Co może wyniknąć ze spotkania twarzą w twarz z uchodźcą?

Syryjska uchodźczyni z dzieckiem mieszkająca w pustostanie na granicy syryjsko-libańskiej (fot. Piotr Żyłka)

W ostatnich miesiącach miałem okazję spotkać uchodźców w różnych miejscach i różnych kontekstach. Co z tego wynikło? Jakich ludzi poznałem? Czy powinniśmy się ich bać?

 

Moją uwagę na problem uchodźców zwrócili dwa lata temu bracia z Taizé, którzy przekonywali młodych do tego, żeby otwarli się oni na przyjęcie potrzebujących ludzi przybywających do Europy z nadzieją na rozpoczęcie nowego życia. To również tam pierwszy raz usłyszałem o pomyśle, który później podchwycił papież i polski Episkopat - żeby każda parafia przygotowała się na przyjęcie jednej rodziny uchodźców. Od tego czasu minęło kilkanaście miesięcy. Kryzys uchodźców wciąż trwa. Wojna w Syrii się nie skończyła. Wielu ludzi nadal szuka schronienia i pomocy.

 

Jestem na Europejskim Spotkaniu Młodych w Rydze. Arcybiskup Zbigniew Stankiewicz (miejscowy pasterz Kościoła katolickiego) na konferencji prasowej mówi, że kilkanaście dni przed rozpoczęciem spotkania organizatorzy mieli problem, żeby znaleźć wystarczającą liczbę rodzin, która przyjęłaby do siebie nieznanych, obcych pielgrzymów. Jednak już dzień po rozpoczęciu spotkania, kiedy młodzi ludzie z całej Europy pojawili się w mieście i mieszkańcy Rygi mogli ich spotkać na żywo, problem zniknął. "Wczoraj ludzie pytali mnie, czy można jeszcze przyjąć do siebie jakichś pielgrzymów, ale nie było to możliwie, bo wszyscy pielgrzymi zostali już wcześniej przyjęci (śmiech). To tutaj wcale nie jest takie oczywiste. Nasz naród nie jest - również ze względu na trudne doświadczenia historyczne - przyzwyczajony do przyjmowania obcych. Nie jest na nich otwarty".

 

Przypomina mi się historia, jaką usłyszałem od pewnej węgierki, która była jedną z osób odpowiedzialnych za przyjęcie grupy uchodźców z Sudanu w Taizé. "Uchodźcy przyjechali do nas z obozu w Calais. To był środek nocy. Kiedy autobus wjeżdżał do naszej wioski, zorientowaliśmy się, że jesteśmy przerażani. My ich przecież w ogóle nie znamy. W głowie pojawiły się różne myśli i strach, że sobie nie poradzimy. Momentem przełomowym było pierwsze spojrzenie w oczy, pierwsze rozmowy, pierwsza wypita wspólnie herbata. Małe rzeczy, które przełamywały pierwsze lody i rodziły podstawy do budowania krok po kroku zaufania. Zresztą później dowiedzieliśmy się od naszych gości z Sudanu, że oni również bali się, kiedy dowiedzieli się, że mają wysiąść i zamieszkać w jakiejś małej wiosce pośrodku niczego. Lęk był po obu stronach".

 

W trakcie jednego z wieczornych spotkań w Rydze brat Alois, przeor wspólnoty z Taizé powiedział tak: "Poszerzajmy gościnność poza krąg naszych najbliższych. W tych dniach słyszymy świadectwa osób, które idą do najuboższych. Mówią one, jak wiele szczęścia daje im możliwość pomagania innym, ale mówią także o tym, co od nich otrzymują. Kiedy nawet z pustymi rękami wychodzimy do osób uboższych niż my, pojawia się radość. W Taizé często się z tym spotykaliśmy, zwłaszcza przez cały ostatni rok, dzięki uchodźcom, których przyjęliśmy. Bycie blisko ich nieszczęść, wysłuchanie ich historii poprowadziło nas w stronę zaskakujących przyjaźni".

