Bulwersująca opinia sądu
Jestem zdumiony i zbulwersowany wyrokiem sądu, który nakazuje „Gościowi Niedzielnemu” przeproszenie Alicji Tysiąc. Wyrok ten ogranicza bowiem przestrzeń wolności słowa w Polsce i poddaje nas dyktatowi politycznej poprawności.
Pani sędzia zarzuciła „Gościowi Niedzielnemu” posługiwanie się językiem nienawiści. Jednak jest to pojęcie skrajnie nieostre. Sam niedawno zostałem oskarżony przez środowiska gejowskie, że posługuję się „językiem nienawiści”, tylko dlatego, że powiedziałem, iż małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny.
Wyrok sądu oznacza próbę zakazania nie tylko katolikom, ale w ogóle ludziom mającym silne przekonania, nazywania rzeczy po imieniu. Wierzę też, że sąd następnej instancji zmieni wyrok, bo jest niesprawiedliwy i szkodliwy z punktu widzenia wolności słowa.
Skądinąd to nieprawda, że „Gość Niedzielny” w jakikolwiek sposób przyrównał to, co zrobiła Alicja Tysiąc, do zbrodni hitlerowskich. W komentarzu była tylko lekka analogia między spokojem sumienia zbrodniarzy hitlerowskich a spokojem sumienia sędziów Trybunału Strasburskiego, którzy przyznali Alicji Tysiąc odszkodowanie. Sam podzielam wstrząs moralny, jaki kierował księdzem Gancarczykiem, gdy pisał te słowa. Gdybym był na miejscu Alicji Tysiąc, to codziennie dziękowałbym lekarzom, którzy odmówili aborcji, bo dzięki temu ma dziś córkę, ma kogo kochać.
Inna sprawa, że w Polsce należy uregulować kwestię tak zwanego złego urodzenia, czyli znieść przepisy pozwalające domagać się odszkodowania za to, że się urodziło dziecko. Obecny stan prawny jest dla mnie jakimś moralnym horrorem.
Skomentuj artykuł