Co grozi Kościołowi?

Karol Wilczyński

Diabelskie spojrzenie Charamsy. Otwarte drzwi dla uchodźców - czyli inwazji dżihadyzmu. A teraz jeszcze Synod i zmiany w doktrynie. Co jeszcze grozi Kościołowi?

Jest jeszcze coś - nasze stereotypy. Schematy mówiące nam, że jeśli ktoś jest zły, to jego przeciwnik musi być dobry (i na odwrót). Wielu woła: Trzeba sprzeciwić się genderyzmowi i księżom-gejom. Trzeba walczyć z islamizacją Europy. Nie chcemy homomałżeństw i komunii dla rozwodników. Czy naprawdę nie ma trzeciej opcji?

W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z wieloma przykładami stereotypowego, szablonowego i - chyba należy nazwać rzecz po imieniu - nieuczciwego myślenia. Przeciwnicy przyjmowania imigrantów skonstruowali niesamowicie rozbudowaną opowieść o islamie (bo przecież wszyscy imigranci to młodzi muzułmanie). W dosyć zabawny sposób wymieszali oni różne wątki kultury muzułmańskiej z już mniej zabawnymi przekonaniami na temat obcych w ogóle.

Również Synod o rodzinie uruchomił w nas wiele podobnego, bo opartego na schematach, myślenia. Komunia dla rozwodników? Tak lub nie. Zmiany? Obrona tradycji lub liberałowie. Tertium non datur - nie ma trzeciego wyjścia.

DEON.PL POLECA

Burza rozpętana przez Krzysztofa Charamsę pozwoliła skutecznie zamknąć dyskusję wokół tekstu o przemocy w teologii. Mało kto już pamięta sytuację, w której kościelni komentatorzy podzielili się na dwa obozy.

Rzucali oni wówczas dosyć lekko różnymi hasłami o "fundamentalizmie", "zamykaniu drogi dla języka miłosierdzia" (o ks. Oko). Nie należy też pominąć (w tym przypadku z pewnością niezapomnianego) epitetu o "cieciu" i "lokaju". Ta wewnątrzkościelna dyskusja okazała się jednak tylko preludium do dzieła głównego, z Eduardo w roli głównej. Zamknęło to całą debatę.

Jestem w stanie zrozumieć potrzebę polityków i pisarzy książek, by uzyskać rozgłos i (wątpliwej wartości) sławę. Nie rozumiem jednak, dlaczego chrześcijanie, uczniowie Jezusa Chrystusa, tak łatwo poddają się stereotypowemu myśleniu. Bo to, że tak łatwo dajemy się prowadzić różnym schematom, mówi o wiele więcej o nas samych niż o problemach, których te schematy dotyczą. Oczywiście, lenistwo duchowe to łatwa odpowiedź.

Można po prostu powiedzieć, że jako Polacy lubimy mieć święty spokój. Nie chce się nam słuchać nowych, skomplikowanych wyjaśnień. Jak to ujął jeden z moich znajomych, aby wyjaśnić ludziom kryzys imigracyjny, potrzebujemy uzupełnić 4-letnie braki w wiedzy Polaków w jakieś 4 tygodnie.

W tej sytuacji nie dziwi, że wielu osobom łatwiej przyjmować kalki i stereotypy o "muzułmańskiej inwazji", niż rzeczywiście zrozumieć przyczyny problemu. Podobnie ma się sprawa z ks. Oko, Synodem, homoseksualistami w Kościele czy komunią dla rozwodników. W tych wszystkich przypadkach wielu w zupełności wystarcza "letniość", powierzchowna wiedza.

Taka odpowiedź jednak to za mało. Bo czy "święty spokój" wyjaśnia to, że nasze schematy wymagają od nas, by mieć stanowczy pogląd na daną sprawę: tak lub nie, tertium non datur.

Mało kto jednak zdaje sobie sprawę czemu zajmuje dane stanowisko. Podejrzewam nawet, że większość osób nawołujących do budowy murów na granicach, wrzuciłaby parę groszy na mieszkającą obok rodzinę uchodźców. Ich niechęć opiera się bowiem na często fałszywych obrazach medialnych, które nie wytrzymałyby zderzenia z rzeczywistością.

Wydaje mi się, że wszystkie problemy, o których wspomniałem w tym tekście, mogą ostatecznie doprowadzić nas, katolików, do czegoś dobrego. Przede wszystkim o ile tylko pozwolą się nam wyrwać z wygodnego, ciepłego schematu. Gdy pozwolą nam na zmianę, porzucając zarazem "letniość", czyli przywiązanie do stereotypów.

Największą nadzieję wiążę oczywiście z Synodem, który - prowadzony przez Franciszka - istotnie pokazuje wartość pogłębionej dyskusji ponad schematycznymi podziałami.

A co z naszymi obawami? O Kościół? O zdrową cywilizację europejską? Posłużę się tu niezwykłą wypowiedzią ks. Halika: "Człowiek nie musi się obawiać żadnego kryzysu; powinien obawiać się tylko tego, by w kryzysie nie oślepiła go rozpacz (wg Kierkegaarda «choroba na śmierć»), utrata nadziei. Nadziei, że jest z nami Ten, który ma słowa życia wiecznego, choć czasem naprawdę niełatwo jest owe słowa zrozumieć i przyjąć".

Nadzieję w życie wieczne łatwo zabić. Jednym z doskonalszych "narzędzi zbrodni" są w tym przypadku nasze tępe, wygodne schematy.

