Ciężkie wakacje "prawdziwego katolika"
Niedawno w deonowych komentarzach pojawił się termin "dziwny katolik". Rozumiem, że przeciwieństwem tego "dziwnego" jest katolik "prawdziwy". Będąc w górskim schronisku (zaledwie, ach zaledwie tydzień temu!) pomyślałem sobie, że ten "prawdziwy" katolik życie ma doprawdy ciężkie. Nie może cieszyć się wakacjami jak inni, nieświadomi, "dziwni", zaprzedani złu.
Otóż na ścianie schroniska, obok bufetu, zawieszono krzyż z tablicą upamiętniającą pobyt Jana Pawła II w górach. W tej samej sali na ścianie zawieszono różnokolorowe buddyjskie chorągiewki, symbolizujące różne emocje i stany - jako ozdobę. I raptem ktoś - właśnie Prawdziwy Katolik - rozpoczął burzliwą awanturę pod niejasnym adresem (wypowiedź kierował w powietrze, ze wskazaniem na panią w bufecie, która raczej nie zrozumiała, w czym problem) - że się nie godzi, hańba, panie!, że to uczucia obraża, że pozrywać, że pogańskie obok krzyża…
Widywałem go wielokrotnie: na Krupówkach przy straganach z pamiątkami w stronę posążków Buddy nawet nie spojrzał; z wahaniem obracał w palcach koralikowe bransoletki, zrobione w Chinach. Kupić czy nie? Podobno wypowiada się nad nimi jakieś zaklęcia… Podobały mu się bambusowe dzwonki do zawieszenia na ganku, ale to przecież feng-shui! Omijał stoiska, na których ponalepiano wytarte już mocno serduszka "Wielkiej Orkiestry". Owsiaka nie będzie wspierać. W końcu kupił małą owieczkę, bo taka swojska (dopiero w domu zauważy metkę z napisem "Made in China"). Wieczorem w pensjonacie nudził się - wszyscy oglądali stary film francuski "Wielki błękit", ale on newage'owskich obrazów nie ogląda. Na "Avatarze" też nie był. I dzieciom nie pozwolił iść. Ani na 'Harrego Pottera". Ani na "Shreka". Zresztą książki o Harrym kazał z domu wynieść. I tego Coelho też, a o "Mistrza i Małgorzatę", tę propagandę satanizmu, zrobił awanturę polonistce dziecka - bo co to za lektura?!
Do domu Prawdziwy Katolik wracał wygodnie, ekspresem. Mimo że był ciekaw prognozy pogody, nawet nie dotknął t e j gazety, którą tam co dzień za darmo wykładano - wiadomo po co. Komfort jazdy popsuli mu współpasażerowie. Ze względu na miejscówkę nie mógł się przesiąść, więc musiał obok znosić mężczyznę z pierścieniem Atlantów. A naprzeciw - dziewczynę z kolczykami ozdobionymi "pacyfkami". Zastanawiał się, czy ich nie pouczyć, co sobie szykują, ale jakoś nie czuł się zbyt pewnie w przedziale - pozostali pasażerowie (w tym jeden z krzyżykiem na szyi!!!) z zaciekawieniem przeglądali tę gazetę.
Ciężkie to były wakacje. Mało w nich było prawdziwej radości przebywania z ludźmi.
Skomentuj artykuł