Bóg nie pyta, czy w piątek jadłeś mięso

(fot. shutterstock.com)

Od kilkunastu dni próbuję napisać ten tekst i ciągle wskakuje mi do głowy pytanie: a co, jak zapyta? Jeśli ktoś spowiada się: "w piątek zjadłem mięso, bo zapomniałem, że piątek", to jaki jest Bóg, w którego wierzy?

Kiedy zaczynam się Go bać i stresować, że coś poszło mi nie tak, więc teraz na pewno się obrazi, bo przecież totalnie zawiodłam i wydaje mi się, że tym razem wyczerpałam limit Jego darmowej miłości, dzieje się coś, co jest jak porządne uderzenie w głowę. Albo jak strzał prosto w serce.

Boga obchodzi tylko jedno

DEON.PL POLECA

Grzegorz Kramer zmienia status na Facebooku i czytam: "Bóg jest dobry, dam się za to zabić". I myślę najpierw: wow, on jest tak bardzo pewien. A potem pytam siebie: co to dla mnie znaczy? Teraz i dzisiaj. W kontekście mojego dnia, planów, tego, co jest trudne albo wydaje mi się małym końcem świata.

Przypominam sobie, jak bardzo zawalił św. Piotr, a Jezus nie zrobił mu ani jednego wyrzutu. Zapytał tylko: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?". Boga, którego zdradził przyjaciel, najbardziej obchodzi ciąg dalszy relacji. Jedyne, o co pyta, to miłość, a potem daje mu jedno z najważniejszych wyzwań na świecie.

Michał Nikodem (lider wspólnoty Chefsiba) na jednym z wykładów opowiada, że jak rano żegna się ze swoją córką, to mówi do niej: jesteś piękna, dobra, kocham cię, a nie: masz być dzisiaj grzeczna i aktywna, nie kłócić się z koleżankami i wrócić z piątką. Jasne, że zależy mu na tym, żeby dobrze się zachowywała, uczyła itd., ale jako ktoś, kto kocha, podkreśla to pierwsze.

Dziewczynka z taką dawką dobrych słów i miłosnych zapewnień wchodzi z odwagą nie tylko do swojej szkolnej klasy, ale też w każdy kolejny dzień. Skoro mądry tato potrafi tak dużo dać swojemu dziecku w czasie pożegnania, które trwa krócej niż minutę, co Bóg powiedziałby teraz do ciebie? Przecież On też jest dobrym Tatą. Do tego nieziemskim.

Bóg nie jest policjantem z drogówki

"W piątek zjadłem mięso, bo zapomniałem, że jest piątek" - kiedy ks. Boniecki słyszy takie słowa w czasie spowiedzi, zastanawia się, w jakiego Boga wierzy ten człowiek. Przyznaje, że piękne jest tak wrażliwe sumienie, ale Bóg to nie policjant z drogówki, który doskonale wie, w którym miejscu kierowcy przyśpieszają, więc ukrywa się w krzakach, żeby w dobrym momencie móc wypisać mandat. "Bóg taki nie jest. On nas kocha i nie czyha na to, że przez roztargnienie czy przez słabość nie zachowamy tej przepisowej wstrzemięźliwości" (tu możecie posłuchać całości nagrania ks. Adama).

Święty Franciszek dbał o przestrzeganie postu i do tego samego zachęcał swoich braci. Kiedy jeden z nich nie mógł spać z powodu głodu, Franciszek w środku nocy ugotował coś dla niego. Z kolei święta Teresa w piątek zjadła pieczoną kaczkę, a potem doświadczyła jednej z piękniejszych modlitw w życiu.

Bo post jest dla nas, a nie my dla postu. Warto znaleźć osobistą odpowiedź na pytanie: po co mi post? "Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć»" (Mk 2, 19-20).

Bo choć Bóg zawsze jest blisko i to On na mnie czeka, szuka, tęskni, to ja ciągle mam tysiące ważniejszych spraw i stopniowo usuwam Go z mojej codzienności. Więc pytam siebie: gdzie ja dzisiaj jestem, jak daleko od Niego? I co mogę zrobić albo czego nie robić, żeby chociaż trochę się zbliżyć?

Katolicy niewolnicy. Szynka ważniejsza niż miłość? >>

Bóg rozbraja miłością

Jemu chodzi o nas, a nie o zasady. Chce nas prawdziwych, z całą paletą rozczarowań, pretensji i porażek. Pomysły na post tak samo jak przykazania mają nam pomagać, ale nie mogą być jak cele. Łatwiej się pości i w piątek nie je mięsa z miłości, a nie ze smutnego obowiązku albo strachu przed karą. Przyjaciół nie chcemy rozczarowywać, a w dobrych relacjach nie ma miejsca na lęk, bo przestrzeń wypełnia bliskość.

"Żryj cukierki, ale zadbaj o relacje" - taka grafika wpadła mi w oko na początku Wielkiego Postu i myślę, że jest rewelacyjna. Bo jeśli niejedzenie słodyczy albo niepicie kawy ma zrujnować relacje, z Bogiem albo z ludźmi, a po wrzuceniu do puszki od niechcenia 10 zł ktoś ubogi poczuje się gorzej, niż zanim to zrobiliśmy, to lepiej ani nie pościć, ani nie wspierać ubogich.