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co grozi Kościołowi?
Komentarze (110)
JW
~Juliusz Wolański
15 lutego 2024, 08:18
Wilczyński - i wszystko wiadomo... 2000 lat temu nosiłby imię Judyński
GG
Gaja Grajewska
24 maja 2017, 00:23
Skoro kościołowi nic nie grozi, to czemu w miejscu Bizncjum jest dziś muzłmńska Turcja? Egipt, Erytrea, Irak, Syria? Naprawdę nie grozi? Judasz też myślał że dobrze robi gdy brał 30  srebrników.  
Robert
15 października 2015, 13:29
"Ty jestes Piotr, opoka i na tej opoce zbuduję mój Kosciół, a bramy piekelne go nie przemogą". (Mt 18,16) Kościół jest  mistycznym Ciałem Chrystusa - "Ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami" (J 15, 5). Czy Chrystusowi moze cokolwiek zagrazać? Byli juz tacy, co próbowali - pomawiali, biczowali, na koniec ukrzyzowali i połozyli w grobie zapieczętowanym ogromnym kamieniem, którego jeden człowiek by nawet nie wypchnął. A On Zmartwychwstał. Chrystus jest Bogiem i nic Mu nie moze zagrozić i Jego Kosciołowi też. Wszystkie błędy, odstępstwa, herezje i schizmy nie zagrażają Kościołowi - zagrazają jedynie tym, którzy za tymi błednymi naukami i fałszywymi pasterzami pójdą. "Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie". (J 15, 6). Te kryzysowe sytuacje spełniają o dziwo pozytywna rolę - powodują samooczyszczenie wspólnoty wiernych i pozwalają jeszcze mocniej wyklarować treść wiary. Bo "moc w słabości się doskonali" (2 Kor 12, 9). Jedyną troską wierzących powinno być trwanie przy Chrystusie. Wtedy nikt i nic im nie zagrozi. "Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna". (J 15, 7-11).
PP
Piotr Polmański
15 października 2015, 13:53
No juz dobra @roca wystarczy. Pisać potrafisz..
15 października 2015, 16:13
"Wszystkie błędy, odstępstwa, herezje i schizmy nie zagrażają Kościołowi - zagrazają jedynie tym, którzy za tymi błednymi naukami i fałszywymi pasterzami pójdą." Karmili, karmili, karmili i nakarmili Cię tym przekonaniem. Powtarzali, powtarzali .... a ponieważ myslenie jest wymagające, a podążnie stylem owieczki nie, masz już wryte w mózg, że to ble ble ble jest "prawdą, jedyną prawdą i tylko prawdą". 
Robert
15 października 2015, 18:45
Argument "ad personam" nie jest brany pod uwagę w dyskusji. Zamiast robić wycieczki pod adresem moim i moich wykładowców przedstaw sowje argumenty.
15 października 2015, 22:55
Prosisz o moje argumenty. Ok. Nie wiemy czy Jezus Nazarejczyk był postacią historyczną. Jedyne co znamy to przekazy zapisane w Ewangeliach. Czy znamy pierotną wersję Ewangelii? Nie. Znamy kopię, kopii, kopii, kopii, kopii, kopii ... kopii. A te pierwsze znane nam kopie róznią się miedzy sobą w setkach miejsc. Czy wiemy co dokładnie powiedział Jezus? Nie. To co wypisujesz to jedna z wersji i nie wiadomo, czy ta prawidłowa. Ale nawet te słowa zawierają przesłanie, które może być rozumianie na wiele sposobów. Czy Jezus był synem Boga? To zleży czy się w to wierzy. Ale w tamtych czasach a nawet w czasech obecych żydzi (jakim był bez wątpienia Jezus) i nie tylko oni, mówią o Bogu per mój Ojciec. Więc np. "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem   .... itd" to rodzaj wyrażnia sympatii wobec nich i tyle. Teza, ze kościół został powołany/ustanowiony przez Jezusa jest marna. Tym bardziej kościół hiererchiczny, który nie miał odwzorowania przez kilkaset lat dopóki chrześcijaństwo nie zostało powołane przez niewierącego w Jezusa Konstantyna jako religia obowiazująca. Św. Piotr nie przebywał w Rzymie i nie był pierwszym biskupem Rzymu, którym był Linus. Następcą Jezusa w sekcie był Jakub a nie Piotr. O prymacie Rzymu zadecydował fałszowany przez zainteresowanych hierarchów dokument oraz rozgrywki polityczne wewnątrz różnych grup chrześcijan. Kościół nie stosuje się do zasad, którym podobno hołduje jak np. biskup ma być mężem jednej żony. Tak w skrócie wygladaja moje argumenty. Zapytaj o nie Twoich wykładowców.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
16 października 2015, 00:20
Wiedza to jeszcze nie mądrość. Niżej wskazówki do refleksji. Dziękuję Ci po prostu za to, że Jesteś za to, że nie mieścisz się w naszej głowie, która jest za logiczna za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe za to, że Jesteś tak bliski i daleki, że we wszystkim inny za to, że jesteś już odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze że uciekamy od Ciebie do Ciebie za to, że nie czynimy niczego dla Ciebie, ale wszystko dzięki Tobie za to, że to, czego pojąć nie mogę - nie jest nigdy złudzeniem za to, że milczysz. Tylko my - oczytani analfabeci chlapiemy językiem.                   Ks. Jan Twardowski
16 października 2015, 00:40
Wiara w stare bajki to tylko wiara w stare bajki  a nie "prawda".
16 października 2015, 08:05
Kościół zawsze bał się wiedzy. Od dawna zdawał sobie sprawę, że wiedza obnaży jego kłamstwa. Bo np. skoro św. Piotr nigdy nie był w Rzymie to jaka to "stolica Piotrowa". 
TP
Tomasz Pierzchała
16 października 2015, 09:25
"Św. Piotr nie przebywał w Rzymie" Skąd więc biorą się słowa samego zainteresowanego "Pozdrawia więc ta, która jest w Babilonie,oraz Marek,mój syn"?Czyżby to kolejna bajka tzw.ateisto?
16 października 2015, 11:01
W Bablionie powiadasz, w Babilonie ..... jakoś nigdy nie słyszałem aby miasto Rzym zmieniało nazwę z Babilon.  No i oczywiśce list św. Pawła do rzymian w którym pozdrawia bardzo wielu .... ale nie "najważniejszeg" Piotra. I kogo tam wymiania jako najważniejszego? Lineusza, prawda?
16 października 2015, 22:33
Jakoś nikt z tak ogromnie wierzacych katolików nie ma pojęcia o historii własnej religii. Żenujące.
TP
Tomasz Pierzchała
16 października 2015, 23:27
"5 A na jej czole wypisane imię – tajemnica: „Wielki Babilon. Matka nierządnic i obrzydliwości ziemi”. 6 I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją, bardzo się zdumiałem. 7 I rzekł do mnie anioł: «Czemu się zdumiałeś? Ja ci wyjaśnię tajemnicę Niewiasty i Bestii, która ją nosi, a ma siedem głów i dziesięć rogów. 8 Bestia, którą widziałeś, była i nie ma jej, ma wyjść z Czeluści, a zdąża ku zagładzie. A zdumieją się mieszkańcy ziemi – ci, których imię nie jest zapisane w księdze życia od założenia świata – spoglądając na Bestię, iż była i nie ma jej, a ma przybyć. 9 Tu trzeba zrozumienia, o mający mądrość! Siedem głów to jest siedem gór, na których siedzi Niewiasta."(Ap17,5-9) Pytanie z topografii-Na ilu wzgórzach leży Rzym, o uczony ateisto? 
16 października 2015, 23:59
