczki

(fot. facebook.com/strefazero.konferencja)

Jechałem tam bez większych oczekiwań i nadziei. Ot, kolejne spotkanie wspólnot charyzmatycznych. Na wielu już byłem, więc nie spodziewałem się jakiegoś zaskoczenia. Tak bardzo się pomyliłem. I cieszy mnie to niesamowicie.

Po przyjeździe na miejsce wszedłem do ogromnej sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Światło przygaszone. Nad sceną wysmakowane projekcje wizualne. Doskonałe nagłośnienie. Po prawej stronie od sceny miejsce do zabawy dla dzieci. Nawet sztalugi, na których w trakcie całego spotkania powstawały piękne obrazy. Na rozpoczęcie artystyczny performance. Tancerze, wokaliści, gra świateł. Wszystko perfekcyjnie przygotowane. W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że to delikatna przesada, ale po całym dniu zrozumiałem, że oni to wszystko robią w służbie Bogu. Dbają o najmniejsze detale, bo On na to zasługuje.

O charyzmatykach stereotypowo mówi się najczęściej, że "jadą na emocjach". Wielbienia, atmosfera, muzyka sprzyjająca uniesieniom. Ogólnie efekciarstwo. Dużo wzlotów, mało konkretów. Nawet jeśli jest w takim uproszczonym spojrzeniu trochę prawdy (nie ma przecież chyba żadnej duchowości bez wypaczeń), to tutaj tego nie spotkałem. Ludzie, którzy pojawiają się na scenie mówią bardzo konkretnie. Ich słowa są dobrze przemyślane, ale też odważne, zanurzone w Słowie Bożym. Nikogo nie nakręcają, nie bawią się w motywacyjnych mówców. Otwierają swoje serca, mówią o tym, co ich w Kościele boli i o tym, czego pragną.

Na pierwszy ogień idzie Krzysztof Demczuk. Jest liderem Wspólnoty Metanoia i jedną z osób, która stoi za tym całym zamieszaniem. Wielu z Was może go znać z tego świadectwa:

DEON.PL POLECA

Krzysztof opowiada o problemach z kolanem i o operacji, którą musiał przejść jakiś czas temu. Niewielka rzecz, ale przez chore kolano, które spowodowało, że zaczął się inaczej poruszać, bóle i problemy rozprzestrzeniały się po całym jego ciele. Niby nie najważniejszy członek, ale zmiana w nim wpłynęła na zmianę funkcjonowania całego ciała. Dokładnie tak samo jest z Kościołem, o którym święty Paweł pisze przecież, że jest jednym ciałem, w którym każdy członek jest ważny. Dlatego powinniśmy troszczyć się nie tylko o czubek własnego nosa, o własną wspólnotę, środowisko, czy parafię, ale o cały Kościół.

Dalej dzieli się swoim bólem. Po co tracimy tyle czasu na pyskówki i przepychanki w Internecie? Dlaczego potrafimy bez końca walczyć ze sobą i skakać sobie publicznie do gardeł? W imię czego? Jakichś szczegółów i szczególików? A niewierzący na to patrzą i się z nas śmieją. Gorszymy ich. No bo jak niby mamy być dla nich wiarygodni, jeśli potrafimy wszczynać wojny i poniżać innych w imię Chrystusa. Tylko dlatego, że modlą się inaczej od nas i mają trochę inną wrażliwość.

"Bóg kocha tłusty bit i tradycyjne książeczki do modlitw". Więc nie ma co się spinać. Niech każdy robi swoje i modli się po swojemu. Jezusowi to raczej nie przeszkadza. On znajdzie indywidualny sposób na kontakt z każdym z nas. I ze zwariowanym charyzmatykiem, i z rozpalonym w trosce o liturgię tradsem, i z babcią odmawiającą litanię przy przydrożnej kapliczce. Spokojnie. On jest przecież Bogiem.

"Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie; aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze, we mnie, a ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby uwierzył świat, że ty mię posłałeś. A ja chwałę, którą mi dałeś, dałem im, aby byli jedno, jak i my jedno jesteśmy. Ja w nich, a ty we mnie, aby osiągnęli doskonałą jedność i żeby świat poznał, że ty mnie posłałeś i umiłowałeś ich, jak i mnie umiłowałeś".

Koło tych słów Jezusa nie da się przejść obojętnie. On z całego serca pragnął jedności między swoimi uczniami. I wiedział, że bez niej będziemy dla świata nieautentyczni. Jedność między chrześcijanami, jedność między różnymi środowiskami w Kościele katolickim, jedność w ramach parafii czy wspólnoty, jedność między pasterzami a świeckimi… Dobrze wiemy, jak bardzo nam tego brakuje.