Bóg tak kocha, że pozwolił zabić Jezusa. I to On już poniósł karę, "a dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia" (por. Rz 8, 1). Bóg jest miłością - to zdanie powtarzane setki razy, spowszedniało, brzmi czasem jak tani slogan. Dopiero, kiedy spędzimy z tymi słowami chociaż 20 minut, mają szansę nabrać większego znaczenia.

Wtedy szynka w piątek nie jest już ani wielkim wyzwaniem, ani powodem do wielkich wyrzutów sumienia.

*

To fragment kazania, które usłyszałam w jeden z Wielkich Czwartków. Poruszyło mnie na tyle, że najważniejsze myśli zapisywałam na pożyczonej chusteczce, pożyczonym długopisem:

"Jezus wie, że nigdy nie będę gotowy na miłość. Że nigdy nie uznam się godnym takiej miłości. Że nie przepracuję swojego życia tak, by zasłużyć na miłość, na kochanie, na szczęście. Dlatego nie czeka. Bo Bóg nie czeka. On ściąga uroczystą szatę swojego Bóstwa, tak by nie przeszkadzała i mnie, i Jemu. I wstaje od stołu.

Nie rzuca mojego życia na kolana, nie łamie mojego życia, by dać mi miłość. On sam klęka przede mną i myje moją stopę, na której stoi moje życie. I kocha mnie. Tylko taka miłość - prosta i zwyczajna - może rozbroić mój intelekt. Moje rozumienie, obawy, uprzedzenia, kalkulacje.

Te wszystkie zasieki życiowych doświadczeń, które gromadzimy przez całe życie. Zza których tęsknimy, boimy się, zza których czekamy, czy ktoś nas pokocha, czy ktoś do nas przyjdzie. A kiedy próbujemy przez nie przebrnąć, to się tylko ranimy. Przychodzi do nas rozbrajająca miłość na kolanach. Trywialna i codzienna. Z miską i ręcznikiem.

Subtelny teolog Jan pokazuje nam Jezusa klękającego przed nami z miską i ręcznikiem. Bez słów i bez czekania na zrozumienie. Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Dałem wam przykład, abyście tak postępowali wobec siebie. Jeśli nawet wiecie to wszystko, szczęśliwi będziecie dopiero wtedy, gdy będziecie to spełniać (...).

Dopiero wtedy będę szczęśliwy, gdy pozwolę Bogu klęknąć przed moim podeptanym życiem. Pokochać to, co brudne, wstydliwe, zranione we mnie. A potem odważę się klęknąć przed drugim człowiekiem i go obmyć i pokochać w tym, co kruche. Dopiero wtedy będę szczęśliwy.

Ta akcja idzie dalej. To nie jest pobożna abstrakcja. To jest liturgia mojego życia. Liturgia, która zawsze dzieje się w obecności Boga i konkretnego człowieka, ale podczas gdy nam kolana tak rzadko drżą i tak rzadko potrafimy klęknąć przed sobą i drugim człowiekiem i być blisko siebie, On to robi pierwszy po to, żebym się już nie bał".

Tutaj posłuchacie całego kazania ojca Michała Adamskiego, dominikanina.

Edyta Drozdowska - z wykształcenia polonistka i pedagog, z pasji dziennikarka i trenerka. Ma w sercu jedność chrześcijan. Lubi życie w rytmie "magis", czyli dawanie z siebie więcej niż trzeba

z wykształcenia polonistka i pedagog, z pasji dziennikarka i trenerka. Ma w sercu jedność chrześcijan. Lubi życie w rytmie "magis", czyli dawanie z siebie więcej niż trzeba

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg nie pyta, czy w piątek jadłeś mięso
Komentarze (5)
PW
~Piotr Wójcik
12 marca 2022, 15:38
Obecnie "ojciec" Michał Adamski porzucił zakon i wiarę chrześcijańską. Pracuje jako psychoterapeuta i żyje w homoseksualnym związku. Trzeba uważać, kogo wybiera się na swój autorytet. "Nikogo na ziemi nie nazywajcie ojcem, bo jeden jest Ojciec - w niebie" (Mt 23,9).
WC
~Wojciech Chajec
8 marca 2022, 10:38
Nam ksiądz to w krótkich słowach wyjaśnił na religii w szkole podstawowej: "jeżeli jestem przekonany, że dzisiaj nie jest piątek, i jem mięso - nie grzeszę. Ale gdybym był przekonany, że jest piątek, jadłbym mięso, a byłaby np. środa, to grzeszę". Wypełnianie przykazań powinno być dowodem miłości, a nie strachu.
JN
~Jan Nowak
25 grudnia 2021, 10:51
Dlaczego szatan tak nienawidzi ludzi którzy poszczą i są przez to duchowymi mocarzami? Dlaczego podpowiada publicystom tezy, że post to nic ważnego i niegodnego uwagi?
~Grzegorz Łukaszewski
15 października 2021, 16:26
Bardzo piękny artykuł, wydaje się że pytanie jest binarne, a jednak można odpowiedzieć z głębią. Jakże potrzebną w dzisiejszych czasach... Pozdrawiam!
JK
Joanna Kwiatkowska
25 czerwca 2021, 18:37
Dziękuję ❤️