 

 

Mam to szczęście, że w ciągu ostatnich miesięcy mogłem spotkać uchodźców twarzą w twarz. To byli bardzo różni ludzie. Syryjskie, chrześcijańskie małżeństwo z kilkuletnim synkiem, które przyjął pod własny dach w Polsce Tomek Wilgosz (kiedy to jeszcze było możliwe); młode chłopaki z Sudanu, muzułmanie, których przyjęła wspólnota z Taizé; byłem też na granicy syryjsko-libańskiej, gdzie spotkałem ludzi mieszkających w bardzo trudnych warunkach, bez prądu i ogrzewania, ale cieszących się, że bomby nie spadają im na głowy.

Ci ludzie są tacy sami jak my. Kobiety powtarzają, że przede wszystkich chcą, żeby ich dzieci były bezpieczne. Dzieci chcą się bawić, biegać, żartować. Młodzi mężczyźni chcą zapewnić spokojną przyszłość swoim rodzinom. Chcą żyć tak jak my. Najlepiej u siebie w domu, we własnej ojczyźnie. O niczym innym nie marzą. Ale teraz to jest niemożliwe. Bo u siebie mogliby zginąć.

Spotkanie i rozmowa z każdą z tych osób jeszcze bardziej uświadomiła mi, jak bardzo ważne jest, żebyśmy nie byli naiwni i nie wyrabiali sobie opinii o uchodźcach na podstawie obrazków, które widzimy w mediach i w internecie. Jeśli chcemy naprawdę dowiedzieć się, kim są ci ludzie, po prostu musimy ich spotkać. Dać sobie szansę na to, żeby między nimi i nami się coś wydarzyło, żeby zrodziła się jakaś relacja, bliskość.

 

 

Na koniec jeszcze raz brat Alois: "Oczywiście, przybycie tak wielu uchodźców, którzy chcą zamieszkać w Europie, stwarza złożone problemy i nikt nie zna łatwych rozwiązań. Jestem jednak przekonany, że nie znajdzie się rozwiązania, jeśli nie nawiążemy z nimi osobistych kontaktów. Ryzykujemy, że bez takich kontaktów, lęk, który jest zrozumiały, weźmie górę".

 

 

