Charamsa, czyli kłopoty z wiarygodnością

(fot. youtube.com)

Mają kłopot w Watykanie z tymi Polakami. Jak nie Wesołowski, to Charamsa. Ale to i my mamy kłopot, nie tylko Watykan. Jak to ogarnąć?

Po 24 godzinach od ujawnienia "całej prawdy" o księdzu Krzysztofie Charamsie, wiemy już dużo więcej. Wiadomo zwłaszcza - już z pewnością, a nie tylko z dużym prawdopodobieństwem - że mamy do czynienia z perfekcyjnie zorganizowaną akcją marketingowo-lobbingową mającą zwrócić uwagę szerokiej (i to światowej) opinii publicznej na problem osób homoseksualnych jako usilnie prześladowanej grupy społecznej, zwłaszcza w Kościele katolickim. Najpierw można było jeszcze naiwnie przypuszczać, że taka a nie inna sekwencja wydarzeń jest dziełem przypadku albo nagłego działania pod wpływem emocji. Teraz jednak media ujawniły, że duchowny kontaktował się z nimi jeszcze przed publikacją w "Tygodniku Powszechnym", każdej redakcji zapowiadając (oczywiście w tajemnicy przed krakusami) albo ekskluzywny wywiad, albo możliwość publikacji jego specjalnych oświadczeń, dostosowanych, jak podaje "Wprost", "do profilów gazet w nadziei na lepszą promocję". I jeszcze sam ksiądz organizuje w Rzymie konferencję prasową w przeddzień rozpoczęcia Synodu Biskupów. I publikuje "nowy manifest wyzwolenia". I zapowiada wkrótce wydanie w dwóch językach książki o swoich losach.

Krzysztof Charamsa osiągnął to, na czym mu zależało: subiektywnie, jak twierdzi, poczucie wielkiego szczęścia i wyzwolenia, a w skali społecznej - rozpoznawalność i rozgłos. Stracił jednak (przynajmniej dla mnie, bo wiem, że nie dla wszystkich) wiarygodność. Z czterech powodów. Pierwszy z nich jest związany z seksualnością, drugi z prawdomównością. Trzeci powód do argument z krzywdy, a czwarty - z wojowniczości.

1. W przypadku seksualności nie chodzi o to, że Charamsa jest gejem. Stracił on dla mnie wiarygodność dlatego, że przez jakiś czas (nie wiemy, jak długi) - będąc księdzem katolickim, który ślubował zachowanie celibatu - żył w hipokryzji, prowadząc aktywne życie seksualne, a nawet pozostając w stałej relacji seksualnej z bliską osobą. Płeć tej osoby jest dla mnie bez znaczenia. Ważne jest świadome łamanie jednej z podstawowych zasad regulujących życie swojej wspólnoty religijnej przez duchownego. A na dodatek pracował on w kluczowej watykańskiej instytucji odpowiedzialnej za troskę o ortodoksyjność wiary.

2. W przypadku prawdomówności chodzi mi o to, że Charamsa - realizując swój plan głośnego kontrolowanego coming out’u - precyzyjnie manipulował kolejnymi redakcjami. Zaczął od "Tygodnika Powszechnego", któremu nie zapowiedział dalszych etapów swego przedsięwzięcia. I jeszcze zanim jego tekst o księdzu Oko ukazał się w "TP", już kontaktował się "w wielkiej tajemnicy" z kolejnymi redakcjami. A gdy gruchnęła wiadomość "Jestem gejem", twierdził, że decyzję o dokonaniu coming outu podjął już po publikacji w krakowskim piśmie. Tylko kto wcześniej pisał książkę, nakręcał filmy i zapraszał media do wywiadów prasowych?

3. Trzeci aspekt sprawy to krzywda, jaką Charamsa wyrządził wielu ludziom. Najpierw redakcji "Tygodnika Powszechnego", której dobre imię wystawił na poważny szwank - nawet jeśli ona sama w swoim piątkowym oświadczeniu twierdzi co innego. Skrzywdził licznych katolików podobnie jak on widzących problem języka przemocy i nienawiści w Kościele oraz krytycznie oceniających twórczość i działalność ks. Oko - bo teraz bardzo długo będą musieli oni zmagać się z zarzutem, że ulegli gejowskiej propagandzie (wiem, że to zarzut beznadziejnie głupi, ale akurat sytuacja niestety ułatwia oponentom złej woli posługiwanie się nim). Skrzywdził wreszcie tych homoseksualnych katolików, którzy nie mają zamiaru publicznie obnosić się ze swoją orientacją i problemami. Kolejne etapy działalności Charamsy tylko umacniają bowiem - jakże odległy od codzienności większości osób homoseksualnych - stereotyp wojującego geja żądającego napisania od nowa katechizmu i dopominającego się o prawo do zawierania ślubów.