Pytanie: które z nastepujących maist istniało gdy żył św. Piotr: Koluszki, Los Angeles, Babilon? Wg. mnie istniał wtedy Babilon i nazywało się to miasto Babilon. Czy Rzym nosił kiedykolwiek nazwę Babilon? Nie.  Nie odniosłeś się także do argumentu kogo pozdrawiał św. Paweł w liście do rzymian. Poczytajmy więc: "Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę, 4 którzy za moje życie nadstawili swe głowy i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam, ale i wszystkie Kościoły [nawróconych] pogan. 5 Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera w ich domu. Pozdrówcie mojego umiłowanego Epeneta, który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi przez Azję. 6 Pozdrówcie Marię, która poniosła wiele trudów dla waszego dobra. 7 Pozdrówcie Andronika i Juniasa, moich rodaków i współtowarzyszy więzienia, którzy się wyróżniają między apostołami, a którzy przede mną przystali do Chrystusa. 8 Pozdrówcie umiłowanego mego w Panu Ampliata! 9 Pozdrówcie współpracownika naszego w Chrystusie, Urbana, i umiłowanego mego Stachysa! 10 Pozdrówcie Apellesa, który zwycięsko przetrwał próbę dla Chrystusa. Pozdrówcie tych, którzy należą do domu Arystobula. 11 Pozdrówcie Herodiona, mego rodaka! Pozdrówcie tych z domu Narcyza, którzy należą do Pana. 12 Pozdrówcie Tryfenę i Tryfozę, które trudzą się w Panu. Pozdrówcie umiłowaną Persydę, która wiele trudu poniosła w Panu. 13 Pozdrówcie wybranego w Panu Rufusa i jego matkę, która jest i moją matką. 14 Pozdrówcie Asynkryta, Flegonta, Hermesa, Patrobę, Hermasa i braci, którzy są razem z nimi. 15 Pozdrówcie Filologa i Julię, Nereusza i jego siostrę, Olimpasa i wszystkich świętych, którzy są razem z nimi. 16 Pozdrówcie wzajemnie jedni drugich pocałunkiem świętym! Pozdrawiają was wszystkie Kościoły Chrystusa." Ani słowa o Piotrze. Nie pozdrowił najważniejszego? Bzdura.
17 października 2015, 00:00
o do samej nazwy Babilon, to czemu nie maił myśleć o Babilonie? Po cóż miałby Piotr zwracając się do braci używać pejoratywnej nazwy Rzymu. Na zdrowy rozum, część z nich po prostu mogłaby nie pojąć aluzji. Przecież o ile dostojniej brzmi -oto popatrzcie założyłem gminę w samym sercu świata. W Romie! Piotr /lub raczej autor listu/ zdawał sobie przecież sprawę, że czytać to będą nie tylko chrześcijańscy Żydzi, ale też nawróceni poganie, dla których symbolika Babilonu jest kompletnie obca i nawet opowiadanie historii Żydów/ po co?/ niewiele tu zmieni. Po drugie. Przecież chrześcijanie nie chcieli być przeciwnikami Rzymu. Głównego wroga/ jak na razie/ mieli w Żydach. Rzymianin to był przyszły wierny. Dlaczego miałby być obrażany i zniechęcany. Nie ma w tym żadnej logiki. I w końcu, w cytowanym wersecie nie ma żadnego napięcia, żadnego piętnowania/ typu Babilonie -wszetecznico itp./ Trudno sobie wyobrazić, aby każdy Żyd na codzień zamiast mówić Rzym, mówił Babilon. Poza tym coś jednak odalszych losach Piotra wiemy: Euzebiusz w "Historii Kościoła" nazywa Ignacego z Antiochii († ok. 110) „drugim następcą Piotra na stolcu biskupim w Antiochii" . Pierwszym był Ewodiusz. Także według Orygenesa i Hieronima był Piotr pierwszym biskupem Antiochii. Żaden z nich nie podaje wzmianki, że Piotr zrezygnował. Najprawdopodobniej był biskupem Antiochii do końca Życia. Wystarczy czytać i mysleć. A Ty przedstawiasz zapisy z Apokalipsy napisanej po sam koniec I w n.e. i na podstawie tych dziwacznych wizji (może napisanych pod wpływem opium) chesz powiedzieć, że Babilon to Rzym.  Wiara czyni cuda .... ogłupia.
TP
Tomasz Pierzchała
17 października 2015, 00:04
Żenujące i komiczne jest to,iż jako tzw ateista używasz argumentów żywcem wziętych z piśmideł Świadków Jehowy.  
TP
Tomasz Pierzchała
17 października 2015, 00:20
A do kogóż to św.Paweł skierował swe pierwsze kroki po nawróceniu? "Następnie,trzy lata później udałem się do Jerozolimy do poznania się z Kefasem"(Ga:18)Rozumiem,że twoi Jehowiccy mentorzy zapomnieli cię o tym poinformować.
17 października 2015, 00:35
Mam gdzieś tzw. Jehowitów. A co ma do rzeczy pobyt Piotra w Rzymie z nawroceniem Pawła? Jakieś nowe konfabulacje? Czy po proestu nie wiesz co napisac i pszesz cokolwiek?
17 października 2015, 00:36
Nie wiem co mają w pismidłach świadkowie Jehowy, którzy sa dla mnie podobni do katilickich nieuków. 
17 października 2015, 09:13
Ja nie napisałem, że Piotr nic nie znaczył iż e Paweł nie miał po co się spotykać z Piotrem. Nie znaczy to jednak, że Piotr był biskupem Rzymu. Następcą sekty był Jakub Sprawiedliwy. 
17 października 2015, 09:42
...podobni do katolickich nieuków Nie "Historia Kościoła" a "Historia Kościelna", tak brzmi prawidłowo tytuł dzieła Euzebiusza z Cezarei, którego tu wspomniałeś, więc popraw  bo wprowadzasz ludzi w błąd.
Robert
17 października 2015, 20:21
1. To, że nie wiesz, czy Jezus istniał, nie jest zadnym argumentem. Udowodnij mi, że nie istniał - to będzie argument. 2. Pytasz, czy Jezus był Synem Bożym? A zatem zakładasz, że jednak istniał? Bo trudno rozmawiac o jakichlokwiek przymiotach kogośś, kogo po prostu niegdy nie było. I tu wracamy do konkluzji z pktu 1. 3. Co do kopii. kopia to jednak jakieś odwzorowanie oryginału, kopia to nie jest dowolna fantazja na temat oryginału. Owszem nawet w tzw. Ewangeliach synoptycznych są podane różne wersje opisów pewnych wydarzeń, tak jak podobne są do siebie, choc nie tożsame prawdziwe relacje świadków tego samego wypadku samochodowego. I choc w tych zeznaniach są pewne różnnice, to śledczy potrafia z nich wyklarowac jasny i nie budzący watpliwosci przebieg całego zdarzenia. Podobnie jest z tymi relaacjami odnośnie Jezusa. Zadaniem ewangellistów nie było zrobienie kroniki życia Jezusa, ale przekazanie orędzia zbawczego, a to już jest wyższy poziom relacji. Słowa Jezusa przekazane przez ewangelistów stanowia spójne przesłanie. c.d.n.
Robert
17 października 2015, 20:24
4. Św. Piotr był w Rzymie i jest tam nawet jego grób. Bezpośrednim biblijnym potwierdzeniem obecności Piotra w Rzymie są jego własne słowa: „Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie razem z wami wybrana, oraz Marek - mój syn” (1P 5,13), które zawierają pozdrowienia od całej wspólnoty rzymskiej skupionej wokół jego osoby. Z innych miejsc NT wiemy, że wspomniany Marek przebywał pewien czas w Rzymie wraz ze  św. Pawłem (Kol 4,10, 2Tm 4,11). Tam też zetknął się z Piotrem, pod którego okiem napisał Ewangelię (1P 5,13). Pozostaje wyjasnić co to za miasto, ten Babilon? Historyczny Babilon leżał w gruzach już od 129 r. przed Chr., a państwo Babilonia nie istniało od 539. Więc te pozdrowienia nie mogły pochodzić z historycznego Babilonu, bo go juz nie było. Określenie „Babilon” w nowym ujęciu, jako Rzym, widnieje kilka razy w Apokalipsie i w pierwszym Liście sw. Piotra Apostoła (1P 5,13). Jest on tam nazwany „miastem” i „stolicą”, co potwierdza przyjęte założenie (Ap 16,19; 17,18; 18,10). Nawet dane topograficzne Rzymu zgodne są z wypowiedzią Ap 17,9 (aluzja do 7 wzgórz Rzymu). Zatem pozdrowienia sw. Poiotra sa przesłane z Rzymu, a co za tym idzie - on tam był. c.d.n.
Robert
17 października 2015, 20:25
1. To, że nie wiesz, czy Jezus istniał, nie jest zadnym argumentem. Udowodnij mi, że nie istniał - to będzie argument. 2. Pytasz, czy Jezus był Synem Bożym? A zatem zakładasz, że jednak istniał? Bo trudno rozmawiac o jakichlokwiek przymiotach kogośś, kogo po prostu niegdy nie było. I tu wracamy do konkluzji z pktu 1. 3. Co do kopii. kopia to jednak jakieś odwzorowanie oryginału, kopia to nie jest dowolna fantazja na temat oryginału. Owszem nawet w tzw. Ewangeliach synoptycznych są podane różne wersje opisów pewnych wydarzeń, tak jak podobne są do siebie, choc nie tożsame prawdziwe relacje świadków tego samego wypadku samochodowego. I choc w tych zeznaniach są pewne różnnice, to śledczy potrafia z nich wyklarowac jasny i nie budzący watpliwosci przebieg całego zdarzenia. Podobnie jest z tymi relaacjami odnośnie Jezusa. Zadaniem ewangellistów nie było zrobienie kroniki życia Jezusa, ale przekazanie orędzia zbawczego, a to już jest wyższy poziom relacji. Słowa Jezusa przekazane przez ewangelistów stanowia spójne przesłanie. c.d.n.