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co może wyniknąć ze spotkania twarzą w twarz z uchodźcą?
Komentarze (39)
PB
Pawel Bury
1 stycznia 2017, 23:50
Czy my naprawde wierzymy w naukę Jezusa........?
Agamemnon Agamemnon
2 stycznia 2017, 02:47
Żyłka powinien  przeczytać jeszcze raz (tym razem ze zrozumieniem) czego nauczał Chrystus.
3 stycznia 2017, 08:00
w nauczanie, a nie naukę. Jezus nic nie miał wspólnego z nauką ... i dalej nie ma
PB
Pawel Bury
3 stycznia 2017, 19:05
masz rację, "nauczanie" :) Naprawdę sądzisz, że Jezus by ich odrzucił? Naprawdę?
PB
Pawel Bury
3 stycznia 2017, 19:08
no to proszę wyjaśnij mi i P.Piotrkowi na czym polega to nauczanie Jezusa?
PB
Pawel Bury
3 stycznia 2017, 19:10
no to proszę wyjasnij mi i P. Piotrkowi na czym polega nauczanie Jezusa?
Agamemnon Agamemnon
4 stycznia 2017, 20:55
Nauczanie Jezusa to nauka miłości a nie nauka jak przyjmować pod polski dach cwanikaków, nierobów, zbrodniarzy i gwałcicieli na cudzy koszt oczywiście. Bądzcie prości jak gołębie a sprytni jak węże ( cyt. z pamięci). Kościół katolicki zabronił stosowania  antykoncepcji i muzułmanie podczas gwałtów jej nie stosują, czym zaskarbili sobie przyjaźń u  duchownych katolickich. (Przyjaźń na koszt wyznawców Chrystusa oczywiście, dzieci muzułmanów pochodzące z gwałtów duchowni katoliccy wychowywać raczej nie będą).
16 stycznia 2017, 22:20
Nauczanie to przekazywanie czegoś co się mówi jako prawdy. Co wcale nie oznacza, że to co się glosi jest taką prawdą. Zrozumiałeś?
DS
Dariusz Siodłak
1 stycznia 2017, 17:06
[url]http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,21190700,elk-awantura-pod-lokalem-nie-zyje-21-latek-raniony-nozem.html#MT2[/url]
MR
Maciej Roszkowski
1 stycznia 2017, 11:44
      Jeśli w mojej okolicy pojawi się rodzina. która uciekła przed bombami i mordercami to dam radę wesprzeć ich ubraniami, przyniosę czasem obiad w dwojaczkach, pomogę załatwić sprawę w urzędzie, mogę uczyc dzieci czytania i pisania, czasem dam jakiś drobny perezent na miarę swoich możliwości emeryta.      Nie widzę żadnego powodu wspierania silnych zdrowych mężczyzn którzy szukają w Europie socjalu (nawet gdyby socjal w Polsce był dla nich istotny) , a opuścili swoje  rodziny i miejsca pracy. Ich kraje pogrążają się w coraz głębszym kryzysie i stana się krajami bandyckimi tak jak Sudan czy Somalia. Naciskać powinniśmy na polityków i organizacje międzynarodowe, aby starały się leczyć przyczyny, a nie skutki  Szansa na ich integrację, wykształcenie i przydatność do pracy są znikome.     I nie wynika to z moich poglądów religijnych czy politycznych. To czysta logika, a rozwój sytuacji w ciągu ostatnich lat pozbawia nas złudzeń. Migranci w swojej masie nie są nam wrodzy, stanowią tylko świetne schronienie dla nielicznych ale groźnych psychopatów. Moelenbeck w Brukseli i przedmieścia miast francuskich - czy trzeba silniejszych dowodów.   Dobroć od głupoty oddziela czasem cieniutka linia
1 stycznia 2017, 13:34
"Migranci w swojej masie nie są nam wrodzy, stanowią tylko świetne schronienie dla nielicznych ale groźnych psychopatów" Imigrant z Syrii po długiej tułaczce dociera do Polski. Na ulicy zatrzymuje pierwszą napotkaną osobę chwyta ją za rękę i mówi: - Dziękuję za wpuszczenie mnie do tego kraju, za mieszkanie, pieniądze na jedzenie, opiekę medyczną, darmową szkołę i zwolnienie z podatków. - To pomyłka - odpowiada przechodzień. - Ja jestem Afgańczykiem. Syryjczyk idzie więc do kolejnej osoby: - Dziękuję, że stworzyliście taki piękny kraj! - To nie ja, ja jestem z Iraku – słyszy odpowiedź. Wreszcie widzi matkę z dzieckiem: - Czy pani jest Polką? – pyta. – Nie, pochodzę z Indii. - To gdzie się podziali wszyscy Polacy? Kobieta zerka na zegarek i mówi: - Pewnie są w pracy.
