„Wiele osób powiedziało mi, że Bóg ocalił moje życie z jakiegoś powodu. A powodem tym było ocalenie naszego kraju i uczynienie Ameryki znowu wielką” - powiedział Trump podczas swojego przemówienia na Florydzie. Nie da się nie zauważyć, że opowieści o heroicznych czynach przemawiają dziś do wyobraźni ludzi, szczególnie do tych, którzy przeżywają kryzys tożsamości. Czy nowy prezydent zbawi Amerykę?
„Wiele osób powiedziało mi, że Bóg ocalił moje życie z jakiegoś powodu. A powodem tym było ocalenie naszego kraju i uczynienie Ameryki znowu wielką” - powiedział Trump podczas swojego przemówienia na Florydzie. Nie da się nie zauważyć, że opowieści o heroicznych czynach przemawiają dziś do wyobraźni ludzi, szczególnie do tych, którzy przeżywają kryzys tożsamości. Czy nowy prezydent zbawi Amerykę?
Chcę wierzyć, że dzisiaj nie stosuje się taryfy ulgowej wobec wybitnych i że powinni ponosić konsekwencje swoich czynów, ale jednocześnie jestem przekonany, że dzieła, które stworzyli, powinny pozostać częścią naszej kultury. Nawet człowiek uchodzący za bestię posiada duszę, która czasem przebija się do świata ze swoim pięknem i wrażliwością.
Chcę wierzyć, że dzisiaj nie stosuje się taryfy ulgowej wobec wybitnych i że powinni ponosić konsekwencje swoich czynów, ale jednocześnie jestem przekonany, że dzieła, które stworzyli, powinny pozostać częścią naszej kultury. Nawet człowiek uchodzący za bestię posiada duszę, która czasem przebija się do świata ze swoim pięknem i wrażliwością.
Czy człowiek ma prawo bronić się przed bólem, przed niemożliwym do wytrzymania cierpieniem, odbierając sobie życie? Czy w takiej sytuacji odebranie sobie życia może być po ludzku usprawiedliwione? Czy można taką ucieczkę od życia potraktować jako obronę konieczną przed niszczącym człowieka, fizycznie i psychicznie, bólem? Czy pomoc tak zdesperowanej osobie, by odeszła szybciej i bez bólu, jest aktem miłosierdzia?
Czy człowiek ma prawo bronić się przed bólem, przed niemożliwym do wytrzymania cierpieniem, odbierając sobie życie? Czy w takiej sytuacji odebranie sobie życia może być po ludzku usprawiedliwione? Czy można taką ucieczkę od życia potraktować jako obronę konieczną przed niszczącym człowieka, fizycznie i psychicznie, bólem? Czy pomoc tak zdesperowanej osobie, by odeszła szybciej i bez bólu, jest aktem miłosierdzia?
Świeckie osoby pełnią rolę kapelanów w szpitalach i odwiedzają osadzonych w więzieniach. Towarzyszą duchowo odprawiającym rekolekcje ignacjańskie. Doradzają młodym kobietom i mężczyznom w rozeznawaniu ich powołania. Dlaczego towarzyszenie duchowe nie miałoby stać się oficjalną posługą w Kościele uroczyście ustanawianą podobnie jak lektorat czy akolitat, które są dostępne od niedawna również dla kobiet?
Świeckie osoby pełnią rolę kapelanów w szpitalach i odwiedzają osadzonych w więzieniach. Towarzyszą duchowo odprawiającym rekolekcje ignacjańskie. Doradzają młodym kobietom i mężczyznom w rozeznawaniu ich powołania. Dlaczego towarzyszenie duchowe nie miałoby stać się oficjalną posługą w Kościele uroczyście ustanawianą podobnie jak lektorat czy akolitat, które są dostępne od niedawna również dla kobiet?
Wizja nieuniknionej zmiany, jaka czeka Kościół katolicki, dotyczy każdego katolika i każdej katolickiej struktury. Została ona naszkicowana w końcowym dokumencie synodalnym. Wyzwaniem może być nowy model Kościoła, bardziej zróżnicowany, miłosierny i misyjny. Nie będzie proste szukanie harmonii w różnorodności czy nowej inkulturacji z licznymi lokalnymi jej odmianami. Wyzwanie jest wielkie, ale nie niemożliwe.
Wizja nieuniknionej zmiany, jaka czeka Kościół katolicki, dotyczy każdego katolika i każdej katolickiej struktury. Została ona naszkicowana w końcowym dokumencie synodalnym. Wyzwaniem może być nowy model Kościoła, bardziej zróżnicowany, miłosierny i misyjny. Nie będzie proste szukanie harmonii w różnorodności czy nowej inkulturacji z licznymi lokalnymi jej odmianami. Wyzwanie jest wielkie, ale nie niemożliwe.