Robert
17 października 2015, 20:26
c.d. Dla podstawowego tematu tej dyskusji - chodzi mi o tytuł artykułu - przebywanie Piotra w Rzymie nie ma zadnego znaczenia. Znaczenie ma natomiast fakt, ze słowa Jezusa o trwaniu Koscioła cały czas sa aktualne, cały czas sie wypełniaja. Żadne zło - ani siły zewnętrzne (prześladowanie chrześcijan w Rzymie, w totalitaryzmach XX i XXI wieku), ani zło usiłujące działać wewnątrz (schizmy, herezje, apistazje zgorszenia) nie zniszczyły Koscioła. Kosciół wciąż istnieje, nadto zachował depozyt wiary (nie zmienia treści prawd wiary, jak np. Świadkowie Jehowy) i pełnię srodków zbawczych. Chrystus nie przyszedł założyć nowej organizacji w miejsce Koscioła. To jest też najlepszym potwierdzeniem, ze słowa zawarte w "kopii z kopii" są prawdziwe, a Jezus nie został wymyślony.
Robert
17 października 2015, 20:35
Gdyby Kosciół bał sie wiedzy, unikałby uniwersytetów, dyskusji naukowych, nie wydawałby pieniędzy na badania naukowe. Wielu słynnych uczonych i wynalazców to osoby należące do Koscioła Katolickiego. Jak to mawiał Ludwik Pasteur "mało wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem." Nie ma więc Kosciół powodów obawiaćsię prawdy, wręcz przeciwnie - wytrwale do niej dąży. Kosciół ma bowiem świadomość, ze wiara nie może byc sprzeczna z rozumem.
Robert
17 października 2015, 20:39
Sorry, przyjacielu, ale nie Ty będziesz decydował o tym, czy wystarczy :-) Mam takie samo prawo wypowiadania sie tutaj, jak każdy inny uczestnik tego forum.
17 października 2015, 21:09
Nie sądzę... Twoje wpisu są zgodne z regulaminem forum. Pana Polmańskiego nie zawsze :-)
TP
Tomasz Pierzchała
18 października 2015, 09:30
Gdzie ich masz to twoja sprawa ale w istocie piszesz jak ich rzecznik
TP
Tomasz Pierzchała
18 października 2015, 09:41
Twoje opinie nie mają pokrycia w faktach.Zarówno List św.Piotra jak i Apokalipsa używają terminu Babilon na określenie Rzymu. Cytujesz Historię Kościoła Euzebiusza , to pozwól ,że i ja zacytuję: „Piotr, jak się zdaje głosił Ewangelię Żydom żyjącym na obczyźnie w Poncie, Galacji, Bitynii, Kappadocji i w Azji [1P 1:1] wreszcie przybył do Rzymu i został ukrzyżowany głową w dół, jak sam tego pragnął” („Historia Kościoła” III:1,2). „Linus zaś, o którego obecności w Rzymie z sobą razem Paweł wspomina w II Liście do Tymoteusza [2Tm 4:21], został jako pierwszy po Piotrze wybrany na biskupstwo kościoła rzymskiego” („Historia Kościoła” III:4,8). „O Marku wspomina Piotr w swym Pierwszym Liście, który miał napisać w samym Rzymie, na co zresztą sam wskazuje, zowiąc Rzym obrazowo Babilonem w takich oto słowach: ‘Pozdrawia Was kościół w Babilonie, wybrany razem z Wami, i Marek, syn mój’ [1P 5:13]” („Historia Kościoła” II:15,2).
TP
Tomasz Pierzchała
18 października 2015, 10:27
Bzdura? Nie.Rzeczywistość.W momencie pisania listu (lata 58-60 p.Ch.) Apostoła Piotra w Rzymie jeszcze nie było.Jego męczeńska śmierć datowana jest na rok 66 p.Ch.
19 października 2015, 10:33
A co to ma do rzeczy? Jeśli chcesz mnie uważąć za Świadka Jehowy, bardzo proszę. To będzie kolejna z Twoich "prawd" w które wierzysz. I doskonale ta "prawda" odwzorowuje stosunek wiary do rzeczywistosci.
19 października 2015, 14:59
Na jakiej podstawie mówisz, że nie mają pokrycia w faktach? Na podstawie Apokalipsy nie można wnosić o tym czy Piotr nazywał Rzym Babilonem, czy też był w Babilonie. Wolter pisał: „Jak źle muszą stać sprawy, skoro po to, by udowadniać, że ten oto Piotr był w Rzymie, [ludzie] widzą się zmuszeni twierdzić, że przypisywany mu List, datowany w Babilonie, w rzeczywistości został napisany w Rzymie… zgodnie z taką interpretacją list datowany w Petersburgu musiałby być napisany w Konstantynopolu". To co podajesz Euzebiusza i Hieronima, to nie opis życia Piotra, tylko interpretacja. Ja używając „Historii Kościoła” używam nazwy w odniesieniu do Ignacego z Antiochii (a nie iterpretacji jego życia). II list do Tymoteusza. No cóż  „Autorstwo Listu jest niepewne. Tradycyjnie za autora uznawany jest Apostoł Paweł, który miał napisać 2 List do Tymoteusza w Rzymie jako więzień tuż przed swoją męczeńską śmiercią ok. 64-67 roku po Chrystusie. Krytycy tekstu dopatrują się w nim jednak pewnych odmienności stylistycznych, językowych i historycznych w stosunku do pozostałych listów Pawłowych i wyprowadzają z tego wniosek, że List jest prawdopodobnie pseudoepigrafem, tj. został napisany przez anonimowego autora, który użył imienia znanego apostoła dla nadania listowi autorytetu. Wielu biblistów przyjmuje tę hipotezę za prawdziwą i przypisuje autorstwo Listu uczniowi Pawła. Powstanie Listu szacuje się na koniec I wieku” [Wikipedia]. 
19 października 2015, 15:00
Należy pamiętać, że Euzebiusz był również wybitnym politykiem np. podpisał Credo Nicejskie mimo, że był arianinem. Co do listów Piotra należy wziąć pod uwagę, że: „Pod koniec drugiego wieku pojawia się oficjalny rzymski kanon pism świętych (zwany od nazwiska odkrywcy kanonem Muratoriego), w którym za natchnione uważa się również Apokalipsę Piotra, Mądrość Salomona i hermasowego Pasterza. W zestawieniu tym zabrakło części listów (do Hebrajczyków, 1 i 2 Piotra, 3 Jana oraz Jakuba), zamieszczanych we współczesnych bibliach. Podobny kanon stosowali również Ireneusz (zm. w 202 r.) i Klemens (215 r.), by wymienić tylko wybitniejszych przedstawicieli ówczesnego kościoła.”
19 października 2015, 15:02
Masz rację "historia kościelna".
19 października 2015, 15:23
1. Ja przyjmuję, że Jezus Nazarejczyk istniał, choć nie ma dowodów na jego istnienie (jak np. przekazy historyczne).  Jeśli ktoś twierdzi, że ktoś/coś istnieje to dowód wykazania spoczywa na twierdzącym. Inaczej doszlibyśmy do paranoi. Np. nie byłbyś w stanie udowodnić, że nie istniała żona Jezusa, albo nie istniały jego dzieci. 2. Tak przyjmuje, że Jezusa istniał bo co prawda nie ma dowodów wprost, ale wszystko wskazuje,, że taki człowiek żył w Judei na początku n.e. 3. W większość się z Toba zgadzam. Może będziesz zaskoczony ale twierdzę bardzo podobne rzeczy. Np. że Ewangelie są dziełem propagandowym i nie zawierają kroniki życia Jezusa. W związku z czym nie znamy słów które wypowiadał Jezus. A skoro ich nie znamy to nie można bazować na interpretacji poszczególnych słów. Jeśli więc ktoś twierdzi, że Jezus powołał kościół słowami „Ty jesteś Piotr (skała) …… „ to zmyśla, bo nie znamy tych słów. Nikt nie spisywał tych słów na bieżąco, choćby dlatego, że apostołowie byli niepiśmienni (prości rybacy i chłopi). Ale także choćby dlatego, że to kopia kopii ….. kopii i może zawierają przesłanie, ale nie zawierają oryginalnych słów. Ewangelie synoptyczne prawdopodobnie maiły wspólne źródło i jedynie fragmenty były dopisywane, przeinaczane, dodawane, zmieniane.
19 października 2015, 15:40