2 stycznia 2017, 14:17
Sączenie jadu wobec uchodźców ulubioną zabawa katolika za pińćset.
S
Szymon
3 stycznia 2017, 09:05
Mówienie o uchodźcy dziękującym za pomoc to sączenie jadu? To raczej Twoje oskarżenia i głupota nim są.
3 stycznia 2017, 15:21
Nie zrozumiałeś wydźwięku  dowcipu cytowanego przez M ... co wcale mnie nie dziwi.
S
Szymon
4 stycznia 2017, 12:11
Wydźwięk tego dowcipu jest taki, że to Europejczycy pracują na utrzymanie imigrantów, którzy dzięki temu mogą się obijać. A skierowany jest on przeciw systemowi panującemu w Europie i tym co go popierają, a nie samym imigrantom. Skoro widzisz tu jakiś jad, to jesteś człowieku ciężko chory z tego swojego zacietrzewienia i nie masz nic wspólnego z rozumem, któremu tak hołdujesz.
5 stycznia 2017, 17:38
Widzę tu jad, drogi, zdrowy człowieku. Jad który mówi o tym, że uchodźcy/imigranci nie pracują podczas gdy pracują europejczycy. Że europejczycy sa durniami bo przyjmują imigrantów aby ich potem utrzymywać, to też sączenie jadu. Dowcip mówi, że imigranci są leniwi i cwani .... i to też jest jad.
S
Szymon
5 stycznia 2017, 21:20
Cóż, skoro rzeczywistość i prawda są dla Ciebie takie "jadowite", to nie dziwię się, że tak się z nimi szarpiesz. Tak się kończy przedkładanie idei - w tym przypadku lewicowych - nad rozum i zdrowy rozsądek. Pozdrawiam.
16 stycznia 2017, 22:24
Tyle, że to nie jest prawda. Masz zbyt zaślepiony rozumek żeby to zauważyć. powinieneś pojeździć po świcie i zobaczyć jak cięko pracują ludzie o różnych kolorach skóry i różnych wyznań. We Fracncji np. praacują ludzie o najróżniejszych odcieniach skóry i wszyscey się szanują nawzajem. Ale pewnie Ty lubisz poczać pracowników w reasuracjach z kebabem ... prawda? No cóż rasim to pożywka faszystów i durnych kmieci .
Agamemnon Agamemnon
31 grudnia 2016, 21:44
Nie chcemy tu w Polsce mieć poważnych kłopotów z muzułmańską V kolumną.  Pomagać? Tak, ale mądrze. Np. poprzez budowanie realnego pokoju na  etnicznych ziemiach muzułmanów oraz pomoc w rozbudowie ich przemysłu oraz w edukacji. To narody bardzo cofnięte cywilizacyjnie.
Agamemnon Agamemnon
2 stycznia 2017, 02:50
Widzę, że  13 osób uważa kraje muzułmańskie za przykład kulturowy dla pozostałej części świata.
DS
Dariusz Siodłak
31 grudnia 2016, 17:20
Najnowsze wieści dla Żyłki : [url]http://www.rp.pl/Uchodzcy/161239898-Austria-Uchodzca-zaatakowal-kobiete-ktora-miala-dyskutowac-o-Biblii.html[/url] Takim piotrusiom powinno się golić łeb jak dziwkom za okupacji.
DS
Dariusz Siodłak
31 grudnia 2016, 16:43
Nie zdziwię się, gdy któregoś dnia w kościele należącym do jezuickiej sekty figura Jezusa zostanie zastąpiona figurą jakiegoś uchodźcy.Wszyscy wtedy będziemy oddawać cześć bożkowi P.Żyłki. Ja już rzygam tą propagandą.Wierzę jednak, że Polacy nie dadzą się ogłupić loży jezuickiej i będą jak te panny roztropne z chrystusowej Ewangelii.
JM
Jan Młynarczyk
31 grudnia 2016, 16:18
Jak już wielokrotnie wspominałem, od 1,5 roku w mojej parafii czekają  ludzie gotowi przyjąć i spojrzeć w oczy syryjskiej rodzinie. Z upływem czasu jednak, coraz bardziej wstydzę się spojrzeć im w oczy.
31 grudnia 2016, 13:12
"Co może wyniknąć ze spotkania twarzą w twarz z uchodźcą?" Najdelikatniej pisząc gwałt na czyjejś żonie.
Lucjan Drobosz
