Centrum na peryferiach

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Centrum zawsze nas pociąga. To tam dzieją się najważniejsze sprawy, tam widać istotę rzeczy. Bardzo to ludzkie… A tymczasem od czterech już lat papież Franciszek powtarza wielokrotnie, że mylimy się, skupiając naszą uwagę na centrum.

Jest faktem, że tylko niektóre wydarzenia opisane w Ewangeliach dzieją się w Jerozolimie. Większość swego życia Pan Jezus spędził w jakichś zapadłych dziurach (choć później niektóre z nich stały się bardziej znane), włóczył się po wioskach i bezdrożach, wspinał się na jakieś oddalone od centrów góry. Grecy w odniesieniu do takich właśnie miejsc używali słowa "periphereia", które oznaczało miejsce odległe od centrum albo (w przenośni) coś bardzo małego. Małego, czyli w gruncie rzeczy nieważnego, nieistotnego. Po prostu peryferie, nie ma o czym gadać…

Tymczasem Franciszek używa tego słowa wyjątkowo często. Jeszcze jako kardynał i prymas Argentyny uważał, że znacznie ważniejszym ingresem niż wkroczenie do głównej katedry jest wkroczenie do "villas miserias" - do slumsów. Kto był w Buenos Aires, wie, gdzie znajduje się tam granica między centrum i peryferiami… Gdy zbliżało się konklawe w 2013 r., kardynał Bergoglio powiedział przyszłym elektorom: "Kościół jest wezwany do tego, aby wyszedł na zewnątrz i skierował swe kroki na peryferie. Nie tylko te geograficzne, ale także egzystencjalne: peryferie tajemnicy grzechu, bólu, niesprawiedliwości, ignorancji; peryferie wszystkich rodzajów biedy".

DEON.PL POLECA

W celebrowanej wkrótce potem wielkoczwartkowej Mszy Krzyżma użył pięciokrotnie słowa "peryferie". Kojarzy je z "sytuacjami granicznymi", w których ludzie są najbardziej narażeni na ograbienie ich z wyznawanych wartości, gdzie jest najwięcej cierpienia, przelewana jest ich krew, zabierana jest im wolność. W "Evangelii Gaudium" słowo wraca expressis verbis bodaj dziewięciokrotnie, a w listopadzie 2013 r. Franciszek zwrócił się do przełożonych męskich zgromadzeń zakonnych słowami odnotowanymi przez o. Spadaro: "Wielkie wydarzenia historyczne dzieją się, gdy rzeczywistość oglądana jest nie z centrum, ale z peryferii. (…) Aby zrozumieć rzeczywistość, musimy opuścić uspokajające centrum i skierować się ku peryferiom. Pozostanie na peryferiach pomaga lepiej widzieć i rozumieć, sporządzić poprawną analizę rzeczywistości, unikając centralizmu i podejścia ideologicznego".

Zaletą patrzenia na peryferie jest też szansa na dostrzeżenie i docenienie bogactwa i różnorodności naszego świata, które przyczyniają się do bogactwa i różnorodności Kościoła! Po cóż innego Głowa ponadmiliardowego Kościoła udawałaby się w 2016 r. do Azerbejdżanu, gdzie katolików jest kilkuset, a księży można zliczyć na palcach dwóch rąk? Franciszek odpowiedział na to pytanie, wracając z Baku: "Udałem się tam do katolików, na peryferie wspólnoty katolickiej (…). Rzeczywiście stanowi ona peryferie, bardzo małe. Powiedziałem, że przypomina mi peryferyjną wspólnotę Jerozolimy, Kościół Wieczernika, oczekującą na Ducha Świętego (…). Powiedziałem im, że rzeczywistość lepiej się rozumie z peryferii niż z centrum".Podobnie powiedział w 2015 r. w sanktuarium El Quinche w Ekwadorze: "Kościół wyruszający w drogę przybliża się i dotrzymuje kroku, aby nie być dalekim, opuszcza własną wygodę i śmiało dociera na wszystkie peryferie, które potrzebują światła Ewangelii". Z pewnością trudno uznać 13-tysięczną miejscowość pod Quito za centrum…

Oczywiście "centrum" ma to wszystko często Franciszkowi za złe. Zamiast po staremu mieszkać w Pałacu Apostolskim, odwiedzać najważniejsze metropolie i ich biskupów mianować kardynałami, wynajduje kandydatów na wyspie Tonga albo mianuje jakiegoś księdza staruszka z Albanii, a Kurię Rzymską stopniowo pozbawia możliwości sprawowania władzy. Odwiedza więzienia i inne "zakazane" miejsca, odmawia spotkań z politykami poza prezydentami i premierami, audiencje papieskie przestały być dla bardziej i mniej ważnych VIP-ów okazją do pokazania się w świetle jupiterów. To ostatnie mogłem osobiście przetestować w czasach ambasadorskich, kiedy tymże VIP-om musiałem wielokrotnie tłumaczyć, że nie mają szansy na wymarzoną fotkę, gdy tymczasem uprzywilejowana okazywała się siostra Małgorzata Chmielewska lub niewidome dzieci z Lasek. Dla nich Franciszek znajdował czas i ochotę do kontaktu. Dlaczego? Zapewne widział w nich właśnie peryferie, od których można się czegoś dowiedzieć i którym być może "należy się" więcej niż centrum.

W "kręgu Franciszka" jest oczywiście miejsce dla jednych i drugich. Ważne jest coś innego: peryferie nie są i nie mogą być miejscami zapomnianymi przez Boga i ludzi. W opisywaniu świata Franciszek posługuje się modelem wielościanu. Nasz glob nie jest jego zdaniem jakąś regularną bryłą kulistą, lecz właśnie wielościanem, zapewne z milionami powierzchni, a na każdej z nich można zaobserwować odrębne tradycje i historie, różne losy i zjawiska, niepodobne do siebie, lecz przecież mające wspólny mianownik człowieczeństwa. Innymi słowy każda z tych peryferii stanowi w gruncie rzeczy małe centrum świata. Uświadomiłem sobie w tym momencie, że taką właśnie nazwę "małe centra świata" nosi jeden z programów sejneńsko-krasnogrudzkiej Fundacji Pogranicze. Małe, a cieszy - też myślą Franciszkiem…

* * *

"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

* * *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Centrum na peryferiach
Komentarze (1)
16 marca 2017, 12:15
Gdy centrum traci swój blask pozostaje już tylko przymilanie się peryferiom