4. Wojowniczość ta stała się - to czwarty, według mnie, powód utraty wiarygodności przez pelplińsko-watykańskiego teologa - nowym wyróżnikiem jego publicznej aktywności. Nowym, bo najpierw ujawnił się jako naukowiec wnikliwie i rzeczowo analizujący myślenie innych. Teraz zaś stał się księdzem Oko à rebours! W jego aktualnych wypowiedziach aż się roi od wielkich kwantyfikatorów (zawsze, nigdy, wszędzie) i generalnych ocen instytucji kościelnych podawanych bez żadnego uzasadnienia, po prostu "na wiarę". On, Charamsa, to mówi; on wie, co mówi, bo przecież siedział w samym środku, więc my mamy mu wierzyć. Ja jednak wierzyć nie mogę, skoro w jednym tylko krótkim jego tekście znajduję takie oto nagromadzenie opisów Kościoła: homofobiczny; arogancki; prowadzący ideologiczną i paranoiczną wojnę; kierujący się irracjonalną, bezduszną, bezkarną prawdą siły; stygmatyzujący osoby homoseksualne, zohydzający je w oczach świata i poniewierający nimi. W "tygodnikowym" artykule Charamsa rzeczowo przedstawił wyliczankę epitetów używanych przez ks. Oko, nazywając ją "litanią obelg". Obecnie sam posługuje się tą metodą wobec Kościoła. A wszystko to wzmocnione na nagraniach wideo modulacją głosu w stylu kiepskiego kaznodziei ludowego.

W genderowej "Więzi" pisaliśmy o agresywności i niekompetencji namiętnych tyrad ks. Dariusza Oko. On zaś odmówił później publicznej dyskusji z jedną z naszych autorek. Dlatego ucieszył mnie tekst w "Tygodniku Powszechnym" obszernie i wnikliwie analizujący jego działalność. Redakcja "TP" twierdzi dziś, że coming out autora nie powinien nic zmieniać w odbiorze jego artykułu. Ja jednak z powodów podanych wyżej nie mam zamiaru powoływać się w przyszłości na tekst "Teologia i przemoc". Jeśli prawdą jest, że "po owocach poznacie ich", to na razie jedyną osobą, która na całej sprawie niewątpliwie skorzystała, jest… ks. Dariusz Oko. Charamsa dostarczył mu bowiem koronnych argumentów do jego dalszych wywodów.

Zbigniew Nosowski - redaktor naczelny kwartalnika "Więź", dyrektor programowy Laboratorium "Więzi". Żonaty, ma dwie córki. Tekst pierwotnie ukazał się na jego blogu.