31 grudnia 2016, 16:14
Zapewniam Cię, droga MAGDALENO, że do 'gwałtu na czyjejś żonie' nie trzeba uchodźcy. Przeczytaj statystyki policyjne w naszej ukochanej ojczyźnie. Statystycznie uchodźcy są bezpieczniejsi. Gwałcą znacznie rzadziej niż my sami - europejczycy (cokolwiek to znaczy).
DS
Dariusz Siodłak
31 grudnia 2016, 16:48
Może jak ci zerżną dupę zmądrzejesz trochę ...Bo nie sądzę aby gwałt na córce, żonie, siostrzenicy zrobiły na tobie jakikolwiek wrażenie.
31 grudnia 2016, 17:16
Poczytaj trochę o isis i wtedy zrozumiesz. "Powołując się na fragmenty Koranu, autorzy broszury podkreślili, że z pojmanymi kobietami można uprawiać seks. Jeśli złapana kobieta jest dziewicą, jej pan może ją zgwałcić zaraz po tym, jak stała się jego własnością. Jeśli kobieta nie jest dziewicą, przed rozpoczęciem stosunku trzeba „oczyścić macicę”. http://natemat.pl/126865,broszura-panstwa-islamskiego-wyjasnia-kiedy-mozna-gwalcic-zlapane-kobiety i inne
a a
1 stycznia 2017, 10:56
"Przeczytaj statystyki policyjne w naszej ukochanej ojczyźnie. Statystycznie uchodźcy są bezpieczniejsi" Zapewne dlatego, że w Polsce jeszcze (na szczęście) ich nie, więc trudno, żeby gwałcili więcej :D Przeczytaj nieocenzurowane statystyki z Niemiec lub Szwecji. 
2 stycznia 2017, 14:19
miłość chrześcijańska to czy raczej serdeczna nienawiść do innych, obcych ludzi (w szczególności emigrantów)? Skoro napisał to katolik to wiadomo, że chodzi o to drugie.
2 stycznia 2017, 14:22
Poczytajmy jak postępowali chrześcijanie niemieccy albo ukraińscy podczas wojny (oczywiście tylko niektóre jednostki bojowe). Na pasach wszak miel "Bóg jest z nami".
a a
2 stycznia 2017, 20:19
Naziści nie szukali usprawiedliwienia swoich czynów w Biblii i nie nawracali nikogo przymusowo na chrześcijaństwo. Zresztą, odwoływali się bardziej do pogańskich mitów, napis na paskach był tylko jednym z elementów propagandy.
3 stycznia 2017, 00:19
Naziści wierzyli w Boga. Kościół popierał nazistów. Kościół popierał faszystów. Faszyści byli "dobrymi" katolikami. Taka zawsze była zależność.  Pius XII nigdy nie potepił działań nazistów, nigdy nie potepił faszyzmu. Był germanofilem. 
a a
3 stycznia 2017, 22:21
Ale bzdury :D Kościół już w 1930 ekskomunikował członków NSDAP i zabronił katolikom przynależności do tej partii. Pius XII potępiał nazizm jeszcze jak był kardynałem, począwszy od 1929 roku. 
Agamemnon Agamemnon
5 stycznia 2017, 16:32
Napis na paskach był elementem goebbelsowskiej propagandy, który  przez niektórych ( na serio) został odczytany jako prawda. Swój swojego rozpozna i tak jak chce, odczyta.
Agamemnon Agamemnon
5 stycznia 2017, 16:34
Bazyli, dlaczego się nie uczysz?
5 stycznia 2017, 17:47
Poprosze o źródła histryczne tago wielkiego czynu Piusa XII. Tylko nie mów mi, że "Mit brennender Sorge" to encyklika Piusa XII. Komunizm rzeczywiście Kościół potepiał wiele razy, ale faszyzm, czy też nazizm ... hmmm. No nie.  Kogo i gdzie ekskomunikował z NSDAP kościół w 1930 roku? Porosze o informację. 
5 stycznia 2017, 17:48
Rząd Hitlera był najbardziej katolickim rządem  w Niemczech. Widziałeś o tym? 
31 grudnia 2016, 11:57
Sprawa jest jasna.Pan Żyłka przyjmuje biednych uchodźców spod znaku proroka a my z zapartym tchem śledzimy serial pt."I co z tego wyniknęło" (dozwolone od lat 18).
Agamemnon Agamemnon
5 stycznia 2017, 16:36
Pan Żyłka przyjmuje uchodźców proroka na cudzy koszt. Nie interesują go natomiast potrzebujący pomocy Polacy zesłani do Rosji i Kazachstanu czy przebywający obecnie na Ukrainie.