Bóg się śmieje

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Z naszych pompatycznych wystąpień przeciw domniemanym wrogom, z podszytych podejrzliwością wypowiedzi i napiętych mięśni naszych twarzy, Bóg się śmieje. Nie z nas, oczywiście, ale z naszego przywiązania do śmiertelnej powagi i wrodzonej tendencji do niezadowolenia z wszystkiego.

Wydaje nam się, że nie wypada zbyt radośnie podchodzić do codziennych obowiązków, a gdy widzimy pogodną czy wręcz roześmianą twarz pracującego obok kolegi, trafia nas szlag albo opanowuje zazdrość. Nie wszystkich oczywiście, ale przynajmniej tych, którzy przez chwilę nieuwagi, okazując radość życia, niedługo potem doświadczają poczucia winy. Z prostego powodu, że ktoś może pomyśleć, że dobrze im się powodzi, że zamiast ciężko pracować ze skwaszoną miną, radują się nie wiadomo dlaczego. Człowiek nie powinien cieszyć się w pracy, a przynajmniej nie powinien swojej radości okazywać. Praca to praca.

W kościele też bardziej pasuje posępne oblicze, bo jak tu się uśmiechać wśród narzuconych z góry obrzędów. Trzeba stać równo albo równo klęczeć, bić się w piersi, nie gadać i nie robić głupich min. Na czas robienia zakupów w supermarkecie najlepiej przywdziać anonimową maskę skupioną na poszukiwanym towarze, w tramwaju wbić wzrok w ekran smartfona, a za kierownicą udawać mającego nad wszystkim kontrolę.

W czerwcowym numerze La Civiltà Cattolica ojciec Gian Paolo Salvini SJ pisze o humorze Boga, cytując słowa psalmisty: "śmieje się ten, który mieszka w niebie" (por. Ps 2,4). My w niebie nie mieszkamy, więc nam nie do śmiechu. Boimy się śmierci, chorób, niedostatku i siebie nawzajem. Na radość i śmiech mamy zarezerwowany bardzo ograniczony czas. Nawet urlop nie jest wolny od demonów przypominających nam o konieczności zachowania śmiertelnej powagi. Włączony telewizor przypomina, że na świecie nie dzieje się nic śmiesznego. Wyszukiwarka Google pokazuje, że za kupiony przed chwilą parasol mogliśmy zapłacić o połowę mniej. Pociąg znowu się spóźnia. Szlag człowieka trafia. I jak tu nie mieć miny oszukanego, skrzywdzonego, mającego słuszne pretensje.

DEON.PL POLECA

Nie ruszają nas dawne powiedzenia: śmiech to zdrowie, kto się śmieje, ten żyje dłużej. "Wesołość jest najlepszą higieną ciała i umysłu" - pisała George Sand, a chińskie przysłowie mówi, że "człowiek bez uśmiechniętej twarzy nie powinien otwierać sklepu".

Humor jest najlepszym antidotum na lęk - pisze ojciec Salvini. W średniowieczu śmiano się z diabła, przedstawiając go w karykaturalnych postaciach, a ze śmierci śmieją się do dzisiaj mieszkańcy krajów Ameryki Łacińskiej, zamawiając na stypy tort w kształcie trumny. Poczucie humoru jest umiejętnością pogodnego wychwytywania sprzeczności tkwiących w naszym życiu, dystansowania się od wielu poważnych spraw, odbrązawiania wyniesionych na piedestał idei, ujawniania tego, co nielogiczne, i wyśmiewania zbyt pewnych siebie.

Bóg manifestuje swoje poczucie humoru poprzez nieprzewidywalność, niespodziewane zwroty akcji, zaskakiwanie człowieka w sytuacjach, w których najmniej spodziewa się Bożej interwencji. Dar humoru, który jest częścią Bożego daru mądrości, pozwala ludziom dostrzegać niedostrzegalne, widzieć to, czego wielu nie widzi, i z pokorą śmiać się z samych siebie. Módlmy się o mądrość pełną humoru i śmiejmy się razem z Panem Bogiem z naszej śmiertelnej powagi.

