Butelka, która ratuje życie

(fot. shutterstock.com)

Nie jest wypełniona świętym płynem, który uzdrawia. Nikt się nad nią nie modli, choć towarzyszy jej silne błogosławieństwo. To nie żadna tajemnica, choć mało kto pamięta, że ta mała, niepozorna rzecz potrafi ratować życie.

Na wysokie temperatury szczególnie narażone są osoby bezdomne, starsze oraz dzieci. Przegrzanie organizmu, które wynika z długotrwałego przebywania w upale, przyjmowania napojów alkoholowych i picia zbyt małej ilości wody, może doprowadzić do udaru. To z kolei może być przyczyną zgonu. W tej sytuacji pół litra wody ratuje życie.

DEON.PL POLECA

Monika

Monika szła do biura. Spieszyła się, gdyż była już prawie spóźniona. Po drodze zobaczyła Arka, który spał na chodniku, zawinięty w kilka warstw ubrań.

Mimo że leżał na zacienionych krakowskich Plantach, promienie niemiłosiernie grzejącego słońca przebiły się przez korony drzew, podwyższając temperaturę powietrza i podłoża o kilkanaście stopni.

Mężczyzna był czerwony, Monika - przełamując wstyd przy znajomych - podeszła do niego i zapytała, jak się czuje. "Arek, sorry, że przeszkadzam. Co słychać?" - szturchnęła go lekko, po czym bezdomny otworzył jedno oko. Zapach, który roztaczał wokół siebie, był bardzo nieprzyjemny.

Monika została, poprosiła Arka, żeby przeniósł się na ławkę. Był lekko otępiały, nie przeniósł się do cienia. Na szczęście dzisiaj nie pił. Dziewczyna wiedziała, że alkohol odwadnia organizm, a zimne piwko wcale nie służy orzeźwieniu.

Arek tym razem nie był miły. Nie lubił, jak ktoś przeszkadzał mu w drzemce lub cokolwiek od niego chciał. W nocy rzadko śpi dobrze, skupia się na pilnowaniu rzeczy. Monika pobiegła po wodę. Mężczyzna już zdążył przysnąć. "Nie masz gazowanej?" - zapytał, gdy zobaczył, co przyniosła.

Opowiedziała mi o całej sytuacji z uśmiechem. Gdy wróciła do sklepu, wymieniła butelkę i przeprosiła Arka, stało się coś zaskakującego. Mężczyzna odkręcił zakrętkę i zapytał Monikę: "chcesz się napić"? "Wolę niegazowaną" - roześmiała się.

Tomek

Praca Tomka wymaga, by często chodził między różnymi punktami w Starym Mieście. Dlatego tak często spotyka ubogich Krakowa. W okresie upałów zawsze zabiera ze sobą kilka małych butelek wody.

Tak samo to Tomek sprzedał naszej wspólnocie pomysł, by mieć zawsze ze sobą kupony na obiad w kuchni społecznej prowadzonej przez Siostry Felicjanki. Nie chodzi nawet o to, żeby nie dawać potrzebującym gotówki. Po prostu w kuchni sióstr zjedzą o wiele lepiej niż w spożywczaku, gdzie za te same pieniądze kupią sobie pozbawiony witamin produkt pasztetopodobny i suchą bułkę.

Tomek uważa, że potrzebującym należy kupować to, co najlepsze. "Chciałbym, żeby jedli to, co sam bym zjadł".

Nie zawsze jest różowo. Ostatnio pod galerią zostawił śpiącej bezdomnej butelkę. Gdy wracał kilka minut później, butelki już nie było, choć kobieta spała nieporuszona. "Ktoś ją ukradł. Jak mogli...".

Pan Sebastian

Przyjechał z dwoma pracowniczkami do miejsca, gdzie co środę wspólnota Hanna spotyka się z ubogimi. Rozdawał jakiś nowy, modny produkt alkoholowy. Owocowe piwko cieszyło się popularnością wśród turystów.

Pan Sebastian postanowił rozdawać je bezdomnym i ubogim. Jako podwykonawca szybciej i sprawniej zrobił swoją robotę - pozbył się przecież produktu, który miał promować.

W tę środę na Plantach większość osób albo już spożywała napój pana Sebastiana, albo chomikowała go w swoich torbach. Najczęściej zaś i piła, i chomikowała.

Dlatego do pana Sebastiana podeszła trójka osób ze wspólnoty, aby przekonać go, że to nie jest dobry pomysł. "Tu nie chodzi tylko o piwo i chorobę alkoholową niektórych spośród tych osób - mówili. - Dziś jest gorąco, alkohol odwadnia". Odszedł na chwilę, ale po jakimś czasie wrócił z dwiema hostessami i na nowo pełną lodówką. Nie przemawiało do niego to, że rozdawanie butelek z alkoholem w niemal 40-stopniowym upale może skończyć się tragicznie.

Dopiero groźba ("dzwonimy do Straży Miejskiej") skutecznie podziałała. Więcej pana Sebastiana nie spotkałem. Na szczęście, bo była to trudna historia.

* * *

Jest jeszcze czwarta historia. Historia tych, którzy przechodzą obojętnie. Niby nie szkodzą, ale przechodząc obok bezdomnego, być może czasem roztaczającego przykry zapach, czasem niewdzięcznego lub niemiłego, nie pomyślą o butelce z wodą, która może uratować życie.

*Imiona bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do warszawskiej akcji "Przetrwać upały":

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl. Członek wspólnoty Hanna działającej w Krakowie na rzecz wykluczonych. Członek Rady Dialogu Międzyreligijnego i Ekumenizmu Archidiecezji Krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Butelka, która ratuje życie
Komentarze (1)
27 sierpnia 2017, 12:43
Karolu! Masz krew na rękach Polaków z Rimini. Czujesz odpowiedzialność?