4. Jeśli pokażę Ci grób Królika Bugsa czy uznasz, że Królik Bugs jest postacią historyczną i mieszkał np. w Krakowie? Nie znani są autorzy ewangelii. Nie wiemy kim byli. Opieranie się na tzw. tradycji kościoła jest naiwnością. Gdzie powstała ta Ewangelia? Nie wiadomo „Jan Chryzostom wskazywał na Aleksandrię jako miejsce powstania. Dlatego w XX wieku pojawiły się wskazania na wschodnie regiony Cesarstwa Rzymskiego. Marxen wskazywał na Galileę, Schulz na Transjordanię, Fuller na Syrię.” „Dokładne ustalenie miejsca nie jest możliwe, ale za pewnik uznał fakt, że druga Ewangelia powstała poza Palestyną i poza środowiskiem znającym język aramejski.” [Wikipedia]. Tyle wiemy. Więc twierdzenie, że jakiś Marek napisał to co mu dyktował Piotr jest jedynie hipotezą.  Równie dobra jest to, że powstała w Syrii pod okiem Piotra, albo kolejna, że powstała w Aleksandrii a Piotr był w innym miejscu. Odniesienie się do cytatów wyżej znajdziesz w moich odpowiedziach do użytkownika Karmel. Babilon. Twoje wyjaśnienie przecinałoby spekulacje ale jest ono nieprawdziwe. Babilon istniał do IV w n.e. Prawdziwym ciosem dla miasta okazała się zmiana biegu Eufratu, a tym samym ostateczne deprecjacja miasta jako ośrodka handlowego. Przypuszcza się że do IV wieku n.e. miasto opustoszało niemal całkowicie. Ostateczny upadek miasta dokonał się za czasów panowania Partów w III wieku
19 października 2015, 15:52
„Znaczenie ma natomiast fakt, ze słowa Jezusa o trwaniu Kościoła cały czas są aktualne, cały czas się wypełniają” Jak już ustaliliśmy nie znamy tych słów, gdyż jak sam mówisz ewangelie to jedynie „przekazanie orędzia zbawczego”. Poza tym to jedynie kopie kopii…. kopii i może ktoś ukradł, albo jemu ukradziono, w każdym bądź razie coś ze złodziejstwem miał wspólnego (stary analogia do radia Erewań). Zło w ogromnej mierze wyrządzał sam kościół, który skupiał władzę, miał wpływ na panujących, prześladował ludzi, gromadził bogactwo itd. itd. To o niczym nie świadczy, poza tym, że manipulowanie religijne to dobry interes.
19 października 2015, 15:58
Czy masz pewność, że św. Piotr był postacią historyczną?
19 października 2015, 16:42
Pewności nie mam, ale prawdopodobnie Piotr był postacią historyczną.
TP
Tomasz Pierzchała
19 października 2015, 20:59
O tym, że Apostoł Piotr był biskupem Rzymu i że tam - w tym samym czasie co Apostoł Paweł - poniósł śmierć męczeńską, świadczy jednogłośnie starożytna tradycja chrześcijańska, a pierwsze jej świadectwa na ten temat pochodzą z końca I wieku (por. Klemens Rzymski, List do Koryntian, 5,3 - 6,2). Dopiero w XIV wieku pobyt Piotra w Rzymie zakwestionował Marsyliusz z Padwy, kiedy szukał teoretycznych uzasadnień dla politycznej opozycji obozu cesarskiego przeciw papieżowi. W XVI wieku tezę tę spopularyzował protestancki historyk Ulryk Velenus, ale teza ta dawno już nie pojawia się w tekstach poważnych autorów protestanckich. Nigdy zaś nie znalazła ona posłuchu w Kościele prawosławnym, który, choć nie utrzymuje jedności ze stolicą Piotra, niezmiennie czci Piotra jako pierwszego z Apostołów i pierwszego biskupa Rzymu.Używanie jako argumentu wypowiedzi Woltera znanego z nienawiści do Kościoła potwierdza jedynie ideologiczne korzenie negacji bytności Apostoła Piotra w Rzymie 
Robert
19 października 2015, 22:15
Ad 1 i 2 Skoro przymujesz, tak jak ja, że Jezus jest postacią historyczną, to nie ma sensu tego udowadniać i przekonywać przekonanego. Ad. 3 Na tym cała sprawa polega, że ewangelie w żaden sposób nie znmiekształcają orędzia Jezusa. Zapraszam na studia językowe a potem biblijne żeby się o tym przekonac, że w tekście ewangelii znajdują się tzw. logia, czyli słowa wypowiedziane rzeczywiście przez Jezusa Chrystusa.
Robert
19 października 2015, 22:37
Wypisujesz bzdury. 1. Jest róznica  między postacią z bajki, a realnie istniejącym żywym człowiekiem. 2. Autorzy Ewangelii są znani, sa co prawda pewne dyskusje nad autorstwem ewangelii wg św. Jana, ale nie udowodniono jednoznacznie, że św. Jan nie byl autorem ewangelii. 3. Nie stwierdziłem, ze gróg św. Piotra jest dowodem na przebywanie sw. Piotra, choc jest to jaakas poszlaka, bo w tamtych czasach ludzi chowano tam, gdzie zmarli, powiedzmy w dość bliskiej okolicy. Mieszkańców dawnego Babilonu i Babilonii w czasach Jezusa nazywano Chaldejczykami. Nazwa nawiazująca do słowa babilon nie była w uzyciu, była nawet zakazana. Nie mógł sie na nią powoływać sw. Piotr. A Rzym był dla ówczesnych Zydów tym, czym dawniej Babilon.
19 października 2015, 22:54
Woltera przytoczyłem nie dlatego, że cenię jego krytykę kościoła (bo nie cenię) ale podoba mi się ton jego wypowiedzi jasno tłumaczący bezsens obrońców figury gimnastycznej Babilon=Rzym  z listu Piotra. Euzebiusz w wielu miejscach po prostu kłamał. Tradycja chrześcijańska mówi o autorach w Ewangelii w sposób jednoznaczny podczas gdy nie znamy tych autorów. 
19 października 2015, 22:58
To nie Piotr przewodniczył soborowi apostolskiemu w Jerozolimie tylko Jakub - Dzieje Apostolskie 15 : 13, 19-20. Do stanowiska też Jakuba przychylili się pozostali apostołowie na tym soborze - Dzieje apostolskie 15 : 22- 29. 
19 października 2015, 23:07
No to zdecyduj się. Albo jest przesłaniem (Zadaniem ewangellistów nie było zrobienie kroniki życia Jezusa, ale przekazanie orędzia zbawczego, a to już jest wyższy poziom relacji.) albo zawiera dokładne logie Jezusa. Tą drugą wersja zaburza fakt, że nie znamy oryginału a pierwsze kopie różnią się w setkach a nawet tysiącach miejsc miedzy sobą. Która więc jest prawidłowa? Nie znamy oryginału, byc może kiedyś uda się go poznać. Którą więc z tych wersji uwazasz za pradziwą? Przepraszam ale logia nie sa znane. Poczytaj "Przeinaczanie Jezusa".
19 października 2015, 23:30
1. Argument, że to grób Piotra jest nie do udowodnienia. Na podobnej zasadzie o męczeńskiej śmierci Jezusa śwaidczą 32 gwożdzie którymu był przybity do krzyża, a które są przechowywane jako relikwie. 2. Nie wmawiaj komus bzdur. Autorzy nie są znani. Poczytaj o autorstwie poszczególnych Ewangelii. Jeśli ktoś twierdzi, że autorem jest X to ciężar dowodu spoczywa na nim. Wieć przestań używać stwierdzeń typu "ale nie udowodniono jednoznacznie, że św. Jan nie byl autorem ewangelii.". 3. Skąd wiadomo, że to ciało Piotra? Co oprócz, chęci aby to było jego ciała przmawia za tez, że to jego ciało? "A Rzym był dla ówczesnych Zydów tym, czym dawniej Babilon." proszę o źródło hisortyczne (oczywiście  z pominięciem historyków katolickich/chrześcijański którzy mogą być w tej kwestii nieobiektywni).
PP
Piotr Polmański
14 października 2015, 13:54
Najwiekszym zagrożeniem dla Kosciola jest sam Kościół, zarówno ten sensu largo, jak i ten sensu stricte. Ale tak będzie, dopóty Kosciół będzie sytuował główne przyczyny obecnego głebokiego kryzysu wiary, wartości, rodziny poza Kościołem, zamiast w samy jego środku. To nie ateiści, czy agnostycy, są zagrożeniem dla Kościoła, dla chrzescijaństwa. Największym zagrożeniem są jego grzechy. Az sie prosi zacytować znane powiedzenie. ks. Józefa Tischnera: "Nie znam nikogo, kto by odszedł z kościoła po lekturze "Kapitału" Marksa, natomiast znam wielu, którzy to uczynili słuchając swojego proboszcza". Czyli nawracanie siłą, straszenie piekłem, szantażowanie, narzucanie wszystkim jedynie słusznego prawa boskiego, prowadzi do zniechęcenia do wiary, religii i Kościoła.   