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Bóg się śmieje
Komentarze (32)
FF
Franciszek2 Franciszek2
12 lipca 2017, 13:55
Bóg się śmieje ostatni. Ważne żebyśmy wtedy śmiali sie razem z nim. Bo może nam nie być do śmiechu...
12 lipca 2017, 07:49
Właściwie wystarczy Łk 6.20-26.
Andrzej Ak
11 lipca 2017, 17:55
Duch Święty napełnia radością, kto ma Ducha Bożego ten się nie smuci. Śmiech może nie jest najlepszym sposobem wyrażania radości, ale smutek i powaga, która spowija coNiedzielne ławki kościelne nie przystoi wierzącym napełnionych Duchem Bożym. Jak to zmienić? Od samych Kapłanów trzeba by zacząć i proces przemiany świadomości wiernych w KK będzie trochę trwał zanim coś się zmieni. Powolutku, małymi kroczkami i wytrwale do przodu. Dobrze by było, gdyby Psalmy też były przez wszystkch śpiewane, bądź recytowane. Oj duuuużo jest do naprawy. A najlepiej jak każdy/a z nas zacznie od siebie samego/ej.
KB
Kinga Bartos
11 lipca 2017, 16:51
Wielu już o tym nie pamięta - ta amnezja ma różne korzenie i powody - ale Jan Paweł II też do ponuraków nie należał ;-)
11 lipca 2017, 14:03
"W kościele też bardziej pasuje posępne oblicze, bo jak tu się uśmiechać wśród narzuconych z góry obrzędów. Trzeba stać równo albo równo klęczeć, bić się w piersi, nie gadać i nie robić głupich min". Z o.Żmudzińskiego prezentującego taki obraz Kościoła będzie miał Pan Bóg niezłą bekę. Pytanie, czy Żmudzińskiemu będzie do śmiechu? 
11 lipca 2017, 17:01
A jednak chyba mi ciebie żal, Stos... czy potrafisz w innych dostrzegać dobro, to co pozytywne? Może warto byłoby zastanowić się jak JA stanę przed Bogiem niż wciąz oskarżać innych, ze zostaną potępieni. Dlaczego upodabniasz się do tego faryzeusza z przypowieści Jezusa, który stał przed Boiem chełpiąc się swoją prawością i wytykając grzechy celnika?
11 lipca 2017, 18:29
O.Żmudziński nie jest od tego by dostrzegać w nim dobro lecz od przekazywania prawdy katolickiej. Jeśli tego nie robi obowiązkiem wiernych katolickich jest mu to wytknąć. Wypada więc zadać pytanie czy jesteś katoliczką? 
11 lipca 2017, 19:07
W Twoim pojęciu katolicyzmu pewnie nie, ale mnie to nie martwi. Zastanawiam się, czym jest Twój katolicyzm - czy jeszcze jest w nim miejsce na życie Ewangelią, czy już tylko jest zbiorem praw, zasad, przepisów. Katechizm bez Ewangelii (a raczej jego interpretacja pozbawiona ewangelicznego ducha) jest nic nie warta. Chrystus czy przepisy dla Ciebie mają większą wartość?
abraham akeda
11 lipca 2017, 19:17
Katechizm jest nic nie warta? Robienie z Ewangelii cyrku Monty Pythona jest nic nie warte. Poza tym, nie znam żadnej wzmianki z NT mówiącej o tym jakoby Jezus rechotał do rozpuku kątem oka obserwując zatwardziałość Żydostwa, raczej płakał nad tym. Chyba wypada zapłakać nad modernizmem deonowym a nie śmiać się jak głupi do sera. Tekst propaguje niepoważne podejście do rzeczywistości.
11 lipca 2017, 19:58
Pisałam o interpretacji Katechizmu. I nikt nie mówi w artykule o rechotaniu do rozpuku. Chodzi o radość, o której w Piśmie świętym jest niejednokrotnie mowa. Nie będę tu robiła kwerendy tekstów, bo sądzę, że osoby mieniące się być głęboko wierzącymi katolikami, znają je. Ale jak wam odpowiada chodzenie po tym świecie jedynie ze śmiertelnie poważną miną, to wasza sprawa. Tylko nie oskarżającie i nie potępiajcie tych, którzy widzą to inaczej. Nie ma dogmatu wiary, że radość w Kościele jest nieprzyzwoita. Na szczęście!