Armia północnokoreańska wysyła na pomoc Rosji swoich żołnierzy. To jakby przyznanie się Kremla, że nie daje sobie rady z podbojem Ukrainy. A może po prostu bardziej im się opłaca poświęcić obcych, niż posyłać na front kolejnych obywateli Federacji Rosyjskiej?
Armia północnokoreańska wysyła na pomoc Rosji swoich żołnierzy. To jakby przyznanie się Kremla, że nie daje sobie rady z podbojem Ukrainy. A może po prostu bardziej im się opłaca poświęcić obcych, niż posyłać na front kolejnych obywateli Federacji Rosyjskiej?
Najnowsza encyklika papieża Franciszka jest zachętą, by chwycić Jezusa za serce. Przypomina nam, że to sam Chrystus prosi nas o miłość i otwiera nam drogę do swojego intymnego wnętrza, objawia nam swoją kruchość i bezbronność.
Najnowsza encyklika papieża Franciszka jest zachętą, by chwycić Jezusa za serce. Przypomina nam, że to sam Chrystus prosi nas o miłość i otwiera nam drogę do swojego intymnego wnętrza, objawia nam swoją kruchość i bezbronność.
Od ponad stu lat mówiono o nawróceniu Rosji. Cytowano przepowiednie zapewniające, że dumne mocarstwo zwróci się wreszcie do Boga. Papież poświęcił narody Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi 7 lipca 1952 roku. Niecałe czterdzieści lat później cieszono się myśląc, że upadek Związku Radzieckiego to jest właśnie to, ale z kondycją chrześcijaństwa w rosyjskich rodzinach było tylko gorzej. Dalej na całym świecie nie ustają modlitwy o nawrócenie Rosji. Ja dzisiaj modlę się o jej opamiętanie.
Od ponad stu lat mówiono o nawróceniu Rosji. Cytowano przepowiednie zapewniające, że dumne mocarstwo zwróci się wreszcie do Boga. Papież poświęcił narody Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi 7 lipca 1952 roku. Niecałe czterdzieści lat później cieszono się myśląc, że upadek Związku Radzieckiego to jest właśnie to, ale z kondycją chrześcijaństwa w rosyjskich rodzinach było tylko gorzej. Dalej na całym świecie nie ustają modlitwy o nawrócenie Rosji. Ja dzisiaj modlę się o jej opamiętanie.
Czy przed laty słysząc z trybuny sejmowej o „zdradzieckich mordach”, mieliśmy do czynienia z biblijnym cytatem? Jedni powiedzą, że w ten sposób mówca określił bezczelność tych, do których te słowa kierował, a inni, że sam zachował się bezczelnie.
Czy przed laty słysząc z trybuny sejmowej o „zdradzieckich mordach”, mieliśmy do czynienia z biblijnym cytatem? Jedni powiedzą, że w ten sposób mówca określił bezczelność tych, do których te słowa kierował, a inni, że sam zachował się bezczelnie.
Każda władza niesie ze sobą pokusę jej nadużycia. Ten, kto ma władzę, nawet jeśli używa jej dla dobra innych, może narobić szkód. To również dotyczy tych, którzy uważają, że posiadają władzę daną im z wysoka, wyjątkowy dar, nadprzyrodzony charyzmat.
Każda władza niesie ze sobą pokusę jej nadużycia. Ten, kto ma władzę, nawet jeśli używa jej dla dobra innych, może narobić szkód. To również dotyczy tych, którzy uważają, że posiadają władzę daną im z wysoka, wyjątkowy dar, nadprzyrodzony charyzmat.
Ani Kościół katolicki, ani szkoła nie wypracowały do tej pory skutecznej edukacji emocjonalnej, która przynosiłaby rezultaty w dorosłym życiu. Dowodem tego są utrzymujące się od dawna napięcia w społeczeństwie. Co jakiś czas emocje dochodzą niemal do zenitu, jakby zasady dobrego wychowania zupełnie nie istniały. Troska o to ważne zagadnienie nie pojawia się w pracach zespołu przygotowującego zmiany w szkolnictwie.
Ani Kościół katolicki, ani szkoła nie wypracowały do tej pory skutecznej edukacji emocjonalnej, która przynosiłaby rezultaty w dorosłym życiu. Dowodem tego są utrzymujące się od dawna napięcia w społeczeństwie. Co jakiś czas emocje dochodzą niemal do zenitu, jakby zasady dobrego wychowania zupełnie nie istniały. Troska o to ważne zagadnienie nie pojawia się w pracach zespołu przygotowującego zmiany w szkolnictwie.