14 października 2015, 15:43
Grzechy Kościoła to grzechy każdego katolika, takze Twoje. A z drugiej strony, gdyby katolicy byli begrzeszni, to Kościół byłby im zbędny. Bajdurzenie, iz Kosciól narzuca prawo, czy nawraca siłą jest fałszywym świadectwem, co przewaznie moze być i bardzo często jest grzechem śmiertelnym. A piekłem "straszy" Biblia, nie Kościół, ale aby to zrzoumieć, trzeba Biblię przeczytać samemu, a nie usłyszeć o straszeniu piekłem w jednej z popularnych w kręgach ateistów gazecie.
14 października 2015, 15:53
Kto zna Boga wie, że zagrożenie nie istnieje. Strach, że coś się stanie jest produktem myśli, negatywną energią, którą ktoś wybiera wysyłać. Im więcej będzie jej wysyłał, tym szybciej przyciągnie to, czego się boi. Dlatego zalecam spokój. I pozdrawiam. :)
AC
Anna Cepeniuk
14 października 2015, 17:00
Dokładnie też tak uważam.... I potwierdzam, że tych których znam odeszli od Kościoła wyłącznie z uwagi na zgorszenia wywołane przez kapłanów...
14 października 2015, 17:38
Szkoda jedynie, iz nie przeczytali Ci Twoi znajomi Ewangelii. Bo tam jest czarno na białym o tych zgorszeniach napisane. A takze co czynić. Gdyby wierzyli Chrystusowi, to by na pewno nie odeszli.
PP
Piotr Polmański
14 października 2015, 19:09
Niestety wymądrzanie najlepiej Ci wychodzi, a żeby tak podjąć próbę wejścia w sytuację tego, który pisze, to juz jest problem. 
PP
Piotr Polmański
14 października 2015, 19:16
juz to napisałem powyżej, ale powtórzę. wymądrzanie najlepiej ci wychodzi. Ale możesz sobie bajdurzyć i bajdurzyc, mnie to specjalnie nie przeszkadza. 
14 października 2015, 19:18
"Nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz." A dalej jest tylko "lepiej": Biada wam.... Wierzysz Chrystusowi? 
14 października 2015, 19:21
"Ale możesz sobie bajdurzyć i bajdurzyc, mnie to specjalnie nie przeszkadza." W tym co napisłęm, co nazywasz bajdurzeniem? Konkretnie, które moje zdanie.  O tym, iż nie piszesz prawdy pisząc o narzucaniu prawa przez Kosciół? W tym, iz o piekle wprost mówi Biblia? A moze w tym, iż grzechy Koscioła, to takze moje i Twoje grzechy? Co tutaj jest nieprawdą, bajdurzeniem?
14 października 2015, 21:51
O, ładny cytat. Dziękuję. Wiernie oddaje to, o czym tu piszę wiele razy - sądząc innych siebie sądzimy.
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 00:26
Casus Polmańskiego jest ciekawym przypadkiem funkcjonowania osoby religijnie wyalienowanej a jednocześnie zżeranej niezdrowymi ambicjami politycznymi.Aktywność polityczna jest bowiem jedynym powodem dla którego osoba do tego stopnia zgorszona kościelną sodomą i gomorą w tym Kościele wciąż tkwi.Zatroskanie losem człowieka przygniecionego religijnymi ciężarami każe Polmańskiemu iść na wojnę choćby i z Episkopatem Polski aby tylko móc zaistnieć choćby i na internetowym forum.Brakuje sejmowej mównicy - to widać, kreuje więc siebie na reprezentanta uciśnionych, jak kawka dżdżu potrzebuje oponentów- wtedy wie ,że żyje - inaczej  sczerzłby zupełnie w swej postpolitycznej gnuśności.Jest to typowy przykład religijnej wydmuszki  rozpaczliwie poszukującej punktu zaczepienia dla własnego ego 
WDR .
15 października 2015, 06:09
To nie jest prawdziwy cytat z ks.Tischera.
15 października 2015, 09:19
Jest zmieniony,[może Pan Polamński wskaże swoje żródło]. - tak by lepiej nadawał się do atakowani Kościoła, niż do wzywania do poprawy zachowań księży proboszczów....
PP
Piotr Polmański
15 października 2015, 10:02
ble, ble ble Panie Karmele...
PP
Piotr Polmański
15 października 2015, 10:13
A jaki jest prawdziwy ? Może ten.. " Jeszcze nie widziałem nikogo, kto stracił wiarę czytając Marksa, za to widziałem wielu, którzy stracili ją przez kontakt z księżmi"  Czy on zmienia sens tego co napisałem ? Pierwszy cytat znalazłem na portalu, i tyle.
PP
Piotr Polmański
15 października 2015, 10:14
nie wiem, czy sie słyszysz..?
15 października 2015, 12:42
Karmel, przecież to Ty walczysz z ludźmi, którzy nie myślą TAK JAK TY i szukasz oponentów na siłę. To widać. Nie oszukuj zatem siebie, że to ktoś inny. To Ty. Przejrzyj to w końcu i zdobądź się na miłe słowo do ludzi. Tobie zrobi się przyjemniej, a i rozmowy będą sympatyczniejsze. 
15 października 2015, 12:47
Czy może Pan wskazać źródło, z którego zaczerpnął Pan ten cytat. W żródłach, które są dostępne w internecie cytat brzmi inaczej.
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 18:36
Nie bądź taka skromna- ty jako ewidentna bluźnierczyni jesteś na moim celowniku.A jak dostanie się rykoszetem Polmańskiemu, to głownie na jego własną prośbę.Nie będzie przyjemnie ani sympatycznie dopóki ktokolwiek będzie obrażał Jedynego Boga i próbował tym szaleństwem zarazić innych.Obowiązkiem każdego szanującego katolika jest przegnać cię na cztery wiatry.  
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 18:39
...jesteś Pan Polmański polityczne ciele, które jedynie językiem miele 
PP
Piotr Polmański
16 października 2015, 10:45
Karmel, szacunek dla zdrowek rozsądku w twoim wieku powinien być szczególnie ceniony. Wiara i rozum zawsze razem, pamiętaj..
16 października 2015, 12:59
Czy Ty naprawdę myślisz, że Boga da się obrazić? Przecież Bóg NIE JEST OSOBĄ, a tym, co w danej istocie jest, tj. Życiem, Mądrością, Miłością, Spokojem, Radością, ...  Dlatego, że nie jest osobą, a jej przymiotami jest niewidzialny, ale czujesz i widzisz Jego działanie, tj. wyżej wymienionych przymiotów Bożych. Objawia się we wszystkim, w każdym przejawie życia i stąd mówimy, że działa też przez osoby. W religii wymyślono, że Bóg jest osobą, której należy oddawać cześć stąd wziął się bałwochwalczy kult jednostki (Jezusa), padanie na kolana przez papieżem i "świętymi" obrazkami czy symbolami. Jeszcze raz powtórzę - Bóg nie jest jakąś jedną konkretną osobą (zapytaj wyznawców innych religii, a powiedzą Ci, że ma inne imię), a Duchem działającym w osobie ("Synu") - to Trójca św. Stąd nie da się go obrazić, tak jak Życia nie da się obrazić. Bóg nie ma EGO, więc się nie obraża, nie osąda, nie potępia, nie złości itp. Życie też tego nie robi, ani Radość, ani Miłość itd. Oddając komuś cześć, oddajesz mu swoją energię na zewnątrz zamiast zwracać się do wnętrza i tam znaleźć/słuchać Boga - zwrócić się do swojego daru mądrości i miłości, w spokoju własnego wnętrza.
18 października 2015, 08:51
Przecież chodzi o stanie w Prawdzie o sobie. Znaczy chodzi o to w poprawnym chrześcijaństwie, a nie tej teletubisiowatej karykaturze stręczonej m.in. na Deonie.
19 października 2015, 14:47
Tak, stać w Prawdzie o sobie. Pięknie powiedziane. :) Mówić sobie prawdę na swój temat - wyzwanie. Mówić sobie prawdę na temat innych - budowanie szczerych związków. Mówić prawdę na swój temat innym - odwaga. Mówić swoją prawdę na temat drugiej osoby tej właśnie osobie - jeszcze większa odwaga. Mówić wszystkim prawdę na każdy temat - WOLNOŚĆ. :-)
19 października 2015, 14:51
Aleksandro - propagowanie New Age szkodzi tobie i innym... Bardziej Tobie niż innym.
19 października 2015, 14:54
A który wyraz tutaj jest New Age?