abraham akeda
11 lipca 2017, 20:54
Radość z Ewangelii oczywiście, ale bez aberracji. Autor, według mojej opinii, stara się przekonać czytelników, że tak na prawde nic na serio i jest wporzo a bedzie jeszcze lepiej, bedzie komsos. Jednym słowem nic na serio. Taka jest interpretacja nauki KK prezentowana przez autora i chyba z wygody popierana przez neomodernę deonową. Prawda jest taka, że nie ma żartów, jest brutalna rzeczywistość. Powtórzę, w realu nie ma żartów, kula w łeb i do piachu a nie pokemony! Jeśli ktoś nie rozumie tego to jest idiotą. Z idiotami nie ma rozmowy. Ze względu na swój defekt są przedmiotem nie podmiotem dyskusjii. Z idiotami nie ma dyskusji!!!
11 lipca 2017, 20:59
NIKT, żaden człowiek nie jest PRZEDMIOTEM duskusji czy czegokolwiek. Co to za antropologia? - na pewno nie chrześcijańska. Obawiam się, że z Tobą nie ma możliwości rozmowy, ale nie dlatego, że jesteś przedmiotem, tylko dlatego, że nie dopuszczasz myślenia innych. Człowiek, który gardzi innymi nie może nazywać się chrześcijaninem i katolikiem. Przeczytaj sobie Kazanie na Górze.
abraham akeda
11 lipca 2017, 21:19
Proponuję powrót do rzeczywistości. Naprawdę świat nie jest cudowny, cukierkowy i taki piękny jak to autor opisuje a ludzie nie będą braćmi. Taka jest prawda.
11 lipca 2017, 21:23
Daleki jesteś więc od Ewangeli. Czyżby dla Ciebie Chrystus był utopistą? A co z Odkupieniem, Zbawieniem? Twoim zdaniem na co była Męka, Śmierć i przede wszystkim Zmartwychwstanie ? Twoje myślenie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem ani z katolicyzmem.
11 lipca 2017, 21:30
Czy będziemy się cieszyć, czy smucić okaże się po tamtej stronie.Pamiętać jednak należy,koleżanko odwołująca się do Ewangelii o słowach św.Augustyna:Nie uwierzyłbym Ewangelii gdyby nie przekazał mi jej Kościół Rzymskokatolicki.W swej podobno ewangelicznej radości nie dostrzegasz,iż Jego nauka rękami rozmaitych niestety eklezjalnych bandytów jest rozwadniana a nawet przeinaczana.Powaga zaistniałej sytuacji nie skłania do śmiechu,lecz do głębokiej refleksji nad naszym zbawieniem.Kościół nauczający głęboko choruje wystawiając nas tym samym na niebezpieczeństwo wiecznego potępienia.W poczuciu odpowiedzialności za Kościół święty nie możemy milczeć lecz głośno wołać o zdrową,zrozumiałą,niezmienną naukę.Bez niej jesteśmy jak owce bez pasterza, wydani na łup ideologicznych hochsztaplerów nowego ładu. Jak to już wcześniej napisałem jest to nasz katolicki obowiązek. Ostrość naszego przekazu jest rzeczą drugorzędną, gra idzie o najwyższą stawkę-nasze zbawienie. Porównywanie nas do faryzeuszy,zakochanych w literze, czy wręcz odczłowieczonych,bezdusznych indywiduuów świadczy niestety o twojej koleżnko głębokiej ignorancji w tej dziedzinie ,jest też równocześnie wyrazem realnego podziału w łonie samego Kościoła, co jest jednym z owoców działalności Jego modernistycznych wrogów. Nie ma i nigdy nie będzie nowego katolicyzmu,był,jest i będzie ten sam- TERAZ I NA WIEKI.  
11 lipca 2017, 21:53
Pamiętaj ,koleżanko,że zgodnie z tym co naucza Kościół Rzymskokatolicki,nikt nie może być pewny własnego zbawienia. W Twoim , czy naszym życiu nic nie jest jeszcze pozamiatane. Sola fide to błąd. 
abraham akeda
12 lipca 2017, 18:01
Moje myślenie i widzenie świata jest na wskroś łacińskie.
abraham akeda
12 lipca 2017, 18:35
Jest Ci do śmiechu widząc umęczonego Jezusa w agonii na krzyżu?