ur. 1961, mąż z 34-letnim stażem, ojciec, teść i dziadek. Absolwent socjologii i teologii. Od 1989 redaktor „Więzi", od 2001 –­ redaktor naczelny. Dyrektor programowy Laboratorium „Więzi". Współtwórca i rzecznik prasowy Inicjatywy „Zranieni w Kościele"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Charamsa, czyli kłopoty z wiarygodnością
Komentarze (18)
jazmig jazmig
9 października 2015, 21:03
Ciekawe: [url]https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1631414987138958&id=100008114164039[/url]
KP
Karolina Podolska
7 października 2015, 20:22
Śmieszno czy straszno? Jedno i drugie? Przedstawiciele LGBTQ Schonborn i Burke podzielili się rolami i toczą udawany spór. Kabaret to czy tragedia przekonamy się niebawem.
7 października 2015, 11:38
Mam wrażenie, że autor jest jakoś mocno zaskoczony tym, że ks. Charamsa zrobił z tego szopkę medialną. Doprawdy ktoś przypuszcza, że to kiedy i jak wypłynęła ta sprawa jest "dziełem przypadku"? Nie bądźmy naiwni. W historii KK zawsze widać, kiedy duchowny się nie zgadza ale rozwiązuje sprawę mając zawsze na celu dobro swojego Kościoła, a kiedy szuka sensacji. Dla mnie punkt 1 jest na tyle istotny, że reszta jest niepotrzebna dla podważenia wiarygodności tego księdza. Sprawa nie różni się wcale tak bardzo od przykładowego księdza z wioski, którego nakryto na wizytach u kochanki. Może jednak on stanąć w prawdzie o złamaniu swoich ślubów kapłańskich, albo jak Charamsa zacząć wojenkę zwalając winę na wszystko tylko nie na siebie. Człowiek trwający w grzechu ma nadzwyczajne zdolności do usprawiedliwienia siebie przy jednoczesnej krytyce wszystkiego na około. Tyczy się to także każdego z nas o czym warto pamiętać.
ZZ
Zibi Ziggy
7 października 2015, 07:29
Tygodnik Powszechny ma taka samą wiarygodnośc jak wydawnictwo Znak po publikacji ksiązki Grossa szkalującej naród polski.
KK
Ksenia Kopystynska
7 października 2015, 01:29
Dobre imię "Tygodnika Powszechnego"? Pan raczy żartować. Niech Pan nas traktuje poważnie. TP wydawany w 17 tys egzemplarzy gdyż już mało kto chce go czytać, i pompowany namiętnie przez śwodowisko GW dawno już stracił dobre imię. Publikacją ks. Charamsy pogrążył się doszczętnie. Proszę się obudzić. Już najwyższy czas gdyż chyba sami nie wiecie gdzie idziecie. Graliście pokera z ks. Charamsą i jemu podobnymi a teraz lament gdyż to ks. Chramsa rozdawał karty. Trochę powagi proszę. A reszta tu: http://dlugodystansowiec.salon24.pl/672194,krzysztof-charamsa-soap-opera-prima    http://dlugodystansowiec.salon24.pl/672551,himalaje-hipokryzji-kazanie-ks-charamsy-o-kaplanstwie
WD
Wojtek Duda
7 października 2015, 09:15
dlaczego rozpowszechniasz nieprawdziwe informacje? TP to jedyny tygodnik w Polsce, który poprawił sprzedaż o o 2,9 % i jego nakład wynosi ponad 20 000, źródło: http://www.press.pl/newsy/prasa/pokaz/49106,Tygodnik-Powszechny-nadal-poprawia-sprzedaz_-Wprost-sprzedaje-mniej-niz-Gazeta-Polska
KK
Ksenia Kopystynska
7 października 2015, 19:12
Nawet jak oscyluje, w zależności od półrocza pomiędzy 17 a 20 tys nie zmienia to ani na jote tego co napisałam. Jak podpompuja jeszcze bardziej "kontrowersyjne", uderzające w Kościół artykuły dla gawiedzi na bardzo antyreligijnym na onecie, jak to desperacko robią, to może jeszcze im statystyki wzrosną o 5%.
WD
Wojtek Duda
8 października 2015, 10:40
Twoja wypowiedź to w większośc emocjonalna osobista opinia bez podania jakiegowiek przykładu / backupu - wiele takich na forach.  Jedyna informację do której można sie odnieść to dane na temat nakładu - a te są nieprawdziwie - i 'proszę bardzo' za korektę, służe na przyszłośc  :) 
TP
Tomasz Pierzchała
6 października 2015, 20:58
Nosowski najbardziej cierpi z tego powodu,iż kochający od innej strony mimo woli wyrolował TP
MM
Mark Marek
6 października 2015, 12:26
Polecam komentarz Hennelowej: http://www.klubtygodnika.pl/tu-i-teraz/po-trzesieniu-ziemi#more-6939
6 października 2015, 12:50
No jeśli już nawet "stare" środowisko TP to dostrzega...
WDR .
7 października 2015, 02:14
Uuuu...
6 października 2015, 11:54
Przecież ten comingout ksiedza Charamsy to wyłącznie krótkotrwała sensacja z cyklu "ksiądz proboszcz ma kochankę i nieślubne dziecko". Szerzy zgorszenia, ale to było wielokrotnie i jest i pewnie nieraz będzie. Raczej wygląda na akcję promocyjną książki księdza Charamsy, który po pozbawieniu stanowisk będzie musiał szukać nowego źródła utrzymanania. Ale czy z tego wynika jakaś nowa i pouczająca lekcja ?  Gdyby księdz Charamsa rzeczywiście chciał wpłynąć na nauczanie Kościoła wobec osób homoseksualnych, to powinie ujawnić się jako ksiądz-homoseksualista żyjący w czystości. W ten sposób by pokazał, że można być osobą tej orientacji i żyć w zgodzie z nauką kościelną i próbować uderzeń w inne tony. Może by nie zarobił pieniędzy, ale zdobył by szacunek. Ale każdy ma inne priorytety. A tak wszystko zamieniło się w prasową sensację jakich wiele i której los będzie jak paryskie perfumy. Intensywanie pachną i szybko wietrzeją. 
MarzenaD Kowalska
5 października 2015, 19:27
http://www.fakt.pl/swiat/ks-krzysztof-charamsa-w-wywiadzie-dla-telewizji-cnn,film,581884.html Odleciał, odleciał i lata 
WDR .
7 października 2015, 02:16
Może i odleciał, ale zyski z jego książki mogą być pokaźne.
MarzenaD Kowalska
5 października 2015, 18:40
Szkoda, że zniknęły wcześniejsze wpisy. No ale założyłam sobie konto, by znowu wrócić, zamiast z Disqus.  http://www.tvn24.pl/dominikanin-o-tasiemski-i-kolenda-zaleska-o-sprawie-ks-charamsy,582927,s.html A tu kolejna dziennikarka ... rozczarowana.
jazmig jazmig
5 października 2015, 18:40
Nosowski nie odróżnia celibatu od czystości i to jest w zasadzie wystarczający komentarz do tego, co napisał, bo skoro nie rozumie podstawowych pojęć, to nie jest on w stanie napisać czegoś sensownego. Ks. Oko nigdy nikogo nie atakował, natomiast uświadamia on normalnym ludziom, że homopropaganda jest jednym wielkim bezczelnym kłamstwem. Fakty naukowe, dane statystyczne, wyleczeni homosie - to są konkrety, a nie wyssane z palców lewactwa i homosiów androny podawane jak dogmaty, nad którymi nie wolno dyskutować.
AH
Antoni Hobler
5 października 2015, 13:17
Pamiętając Pańską napaść na ks. Abpa Wielgusa, wcalę się nie dziwię z akceptacji ataku na ks. Oko. Ludzie, tacy jak Pan i popierani przez Pana, są dramatycznym zagrożeniem dla "owczarni".