19 października 2015, 15:17
T7HRR powiedzże mi proszę czym różni się stanie w Prawdzie o sobie w religii chrześcijańskiej od tego, co napisałam. W przeciwnym razie uznam, że jesteś gołosłowny i masz tendencję do przypinania łatek ot tak, byle żeby.
19 października 2015, 15:39
A skąd wiesz, że jeden wyraz w tej wypowiedzi to jest New Age? :-) Bo wiele innych to tylko kłamstwa.
19 października 2015, 15:45
Nie skąd wiem, a pytam. Co jest kłamstwem? Czy to? Mówić sobie prawdę na swój temat - wyzwanie. Czy to? Mówić sobie prawdę na temat innych - budowanie szczerych związków. Czy to? Mówić prawdę na swój temat innym - odwaga. Czy to? Mówić swoją prawdę na temat drugiej osoby tej właśnie osobie - jeszcze większa odwaga. Czy to? Mówić wszystkim prawdę na każdy temat - WOLNOŚĆ. Poproszę o wskazanie kłamstwa.
19 października 2015, 15:52
A New Age już nie? Wiesz, że chodzi o jeden wyraz? ;-) Zalewawanie forum frazesami o miłości i prawdzie zamiast, którymi  nazywasz ralizację własnych zauroczeń i swoje zdanie, to progadanda New Age w którym ty jesteś bogiem, nie podlegasz krytyce ani osądowi.
19 października 2015, 16:01
Wiesz co... piszesz, żeby coś bzdurnego napisać, ale jak masz wytłumaczyć czego KONKRETNIE dotyczy Twój zarzut pisania przeze mnie rzekomego kłamstwa, to nie potrafisz już ani go znaleźć ani odnieść się merytorycznie. Mógłbyś mnie z błędu wyprowadzić, ale przecież wiedziałeś, że żadnego błędu tu nie ma... Pomyśl, czemu miał slużyć Twój komentarz, a odnajdziesz w tym prawdę o sobie, o swojej postawie. I to jest mówienie mojej prawdy w temacie Ciebie T7HRR. 
19 października 2015, 16:10
Aleksandro - co mam Ci tłumaczyć skoro sama wiesz, że chodzi w New Age chodzi o jeden wyraz? Skoro wiele razy zostałaś pouczona tu już przez rózne osoby na temat róznić pomiędzy nauką którą głosi, a która jest nazwana New Age - a chrześcijaństwem, które jak sam twierdzisz porzuciłaś - to jaki jest cel takiego tłumaczenia, poza propoagawaniem Twojego zdania. Za setnym razem wystarczy w pełne WOLNOŚCI i PRAWDZIE powiedzieć ci: New Age kochanie i tyle w temacie.
19 października 2015, 16:26
Nie T7HRR, Tobie wcale nie chodzi tu o jeden wyraz. Tobie też nie chodzi o żadne zdanie, które napisałam w powyższym komentarzu. Tobie po prostu chodzi o to, by przykleić łatkę "New Age" moim komentarzom, tak jakby miało to moc zmienić ich SENS. Nie zmieni i wiesz o tym. Tak więc "stanąć w Prawdzie o sobie" napisane przez Pana Piotra Słowinskiego ma swój identyczny sens, gdy napiszę te słowa ja. Potrafisz rozmawiać merytorycznie - zapraszam. Nie stać Cię na to - będziesz wklejał łatki. I przypominam Ci, że jestem pozareligijna, choć bliskie jest mi nauczanie Chrystusa, które po prostu pojmuję i stosuję w życiu.
DP
Danuta Pawłowska
5 listopada 2015, 19:55
Co za bzdury!!!
M
Milosc
14 października 2015, 13:12
"Nie rozumiem jednak, dlaczego chrześcijanie, uczniowie Jezusa Chrystusa, tak łatwo poddają się stereotypowemu myśleniu. Bo to, że tak łatwo dajemy się prowadzić różnym schematom, mówi o wiele więcej o nas samych niż o problemach, których te schematy dotyczą." Posłużę pomocą w zrozumieniu. Jeśli przez całe wieki Kościół głosił, że Biblia jest świętą księgą napisaną pod natchnieniem Ducha św., to dziwić nie może fakt, że ludzie wierzą, że Jahwe w swej mądrości wiedział, co dyktuje. Nie lubił homoseksualizmu, nie lubił cudzołożenia, nie lubił ludzi, którzy się Mu sprzeciwiają, a więc pewnie nie lubił też wyznawców Allaha czy innego "Boga". No przecież to oczywiste, że skoro Jemu ktoś wybrał oddawać cześć, to w swej bojaźni będzie chciał Mu być miły ufając, że ten wie, co jest dobre a co złe. Gdyby spróbował myśleć inaczej i nie osądzać czegoś aż tak karygodnie, to sam na siebie sprowadziłby karę potępienia z Jego rozkazu. Stworzył w końcu ludzi na swój obraz i podobieństwo, to czego się teraz spodziewa? Że będą lepsi od niego? Że będą mniej oceniali a bardziej kochali? No jak? Kto śmiałby się równać z Bogiem Jahwe i być szczęśliwszy niż On sam? To dopiero byłoby bluźnierstwo najwyższego kalibru, a za to przecież pokazał jakoby ludziom co takich czeka - smażenie się w piekle i ogień wieczny. A że zmienia zdanie teraz i ogłasza siebie w tym roku Bogiem Miłosiernym, no to mając cierpliwość za swój przymiot musi trochę się w nią uzbroić. Ludzie to przecież Jego owce - pobeczą, pobeczą i przestaną. I wtedy znów zapanuje nad stadem, znów pośle kogoś i ten znów przywróci nowy porządek światu. Przynajmniej na chwilę.
14 października 2015, 13:14
Chyba, że w międzyczasie Bóg Jahwe wyciągnie wnioski z tego, że ludzie zauważyli jednak, iż pewne rzeczy już dawno przestały się sprawdzać. I wtedy z Bożą pokorą napisze zupełnie nową Ewangelię przywracając swojemu Stworzeniu na nowo, każdemu z osobna i wszystkim razem status dziecka Bożego, umiłowanej i wolnej istoty Wszechświata, która od zawsze w głębi serca wiedziała, że jest w niej miłość, spokój, szczęście, wola życia, radość, pasja, twórczość i cała prawdziwie Boża mądrość. Może tym razem dla odmiany Bóg pozwoli sobie obdarzyć zaufaniem swoje dorosłe już dzieci i nie będzie im mówił, co mają myśleć. Bo oto zrozumie, że Jego dorosłe dzieci w odpowiedzialny i dojrzały sposób biorą na siebie  odpowiedzialność za swoje życie.  One mając całą historię ludzkości do dyspozycji, znając wszelkie mechanizmy władzy jednych nad drugimi, w dużej mierze naprawdę mają już oczy otwarte i wiedzą, co czynią. Znają też konsekwencje pewnych zachowań i potrafią wyciągać wnioski, co autentycznie służy a co nie służy dobru człowieka. Niepotrzebne będą już kary, straszenie piekłem czy sądem nad swoim Dziełem. Nie będzie już szatańskiego zwodzenia i kuszenia, bo oto ludzie budzą się, że tak naprawdę całe ich życie jest kwestią ich indywidualnych wyborów. A że dotąd pozwalali sobie pewne reguły gry narzucać... cóż, i to było konieczne, by sobie w końcu uświadomili, że nie muszą być dłużej niewolnikami czyichś rządów. Bo fakt - sami ich wybrali, ale one zamiast być ich służebnymi reprezentantami, stały się ich Panami.
14 października 2015, 13:14
W niewolnictwie trzeba się podporządkowywać i być na usługach swych panów. A przecież niewolnik marzy o wolności. To w niej tkwi ogromny potencjał myśli twórczej, to w niej tkwią marzenia o wolnym świecie. Rozejrzyjmy się dookoła. Kogo jest więcej panów czy niewolników? Komu już podziękujemy, a komu wybierzemy zaufać jeśli nie właśnie Bogu w sobie? Jeśli nie naszemu autentycznemu upodobaniu do pokoju, harmonii, radości, szczęścia i bezpieczeństwa? Natura działa perfekcyjnie i tacy z natury też jesteśmy. Tylko gdzieś ta naturalność przesłonięta została milionami  przepisów rugujących ją z nas samych i z naszej planety. Planety piękna, bogactwa i różnorodności. Komu zaufamy, jeśli nie darom naszej wolności, mądrości i bezinteresownej wreszcie miłości? Czy jesteśmy gotowi zaufać sobie samym i sobie nawzajem? To kwestia decyzji. Jesteśmy od niej tylko o jedną myśl.
14 października 2015, 13:21
A propos cytatu: jak się olewa rzetelną formację intelektualną, a propaguje płytki emocjonalizm, co jest modus operandi Deonu, to rzeczywiście jest się czemu dziwić :)