12 lipca 2017, 18:47
Nie, kontemplując krzyż Chrystusa nie smieję się. Ale chyba zapominasz, że Chrystus ZMARTWYCHWSTAŁ. Od kiedy to chrześcijaństwo ogranicza się do krzyża? I Zmartwychwstanie Chrystusa jest dla mnie źródłem radosnej nadziei. Jeśli zatrzymałeś się na Wielkim Piątku, to rozumiem Twój smutek.
abraham akeda
12 lipca 2017, 19:11
Zmartwychwstanie to kwestia przyszłości, to kwestia nadziei a nie rzeczywistość przyrodzona. W zasadzie chodzi mi o nieprawdziwy bo mocno uproszczony obraz Ewangelii, który roztacza nam autor, zamykając całą zagmatwaną strukturę pojęciową realnego bytowania do jednego, niepoważnego zdania - cieszcie sie, Jezus już wsztsko ze Starym załatwił. Nie ważne są krwawiące rany historii, bezlitosna rzeczywistość, czystość wiary, sens Ewangelii, ważne żeby się cieszyć. Głupkowata postawa ignoranta zamykającego oczy na wszystko co by mogło podkopać slogan - cieszcie się. Odwiedzam deon od wielu lat i zauważam od jakiegoś czasu(rok-dwa) upadek tego portalu. Z rzetelnego źródła informacji i wiedzy duchowej stał się elementem tresury czytelników, publikując teksty w języku marksistowskim i utożsamiając katolicyzm ze świeckim humanitaryzmem wykluczającym nadprzyrodzoność.  Na tym portalu taka jest właśnie definicja znienawidzonego katolicyzmu potrzebującego nieustanntch reform. Obłęd.
12 lipca 2017, 20:02
Ponieważ nie mam zamiaru wyważać otwartych drzwi, nie będę ciągnęła tej polemiki. Zmartwychwstanie Chrystusa już sie dokonało, ale jeśli nadal chcesz czekać na nie, to nic na to nie poradzę. Nie widzę też w artykule Twojego uproszczonego (i idiotycznego) wezwania do cieszenia się bo... nie będę cytowała bzdur. Liczyłam na merytoryczną dyskusję, ale widzę, że to forum jakoś przedziwnie opanowane jest przez dowalających niemal każdemu autorowi. Jakaś grupa - pewnie zresztą niewielka - tzw. jedynych sprawiedliwych. Szczęść Boże.
abraham akeda
12 lipca 2017, 20:16
Spoko, Bóg Ci zapłać. Teraz? Kiedyś? Nigdy? Jak tam chcesz. Nie ma żadnej merytorycznej dyskusji skoro nie odnosisz się do meritum tylko piszesz, że moje myślenie nie jest chrześcijańskie, bez żadnych argumentów. Moje myślenie jest stricte katolickie ale nie uważam się wcale za jedynego sprawiedliwego tylko opisuję to co widzę. Upadek katolickiego portalu, który jeszcze do niedawna był czytelny, teraz to już tylko tresura. Odnieś się do tego to pogadamy. Ale widzisz merytoryczna dyskusja zakłada jakiś elementarny szczebel wiedzy a nie miarę podatności na tresurę i operowanie pustymi sloganami a w odpowiedzi fochy na krytykę. Krytykuję deon nie z potrzeby hejtu tylko z sentymentu za dawną narracją. Ale widać katolicyzm ewoluuje w niepokojąco błędnym kierunku i to należy bezkrytycznie afirmować. Nie ze mną te numery Brunner...
11 lipca 2017, 13:49
Dla równowagi i rozważenia: "Komedie pisali poganie, by nakłonić widzów do śmiechu, i czynili źle. Nasz Pan Jezus nigdy nie opowiadał komedii ani bajek, lecz tylko przejrzyste przypowieści, które w sposób alegoryczny pouczają nas, jak zasłużyć sobie na raj, i tak niechaj będzie. Śmiech wstrząsa ciałem, zniekształca rysy twarzy, czyni człowieka podobnym do małpy. Śmiech to znak głupoty. Kto śmieje się, nie wierzy w to, co jest powodem śmiechu, ale też nie czuje do tego czegoś nienawiści. Tak zatem, jeśli śmiejemy się z czegoś złego, oznacza to, że nie zamierzamy owego zła