Przez Strefę Zero w ciągu ostatnich kilku lat przewinęli się przeróżni ludzie. Biskupi, świeccy liderzy, księża, pastorzy, ludzie z całego świata. Działania Krzysztofa Demczuka z Metanoi, ale też Karola Sobczyka z Głosu na Pustyni czy Marcina Zielińskiego z Głosu Pana obserwuję od dawna. Różnie się o nich gada. Słyszałem sporo krytycznych uwag skierowanych pod ich adresem. Sam nie zawsze się z nimi we wszystkim w stu procentach zgadzam, ale to przecież normalne. Tam gdzie są ludzie, zawsze pojawiają się różne punkty widzenia.

Łatwo jest hejtować, niszczyć, wznosić mury podziału i powiększać przepaście między ludźmi. Dużo trudniej jest podjąć decyzję o budowaniu jedności wbrew wszystkim problemom i przeciwnościom. I w tej decyzji wytrwać.

Wszyscy wymienieni od lat konsekwentnie robią wszystko, żeby budować żywy Kościół pragnący jedności. Nie tylko o tym mówią, ale każdego dnia go budują. A Strefa Zero jest tego doskonałym przykładem. Za Waszą konsekwencję Panowie - ogromny szacunek. Nie zatrzymujcie się.

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, współautor "Życia na pełnej petardzie"

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg kocha tłusty bit i tradycyjne książeczki
Komentarze (5)
FF
Franciszek2 Franciszek2
16 czerwca 2017, 16:38
Jacyś połowicznie jesteście Państwo z tą jednością . Podniecacie się pastorami w strefie Zero - a nie zaprosiliście buddystów i muzułmanów. Bynajmniej nie kpię - wolałbym żebyście stawiali sprawę jasno - nie ma żadnych kręgów przynależności - jest po prostu Jeden Kościól do którego należą wszyscy ludzie. To katolikom ułatwi trudną decyzję o "wyjściu na pustynię". Zwodzicie nas nieustannie "niezmiennym nauczaniem", któremu przeczy praktyka która jest potwierdzeniem schizmy. Podnieca się Pan redaktorze że obok siebie są i charyzmatycy i tradsi - a nie widzi Pan tego że w Kościele głosi się już sprzeczne ze sobą prawdy. I Bóg to kocha ? Powiedział Panu ?   
WDR .
15 czerwca 2017, 18:00
@Red.Żyłka W komórce, strona www deon.pl nie działa po przejściu z m.deon.pl na wersję klasyczną. Wyskakuję błąd: zbyt wiele przekierowań. !
15 czerwca 2017, 09:38
Na początku pewie cytat: Jest jeszcze coś innego w tej nauce, co się całkiem sprzeciwia katolickiej prawdzie. W rzeczy samej, przenoszą oni teorię doświadczenia do Tradycji, wskutek czego Tradycja taka, jakiej się Kościół dotychczas trzymał, obraca się w niwecz. Moderniści bowiem rozumieją pod nazwą Tradycji udzielanie innym jakiegoś pierwotnego doświadczenia w postaci opowiadania przez pośrednictwo form intelektualnych. Dlatego też przypisują tej formie oprócz przymiotu przedstawienia tzw. reprezentacyjnego, także pewną władzę sugestywną. Ta ostatnia służy do tego, by w wierzącym podnieść uczucie religijne, może już wygasłe, by odnowić i ułatwić powtórzenie dokonanego już przedtem doświadczenia, by dalej, w niewierzącym zrodzić uczucie religijne oraz dokonać doświadczenia. W ten sposób doświadczenie religijne szerzy się łatwo wśród narodów nie tylko współczesnych przez przepowiadanie, ale też i przyszłych, już to przez książki, już przez tradycję ustną. To zaś komunikowanie doświadczenia niekiedy zapuszcza głębokie korzenie i żyje, czasami zaś natychmiast się starzeje i ginie. A żyć - to dowód prawdy dla modernistów, gdyż prawdę i życie uważają za jedno. Stąd znowu wnioskują: wszystkie religie, które trwają, są prawdziwe, bo nie żyłyby, gdyby nie były prawdziwymi.(Pascendi Dominici Gregis
15 czerwca 2017, 09:42
Pan Żyłka pisze:Wszyscy wymienieni od lat konsekwentnie robią wszystko, żeby budować żywy Kościół pragnący jedności Dziś wielu mówi :żywy Kościół,Bóg żywy. Św.Pius X pokazuje nam gdzie są korzenie tej mowy
15 czerwca 2017, 10:19
Wiedząc o tym łatwiej zrozumiemy rzeczywiste znaczenie dzisiejszego ekumenizmu,dialogu międzyreligijnego. Łączyć ma nas żywa wiara,jej forma to rzecz wtórna. Pokazuje to też jak głęboko postąpiła infiltracja modernistyczna w ciało Kościoła. W tej sytuacji katolik nie może nie być reakcjonistą.