M
Milosc
14 października 2015, 14:09
To też prawda. Sięgnijmy zatem głębiej. Z czego biere się pokusa do propagowania emocjonalizmu? Czyż religia chrześcijańska nie została zbudowana na graniu na czyichś emocjach? A to morderstwa w ST, a to miłość w NT. Tu usprawiedliwiana śmierć zadawana z rąk Boga Jahwe, tam nieusprawiedliwiana śmierć zadawana z rąk człowieka. Tocząca się walka: wygrani i przegrani, zwycięstwo i upadek, słowa o miłości, słowa o nienawiści. Tu owce, tam wilki. To białe, a to czarne. Jeden lepszy od 99 w sumie dobrych. Cierpienie uszlachetnione przez Boga i Bóg skazujący na cierpienie za grzechy swojego krnąbrnego stworzenia, nad którym nie daje rady zapanować. Bóg po stronie jednych, a więc przeciwko drugim. Ten narodem wybranym, tamten niebardzo. Szatan chce się równać z Bogiem, to Bóg go poniży, ale poniżonego przyjmie do Nieba, bo to takie miłościwe i błogosławione.  Bóg chce dobrze, a wychodzi źle. Bóg czegoś pragnie i dostać nie może. Paść na kolana i błagać o litość. Może posłucha może nie. Syna ześle, ale co to ostatecznie daje, skoro i tak Go złe stworzenie nie zrozumie i zabije. Temu wybaczy, tamtemu nie. A może jednak w którymś roku wybaczy, ale tak żeby inni nie widzieli, co by nie gadali i zgorszeniem dla nich nie był. Kapryśny i emocjonalny w swoich poczynaniach ten Bóg Jahwe, to i  emocje owieczek idą sobie z nim w parze. A że dzieje się to dość szybko i w dobie internetu informacje obiegają glob z prędkością myśli, to i ledwie ktoś nadąży wyjść z jednej, to już może popaść w inną.  Nie wiem, jak dla mnie, czyli raczej rozpoznawczo niż emocjonalnie zaangażowanej osoby życie przybrało formę przedstawienia, w ktorej każdy swoją rolę ma do odegrania. Miło by było, gdyby udało się ludziom nabrać do tego dystansu. Bo jak wiemy, życia za nas i tak nikt nie przeżyje, więc wystarczy po prostu robić swoje, najlepiej jak się potrafi.
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 00:00
Chciałabyś...Miłość- skończ ten słowotok.Nam wystarcza obraz kuszenia Ewy przez Szatana w Raju.Musisz popracować nad bardziej syntetycznymi wypowiedziami.   
15 października 2015, 00:13
Byłoby to konstruktywną radą, gdyby nie to, że "wam" już wystarczają obrazy, które znacie. Skoro chcesz dalej wierzyć, że wąż potrafi mówić i czujesz, że na tym opiera się dojrzałość przekonań własnych, to ja już dziś pójdę odpocząć. :) Spokojnych snów.
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 00:38
apage,Satanas
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
15 października 2015, 02:03
Jest poczta do Ciebie (ode mnie) :)
15 października 2015, 08:12
Najpierw piszesz, że wierzysz w szatana, a potem gniewasz się o swoje przekonania? Weź się w garść i przejrzyj kto tu jest wyznawcą szatana i gdzie o nim usłyszał. Zawsze staje się wg słowa Twego, a umysł jak widać łatwo jest oszukać, więc uważaj w co wierzysz. Wszystko jest w głowie.
14 października 2015, 12:00
Dla PANA JEZUSA dzisiaj śpiewam od rana:) Może to dla kogoś dziwne, dla mnie nie:) Jak Pan Jezus chodził po świecie może i ktoś też tak śpiewał, prawda? Może na Synodzie tak się dogadać nie mogą, bo o Panu Jezusie za mało myślą. Nim zakwitnie tysiąc róż, Nim zakwitnie tysiąc malw, Będę miała kilka spraw, Do Ciebie kilka spraw. Nie o różach, nie o bratkach, Nie o wstążkach, nie o szmatkach. Bardzo proszę Cie o jedno: Bądź szczęśliwy tylko ze mną. A zakwitnie tysiąc róż, I zakwitnie tysiąc malw I nie będę miała już Do Ciebie, do Ciebie żadnych spraw. Kwiaty rosną zawsze , wszędzie Tam gdzie im najlepiej będzie, I na bucie i na głowie, Jeśli ktoś się kocha w Tobie. A gdy lato pachnie różą, I gdy ludzie w różach wróżą, To ja proszę Cię o jedno, Bądź bez róż szczęślwy ze mną. Kwiaty rosną przecież wszędzie, Tam, gdzie im najlepiej będzie, W każdym domu, w każdym słowie, Jesli ktoś się kocha w Tobie. [url]https://www.youtube.com/watch?v=hPl6stsSyI4[/url]
PP
Piotr Polmański
14 października 2015, 19:20
Twierdzisz, że na Synodzie nie myślą o Jezusie. Wow....już raz ktoś Ci zwrócił uwagę na fundamentalną sprawę. Może ty lepiej mniej dyskutuj , a więcej śpiewaj, chociaż nie wiem, czy masz dobry słuch.?..:)
14 października 2015, 20:13
Jestem świeżo po przeczytaniu 40 tez z Synodu, uważam że moja wypowiedź z godz.12-tej jest już nieaktualna - o  Panu Jezusie myśli się na Synodzie:)
14 października 2015, 11:32
KOŚCIOŁOWI tak naprawdę nic nie grozi, ot czasem jakieś wzburzone fale rozbiją się o brzeg i to wszystko. Jakaś sensacja przychodzi po czym odchodzi, a KOŚĆIÓŁdalej trwa i trwać będzie, miejmy nadzieję dzięki tym zdarzeniom będzie coraz mocniejeszy. Co może mu zagrozić tak naprawdę? Dla mnie ciekawe jest to odkrywanie właśnie teraz na nowo nauki KOŚCIOŁA, tego, co może zostało  gdzieś uśpione, zamieniło się w rutynę, trzeba sięgnąc po tę naukę na nowo, spojrzeć świeżym okiem, i tak ja osobiście na to patrzę, a nie jak na tragedię. Cieszmy się i radujmy się!:)
14 października 2015, 11:45
Przepraszam ale widać, że Kościołowi grozi, wpływ ateistów, którzy na deonie uparcie piszą o Kościele - kościół. Jeśli chodzi o kościoły to te są bardzo zagrożone - patrz np. ten w Trzęsaczu ... A o zagrożeniach dla Kościoła dosyć dużo jest napisane w Nowym Testamencie...
14 października 2015, 11:47
Poprawione:)
14 października 2015, 11:53
hm... no zmienione Poprawiając jeden błąd w Kościele wprowadzasz 6 do 9 nowych... A teraz dowcip dla ludzi o mocnych nerwach: Co to takiego? Reformacja
14 października 2015, 12:01
Czy ja muszę myśleć tak jak wszyscy?
14 października 2015, 12:03
I jeszcze poiproszę o te przykłady zagrożeń zapisane w Nowym Testamencie.
14 października 2015, 12:04
Tak jak wszyscy: musisz myśleć!
14 października 2015, 12:08
Prosze przeskanować NT w poszukiwaniu frazy "strzeżcie się".
14 października 2015, 12:09
Może tego po mnie nie widać, ale myślę:)
14 października 2015, 12:09
Dobrze, dziękuję.
14 października 2015, 12:11
> Może tego po mnie nie widać, ale myślę:) Jest Pan pewien - skoro trzeba by Panu udzielać tak elementarnych podpowiedzi?
14 października 2015, 12:16
To dlaczego pytasz czy: musisz myśleć tak jak wszyscy? ;-) Większość tej dyskusji to zabawa słowami... na serio polecam np. Mt 7,13-14
14 października 2015, 12:20
Z wdzięcznością przyjmuję wszelkie uwagi pod moim adresem jako motywację do jeszcze bardziej wytężonej pracy nad sobą, oczywiście wszystkie uwagi przemyślę.
14 października 2015, 12:25
To prawda, strzeżmy się wielomówstwa. A co do meritum to dziękuję, MYŚLĘ i uważam podobnie i tak mam nadzieję czynię.
14 października 2015, 11:24
Wyjście od stwierdzenia ten jest zły, ten jest dobry... to nie jest dobry punkt startu do rozważań... Zdecydowanie wolę: Czy dany wygłoszony pogląd jest słuszny czy nie, czy w konkretnej wypowiedzi ktoś ma rację czy nie? Czy ktoś krytukujący pogląd niesłuszny ma rację? Czy ktoś krytykujący pogląd słuszny nie ma racji? a to zależy dlaczego i jak krytykuje. Razem pytanie o pary homoseksualne i rozwodników? Tertium non datur? A dlaczego pytamy o rozwodników? A nie o osoby, które żyją w związkach niesakramentalnych jak mąż z żoną?