zwalczać, jeśli zaś śmiejemy się z czegoś dobrego, oznacza to, że nie cenimy siły, przez którą dobro szerzy się samo z siebie. Dusza jest spokojna wówczas jedynie, gdy kontempluje prawdę i rozkoszuje się dokonanym dobrem, a ni z prawdy, ni z dobra nie należy się śmiać. Oto czemu Chrystus nie śmiał się. Śmiech jest zarzewiem zwątpienia. Śmiech to słabość, zepsucie, jałowość naszego ciała. Jest rozrywką dla wieśniaka, swawolą dla opilca. Śmiech pozostaje rzeczą nikczemną, obroną dla prostaczków. Śmiech odrywa wieśniaka na jakiś czas od strachu.Jeśli śmiech jest rozkoszą plebsu, niechaj swawola owego plebsu zazna wędzidła, niechaj będzie upokorzona i niechaj spotka się z surową groźbą!" (Umberto Eco,Imię Róży)
11 lipca 2017, 19:38
Wez, że się w końcu uśmiechnij :-) :-) :-), bo "chłopce w copce" w końcu zwariujesz :-), z tej powagi. Śmiech to zdrowie a "radosne serce" w cale nie musi "chichrać", lecz wystarczy, że się zdrowo uśmiechnie i rozweseli w duchu :-). Ok. chcesz się nauczyć śmiać, to jedz na rekolekcje Ignacjańskie :-) i poczytaj sobie reguły o pocieszeniu duchowym a nawet o strapieniu :-), może w końcu znajdziesz "dystans do siebie" :-), co jest podstawą dobrego humoru :-). Nooo, humor czas zacząć :-), amen.
11 lipca 2017, 20:36
I to jest Twoja Ewangelia? To jest Twój punkt odniesienia w życiu wiary? Bonne chance, alors! Ja wybieram Ewangelię, gdzie Jezus rozradował się w Duchu Świętym. Apostoł uczy, że radosnego dawcę Bóg miłuje (2 Kor 9,7) i wzywa nas Radujcie się zawsze w Panu, jeszcze raz powtarzam, radujcie się. Niech będzie znana wszystkim wasza wyrozumiała łagodność. Pan jest blisko. (Flp 4,4-5) Gdzie jest Twoja wyrozumiała łagodność, skoro na wszystko, co nie jest zgodne z Twoim punktem widzenia rzucasz oskarżenia i odsądzasz od czci i wiary? Co to za katolicyzm wyprany z ducha Ewangelii. Ja idę za Chrystusem, nie za Umberto Eco.
11 lipca 2017, 21:42
Zapomniałaś o "drobnym" szczególe -Katolik idzie za Chrystusem,Którego głosi Kościół Rzymskokatolicki.   
11 lipca 2017, 21:45
Sorry,Winnetou, ale brak w tym twoim przekazie ognia. Jako stos ,wiem co mówię
12 lipca 2017, 11:15
A możesz mi powiedzieć, co w mojej wypowiedzi było niekatolickie? Bo jakoś nie mogę znaleźć. Które z przytoczonych tekstów NT są wg Ciebie sprzeczne z tym co głosi Kościół Rzymskokatolicki? Zaplątujesz sie we własnej obsesji. Napisałam niedawno, że dla mnie Ewangelia jest jedna. Chrystus też. No ale skoro dla Ciebie bardziej rzymskokatolickie jest to, co jest w powieści Imię Róży, to już Twoja sprawa i Twoja odpowiedzialność. Moja droga jest inna.
12 lipca 2017, 12:30
Wyborny przykład, Stos! Umberto Eco twierdził, że nie wierzy w Boga, ale wierzy w religię. 
12 lipca 2017, 19:26
A co chcesz "ogień" :-), jakbym Ci go dał to byś się rozpłakał :-) :-), ale nie dam :-), bo w swoim strapieniu i skrupułach "dowalił byś do ognia" i dopiero był by problem :-). Ooo a na skrupuły i strapienie polecam Miłosierdzie :-) "do kwadratu", czyli znajdz Miłosierdzie Boże a potem podziel się Miłosierdziem ze swoim bliznim, czyli wystarczy do kogoś się szczerze uśmiechnąć :-), tyle i tylko tyle :-) a to jest coś :-). Nooo, do roboty :-), amen.
Zbigniew Ściubak
11 lipca 2017, 11:15
Śmiertelna powaga to niestety cecha nauczania i postawy KK. Franciszek to trochę zmienia, za co mu chwała.
11 lipca 2017, 14:04
w istocie, słuchając Franciszka jest się z czego pośmiać