Czy należy się cieszyć, z tego powodu, że chrześcijaństwo kulturowe chyli się ku upadkowi i mieć nadzieję, że wreszcie Ewangelia będzie przekazywana z poszanowaniem wolności każdego człowieka, a nie pod kulturową presją? Pierwszą moją reakcją na tak postawione pytanie jest entuzjastyczne "tak". Należy się z tego cieszyć! Wydaje się jednak, że relacja między Ewangelią a kulturą jest o wiele bardziej złożona.
Czy należy się cieszyć, z tego powodu, że chrześcijaństwo kulturowe chyli się ku upadkowi i mieć nadzieję, że wreszcie Ewangelia będzie przekazywana z poszanowaniem wolności każdego człowieka, a nie pod kulturową presją? Pierwszą moją reakcją na tak postawione pytanie jest entuzjastyczne "tak". Należy się z tego cieszyć! Wydaje się jednak, że relacja między Ewangelią a kulturą jest o wiele bardziej złożona.
Papież Franciszek w dokumencie "Dignitas infinita" przestrzega przed używaniem religii do szerzenia przemocy. Jest to jeden z ważnych wątków tego dwudziestostronicowego przesłania o godności człowieka. Niestety, ograniczony jest w tekście do kilku słów o przyczynach wojny. Szczerze przyznam, że oczekiwałem na ten temat dłuższego fragmentu.   
Papież Franciszek w dokumencie "Dignitas infinita" przestrzega przed używaniem religii do szerzenia przemocy. Jest to jeden z ważnych wątków tego dwudziestostronicowego przesłania o godności człowieka. Niestety, ograniczony jest w tekście do kilku słów o przyczynach wojny. Szczerze przyznam, że oczekiwałem na ten temat dłuższego fragmentu.   
Najlepiej wysłać dziecko do szkoły prywatnej, aby nauczyciele wszystkim się zajęli i aby rodzic nie musiał „tracić czasu” na wychowanie dziecka. Takie słowa słyszałem bardzo często, gdy byłem dyrektorem jezuickiej szkoły.
Najlepiej wysłać dziecko do szkoły prywatnej, aby nauczyciele wszystkim się zajęli i aby rodzic nie musiał „tracić czasu” na wychowanie dziecka. Takie słowa słyszałem bardzo często, gdy byłem dyrektorem jezuickiej szkoły.
Czy pamiętasz jakąkolwiek definicję z fizyki lub chemii? A może datę wynalezienia dynamitu przez Alfreda Nobla? Przecież to wszystko było w szkole. Przyznam, że nic z tego nie pamiętam, ale dobrze przypominam sobie twarze nauczycieli, którzy coś dla mnie znaczyli. Nie ważne, czego uczyli, ale to, że ucząc towarzyszyli mi w moich szkolnych zmaganiach, w przezwyciężaniu ograniczeń i odkrywaniu, że wysiłek się opłaca. Uczyli mnie sobą, tym kim dla mnie byli.
Czy pamiętasz jakąkolwiek definicję z fizyki lub chemii? A może datę wynalezienia dynamitu przez Alfreda Nobla? Przecież to wszystko było w szkole. Przyznam, że nic z tego nie pamiętam, ale dobrze przypominam sobie twarze nauczycieli, którzy coś dla mnie znaczyli. Nie ważne, czego uczyli, ale to, że ucząc towarzyszyli mi w moich szkolnych zmaganiach, w przezwyciężaniu ograniczeń i odkrywaniu, że wysiłek się opłaca. Uczyli mnie sobą, tym kim dla mnie byli.
O życiu po śmierci myśli człowiek w sytuacjach najbardziej krytycznych. Co jest po drugiej stronie? Gdy nic już się nie da zrobić, tonący chwyta za najprostszą modlitwę, by zagłuszyć lęk przed odchodzeniem w ciemność. Co z nami będzie, gdy rzeczywistość zacznie się nam zacierać? Czy usłyszę jakiś głos? Czy zobaczę światło na końcu tunelu? Staramy się nazwać nieznane. Czeka nas ciemność, czy jasność? "Lśniąca obecność", zdaje się podpowiadać Jon Fosse w opowiadaniu "Białość" (angielski tytuł: "A Shining"), którego polskie tłumaczenie ukazało się 12 lutego w wydawnictwie ArtRage. Tekst przełożyła z norweskiego Iwona Zimnicka znana już z tłumaczenia powieści „Drugie imię. Septologia I-II”.
O życiu po śmierci myśli człowiek w sytuacjach najbardziej krytycznych. Co jest po drugiej stronie? Gdy nic już się nie da zrobić, tonący chwyta za najprostszą modlitwę, by zagłuszyć lęk przed odchodzeniem w ciemność. Co z nami będzie, gdy rzeczywistość zacznie się nam zacierać? Czy usłyszę jakiś głos? Czy zobaczę światło na końcu tunelu? Staramy się nazwać nieznane. Czeka nas ciemność, czy jasność? "Lśniąca obecność", zdaje się podpowiadać Jon Fosse w opowiadaniu "Białość" (angielski tytuł: "A Shining"), którego polskie tłumaczenie ukazało się 12 lutego w wydawnictwie ArtRage. Tekst przełożyła z norweskiego Iwona Zimnicka znana już z tłumaczenia powieści „Drugie imię. Septologia I-II”.
Bóg przemawia w snach, by otworzyć serce, wzmocnić szlachetne pragnienia, by przestrzec i dodać odwagi. Sny Józefa, męża Maryi i sen, jaki przyśnił się Mędrcom ze Wschodu. wpisały się na zawsze w świętowanie narodzin Jezusa Chrystusa. Jak potoczyłaby się znana nam historia, gdyby nie te sny?
Bóg przemawia w snach, by otworzyć serce, wzmocnić szlachetne pragnienia, by przestrzec i dodać odwagi. Sny Józefa, męża Maryi i sen, jaki przyśnił się Mędrcom ze Wschodu. wpisały się na zawsze w świętowanie narodzin Jezusa Chrystusa. Jak potoczyłaby się znana nam historia, gdyby nie te sny?
„Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu.” (J 16,2). Ludzie, którzy kamienowali Szczepana tak właśnie myśleli. Byli przekonani, że służą Bogu. Nie ma większych wrogów ludu Bożego niż ci, którzy myślą, że atakując człowieka stają w obronie Boga.
„Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu.” (J 16,2). Ludzie, którzy kamienowali Szczepana tak właśnie myśleli. Byli przekonani, że służą Bogu. Nie ma większych wrogów ludu Bożego niż ci, którzy myślą, że atakując człowieka stają w obronie Boga.
Według niektórych wierzeń, narodzinom ważnej postaci towarzyszy pojawienie się gwiazdy na niebie. W różnych ludowych fantazjach posuwano się jeszcze dalej. Uważano, że każdy człowiek ma swoją własną gwiazdę i gdy umiera, to ta gwiazda gaśnie. Już Pliniusz Stary (I wiek) w swojej Historii Naturalnej przeciwstawiał się takim romantycznym, wysnutym z palca i pochodzącym ze starożytnej Mezopotamii poglądom. Jednak te odwieczne, barwne, lecz bałamutne bajki znalazły tak podatny grunt w umysłach pobożnych Greków i Rzymian, że podważanie ich traktowano, jako oznakę prymitywizmu.
Według niektórych wierzeń, narodzinom ważnej postaci towarzyszy pojawienie się gwiazdy na niebie. W różnych ludowych fantazjach posuwano się jeszcze dalej. Uważano, że każdy człowiek ma swoją własną gwiazdę i gdy umiera, to ta gwiazda gaśnie. Już Pliniusz Stary (I wiek) w swojej Historii Naturalnej przeciwstawiał się takim romantycznym, wysnutym z palca i pochodzącym ze starożytnej Mezopotamii poglądom. Jednak te odwieczne, barwne, lecz bałamutne bajki znalazły tak podatny grunt w umysłach pobożnych Greków i Rzymian, że podważanie ich traktowano, jako oznakę prymitywizmu.
Religia, która antagonizuje, dzieli społeczeństwo na przyjaciół i wrogów, powinna już dawno należeć do przeszłości. Obawiam się, że tocząca się obecnie dyskusja o „rozdziale kościoła od państwa” jeszcze bardziej pogłębi tę wzajemną wrogość. Kościół katolicki nie może być postrzegany, jako zagrożenie wolności obywateli. To prawda, że w tym celu musi zostać odpolityczniony, ale nie osaczony. Jest wiele do zrobienia, ale niekoniecznie poprzez ograniczanie możliwości swobodnego działania i utrudnianie rozwoju.
Religia, która antagonizuje, dzieli społeczeństwo na przyjaciół i wrogów, powinna już dawno należeć do przeszłości. Obawiam się, że tocząca się obecnie dyskusja o „rozdziale kościoła od państwa” jeszcze bardziej pogłębi tę wzajemną wrogość. Kościół katolicki nie może być postrzegany, jako zagrożenie wolności obywateli. To prawda, że w tym celu musi zostać odpolityczniony, ale nie osaczony. Jest wiele do zrobienia, ale niekoniecznie poprzez ograniczanie możliwości swobodnego działania i utrudnianie rozwoju.